Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czas zapomnienia [HP]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 13:27, 27 Sie 2007    Temat postu: Czas zapomnienia [HP]

Temat Regulusa Blacka, interesował mnie od jakiegoś czasu. Długo jednak musiałam z sobą walczyć, aby w końcu dać ponieść się Wenowi.
Jeśli ten FF będzie się Wam podobał podziękujcie Danielowi za stanie nade mną i zmuszanie mnie do pisania. Jeśli uznacie go za dno...przeklinajcie Danny’ego do woli. I mnie oczywiście też. Wszelkie konstruktywne komentarze mile widziane. Te nie konstruktywne też, bo przecież trzeba się z czegoś pośmiać.
Ostrzegam również, że może pojawić się slash.
Aha i czytając to zapomnijcie o kanonie. Proooszę.
Dziękuję Kirze i Ree, za rzucenie na „to-to” oczkiem.
Życzę miłej lektury
M.


"Czas zapomnienia"


"Patrzę na siebie i widzę tę ścianę i czuję te drzwi.
Czym jest ta ściana, a czym... przejście przez drzwi.
Mam w głowie od dawna plan - zmierzenia się z sobą
i tak cały czas, nie patrząc już w przeszłość, by... dalej iść."



Syriusz Black stanął nad niewyróżniającym się niczym grobem na małym cmentarzyku w Londynie. Nie wiedział, co go tu przygnało, nigdy nie miał ochoty odwiedzać tego miejsca i patrzeć na zatarte przez czas napisy na nagrobkach. Ale dzisiaj został wypchnięty z domu przy Grimmauld Place 12, przez własną złość na, równie wściekłego, Remusa. Chciał dać czas ochłonąć wilkołakowi i sobie po ich porannej kłótni. Tak naprawdę nie miał dokąd iść, wszystko było mu obojętne, więc poszedł tam, gdzie nikt nie spodziewał się go ujrzeć: na cmentarz. Leżał tam samotnie pochowany, z daleka od całego rodu, jego brat, Regulus. Sam nie wiedział, dlaczego Reg został pogrzebany tu, a nie w rodzinnym grobowcu. Nie miało to dla niego specjalnego znaczenia. Przysiadł na kamiennej ławeczce na wprost grobu młodszego brata i odetchnął głośno.
„Dlaczego to musiało się skończyć w taki sposób, czemu staliśmy się dla siebie gorzej niż obcy? Byliśmy braćmi, nigdy nie powinienem był o tym zapominać, mogłem znienawidzić cały przeklęty ród Blacków i parę jego odgałęzień noszących inne nazwisko, ale nigdy nie wolno mi było uczynić tego w stosunku do Regulusa. A jednak zrobiłem to, odwróciłem się od niego, kiedy mnie najbardziej potrzebował, zostawiłem go na pastwę naszej zwariowanej rodzinki i to moja wina, że tutaj leży, w grobie, zimny trup, z którego po tylu latach pewnie nie zostały nawet kości. W którym momencie to się popieprzyło? Kiedy przestałem mu ufać i dlaczego?”
Syriusz odetchnął raz jeszcze i spojrzał na nagrobek brata. Nie było na nim nic, żadnych symboli rodu, tylko imię, nazwisko i dwie daty – narodzin i śmierci. Odpalił papierosa i zamyślił się.
„Mój mały braciszek miał tylko osiemnaście lat, gdy na zawsze pożegnał się z tym światem. Był tak przesiąknięty ideologią rodu, że zapomniał kim jest i jaki może być. W ciszy słuchał tych bzdur o czystości krwi. A gdy oni kładli mu je do głowy, mnie tam nie było, żeby ich powstrzymać, by zabrać go stamtąd i nie pozwolić mu słuchać.”
Syriusz westchnął.
„A teraz siedzę tutaj, jeden z tych żyjących, którzy na życie nie zasługują. Jestem tu, cudem uniknąwszy śmierci, wpatruję się w jego zaniedbany nagrobek, bez żadnego znicza, ani kwiatu. Przyszedłem, jak zwykle, z pustymi rękoma, za to z głową pełną złych myśli.”
Wyrzucał sobie.
W końcu, nie mogąc znieść panującej na cmentarzu ciszy, zaczął szeptać:
- Co bym zrobił, gdybyś wtedy do mnie przyszedł? Pomógłbym ci, a może zaśmiał się prosto w twarz? Wyładował na tobie całą moją nienawiść do naszej rodziny? Ja sam tego nie wiem, ale myślę, że ty wiedziałeś. Dlatego nie przyszedłeś, nie zadałeś sobie trudu odszukania mnie na hogawarckich korytarzach, nie chciałeś tego słuchać, byłeś świadom, jak wielką czuję niechęć do wszystkiego, co wiąże się z Blackami. Możliwe, że się bałeś mojej reakcji, ja na twoim miejscu czułbym strach. Wiem, jaki byłem wtedy, niewiele się od tego czasu zmieniło, poza moją świadomością. Nadal jestem impulsywny i arogancki, trudny do przewidzenia i opanowania. Ale dorosłem, nie jestem już tym samym człowiekiem, dwanaście lat Azkabanu zabrało mi naiwność. I teraz żałuję, że ciebie tu nie ma, że nie możemy porozmawiać, dojść do porozumienia. Byłoby nam trudno, wiem to. To byłaby długa rozmowa, w której dużo musiałbym ci wytłumaczyć, za wiele rzeczy przeprosić. Ale jestem pewien, że zrozumiałbyś to i udałoby nam się porozumieć. Tyle straciliśmy braciszku, tyle nas dzieli. A jednak... Tęsknię. I cholernie żałuję, że magia nie potrafi wszystkiego, że nie może wrócić ci życia i dać nam jeszcze jednej szansy...
Syriusz westchnął i wstał z ławki. Zacisnął na chwilę powieki i wyszeptał:
- Wrócę tu jeszcze... – otworzył oczy , odwrócił się i odszedł w kierunku Grimmauld Place 12.
Jego czarne oczy były leciutko zeszklone. Tylko bardzo wprawny obserwator dostrzegłby ich nienaturalny blask.
Pomiędzy otaczającymi grób drzewami przemknął cień.
Syriusz po drodze do domu wstąpił do piekarni, by kupić ulubione ciasto Remusa. Może i był to trochę dziecinny pomysł, ale nie miał innego, by przeprosić wilkołaka, a na kolejne ciche dni nie był psychicznie przygotowany. Westchnął i kupił spory kawałek ciasta czekoladowo - karmelowego, na którego punkcie Lupin miał fioła. Od znajomej mugolskiej kwiaciarki nabył długą, białą różę z czerwonymi, jak krew koniuszkami płatków. Tak „uzbrojony” wszedł cicho do domu, zapominając, że nie ma już po co się skradać - portret jego matki udało mu się zniszczyć w przypływie pijackiej złości i żalu.
- Remus! – odpowiedziała mu cisza. Syriusz przełknął ślinę. Coś się stało, niemożliwe, żeby Remi wyszedł. Wpadł na piętro. - Remi! – w jego głosie brzmiała panika. Z coraz większym niepokojem otworzył drzwi do ich sypialni. Zobaczył Lupina zwiniętego na łóżku, okno było otwarte, a Remus drżał. Black odłożył nadal trzymane w rękach pakunki na podłogę i podszedł do łóżka – Wilczku co się stało? – jego głos był miękki.
Lupin spojrzał na niego.
– Przepraszam za dzisiaj... – Syriusza zatkało. Dzisiejsza kłótnia była ewidentnie jego winą, nie Remusa.
- To nie ty zawiniłeś – odparł cicho i pochylił się nad nim, by go objąć.
- Już dobrze – wilkołak podniósł się trochę, by wtulić się w Blacka.
– Zaziębisz się, wariacie! – parsknął, całując go lekko, Syriusz. – Zrobimy tak: zamknę okno, pójdę zrobić ci kakao i pokroję ciasto, a TY mi się natychmiast ubierzesz. W porządku?
Wilkołak rzucił mu przekorne spojrzenie – po co mam się ubierać? Przecież, i tak mnie rozbierzesz?
Syriusz w odpowiedzi rzucił go poduszką, zaśmiał się i pokręcił głową.
– Pieszczoch! – powiedział i wyszedł z pomieszczenia. Szczęście, jakie go rozpierało, nie pozwoliło mu myśleć o Regulusie, ani tego wieczora, ani przez kilkanaście następnych. Zupełnie zapomniałby o małym cmentarzyku, gdyby pewnego wyjątkowo słonecznego, jak na listopad, dnia, podczas zakupów, nie zauważyłby czarnej postaci przecinającej mu drogę. Mężczyzna wpadł na niego, zahaczając ramieniem o tors Blacka. Syriusza po prostu wyhamowało, natomiast tamten upadł na ziemię. Black pochylił się, by pomóc mu wstać. Gdy chwycił go za ramię, mężczyzna podniósł oczy. Syriusza zamurowało, popatrzył na swojego sobowtóra. Tamten wstał szybko, wyszarpnął ramię ze słabego uścisku, odwrócił się i odszedł w pośpiechu. Black stał tak na środku ulicy przez kilka minut zanim wreszcie wmówił sobie, że to złudzenie optyczne i powrócił do przerwanych zakupów.
Minął listopad i pierwsza połowa grudnia, święta zbliżały się wielkimi krokami, gdy myśli Syriusza znowu zaczęły krążyć wokół zmarłego brata. Jednak euforia pierwszych wolnych od widma dementorów świąt przysłoniła mu wszystko tak bardzo, że dopiero w wigilijny poranek miał czas, by kupić znicz i małą wiązankę, i udać się na grób brata. Szedł tym razem z innym nastawieniem, nie tak beznadziejnym, jak ostatnio, jednak wciąż nie mógł pozbyć się poczucia winy i tęsknoty za czymś, co bezpowrotnie utracił. Do cmentarzyka nie było daleko, toteż doszedł tam bardzo szybko. Gdy przeszedł przez bramkę ze zdumieniem ujrzał, że na ławeczce, przed grobem Regulusa, ktoś już siedzi. Był to ciemnowłosy mężczyzna ubrany w czarny płaszcz, bardzo podobny do tego, który nosił Syriusz. Z pewnym wahaniem starszy Black podszedł do grobu brata. Mężczyzna, słysząc za sobą kroki, poderwał się z ławki i odwrócił twarzą do Syriusza. Tamtemu zaparło dech, a przez głowę przemknęły mu myśli o własnym szaleństwie. Patrzył – już po raz drugi - na wierną, chociaż nieco starszą kopię swojego brata. Chociaż nie, tak naprawdę patrzył na swoją kopię: ten sam wzrost i podobna postura. Włosy, przycięte w identyczny sposób, spływały obcemu mężczyźnie na ramiona niemalże tak samo, jak Syriuszowi. Tylko oczy były inne. Te nieznajomego były koloru arktycznego lodu i takie samo było spojrzenie jakim mężczyzna taksował Syriusza. Panowała między nimi głucha cisza, dopóki nie przerwał go niebieskooki. Jego głos był cichy, niski i twardy. W tonie nieznajomego wyczuwało się pewność.
- Syriusz Black - mówiący zmrużył oczy. – A jednak przyszedłeś, przyznam, jestem zaskoczony. Odwiedzasz grób członka znienawidzonej rodziny? Ach, czyżby dręczyły cię wyrzuty sumienia?
Syriusz patrzył oszołomiony na swojego rozmówcę. Nie wiedział, co powiedzieć, a zwykła dla niego złość nie pojawiała się. Bo nieznajomy miał przecież rację. Tak właśnie było. Ale czemu się dziwił? Czyżby był tu ostatnio, a on go nie zauważył? Odetchnął głęboko i szepnął:
- Kim jesteś i skąd tyle o mnie wiesz? Tak, czuję wyrzuty sumienia. Ścigają mnie one skuteczniej niż dementorzy. Dopadają w najbardziej szczęśliwych momentach mojego życia, śnią mi się w najgorszych koszmarach. I, tak, nienawidziłem swojej rodziny, podłych szumowin. Ale nigdy nie powinienem był czuć tego samego do mojego brata, nad którego grobem stoimy. Był ode mnie młodszy, powinienem był go ochronić przed nimi. Ale w swojej głupiej, szczeniackiej dumie nie potrafiłem na to tak spojrzeć. Wtedy był jednym z nich – odetchnął głębiej.
Nie wiedział, czemu mówi to nieznajomemu, ale czuł się odrobinę lepiej. Bo Regulus był jednym z tych tematów, które z Remusem omijali dookoła, żeby się nie ranić nawzajem.
- Ach, nie wiesz kim jestem? A kim chciałbyś mnie widzieć? Widmem z przeszłości? Kim lub czym jestem według ciebie, Syriuszu? – nieznajomy zaczął się denerwować, to było widać w jego pośpiesznych gestach i utracie panowania nad – dotąd obojętną – maską, jaką miał na twarzy. Syriusz widział także drobne drżenie dłoni, gdy nieznajomy wyciągał i próbował zapalić papierosa.
- Przypominasz mi... Regulusa. Wyglądasz jak on, mówisz jak on. Ale wiem, że nie żyje, wiem, że zginął, bo próbował zabić cząstkę Voldemorta. Teraz wiem, że osądziłem go źle. Ale czasu już nie da się cofnąć. A kim bym chciał, żebyś był, nieznajomy? Cóż, pragnąłbym, abyś okazał się moim bratem, cudem zmartwychwstałym. Ale jestem ateistą. Nie wierzę w cuda.
- A gdybyś mógł cofnąć czas? – zapytał tamten nadal starając się odpalić.
Starszy Black zamyślił się przez chwilę, poczym zbliżył się do nieznajomego i wyciągnął papierosa spomiędzy jego palców i warg, wsunął go sobie w usta i odpalił zaklęciem. Syriusz oddał mężczyźnie zapalonego papierosa.
- To się wciąga, a nie dmucha – powiedzieli jednocześnie, trochę nieświadomi.
- Wracając do zadanego przez ciebie pytania – Syriusz przerwał milczenie, gdy ochłonął ze zdziwienia – gdybym mógł cofnąć czas, to najprawdopodobniej wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Myślę, że starałbym się go zrozumieć. Może nie dopuściłbym, by przeszedł na ciemną stronę. Ale nie wiem. Zresztą, nie lubię teoretyzować na temat marzenia, które nigdy się nie spełni.
Nieznajomy patrzył na niego z przymrużonymi powiekami, jakby się bał, że Syriusz zauważy lekkie zeszklenie oczu. A starszy Black zauważył. I zrobił coś, czego do końca nie był w stanie pojąć. Pokonał dzielącą ich przestrzeń jednym krokiem i objął nieznajomego, przygarniając go do siebie. Tamten odwzajemnił uścisk i szepnął tak cicho, że Syriusz miał przez chwilę wątpliwości, czy naprawdę to usłyszał.
- Wiesz, że czasem te nasze najskrytsze marzenia się spełniają? Tylko trzeba tak naprawdę mocno chcieć...
Stali przez moment w całkowitym milczeniu. Po chwili starszy Black wyszeptał równie cicho:
- Mam rozumieć, że ktoś na górze dał nam jeszcze jedną szansę?
- Czasem się tak zdarza, że się ją dostaje. Podobno każdy na nią zasługuje. Czemu nie my? - padła odpowiedź.
Znowu milczeli, jakby nie wiedząc, co powiedzieć. Mieli sobie tyle do opowiedzenia, ale brakowało słów, by to wyrazić. Dziwne było ich milczące pojednanie i droga do Rezydencji, tak samo, jak dziwna była poprzedzająca je rozmowa. Każdy z nich po latach wspominał ją inaczej, jedno było wspólne: uznali ją za nowy początek i postanowili przekreślić grubą kreską to, co było. Wieczorem, już po wspólnej wigilijnej kolacji, gdy Remus zostawił ich samych, odbyli pierwszą z serii rozmów, które przypieczętowały ich pojednanie na zawsze. Wtedy to Syriusz zapytał, jak to się stało, że Regulus przeżył. Młodszy Black długo milczał po tym pytaniu, a jego słowa odbiły się echem w ciszy, jaka panowała w Rezydencji.
- Nie pamiętam, jak uciekłem z jaskini. Wiem, że było mi niedobrze, ledwo żyłem. Musiałem wyglądać jak wrak człowieka. Pamiętam, że jakaś kobieta uciekła na mój widok. Potem mam czarną dziurę, musiałem zemdleć. A może po prostu zasnąłem? Gdy tylko wróciła mi świadomość, zacząłem wracać do Londynu. Pieszo. Nie chciałem się teleportować, bałem się że on odkryje, że żyję. W sumie, obawiałem się też drugiej strony. Pewnie chcesz zapytać, czemu nie poszedłem do Dumbledore’a? Nie wiem. Naprawdę. Chyba mu nie ufałem. Nie wiedziałem też, gdzie znaleźć ciebie, zresztą ja... Cóż, myślałem, byłem pewny, że mi nie pomożesz. Sądziłem, że nie tyle mnie wyśmiejesz, co po prostu przyłożysz. I dopiero potem wyślesz do diabła – Regulus pozwolił sobie na leciutki uśmiech. – Zatem wróciłem do Londynu. Napadłem jakiegoś czarodzieja, zabiłem go – odetchnął głęboko – i zabrałem jego różdżkę. Nie pytaj, czemu nie chciałem używać swojej, nie odpowiem ci, bo tego nie wiem. Trudno powiedzieć. Zaraz po zdobyciu różdżki udałem się na Pokątną, pewnie sądzisz, że to lekkomyślność? Ależ oczywiście, że tak. Ale wtedy byłem lekkomyślny. Udało mi się niezauważenie przedostać do Gringotta i wyciągnąć trochę pieniędzy z rodzinnej skrytki. Potem rzuciłem Oblivate na gobliny. Nie mogły pamiętać mnie żywego. A potem... - młodszy z braci westchnął i spojrzał na starszego – Wiesz, jak to jest, gdy nie możesz się zatrzymać w żadnym miejscu na dłużej niż jeden, dwa dni? Wiesz, przecież ty też musiałeś uciekać... Dalej było ciągłe przemieszczanie się. Ale to znasz z autopsji... - Regulus oddychał szybciej, oparł się głową o ramię starszego, szukał zapewnienia, że wszystko już będzie dobrze.
- Rozumiem doskonale... - odparł tamten, obejmując go. - Powiedziałeś to w wielkim skrócie, te ponad dwadzieścia lat, ale na dokładne opisy przyjdzie jeszcze czas... – westchnął. - Teraz moja kolej – uśmiechnął się, pozornie beztrosko, Syriusz. – Od czego zacząć? – zastanowił się chwilę. – Nie wiem, Reg, co chciałbyś usłyszeć. O tym, jak zareagowałem na wiadomość o twojej śmierci? Cóż, mogę i od tego zacząć. Dumbledore powiedział mi o tym na jednym ze spotkań Zakonu Feniksa. Od twojej rzekomej śmierci minęły już dwa tygodnie. Udawałem, że wszystko gra, a gdy tylko spotkanie się skończyło... Poszedłem do mugolskiego baru i zacząłem pić. Robiłem to, dopóki nie znalazł mnie Remus. Wiesz, on tylko pozornie jest taki słaby. Ale wtedy... Wyciągnął mnie za kurtkę z baru. Gdy wróciliśmy do wynajętego mieszkania, bo mieszkaliśmy już wtedy razem... Chyba płakałem. Z głową na jego kolanach. Nie pamiętam dokładnie, musiałbyś go spytać. Następnego dnia miałem kaca. Takiego, jakiego nigdy nie miałem. Sądzę, że to wyrzuty sumienia tak dały mi w kość. Długo się zbierałem. A potem był ten tragiczny 1980 rok. I kolejna tragedia – straciliśmy Potterów, pamiętasz ich? Jamesa musisz pamiętać. To ten czarny, z którym się włóczyłem – Regulus skinął głową. – No, i Lily. Ją na pewno też znałeś. Taka ruda, genialna na eliksirach, Jim za nią biegał – znowu skinienie głowy. – Tak... Więc, straciliśmy ich. Został Harry, ich syn. A mnie zamknięto w Azkabanie. Byli pewni, że to ja zdradziłem – Syriusz westchnął. – Wiesz, przyszło mi coś do głowy. Czemu wtedy, po pierwszym upadku Voldemorta, nie poszedłeś do Albusa? Dobra, dobra. Widzę, że nie chcesz mówić. Nie nalegam. Wracając do opowieści. Te dwanaście lat, bo tyle spędziłem w Azkabanie, były najgorszymi w moim życiu. Ciągle widziałem ruiny domu Potterów... I twoją twarz. Czułem się winny . W końcu uciekłem stamtąd gnany przez pragnienie zemsty. Spotkałem się z Peterem. Z pomocą Remusa udało się go obezwładnić. Ale... - westchnął – On uciekł. Wtedy była pełnia... – zamknął oczy. – Remi to wilkołak, wiesz o tym, prawda? W każdym razie... Peter uciekł. Mnie złapano i, gdyby nie pomoc Harry’ego, nie siedziałbym tutaj. Nie miałbym duszy, chcieli mnie poczęstować pocałunkiem dementorów. Potem były ciągłe ucieczki. Aż wróciłem do Rezydencji. Potem Remi wprowadził się tutaj. Znowu byliśmy razem. To on złapał Petera. Podczas jednej z akcji. Ministerstwo w końcu uwierzyło w moją niewinność. Byłem prawdziwie wolny, mogłem walczyć. Ale wtedy... Nie miałem już na walkę takiej ochoty. Remus został ciężko ranny, więc wycofałem się z czynnej służby. Od tamtej pory jesteśmy obaj trochę z boku. On już nie może walczyć, zdarza się, że wspomnienie bólu go obezwładnia, a ja... Cóż, ta wojna nie jest już moją wojną. Takie mam wrażenie. Moje miejsce jest tu, z Remusem. Nie zostawię go dla chwilowej radości i skoku adrenaliny. Nie to, że całkowicie się wycofałem, ale jak mówiłem... Stoję z boku. Owszem, gdy Albus mnie potrzebuje, jestem do jego dyspozycji. Ale nie wysuwam się na pierwszy plan, sam nie zgłaszam się do akcji. Starzeje się - Syriusz posłał bratu wesoły i szczery uśmiech. Regulus odpowiedział tym samym. Między nimi zapadło milczenie. Obaj zastanawiali się, co jeszcze trzeba powiedzieć. Mieli jeszcze tyle do opowiedzenia. Ale nie umieli tego ubrać w słowa, jeszcze nie tym razem. W tej ciszy zasnęli, jeden oparty o drugiego. Było grubo po północy, gdy Remus, zaniepokojony nieobecnością Syriusza, zszedł na dół. Uśmiechnął się na widok dwóch wtulonych w siebie mężczyzn. Przyniósł z góry dwa koce i owinąwszy ich, przysiadł po drugiej stronie starszego Blacka. Wkrótce i on zasnął ukołysany spokojnymi oddechami tamtych dwóch.
Rankiem całą trójkę zbudziło słońce wpadające przez niezasłonięte okna.
Wiele jeszcze było tych przegadanych nocy, a każda coraz mocniej wiązała ich ze sobą i sprawiała, że stawali się znowu rodziną. Ich dawną nienawiść, złość, wszystkie żale i całą przeszłość pochłonęły odmęty niepamięci.


Ostatnio zmieniony przez merrik dnia Pon 15:16, 27 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 14:49, 27 Sie 2007    Temat postu:

Zaczęło się interesująco, a potem - o Merlineńku! - zmangowiało tak dalece, że aż zobaczyłam takie duuuże słiiit oczęta. Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. Ale ja naprawdę nie umiem strawić mangi, w żadnej wersji. Nawet takiej literackiej, stylistycznie całkiem dobrej, która tematycznie mogłaby zainteresować.

Po pierwsze romans Syriusz/Remus. Lubię yaoi, ale to nie są mężczyźni z krwi i kości, tylko jakaś kalkomania. Pocztówka z różowym tłem. Rada - poszukiwania psychologicznego prawdopodobieństwa, bo jak na razie psychologia w powijakach kwiczy i mlaska.
Po drugie Niespodziewany Powrót Regulusa. Nie. Ja tego nie umiem przyjąć do wiadomości. To się kupy nie trzyma, a ty to tak łatwo, mach-mach i braciszek Syriusza zmartwychwstaje. Brakuje mi dłuższej historii, czegoś, co by wszystko uzasadniło. Gadka na cmentarzu i Nocne Rodaków Rozmowy nie wystarczają!
Po trzecie podoba mi się pomysł. Obciachać z niepotrzebnych, paskudnie mangowych romansów, uprawdopodobnić i uczłowieczyć. I co mamy? Cierpiącego człowieka, który pozwolił umrzeć własnemu bratu. Wyrzuty sumienia, rozmyślanie, analiza ludzkiej psychiki. W takiej sytuacji powiedziałabym - ABSOLUTNIE TAK! Bo i mnie Regulus strasznie fascynuje i chętnie bym sobie o nim poczytała.

I to chyba tyle. Warsztat jest, wystarczy się tylko trochę "powmyślać się" w człowieka. Polecam. Ciekawy eksperyment, pochłania na amen Smile



ps. Radzę jeszcze unikać przegadania i zainwestować w tło. Bo piszesz nie rozmowy, ale teatralne monologi, długo, obficie i patetycznie. Znowu brak prawdopodobieństwa. Ale to się da wyszlifować, spoko Smile

ps2. I na nogi Morgany, tytuły! Opowiadanie bez tytułu jest jak... no gołe jest! Co to ma być - miniaturka II? Raz-dwa pododawać, bo z doświadczenia wiem, że czytelnicy omijają a) wiersze z trzema gwiazdkami b) opowiadania beztytułowe.
Tytuł jest jak reklama, ma przyciągać i już!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 15:15, 27 Sie 2007    Temat postu:

Tytuł jest:P Tylko nie w temacie postu, ale już, już zmieniam!! Dziękuję za analizę i komentarz - godne przemyślenia i zastosowania. Postaram się to zmienić, wyjść z patetyzmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:39, 27 Sie 2007    Temat postu:

Nareszcie tytuł! Od razu jeden plus xD
Tak ogólnie - Regulus mnie intryguje i mam zamiar o nim napisać. Nie wiem, kiedy, w jakiej formie, ale napiszę. Chyba.
U ciebie, hmm. Muszę przyznać, że te dialogomonologii mnie pokonały - ten Rega przeczytałam, tego Syriusza nie dałam rady w całości. Jak streszczać 5 książek, to może trochę krócej, bo mnie zabiło.
Lubię slash. Kocham slash. Ale, och, nie znoszę Remus/Syriusz. Chore, prawda? Jeden z najpopularniejszych parringów. Remus mi nie pasuje do slashu. A Syriusz/Jim rlz.
I tu mi też nie pasuje, jejks, te słodziachne 'wilczku', kupowanie ciasta i cudownej róży, och, proszzz. Nie mów mi, że Syriusz, poszukiwany przestępca, także w świecie mugoli, poszedł sobie i zrobił zakupy? Wymykanie się na cmentarz - tak. Kupowanie kwiatków - nie.
Och, a urok zakończenia mnie rozwalił. Tak sobie przyszedł Reggie i zrobiła się z nich rodzinka? Po jednej rozmówce? Uroczo. Ale troszkę realizmu jednak by się przydało Wink

Merrik, styl masz dobry, nie boli. Musisz poćwiczyć z dialogami, ludzie nie monologują zazwyczaj. Szczególnie, jeśli się nie widzieli "hohohoijeszczewięcej". Musisz popracować nad realizmem.

Proszę nie brać za złe mojego komentarza. Możliwe, że jest trochę ostry. Ja po prostu staram się wypełniać rolę Cioci Dobrej Rady. I zachęcam do pisania - będzie lepiej. Już to jest lepsze od Miniaturki I Smile

Pozdrawiam:
Ori.

edit: Pogrubiłam zachętę do pisania, bo odnoszę wrażenie, że niektórzy źle interpretują moje wypowiedzi. Ach, ten chaos! Wink


Ostatnio zmieniony przez Aurora dnia Pon 16:42, 27 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Remusiątko
lunatyczny amator soczku



Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Pon 16:19, 27 Sie 2007    Temat postu:

Ja się nie będę tutaj rozwodzić - robiłam to już bardziej prywatnie. ^^
Ale dodam, że jednego jestem pewna. Im dalej w las... tym lepiej.
Pozwólmy dziewczynie pisać, bo tylko coś dobrego może z tego wyniknąć i myślę, że za jakiś czas zaskoczy nas czymś naprawdę pięknym.
Bo niedociągnięcia się dociągną, i realizm się znajdzie, i dialogii będą bardziej dialogowo-prawdziwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 16:28, 27 Sie 2007    Temat postu:

Jasne, że tak! A czy ktoś się spiera?

ps. Dzinkujem za tytuł w tytule. Od razu mi lepiej Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin