FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Lunatyczne forum Strona Główna
->
Fanfiki różnofandomowe
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Strefa gęsta od promili
----------------
Wokół sami lunatycy
DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Piwnica
Melina ćpunów sztuki
----------------
Dom japoński
Gniazdo kinoluba
Szafa grająca
Literaturownia
Klub Pojedynków
Proza
Zakątek literata
----------------
Lodówka trolla Świreusa
Fanfiki różnofandomowe
Fanfiki
Poezja
Katakumby
Jak to u nas drzewiej bywało...
----------------
Archiwum dawnych wątków
Tematy okołopotterowskie
Archiwum literackie
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Natalia Lupin
Wysłany: Pią 18:41, 09 Mar 2007
Temat postu:
Podoba mi się zakończenie. nabrawdę bardzo mi się podoba, choć nie oglądałam PB i nie wiem, o co chodzi na początku. Sekret Caroline jest więc rzeczywiście sekretny
Ale zakończenie jest naprawdę bardzo dobre.
Podoba mi się jeszcze sam początek, z tym 'kiczem' na ścianie.
Pośrodku tekstu troszkę pogubiłam się, bo jest zbyt chaotyczne dla nieuświadomionego- Paul, Owen, Terrence... miszmasz imion.
Aurora
Wysłany: Czw 20:39, 08 Mar 2007
Temat postu: Otchłań [PB]
I znowu niewiadomo-co. Przez "Sweet Caroline". Przez moich dwóch ulubionych popaprańców. Przez "Lonely Day". Przez LOSTy i Desmonda.
Spojlery do 3x19
***
Paul wpatrywał się w ścianę.
Uroczy obrazek, pokryty krwią i mózgiem, był esencją kiczu.
Miał wrażenie, że całe jego wcześniejsze życie było bez sensu. Najmniejszego sensu.
- Chodźmy – szepnął Michael, wyciągając przed siebie ręce.
<>
- Cześć, Terrence – Paul kiwnął głową w stronę wystrojonego w garnitur kolegi.
Terrence spojrzał na niego jak na nic nieznaczący element krajobrazu, nie trudząc się nawet, by odpowiedzieć na powitanie. Tylko zmrużył oczy i uśmiechnął się krzywo.
Paul stał w drzwiach sztywno.
- Szukasz Caroline – usłyszał kpiący głos Terrence’a.
Paul zacisnął zęby, następnie uśmiechnął się lekko do Terrence’a i wyszedł.
<>
Usiadł na krawężniku i ukrył twarz w dłoniach. Nie zrobił tego. Stchórzył.
W tej chwili pragnął tylko, żeby jakiś samochód wjechał w niego i zakończył marny żywot.
Miał ochotę się upić i zapomnieć. Miał ochotę nie myśleć o sobie. Miał ochotę naprawdę stać się Owenem, ale…
Paul wiedział, że zawsze będzie Paulem. Zawsze będzie o sobie myślał, jako o Paulu. Paulu-tchórzu, Paulu-mordercy, Paulu-nieudaczniku.
Paulu-nikim.
<>
Był ochroniarzem Caroline jakieś dziesięć lat, zanim odkrył ‘sekret’ słodkiej Caroline.
Paul usiadł nad butelką wódki.
Spojrzał na komórkę. Wybrał numer. Kristine.
- Halo? – usłyszał znajomy i zarazem nieznajomy głos. – Halo?
Rozłączył się. To jeszcze nie czas. Jeszcze nie czas.
<>
Stał naprzeciwko Mahone’a. Były agent trząsł się, drżały mu ręce, a oczy świeciły chorobliwie.
- Paul – szeptał, raz po raz zagryzając wargi. – Zrób to, proszę cię, błagam cię, Paul. Zabij mnie. Choć raz zrób, co trzeba.
Paul nie odpowiedział. Pistolet nie zadrżał. Wpatrywał się w Mahone’a, we wrak człowieka.
- Błagam, Paul – prosił Mahone. – Skończ z tym. Uwolnij mnie.
Mahone oparł się na kratach. Przyłożył wysokie czoło do zimnego metalu.
- Paul…
- Życie straciło swój sens, Alex? – zapytał gawędziarsko Paul. – Przykre, przykre, co zrobili z twoją rodziną, naprawdę. Nie dziwię się. Znam to uczucie. Pustka, krok dzieli cię od otchłani szaleństwa…
- A co ty o tym możesz wiedzieć?! – Mahone uderzył głową o kraty. – Co ty o tym możesz wiedzieć? Ty nigdy…
- Tak właśnie, masz rację, Alex – przytaknął Paul. – Ja nigdy.
Mahone spojrzał na niego i zobaczył. Odsunął się od krat. I roześmiał głośno.
- Ty już zrobiłeś ten krok, Paul – śmiał się głośno. Wystawił rękę przez kraty.
Paul też się roześmiał, wkładając broń w żylastą dłoń Mahone’a.
- Ty też, Alex – roześmiał się Paul. – Do zobaczenia na dnie otchłani, bracie.
Przytłumiony odgłos strzału dwa razy wstrząsnął murami więzienia.
Cisza.
Otchłań.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Theme
xand
created by
spleen
&
Emule
.
Regulamin