Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zabawka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nightwish
Gość






PostWysłany: Pią 11:10, 20 Paź 2006    Temat postu: Zabawka

Harry Potter nie wyrósł na bajkowego bohatera, nie zamierzał być taki, jak tego wszyscy naokoło oczekiwali. Wygłaszali mądre mowy o jego przeznaczeniu, powołaniu, misji i drodze życia, a tak naprawdę, wszyscy nie mieli racji. Harry Potter definitywnie zakończył drogę dobrego bohatera. Gdy tylko skończył szkołę na jego lewym ramieniu rozkwitł Mroczny Znak.

Czarnowłosy czarodziej wciąż leżał na łóżku łapiąc oddech, jego klatka piersiowa unosiła się w coraz równiejszym rytmie. W powietrzu ciążyła nienamacalna agresja i pożądanie. Czarny Pan wyszedł już, zanim nawet jego zabawka zdążyła ochłonąć. Harremu była na rękę rola, jaką spełniał. Dzięki temu często mógł prosić o to, o co inni śmierciożercy nie odważyliby się upomnieć nawet w myślach. Mimo to czarnowłosy nie czuł przyjemności, satysfakcji, był to tylko jeszcze jeden przystanek w dążeniu do celu. Nic więcej. Mężczyzna powoli podniósł się i nałożył na siebie czarną, sięgającą ziemi szatę. Spływała zgrabnie po jego ciele zlewając się z ciemnymi włosami balansującymi na wysokości szyi i opadającymi na twarz. Spośród tej mrocznej kompozycji wyraźnie wyróżniała się mocnym kontrastem para ogniście zielonych oczu, błyszczących niebezpiecznie, ale również z odległym, choć drapieżnym opanowaniem.
Jego umysł był pusty, nie plątały się po nim żadne zbędne myśli. Ale nagle coś się pojawiło. To coś było bardzo odległe i trochę nierealne, Harry musiał wytężyć umysł by głębiej wniknąć w tą myśl. Całkowicie o tym zapomniał przez niespodziewaną wizytę Czarnego Pana, ale teraz dokładnie to pamiętał. Sen, trochę irracjonalny, pełen głosów, lecz nie tych płaczliwych, zawodzących o litość, takich jakie zwykle bywają w snach śmierciożerców, nie. To było coś całkiem innego, jakby wskazówka, podpowiedź. I ta twarz. Dokładnie ją pamiętał. Pociągła, gładka twarz, idealny profil nosa, zadbana cera i jasne, gładko przyczesane włosy. To mógł być tylko Draco Malfoy. Harry ufał swojemu instynktowi i wątpił żeby wróg ze szkolnych lat i pierwsza szczeniacka miłość śniły mu się po nocach bez jakiejkolwiek przyczyny. Nagle poczuł jakiś irracjonalny gniew, on pan wszystkiego, najwyższy ze śmierciożerców, miałby sobie nie poradzić z jakimiś głupimi przeczuciami? Nie, nic z tego, dowie się o co chodziło, za wszelką cenę. Choćby miał żywcem zdzierać skórę, by dowiedzieć się gdzie teraz jest i co robi Draco Malfoy. Ruszył gwałtownie w dół schodów, a czarna szata drżała, lekko się kołysząc, nasuwając na myśl drapieżnego ptaka. Z rozmachem kopnął w pierwsze drzwi które skrzypiąc ustąpiły. W środku pokoju za biurkiem z ciemnego drewna siedział mężczyzna o zmęczonej twarzy, przerzucający stosy papierów. Harry oparł dłonie o biurko, pochylając się nad mężczyzną.
- Draco Malfoy, jest naszym sojusznikiem, sprzymierzeńcem szpiegiem, albo chociażby tajnym zwiadem?- wyrzucił z siebie na jednym oddechu a w oczach tańczyły iskierki gniewu. Pytanie to brzmiało jak rozkaz i siedzący przy biurku mężczyzna zaczał szybko przerzucać różdżką papiery, na żadnym się nie zatrzymując. Nie odezwał się ani słowem, wiedział że nie tego oczekuję stojący nad nim śmierciożercy, który gotów zadusić gołymi rękami za brak odpowiednich informacji.
-Nie, co prawda przyłączył się do nas, gdyż nalegał na to Lucjusz Malfoy, który zakończył już swój żywot w Askabanie, jednak sam młodszy Malfoy od dawna nie przejawia jakiegokolwiek zainteresowania naszymi sprawami, sir- powiedział, nie podnosząc wzroku na te zielone, pałające żarem oczy. Czarodziej nie odpowiedział, wyszedł pokoju z rozmachem trzaskając drzwiami. Idąc do lochów przypomniał sobie ostatni dzień szkoły. Wsiadali ropociągu, żegnali się, jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć, a Draco Malfoy uścisnął mu tylko rękę i powiedział „do zobaczenia”. To jakby samo spełniająca się przepowiednia. Zresztą pamiętał twarz ślizgona w tamtym momencie. Bez drwiny, czy wymuszonej uprzejmości lecz jak zwykle chłodna, acz z lekkim błąkającym się po wargach uśmiechem. Nie był wtedy tym samym egoistycznym chłopcem pewnie siebie wyciągającym do niego dłoń, a potem wyśmiewającym go z kpiącym uśmiechem. Nie, Draco Malfoy, czego czasem o Harrym powiedzieć nie było można, dorósł. W końcu czarnowłosy śmierciożerca dopadł do wrót lochów. Znajdowały się tam więzienia dla przetrzymywanych jeńców. Nie po to, by można było ich wykupić, nie. Jedynie jako etap przejściowy między pojmaniem a wymuszeniem zeznań, bądź z braku czasu, w oczekiwaniu na śmierć w mękach. Tam właśnie miał zamiar zastać rozczochraną i przerażoną do granic możliwości młodą dziewczynę, pracującą niegdyś w ministerstwie. Nie zawiódł się, ciche łkanie i odgłos spazmatycznie wydychanego powietrza. Jednak wszystko umilkło gdy po lochu rozeszło się echo kroków śmierciożercy. Zatrzymał się przed celą w której kobieta siedziała na podłodze i wbijała w niego przestraszone spojrzenie czarnych w ciemności oczu. Harry wziął głęboki oddech.
„Cóż, spróbujmy tutaj”
-Jeśli będziesz odpowiada na moje pytania, będziesz mogła liczyć na lepsze traktowanie- powiedział chłodno, patrząc jej prosto w oczy. Drgnęła. Jej wargi najpierw drżały, potem zaczęły układać się do wypowiadania wyrazów, jednak z ust nie wychodził żaden dźwięk. Dopiero po chwili zdobyła się na ciche, chropowate „tak”.- Draco Malfoy, mówi ci to coś? –spytał, dziewczyna pokręciła powoli głową. Harry przestąpił z nogi na nogę- przypomnij sobie dokładnie!- rzucił rozzłoszczony. Kobieta wbiła w niego przestraszone, ptasie spojrzenie i powoli pokręciła głową- co za szkoda, możesz oczekiwać wyrafinowanych tortur- warknął i czym prędzej opuścił lochy. Był wściekły na siebie. Nie mógł sobie poradzić z jakimś nędznym snem. Odwrócił się jeszcze raz w stronę lochów. Mógł wierzyć tej nędznej, zastraszonej dziewczynie? Hm.. chyba nie. Wyszedł przed zamek. Na dworze padał deszcz, jednak zimne krople, jakby ze strachu, omijały czarny kołnierz śmierciożercy. Harry spojrzał w zachmurzone niebo. Jeszcze nie wiedział gdzie jedzie, ale miał pewność że intuicja mu to podpowie. Po chwili na tle szarych, ciężkich chmur wykwitła czarna plamka, z upływem czas powiększała się, i wkrótce było widać że to czarna limuzyna zmierza w kierunku Harrego. Zatrzymała się prosto przed nogami mężczyzny, by ten mógł do niej spokojnie wsiąść. Gdy tylko ostatni skrawek płaszcza zniknął w limuzynie, drzwiczki kłapnęły a auto pomknęło w górę. Harry zastanowił się, gdzie właściwie chciał jechać, w jakim miejscu mógł szukać Malfoya. Wsłuchał się uważnie w swoje myśli. No tak…Malfoy Manor. Stara, dumnie stojąca rezydencja Malfoyów. To chyba odpowiednie miejsce na poszukiwania. Choćby nie znalazł tam Dracona, na pewno trafi na jakąś wskazówkę. Gdy limuzyna gwałtownie się zatrzymała, śmierciożerca ujrzał przed sobą swój cel. Choć Malfoy Manor nie wyglądało równie wyniośle jak niegdyś. Wciąż stało niewzruszone, zachwycające perfekcją linii i monumentalnością, jednak na ścianach pojawiły się brudne zacieki, dzikie wino, od dawna nie porządkowane obrosło całą boczną ścianę rezydencji. Harry słyszał jak pod stopami trzeszczą drobne gałęzie i lekko gnijące liście. Widać nikt od dawna nie zajmował się ogrodem. Próbował nie pukając tworzyć drzwi. Zamknięte. Odsunął się wiec krok do tyłu i zastukał kilka razy kołatką w kształcie węża szczerzącego się niebezpiecznie. Drzwi natychmiast ustąpiły ukazując chłodny, wielki hol wyłożony po brzegi marmurem. Odgłos jego kroków rozchodził się echem po starym wnętrzu, obijał się o strop i błąkał się po wielkim pomieszczeniu, wśród wielkich surowych kolumn. Harry rozglądał się uważnie. W rogu Sali ujrzał drewniane drzwi, lekko uchylone zza których bił strumień ciepłego światła. Śmierciożerca skierował się w tamtym kierunku. Powoli zajrzał do środka. Wnętrze pokoju oświetlał blask kominka, przed którym stał duży, bordowy fotel. Harry dobrze wiedział że ktoś w nim siedział. Równie dobrze wiedział kto.
-witam, Draco Malfoy- odezwał się śmierciożerca, chcąc zwrócić na siebie uwage chłopaka siedzącego w fotelu. Osiągnął oczekiwany efekt. Mebel odwrócił się w jego stronę. Siedział w nim ten sam mężczyzna, którego Harry widział we śnie. Tylko jasne włosy były mniej błyszczące, a cera bardziej szara, w barwie popiołu. Twarz trochę zmęczona, lecz oczy takie same, choć może trochę przygasłe. Ubrany był jak zwykle elegancko. Biała koszula była jak zwykle czysta, miała wyższy kołnierz przewiązany na szyi czarną cienką wstążką. Na dłoniach Draco miał cienkie rękawiczki z przeźroczystej siateczki, bez palców.
-Harry, miło cię widzieć. Czemu zawdzięczam te odwiedziny?- spytał były Ślizgon z pozorną uprzejmością, choć tak naprawdę w jego oczach naprawę nie było wrogości, co zdziwiło śmierciozece. Ludzie mogli wymawiać jego imię w szale zmysłów podczas wyuzdanego stosunku, lub, co zdażało się równie często, płacząc i błagając o litość. Ale nigdy tak spokojnie i chłodno. W dodatku Malfoy nie okazywał zaskoczenia. Jakby spodziewał się go tu zobaczyć, choć było to niemożliwe, bo tego nie planował nawet on sam. Chwilę czekał aż maska za którą zawsze krył uczucia znów szczelnie go zakryje. Dopiero po chwili znów się odezwał, choć czuł że w jego głosie nie ma już tej jego codziennej hardości i chłodu.
-Nie można już odwiedzić starego znajomego ze szkolnych czasów?- spytał, przekrzywiając lekko głowę na bok, jak ciekawski szczeniak. Draco prychnął cicho, trochę lekceważąco co znacznie nie spodobało się Harremu. Mimo to nie drgnął żaden mięsień na jego twarzy.
-O ile pamiętam nigdy nie uchodziliśmy za dobrych znajomych w szkole, chyba ze się
mylę- mruknął blondyn i przeczesał dłonią włosy, jakby chcąc ulizać do całości jakieś niesforne kosmyki. Śmierciozerca podążył wzrokiem za szczupłymi palcami. Już nie krył nic. Bo, po co?
-A gdzie miałem pójść? Gryfoni najchętniej widzieliby mnie martwego, Ślizgoni w połowie siedzą w Azkabanie, a poza tym, nie twierdze żebym był tu bez potrzeby- zakończył przechadzając się powoli wzdłuż pokoju.
-Więc? W jakim celu tu jesteś, według ciebie? Przywiodła cię tu twoja niezawodna intuicja?- spytał Draco, z lekką drwiną. I znów to prychnięcie, do prawdy, irytujące. Harry skubał chwilę koniec brody, jakby zastanawiając się. Tym razem postawił na szczerość.
-Hm… Miałem… Miałem sen. Dziwny sen. Byłeś w nim. Nie całkiem wiem czemu i po co- powiedział powoli Harry, patrząc się nieobecnym trochę wzrokiem na przeciwległą ścianę.
Draco patrzył na niego uważnie, doszukując się jakiegokolwiek śladu emocji. Czarnowłosy oprzytomniał i przeniósł wzrok na mężczyznę siedzącego w fotelu.
-Skoro jednak tu jestem, można powspominać stare czasy- na wargi Harrego wpełzł nawet przelotny uśmiech, czego Draco nie omieszkał zauważyć.- może przejdziemy się gdzieś?- spytał całkiem niespodziewanie . Draco uśmiechnął się kpiąco ale z pewnym smutkiem. Mruknął coś potwierdzająco, lecz trzeba wiedzieć że Malfoyowie rzadko kiedy mruczą. W ręku Draco pojawiła się różdżka
-Accio- powiedział Draco, i już po chwili przywołana rzecz pojawiłasię przy nogach blondyna. Harrego ścisnęło w gardle. Spojrzał jeszcze raz na Ślizgona, i rozbudził w nim się żal, po prostu żal, że ten dumny Malfoy tak skończył. Draco nie zwracając uwagi na spojrzenie śmierciożercy przytrzymał rękami oparcie wózka i przeniósł na niego cały ciężar ciała. Dopiero wtedy podniósł wzrok na Harrego- możemy iść- powiedział i skierował wózek w stronę wyjścia. Czarnowłosy patrzył jak odpycha się zręcznie rękami napędzając wózek i czuł się niezręcznie. Wiedział już czemu śnił mu się Draco. Miał się zająć chłopakiem, przynajmniej na jedną noc. Powoli poszedł za Draconem.
Zimny wiatr owiał im twarze. Powietrze było chłodne, niebo szare i wrogie, lekka mgła unosiła się nad ziemią, której białą kompozycje mącił spadający od czasu do czasu liść, już dawno zeschnięty. Pogoda nie zachęcała do spaceru. Jednak im to nie przeszkadzało. Harry szedł tuż przy Draconie, jednak nie patrzył się na niego, jego wzrok wędrował po zaniedbanym ogrodzie.
-Troche to wszystko przygasło, pamiętam czasy, kiedy Malfoy Manor wyglądało całkiem inaczej- powiedział smętnie czarnowłosy. Usłyszał obok siebie ciche prychnięcie
-Od kiedy ty, Potter bywasz w Malfoy Manor?- rzucił z lekką drwiną, zmieszaną z odrobnią uśmiechu
-Czy ty myślisz, że musisz wszystko wiedzieć? Tylko nie myśl sobie ze przyłaziłem tu żeby podglądać się przez okno podczas kąpieli- mruknął sarkastycznie Harry, lecz także się uśmiechnął
-Ani mi to w głowie- odpowiedział Draco. Atmosfera zrobiła się trochę cieplejsza.
-Co nie znaczy że w piątej klasie mi się nie podobałeś- powiedział ze śmiechem czarnowłosy. Gospodarz uniósł lekko brew.
-Podobałem ci się?- spytał z lekkim zdziwieniem
-Nie mów że nie zauważyłeś- roześmiał się Harry- Gapiłem się za tobą przez cały rok a ty nic.. wiesz co, chyb nawet Pansy się domyśliła- dodał z uśmiechem. Draco prychnął
- No nie, Pansy niby miałaby się czegokolwiek sama domyśleć? Wolne żarty- powiedział. Wyraźnie cieszyła go ta ironiczna rozmowa z Harrym. Śmierciożerca również nie czuł się zawiedziony tą wizytą. Zatrzymał się i kucnął. Oparł ręce o kolana Dracona, patrząc mu w oczy. Delikatnie, jakby bał się, że przy gwałtownym ruchu cała ta chwila zniknie, podniósł dłoń do policzka Malfoya. Ten na początku się odsunął lekko niepewny zamiaru Pottera. Kciuk dotykał warg Dracona. Ten na chwilę wstrzymał oddech, gdy palec zastąpiły usta

c.d.n
Powrót do góry
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pią 15:59, 20 Paź 2006    Temat postu:

Mwahaha, śmierciożerczy Harry! Dawno już nie zetknęłam się z takim opowiadaniem. Twoje jest ciekawe, chociaż akcja jeszcze się nie rozwinęła. Draco na wózku inwalidzkim doszczętnie mnie zaskoczył, chociaż przyznaję, że pozytywnie. Jest jednak sporo błędów. Pozwolisz, Night, że wymienię te, które najbardziej rzuciły mi się w oczy?

Cytat:
on pan wszystkiego, (...)


przecineczek po on,

Cytat:
albo chociażby tajnym zwiadem?


zwiadowcą,

Cytat:
Nie odezwał się ani słowem, wiedział że nie tego oczekuję stojący nad nim śmierciożercy, który gotów zadusić gołymi rękami za brak odpowiednich informacji.


oczekuje, śmierciożerca, który gotów jest zadusić gołymi rękoma,

Cytat:
wyszedł pokoju


uciekło z

Cytat:
-witam, Draco Malfoy


spacyjka przed witam, które powinno się zaczynać z wielkiej litery ( we wszystkich pozostałych wypowiedziach tak jest). Poza tym brakuje kropek na końcach kilku zdań.

Mam nadzieję, że nie uznasz tego za jakieś przytyki Najt! Chciałam po prostu wskazać Ci pewne niedociągnięcia w razie, gdybyś czuł potrzebę doprowadzenia swojego stylu do absolutnej perfekcji Very Happy

Szczerze gratuluję tekstu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Pią 17:04, 20 Paź 2006    Temat postu:

Ooo, właśnie tego nie zdążyłam dokończyć kiedyś. Teraz właśnie nadrobiłam i przeczytałam wszystko jeszcze raz. Zaskoczyłeś mnie trochę tym Harry'm, a może raczej jego postawą. Tym zimnym myśleniem, bez kompletnego myślenia o innych. Jednak przekonałam się do niego przynajmniej w Twoim ujęciu.
A Draco... Jest inny niż sobie go ukształtowałam sama, ale terż bardzo swój. Taki też mógł być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pią 17:06, 20 Paź 2006    Temat postu:

Cytat:
choć tak naprawdę w jego oczach naprawę nie było wrogości

Powtórzenie. Chyba że zamierzone podkreślenie.

Bardzo mi się podoba. Klimatyczne, chłodne, lekkie, bardzo jesienne. No i to Malfoy Manor!
Pomysł z wózkiem na początku wydał mi się trochę... amatorski, ale potem wpasował się w całość.
I Draco ma fantastyczne ubranie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Sob 19:22, 30 Cze 2007    Temat postu:

Cytat:
Spośród tej mrocznej kompozycji wyraźnie wyróżniała się mocnym kontrastem para ogniście zielonych oczu, błyszczących niebezpiecznie, ale również z odległym, choć drapieżnym opanowaniem.


po prostu. Harry ma oczy w kolorze Avada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin