FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Literaturownia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Natalia Lupin
Wysłany: Sob 17:47, 09 Lut 2013
Temat postu:
Odgrzewam teeemaaat!
Bo z rozpędu wpadłam na
T.S. Eliota
. Rozpęd się wziął z aktorów czytających różne piękności na yt, a konkretnie
z "Preludes"
. Taki piękny wiersz. Więc poleciałam do biblioteki i znalazłam tomik Eliota
w dwóch językach
. Orgazm. Więc teraz siedzę i czytam i mnie telepie, bo co się wzruszę na oryginale, to zaraz widzę tłumaczenie i nóż mi się w kieszeni otwiera. Staram się być tolerancyjna, bo tłumaczenie poezji to też interpretacja, no i ci panowie po prostu rozumieją inne rzeczy niż ja i inne są dla nich ważniejsze, różne podejścia do poezji itd... Ale no normalnie czasami mnie rzuca, jak widzę te tłumaczenia. Ale ja w ogóle ostatnio jestem nerwowa.
(Kupiłam sobie tomik Tuwima, ale leży. Wyrosłam ze Skamandra. Szkoda.)
Alheli
Wysłany: Pon 18:28, 31 Sie 2009
Temat postu:
[quote="Hekate"
O taaak. Ja naprawdę gardzę poezją i nienawidzę pisać wierszy, bo to jakiś pieprzony, fizjologiczny przymus. Gdyby się dało, nie napisałabym ani jednego wersu :/[/quote]
Dios mio, Hek, gdzie Cię zmuszali do pisania wierszy? Na studiach czy na kółkach zainteresowań...?
W sumie gdyby mnie ktoś zmuszał, też bym nie pisała. Niczego, he he. Nie umiem pisać pod przymusem, nie wiem, czy to dobra cecha ^^.
I tak od dawna nic nie napisałam, bo nie mam wena. Wiersze pisałam jako młode dziewczę, ale są okropne i wolę spuścić na nie zasłonę milczenia...
Chociaż niektórym się podobały, ale chyba tylko przez grzeczność to mówili ;p.
Hekate
Wysłany: Pią 20:06, 08 Maj 2009
Temat postu:
Cytat:
O.o O bogowie, co za herezje Nie potrafiłabym gardzić poezją. Ja ludźmi nie umiem gardzić. Chociaż... jakby tak się uprzeć...
No, może użyłam za mocnego słowa. Chodzi o to, że uważam prozę za coś wyższego niż poezja, ponieważ uprawianie prozy, to mój osobisty wybór, a pisanie wierszy, to organiczny przymus. I to się odnosi raczej do aktu twórczego, a nie do czytania cudzych utworów, chociaż... hmmm. Percepcja jest chyba różna. Bo wiersze się przede wszystkim wchłania, a prozę często rozdrapuje na drobne kawałki.
Tak tak tak, zawikłałam na amen. Dopiero się ciekawie robi, jak tego typu teorie głoszę na poetyckich galach konkursowych, gdy dostaję jakąś nagrodę. Ale okazuje się, że nie ja jedna nienawidzę (bo muszę) pisać wiersze, inni też tak czasem miewają, to pocieszające...
Natalia Lupin
Wysłany: Pią 17:06, 08 Maj 2009
Temat postu:
O.o O bogowie, co za herezje
Nie potrafiłabym gardzić poezją. Ja ludźmi nie umiem gardzić. Chociaż... jakby tak się uprzeć...
A teraz proszę nie mordować. Proszę wysilić swoje mózgownice i przeczytać wiersz poniższy, który jest przepiękny. To tłumaczenie 12wiecznego poematu irlandzkiego. Niestety, tłumaczenie z irl na angielski, więc wymaga trochę wysiłku umysłowego
The Blackbird of Derrycairn
Stop, stop and listen for the bough top
Is whistling and the sun is brighter
Than God's own shadow in the cup now
Forget the hour bell. Mournful matins
Will sound as well, Patric, at nightfall.
Faintly through mist of broken water
Fionn heard my melody in Norway,
He found the forest track he brought back
This beak to gild the branch and tell there
Why men must welcome in the daylight.
He loved the breeze that warns the black grouse,
The shout of gillies in the morning
When packs are counted and the swans cloud
Loch Erne, but more than all those voices,
My throat rejoicing from the hawthorn.
In little cells behind a cashel,
Patric, no handbell has a glad sound,
But knowledge is found among the branches.
Listen! The song that shakes my feathers
Will thong the leather of your satchels.
Stop, stop and listen for the bough top
Is whistling . . .
Niestety, po polsku nigdzie nie ma. Chyba pokalam to swoim tłumaczeniem. Trzymajcie się.
Kos z Derrycairn
Stój, stój i słuchaj; gałąź śpiewa
Na wietrze, a słońce jest jaśniejsze
Niż boży cień nad kielichem.
Zapomnij o dzwonach znaczących godziny. Smutne jutrznie
Równie dobrze będą brzmiały, Patryku, o zachodzie.
Płynącą delikatną przez mgły bielejących wód,
Fionn w Norwegii usłyszał mą melodię.
Odnalazł skryty wśród drzew szlak; przyniósł
mnie, bym pozłocił swym dzióbkiem gałęzie i opowiedział,
dlaczego ludzie muszą witać się za dnia.
Kochał lekki wietrzyk, który ostrzegał dzikie cietrzewie,
Krzyki łowczych o poranku,
Gdy liczono sfory, a łabędzie trzepotały chmurą
Na jeziorze Erne. Ale ponad to wszystko
Ukochał moje gardziołko, wyśpiewujące radość ze szczytu głogu.
W małych celach skrytych za murem obronnym
Żaden dzwon nie śpiewa radośnie, Patryku.
Wiedza skryta jest wśród gałęzi.
Słuchaj! Pieśń, która wichrzy moje piórka
Będzie rzemykiem u twej sakiewki.
Stój, stój i słuchaj; gałąź śpiewa
Na wietrze...
Patryk to oczywiście Św. Patryk. Fionn to mityczny bohater irlandzki.
Wiem, że ze mnie dupa tłumacz, ale to takie piękne, a ja chciałam, żebyście przeczytały... Możecie mnie zabić za zniszczenie tego wiersza.
Hekate
Wysłany: Śro 0:24, 06 Maj 2009
Temat postu:
Pierwsze słyszę o tej pani, ale ja się na wierszach nie znam, więc nic w tym dziwnego. Z tego co czytam, to kompletnie nie moja bajka. Jednak co Świetlicki, to Świetlicki!
[taaak, ja naprawdę bywam szowinistyczną świnią...]
Bursę bardzo lubię. Bardzo-bardzo. To taki ostry, męski sposób pisania. A tak swoją drogą, to niewymownie mnie drażni ta post-awangardowska maniera współczesnej poezji, brakuje mi w tym wszystkim melodii słów. Że już nie wspomnę o tym, że słowa zwykle tylko udają, że znaczą coś więcej, niż parę kropli zmarnowanego atramentu.
O taaak. Ja naprawdę gardzę poezją i nienawidzę pisać wierszy, bo to jakiś pieprzony, fizjologiczny przymus. Gdyby się dało, nie napisałabym ani jednego wersu :/
Zaheel
Wysłany: Wto 23:48, 05 Maj 2009
Temat postu:
Cieszę się, że zaraziłam dalej^^ Kobieta ma naprawdę ciekawe pomysły i warto poczytać więcej jej utworów.
Natalia Lupin
Wysłany: Wto 13:44, 05 Maj 2009
Temat postu:
O rany, K.E.Zdanowicz zrobiła na mnie wielkie wrażenie
Dzięki, że to tu wrzuciłaś! Będę to dłuuugo czytać
Zaheel
Wysłany: Pon 19:35, 04 Maj 2009
Temat postu:
A ja odkrywam ostatnio poezję i stwierdzam, że jest wspaniała. Długo musiałam się przekonywać. Znalazłam świetnego Świetlickiego - krakowski poeta współczesny. Mimo nowoczesności potrafi ująć to w jakiejś takiej ciekawej konwencji.
Palenie
Pytam: dlaczego niepalący
wsiadają bez skrupułów do przedziałów
dla palących? Czemu chcą dominować? Czemu
są wiecznie urażeni?
Bo to jest, bracie, wojna.
Wojna palących z niepalącymi.
Odwieczna dychotomia:
Jak Legia i Polonia,
Jak Wisła i Krakowia,
Jak Staś i Nel.
Mój mały przyjacielu, papierosie.
Spędziłem z tobą więcej czasu niż z kimkolwiek.
Niszczmy się nawzajem, czule
zobowiązani.
Pytam: dlaczego niepalący
nie doceniają naszej samotności,
naszej niemądrej odwagi, naszego
żaru, popiołu?
Jeszcze Katarzyna Ewa Zdanowicz. Odkryta dzięki nieocenionej pani doktor od poetyki. Chyba wiersz bezie najpelszym opisem.
Jak umierają małe dziewczynki
nam - małym dziewczynkom które nie potrafią
skrzydeł odlepić jak tarczy z fartuszka
dorosnąć bez bólu i w końcu zrozumieć
że wszystko się kończy - wyjątkiem jest pustka
mówi się
przestańcie się wygłupiać
płakać w łazience
stroić smutne minki
jesteście duże
bądźcie rozsądne
- i jak już macie umierać
zróbcie to porządnie -
niech będzie dużo kamer
niech będzie mnóstwo krwi
umierajcie piękne i nagie
z elegancją rozmachem
znajomością zasad gry
otwierajcie oczy
zagryzajcie usta
jesteście na scenie
w swej najlepszej roli
a my patrzymy na nich
i umieramy tak jak nasze matki
- nieudolnie nieśmiało
bez końca powoli -
No i Andrzej Bursa, ale to tylko zagłębienie się dalej w jego twórczość i odkrycie nowych niezbadanych terenów jego twórczości i osobowości.
Alheli
Wysłany: Wto 14:35, 28 Kwi 2009
Temat postu:
Znam to i lubię.
Bien, o poetach polskich nie będę się wypowiadać, nie dlatego że nie czytam i nie lubię, ale już sporo zostało powiedziane wcześniej.
Wzięłam się za czytanie poezji Lorki i marzy mi się więcej. Nie są to wiersze proste, czasami metaforyka jest jakaś dziwaczna, ale dla mnie są genialne. Problem w tym, że nie umiem oceniać, czy to dobre czy nie dobre literacko (buahaha), ale czuję te wiersze. Jestem mentalną poetką.* Tu poeta niemal idealny, zginął w młodym wieku, ale chyba zdążył napisać wszystko, co miał do napisania. Wiele osób przez całe życie nie zdołałoby stworzyć takich dzieł. Czysta magia, choć nie czyta się tego lekko, ale jak już się wczuję, to odpływam. I kocham jego interpretacje pieśni andaluzyjskich, flamenco wcale nie jest takie radosne, jak się niektórym wydaje. Do tego prawdziwego ciężko przywyknąć, bo śpiew jest specyficzny i te zawodzenia, ale jak się człowiek przyzwyczai, jest pięknie. Pieśni bardziej tęskne i namiętne niż moje kochane fado. Genialne (czy aby się nie powtarzam).
Czytam Lorkę po polsku i trochę z neta po hiszpańsku. Wolę już drugą opcję, bo hiszpański ma jednak inną melodykę i zwłaszcza w pieśniach to słychać, te przetłumaczone na polski czasem brzmią dziwnie szczerze mówiąc...
I co ciekawe, słuchałam niektórych jego piosenek i nie wiedziałam, że był ich autorem... Ale teraz wiem. I marzą mi się jego dramaty, ale oczywiście są tylko w czytelni u nas :/. Szlag by to.
* mentalną, bo już nie piszę wierszy, za mlodu pisałam.
Joan P.
Wysłany: Nie 11:48, 05 Paź 2008
Temat postu:
Całujcie mnie wszyscy w dupę
Julian Tuwim
Nie jest to wiersz znany, a szkoda. I nie jest też do końca cenzuralny. Właściwie wulgaryzm występuje tylko jeden, za to powtarza się kilkakrotnie...
I nie jest moim drugim* ulubionym wierszem tylko z powodu owego wulgaryzmu, ale dlatego, że nie sądziłam, ile rymów można znaleźć do ''upę''. I dlatego, że Tuwim mile mnie zaskoczył. Miło wreszcie poczytać wiersz, który nie traktuje o kwiatkach na łące, głębokim uczuciu, jeszcze głębszej depresji albo innych, za przeproszeniem, pierdołach
* Bądź, co bądź, pierwszym ulubionym wierszem zawsze będzie
Deszcz jesienny
Staffa
Absztyfikanci grubej Berty,
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, grube chłopy,
Warszawskie bubki, żygolaki,
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie,
Wiednia, żydowskiej mekki flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie,
Szerzycie kulturalną francę!
Którzy chlipiecie z "Naje Fraje",
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Item aryjskie rzeczoznawcę,
Wypierdy germańskiego ducha,
(gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi, jedna będzie jucha).
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy Owupe,
I rekordziści i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiewicze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki.
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie co jak kiedy
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy... wileński
(pan już wie za co profesorze!)
I ty za młodu niedorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
że szczujesz na mnie swe szczęnięta.
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Item Syjontki palestyńskie,
Haluce co lejecie tkliwie,
Starozakonne łzy kretyńskie,
że "szumią jodły w Tel - Awiwie".
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malownicza trupę,
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
I ty fortuny skurwysynu,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty wypasiony na Ikacu
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rentę,
O, łapiduchy Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty księżuniu co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
I wy o których zapomniałem
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że sie bałem,
Albo, że taka was obfitość.
I ty cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
Iżem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
Noeś, ten twój wiersz bardzo przyjemny. Aż żałuję, że nie usłyszałam go śpiewanego. Tak to jest, jak się nigdzie nie chodzi...
Noelle
Wysłany: Pią 8:37, 04 Lip 2008
Temat postu:
pan piszący: Marek Tercz
pan śpiewający: Tomasz Żółtko
zasłyszane: w krośnieńskiej herbaciarni, podczas mini koncerciku
pomóż mi
Dopadło mnie to życie jak do lustra picie - za gardło dusi
Już tego nie wytrzymam, nie wytrzymam krzyczę - ktoś mi pomóc musi
Wyciągam ręce do przechodniów ale oni mnie na odlew
Mówią, że Jezus Maria idzie wariat i najlepiej z nim do diabła
Choć śpiewałem:
Pomóż mi, przecież do ciebie wyciągam ręce
Daj mi dłoń - nie chcę nic więcej
Wpadam do polityka, co tors mierzy do pomnika i dużo może
Mój Boże, pomóż w biedzie, wszak dla ciebie to jest pestka - dla mnie orzech
Nie proszę Cię o wiele - jak w kościele, nie, nie, nie, nie - Nie chcę nicwięcej
Lecz on wpatrzony w swoje zdjęcie tylko zerkał mi na ręce
Choć śpiewałem:
Pomóż mi...
Raz pewien ksiądz zagłębił się w modlitwie za moją duszę
Widać poruszył go mój wilczy zew - tak, tak, tak go poruszył
I kiedy już myślałem, że utuli mnie w samotnej biedzie
On nagle podniósł wzrok i spytał mnie o kartkę od spowiedzi
Choć śpiewałem:
Pomóż mi...
Uciekłem, choć to chyba moje nogi uciekały same
Jeszcze słyszałem zgreda - wrzeszczał: toż to pedał, ludzie pedał, dajcie kamień!
I wtedy z naprzeciwka wybiegł ktoś i wył jak pies pośrodku burzy,
że swojej samotności pośród ludzi już nie zniesie, już nie zniesie dłużej
A tak mi śpiewał:
Pomóż mi...
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 16:43, 22 Paź 2007
Temat postu:
Skamander, Skamander. Prezes jest Skamander, jest pełen takiej radości życia. Ja jestem czystą żywą dekadentką. Śmierć, zgnilizna i potnijmy się. A on zaraża mnie swoim życiem. To takie dziwne uczucie.
Ale porzućmy jałowe, enigmatyczne rozważania (którym oddaję się w 99% mojego dnia) i wróćmy do tematu.
Julian Przyboś
Daleka, co noc bliższa, oddaleńsza co dzień!
Mój sen, jak z bromku srebra, wywołał cię z nocy.
Pod pełnym, wypełniającym cały szafir
księżycem pamięci
spoczęłaś lekko jak tlen
na moim oddechu
i
znikając
— o wschodzie
kukułki podawały sobie echa,
echo echu nachylało okolicę
i powietrze było jasnym przywidzeniem
twojej tutaj obecności —
i, znikając, ze stu nie wypełnionych twoim ciałem nocy
wynurzyłaś się promiennie
na fotografii
naga jak dzień w dwu nocach.
I narcyzy zakwitły koło domu wszędzie,
od wspomnienia twoich stóp
do słońca.
Natalia Lupin
Wysłany: Pon 18:50, 08 Paź 2007
Temat postu:
W dalszym ciągu odgrzewam temat.
Tym razem- Skamander.
Julian Tuwim, Do krytyków
A w maju
Zwykłem jezdzić, szanowni panowie,
Na przedniej platformie tramwaju!
Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co się tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach!
Na skrętach - koliście
Zagarniam zachwytem ramienia,
A drzewa w porywie natchnienia
Szaleją wiosenną wonią,
Z radości pęka pąkowie,
Ulice na alarm dzwonią,
Maju, maju! - -
Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,
Wielce szanowni panowie!...
Szukałam jeszcze cennika, ale, kurcze, nie mogę nigdzie znaleźć!!!
A teraz coś pięknego.
Gregory Corso, Pewnego dnia
Pewnego dnia włócząc się jak Piotruś Pan po niebie
ujrzałem człowieka
umierającego nad Wschodnią Zatoką
I rzekłem do niego
- Światło, co czyni nas przyjaciółmi orłów,
zmieniło nasze rany w interwał chmur,
powolny i pełzający, spokojny i smutny
w tym niebiańskim więzieniu rzeczy.
A on odrzekł:
- Niebo jest straszne! Niebo odciemnia !
Hermes ze skrzydłem u stopy jest starcem w Chinach !
Spoczywa niezwalczony wśród pączkujących chmur
i upadłych liści wiatru'
Gdy moje zmęczone ręce podtrzymują
odwianą spódnicę nocy !
A omszałe stopy depczą
porty dnia !
Zostawiłem umierającego człowieka, gdyż musi on wciąż umierać
Samotność nie położy swej kojącej dłoni
na jego smutnej twarzy.
PS. Do poprzedniej notatki wkradł się błąd. Błąd który jest na wszystkich niemal stronach internetowych z wierszem Corso i który teraz poprawiam, bo się połapałam, że coś jest nie tak.
Ten kot, to była oczywiście Wawiłow XD
Zaheel
Wysłany: Nie 10:06, 07 Paź 2007
Temat postu:
Wbrew wszytskim zarzekaniom jednak w końcu zabrałam się za poezję. Jsnorzewska, Baczyński, Eliot i Szyborska. Większość to przez nieszczęsnego kota, którego motywów nadal poszukuję. Jednak w przypadku Jasnorzewskiej usłyszałam Magdę Umer i dowiedziałam sie ,ze ona czasami śpiewa jej teksty więc postanowiłam spróbować jeszcze raz z nią. Nadal nie jestem zachwycona, ale co do niektórych utworów się przekonałam. Baczyński przeczytany co prawda w małym stęrzeniu, ale zawsze, spodobał mi się. Eliota poszukuję głównie wierszy z tomiku "Koty", dalszej twórczości jeszcze nie poznałam, chociaż chyba się zagłębię po tym co napisała Ora. Szymborska nadal mnie odrzuca, choć staram sieja zrozumieć, nie potrafię...
Aurora
Wysłany: Sob 20:24, 06 Paź 2007
Temat postu:
Wydrążeni ludzie
T.S. Eliot, tłum. Czesław Miłosz.
Mam fazę. Kocham ELiota w chwili obecnej. Naprawdę mnie rusza jego poezja. Na tej stronie można jeszcze poczytać cykl "Jałowe Ziemie" <3
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin