Autor Wiadomość
Ceres
PostWysłany: Wto 15:22, 06 Lut 2007    Temat postu:

Ależ ludzie uwielbiają usprawiedliwiać naszego kochanego barmana...

Moim zdaniem, Peter od początku zapowiadał się na takiego sukinsyna, jakim okazał się przy sprawie Potterów. Przyłączył się do Huncwotów, bo byli popularni, zabawni (dla niektórych...) i należało się z nimi liczyć, a co więcej, mogli obronić go przed tymi, którzy mają zwyczaj znęcać się nad takimi jak on. A oni przyjęli go pewnie z litości, takiego małego szczurka...

W czasie ich tak zwanej przyjaźni miał, jak sądzę, status pochlebcy. Kogoś, kto zawsze będzie patrzył na Jamesa i Syriusza z uwielbieniem, zaśmieje się z beznadziejnego żartu i nie będzie patrzył na nich wilkiem, gdy zrobią coś wyjątkowo głupiego, tak jak Lupin - a świadczy o tym pamiętna scena z myślodsiewni. Niekoniecznie było mu z tym dobrze, ale czuł się bezpieczny. Był zbyt niepozorny, by ktoś chciał się na nim mścić, i zbyt dobrze ustawiony, by go atakować.

A czemu zdradził? Bo wyczuł, że o wiele bezpieczniej będzie po stronie Voldemorta. Informacją o Potterach zaskarbił sobie jego łaskę i wszystko byłoby piękne, gdyby nie Lily. No i skończył jako domowy szczur Weasleyów.

Swoją drogą, jego froma animagiczna też o czymś świadczy.
Lena
PostWysłany: Pon 21:04, 05 Lut 2007    Temat postu:

Cóż mogę napisać po poście Smagliczki? Właściwie nic nowego.
Faktycznie, przypuszczam, że do zdrady posunął się ze względu na poniżanie przez Pottera i Blacka i chęć pokazania, że nie musi żyć w cieniu "przyjaciół" i może być kimś więcej. Nic ciekawego, oczywistości. Interesującą dla mnie jest jednak kwestia jego przemiany.
Z początku był po prostu zagubionym nastolatkiem potrzebującym bliskości kogoś silniejszego, nawet za cenę bycia popychadłem. Żył w cieniu Huncwotów przez lata. Z czasem jednak zaczęło go to irytować, zapragnął wyzwolenia i zemsty. Jednak nieprzyłączając się do Voldemorta, nie zauważył, że tylko zmienia się osoba w cieniu, której stoi, wobec czego poczuł się dowartościowany. Potem zdradził Potterów i zabił kilkunastu ludzi. Być może na skutek przejścia na "ciemną stronę" zmienił się jego charakter i stał się draniem, ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że po prostu był zastraszony i bał się swojego nowego pana i zrobił to głównie dla tego, by się mu nie narazić. Mimo to nie potrafię mu współczuć.
Nightwish
PostWysłany: Śro 15:26, 08 Lis 2006    Temat postu:

wierze, że mógł być dłuższy, Smagli:) Już udało mi sie jako tako poznać twoje możliwości. A czytanie to podobno przydatna umiejętność
smagliczka
PostWysłany: Śro 15:22, 08 Lis 2006    Temat postu:

tak, tak,Najt - ja słynę z długich postów, cóż nie moge się zamknąc w kilku słowach Razz Za dużo jest tu do powiedzenia - poza tym wolałabym w realu gadać na takie tematy (zawsze w realu bardziej emocjonujaco jest)

Poza tym warto nauczyć się czytać Smile - a ten post wcale nie był taki długi jak na moje możliwości

seseses
Nightwish
PostWysłany: Śro 15:18, 08 Lis 2006    Temat postu:

no i znowu post na pół strony <no i dobrze, może wreszcze nauczysz się czytać- karci drugie ja>
smagliczka
PostWysłany: Śro 15:15, 08 Lis 2006    Temat postu:

Hmmm sprawa Petera jest dla mnei trudna do roztrzygnięcia. Nie jestem osobą, która lubi wydawac wyroki skazujące. Nie lubię potępiać definitywnie. I tak, jestem w stanie wyobrazić sobie dlaczego Peter przystał do śmierciożerców - czuł sie słaby, miał poptrzebę zaznania wielkości, bycia 'kimś". Być może miał po prostu słaby charakter... chociaż w świetle tego, co zrobił później, śmiem twierdzić, że Peter wcale taki słaby nie był.

Po kolei.

Jako dziecko był nieco odsunięty na drugi plan przez swych przyjaciół (tak sądzę) nie błyszczał jak oni, żył niejako w ich cieniu, chwilami być może nawet stając się popychadłem - to wszystko mogło wpłynąc na jego późniejsza decyzję o przstąpieniu do Lorda. Rozumiem pewną słabość charakteru. Potrafię wybaczyć bład. Podobnie byłąbym w stanie wybaczyć mu, że złamał się i wyjawił miejsce pobytu Potterów - Peter nie był charyzmatyczny i silny wewnętrznie, łatwo było go zaszantażować, zmanipulować, zastraszyć... Rozumiem, że bał się o własną skórę. Wielu ludzi łamano w ten sposób, i wielu ludzi zdradzało swych przyjaciół - nie moge tego popierać, ale w pewnym stopniu potrafię zrozumieć. I chyba dlatego, nie mogę potępiać Petera za to całkowicie i bezwzględnie. Peter był słaby i zastraszony. Stał się doskonałym narzędziem w rękach Lorda.

Ale jak powiedziałam, chyba nie do końca - o czym świadczą jego późniejsze czyny. Zupełnie nie umiem wytłumaczyć tego, że zabił 12 mugoli!!! On jednak - na to wychodzi - musiał być lepszym czrodziejem niż wszyscy sądzili. I przbieglejszym... w efekcie okazał się byc totalnym draniem. O ile jestem w stanie popatrzeć na niego łaskawym okiem, mając na myśli zdradę Potterów ( bo w grę wchodziło po prostu tchórzostwo i zwyczajny strach przed własną śmiercią) o tyle, nie umiem już ułaskawiac Petera po tym, co zaszło parę godzin po zdradzie. Wkopał swojego kumpla, pozazbijał niewinnych ludzi! - człowiek zastraszony, który boi się o własną skórę i zmuszony został do zdrady, chyba nie byłby zdolny do wielokrotnego morderstwa. Postępowanie Petera nie zależało tylko od jego słabej psychiki i podatniości na santaż . Okazało się że zdrada Potterów nie była aktem desperacji - Peter okazał się nie tylko zdrajcą, ale również wielokrotnym mordercą!!!
Tego nie potrafię wytłumaczyć. Gdyby nie pozabijał tycvh ludzi i uciekł - byłabym skłonna (kurcze, naprawdę) wybaczyć mu tchórzostwo. ALe w układzie, kiedy morduje kilkunastu ludzi i zasłania się jeszcze niewinnym Syriuszem, wkopując go po uszy...

Nie. Peter okazał się draniem. Szkoda, bo wolałabym go widzieć jako zastraszonego szaraczka, który zbłąził ze strachu... ale nie mogę. Nie mogę.
Nightwish
PostWysłany: Śro 14:59, 08 Lis 2006    Temat postu:

No właśnie w filmie zrobili z niego takiego łamage. W książce niestety w niektórych momentach też. Taki zły charakter który ucieka z podkulonym ogonem i wszyscy isę z niego śmieją. Mnie to kompletnie nie bawi. Draco jest przesadzony w filmie i w książce
Ladie Padfoot
PostWysłany: Śro 14:57, 08 Lis 2006    Temat postu:

No, Draco... Hm... Dla mnie ciekawy się zrobił dopiero w VI tomie. W poprzednich był taki blady (chodzi mi nie tylko o wygląd (: ). Po prostu jeden z tysiąca, którzy lubią mieć wrogów. I docinać im, często nieudolnie.
Nightwish
PostWysłany: Śro 14:51, 08 Lis 2006    Temat postu:

człowiek który nie jest w stanie być kimś dla siebie samego, stara się być zauważony przyczepiając się do silniejszych. Osobiście go nie lubię.
A ja chce taki temat o Draco... jestem w stanie godzinami rozpisywać się na temat jego złożonej, skrzywionej lekko w dzieciństwie psychiki:D
Ladie Padfoot
PostWysłany: Śro 14:48, 08 Lis 2006    Temat postu:

No tak. Peter po prostu chciał się zemścić na pozostałych Huncwotach. Zawsze byłam przekonana, że on nienawidził Jamesa i Syriusza. A przyjaźnił się z nimi - bo z kim innym miał? Tacy ludzie boją się samotności i są w stanie ponieść nawet nieustanne poniżenia, byleby ktoś przyjął ich do swojej grupy. Może miał ochotę przed samym sobą udowodnić, że w jego ręku jest ich życie, że może pokazać im, że to on teraz jest tym, który rani. Tak, Peter musiał poczuć się KIMŚ, kiedy sam Lord Voldemort uzyskał od niego tą informację. Peter to tchórz. Nie lubię go.
Ceres
PostWysłany: Pią 15:19, 20 Sty 2006    Temat postu:

W książce, z tego co pamiętam, Peter próbował się tłumaczyć przed Syriuszem i Remmym. Raczej marne szanse, że mówił prawdę.
Freeze
PostWysłany: Czw 21:54, 19 Sty 2006    Temat postu:

A czy przypadkiem nie było napisane w książce?
Jeśli nie, to wydaje mi się, iż chciał się przyłączyć do Voldemorta dlatego, bo miał dosyć bycia cieniem wspaniałego Pottera i jego bandy.
Zdradził, bo się mścił. Za wszystkie lata poniżania.

Tak mi się wydaje.
Kira
PostWysłany: Czw 21:43, 19 Sty 2006    Temat postu:

Mnie się zdaje, że do przejścia na Ciemną Stronę (Mocy) nakłonił go nie tyle strach, ile możliwość zabłyśnięcia, wybicia się. Sądzę, żę jakiś Śmierciojad najzwyczajniej w świecie przyszedł do niego i powiedział :"Peter, dołącz do nas a przestaniesz być tłem. Staniesz się kimś". No i można do tego doliczyć także winę pozostałych Huncwotów. Lekceważenie, niedocenienie. To potrafi zaboleć - i doprowadzić człowieka do desperackich czynów.
Zaheel
PostWysłany: Czw 17:24, 19 Sty 2006    Temat postu:

Peter... hmm żeby poprostu powiedzieć, że był tchórzem to za mało. Jest tchórzem do kwadratu! Bał sie tylko o siebie ,nie widział konsekwencji swoich czynów. Krótko wzroczny idiota. Chociaż wszyscy biorą bo za idotę, który nier potrafo poprawnie sklecić jednego zaklęcia. I chociaż go nie lubię to tutaj musze sie sprzeciwić. Przecież był animagiem, a po za tym potrafił poprawnie rzucić Kavandę. Ale i tak to nic mu nie daje, bo jest taki szczurowaty. Bardzo dobrze określił swoją osobowość zamieniając siew szczura jest taki ojk one - potrafi ugryść kiedy sieodwrócisz do niego plecami, zawsze na czas opuszcze tonący statek, ale z tym to chyba Peterowi nie wyszło. Huncwoci też pewnie odegrali w tym swoją rolę, a szczególnie James i Syriusz. Jaką chyba każda z nas wie. Jedak do tego wszystkiego dodaje jeszcze jakieś zdarzenia, które ostatecznie przewarzyło nad tą decyzją - szpiegowania dla Voldemorta. Być mozę śmierć jakiejś osobi czy jakieś wilkie zwicięstwo Czarnego Pana. Do tego jeszcze nie doszłam. Ale jak moim raczkującym kroczkiem dopełzne to wam powiem. Wink
Natalia Lupin
PostWysłany: Czw 16:03, 19 Sty 2006    Temat postu:

Myślę, że do strachu dołączyłą jeszcze chęć pokazania im, że jeszcze może być KIMŚ po tryumfującej stronie. Choć u nich zawsze był najgorszy. Tacy jesteście przyjaciele? To jeszcze zobaczycie, aha! Nie wiedział, że po drugiej stronie będzie gorzej... To nie musiało się tak skończyć Sad W pewnym sensie Huncwoci byli świniami. Neutral A Remy mógł się za nim wstawiać.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group