Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jim [HP]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skye
wilczek kremowy



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:19, 27 Mar 2008    Temat postu: Jim [HP]

A co Wink Po ślicznej trumnie Hekate, stwierdziłam, że skleroza moja wielka jest i nieograniczona. Wiećma marnotrawna przyszła się wkleić.




Dla Semele

Jim

– Boisz się, Jim? – spytał.
– Nie.
Syriusz wsunął rękę w porastające rów pokrzywy i zaklął cicho. Na wierzchu dłoni szybko pojawiły się czerwone bąble.
– Coś cię gryzie, Jim – mruknął, drapiąc piekące miejsce.
– Nic.
– Za dobrze cię znam, stary.
Zajęty wyciąganiem kamienia spod łokcia, Jim nie odpowiedział.
W pobliskim domu jakaś mugolka czytała książkę w niebieskiej okładce, a w pokoju obok jej syn nerwowo przeszukiwał szufladę, chcąc znaleźć papierosy ojca.
Ojciec – mężczyzna pod pięćdziesiątkę – o tej porze kończył zmianę w fabryce narzędzi, wychodził na parking i wkładał kluczyk do stacyjki starego forda. Klął przez chwilę, gdy rzęch nie chciał zapalić, włączał światła i ruszał do domu. W progu witał się z żoną i udawał, że nie czuje zapachu tytoniu, którym przesiąknięte było ubranie syna.
James i Syriusz tkwili w przydrożnym rowie, którego dnem przepływała błotnista strużka wody. Czekali na śmierciożerczy sabat czarownic – jak to określił Sturgis Podmore, gdy przekazywał im informacje (Sabat to chyba na górze, a nie w szczerym polu, stwierdził wtedy James, co Sturgis skomentował długą tyradą na temat tego, co myśli o stanie psychiki ich przeciwników. I tak macie jedynie obserwować. Diabli jedni ich wiedzą, może chcą ćwiczyć mroczne znaki; w okolicy tylko szczere pole i mugole – zakończył i deportował się z trzaskiem do domu.).
– Chcę się wycofać, Syri – powiedział w końcu Jim, całą uwagę poświęcając gałązce zaplątanej w rękaw swetra.
– Co? – Syriusz przestał szukać papierosów po kieszeniach.
– Wycofać. Koniec z akcjami.
Przez chwilę Syriusz zastanawiał się, czy Jim nie żartuje. Ale ostatnio Jim nie miał głowy do dowcipów.
– Stary już wie? – zapytał tylko.
– Wie. Sam mi to doradzał.
– Już dawno, mówiłeś. Nie przypuszczałem tylko…
Czuł się trochę… oszukany. Jeśli Syriusz w coś wierzył, to w naiwne jeden za wszystkich, wszyscy za jednego; Jim miałby się z tego wyłamać?
Kiedyś James palił się do walki. Śpieszył się, jakby w obawie, że wojna się skończy nim on dotrze na front. Szybko stracił przeświadczenie o swojej nietykalności. Miał dosyć kulenia się w rowach podobnych do tego i zastanawiania czy nad domem do którego wróci – jeśli wróci – nie zastanie wiszącej w powietrzu zielonej czaszki. Jeszcze nie tym razem.
– Czasy się zmieniły – stwierdził krótko.
– I my zmieniajmy się wraz z nimi – dokończył filozoficznie Syriusz, przekręcając się na plecy. Pstryknęła mugolska zapalniczka i Black zaciągnął się dymem. Końcówka papierosa jarzyła się słabym, pomarańczowym blaskiem, wyraźnie widocznym w ciemnościach.
– Oto moja gwiazda – powiedział.
– Zgaś to swoje ciało niebieskie, Łapa, to rów, nie obserwatorium astronomiczne.
– Ej, nie rób z siebie drugiego Remusa – rzucił teatralnie Black, ale posłusznie wdusił papierosa w wilgotną ziemię.
– Dlaczego to robisz? – zapytał. – Kiedyś byś nie zrezygnował.
– To nie te czasy, Syriusz. To…
– To nie ucieczka przed Filchem i bójka na szkolnym korytarzu, a szlaban nie będzie najgorszą karą – wyrecytował, unosząc się na łokciach. – Wiem. I rozumiem. Ale Jim, my (ja, pomyślał) cię potrzebujemy i...
– Syriusz, mam syna do cholery! – James podniósł głos, po czym zamilkł.
Dla którego chciałeś być bohaterem, pomyślał gorzko Syriusz, ale nie powiedział tego na głos. Kamień uwierał go w bucie, nie poświęcał mu jednak zbyt wiele uwagi. Jim wbijał wzrok w ziemię, a Łapa rozumiał (a przynajmniej myślał, że rozumie), tylko ciągle szybciej mówił niż myślał.
Lily nie chciała męża bohatera.
Nie zbawisz świata, Jim, mówiła, gdy kończyli Hogwart i Jamesowi wydawało się, że jest niepokonany. Nie pasujesz do historii hagiograficznych.
No tak, wolę eposy rycerskie – żartował zawsze, ale Lily nie uśmiechała się.
– Przepraszam – mruknął. – Jestem idiotą niereformowalnym.
– Jesteś.
Może po prostu różnili się bardziej niż myślał?
Syriusz chciał walczyć. Być może tylko z przekory. W końcu każdy powód jest dobry. Ale Jim nie miał pieprzniętych rodziców po drugiej stronie ani martwego brata śmierciożercy i nie musiał wszystkim dokoła udowadniać, że nie jest taki jak oni. Miał za to dwadzieścia jeden lat, żonę, syna i blizny jakimi mógł poszczycić się niejeden emerytowany weteran.
– Jestem zazdrosny – stwierdził Syriusz.
– Co?
– Zazdrosny. Głupie, nie? Masz rodzinę, logiczne, poświęcasz im czas, a…
Wkurzył się o głupi kubek. Głupi kubek z czarnym psem obsikującym drzewo, który stał zawsze u Jamesa w szafce, obok słoika z kawą. Mały Harry strącił go przypadkiem i kubek rozbił się na kawałki. Jim rzucił się ratować syna, sprawdzać czy się nie skaleczył, a on stał wtedy jak słup i wpatrywał się w skorupy. Ze starego gramofonu Stonesi zawodzili: Angie, Angie, where will it lead us from here?
Kubka nie dało się naprawić, zginęło denko i nie pomogło ani Accio ani Reparo, więc skorupy wylądowały w śmieciach. Przy następnej wizycie dostał kawę w filiżance, choć Lily doskonale wiedziała, że nie znosi filiżanek.
– Nieważne – machnął ręką.
Jim wiedział.
– Minuta szczerości? – spytał bez cienia ironii.
– Jak po butelce ognistej. Twoja kolej.
James przekręcił się na plecy i podłożył ręce pod głowę.
– To mnie chyba przerosło.
Kiedy Jim był mały, wspinał się na najwyższe drzewa, nie zważając na ostrzeżenia mamy. Nigdy nie spadł i nie złamał nogi. Miał naturę psotnika i lubił dreszczyk emocji towarzyszący mu zawsze, gdy robił coś, czego nie powinien. Zaczytywał się w Przygodach Tomka Sawyera i wierzył, że magia daje mu nietykalność, więc to wykorzystywał.
Pierwszy raz bał się naprawdę tamtej nocy, gdy biegł przez błonia. Potem był świst gałęzi wierzby bijącej, wąski tunel i wycie. Zęby ociekające śliną. I najgłupsza w tamtym momencie myśl, czy ma tak samo rozszerzone z przerażenia oczy jak Oślizgły?
Ciągnął wtedy opierającego się Snape’a, wrzeszczał coś, a bestia... Remus!…
Potem czasem budził się w nocy, i po omacku szukał różdżki, bo śniły mu się wilcze zęby rozszarpujące ciało i krew mieszająca się ze śliną.
Merlinie, co my wyprawiamy?, myślał wtedy, uświadamiając sobie, że są tylko trójką dzieciaków, chcących poskromić wilkołaka. Mimo to, w każdą pełnię Jim zmieniał się w jelenia – wtedy jeszcze wilkołactwo Remusa nie było niczym innym, jak tylko pieprzoną niesprawiedliwością.
Teraz znaczyło więcej.
Światła samochodu wydobyły na chwilę z mroku ścianę budynku i niebieski ford zatrzymał się na podjeździe. Trzasnęły drzwiczki.
– Zazdroszczę im – mruknął Jim, wskazując podbródkiem na dom. Syriusz zerknął w tamtą stronę.
– Ja też. Normalności – urwał. – Randkujesz jutro z Lunatykiem? – zmienił temat.
– A ty nie możesz? – zapytał James i zaraz ugryzł się w język. Nie zdążył ukryć zmieszania, bo przyjaciel wpatrywał się w niego uważnie. Minuta szczerości, cholera jasna. Syriusz jak pies wyczuwał emocje.
– Mogę – odpowiedział cicho, z czymś – może żalem – czego James nigdy nie słyszał w jego głosie.
Syriusz wiedział, choć Jim nigdy o tym nie mówił. Remus pewnie też wiedział, lecz milczał jak zawsze, i było mu tylko cholernie przykro, że Jim musiał to robić.
– Nie ufasz Remusowi? – spytał. James zagryzł wargę.
– To wilkołak.
– To Remus.
Niech to, kurwa, jasny szlag…
– Nie przypuszczałem, Jim… – powiedział powoli i chrząknął kilka razy.
– Też mu już nie ufasz – rzucił chłodno James i Syriusz nie ciągnął dalej, bo wiedział, że Jim ma rację.
Czasy się zmieniają?
– Przykro mi, Jim.
– Mnie też.
Syriusz nie potrafił pomóc ludziom inaczej, niż będąc z nimi. Ale Jim od jakiegoś czasu odgradzał się zarówno od niego jak i Remusa. Być może słusznie uważał ich za niebezpieczeństwo. Jim już nie lubił ryzykować. Syriusz nie wiedział tylko, kiedy ich braterstwo rozeszło się w szwach i który pierwszy na to pozwolił.
Kiedy wojna się skończy, kupią nowy kubek, pomyślał i zachciało mu się śmiać.
Cykanie świerszczy nagle umilkło, gdy w pobliżu rozległy się pierwsze trzaski aportacji.
– Boisz się, Jim? – spytał.
– Jak cholera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Czw 23:03, 27 Mar 2008    Temat postu:

I tym prostym sposobem, moja potrzeba wyjscia na fajke zostala PRZYPIECZETOWANA. Dziekuje uprzejmie za mily tekst do przeczytania. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Black Lights
wilczek kremowy



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:46, 26 Paź 2008    Temat postu:

To wspaniały tekst, więc dziwi mnie czemu przy nim tak mało komentarzy. Tekst jest świetny! Syriusz jest całkowicie kanoniczny, James zresztą też. Panuje nutka niebezpieczeństwa, a oni tak spokojnie rozmawiają. Wyczuwa się jednak, jakiś niepokój. Jakby za chwilę coś miało się stać. Czytelnik rozumie, że pod tą warstwą „normalności” i spokojnego tonu głosu kryje się strach, o który obaj wolą nie myśleć. Podobają mi się ich relację. Nie znoszę kiedy ktoś łączy ich w parę! Oni są po prostu przyjaciółmi i ty to pięknie ujęłaś. Rozwalił mnie fragment o kubku. Cieszę się, że go wprowadziłaś, rozładował sytuację. Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej.

Pozdrawiam i życzę weny!


Ostatnio zmieniony przez Black Lights dnia Pon 15:59, 27 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin