Autor Wiadomość
Nath
PostWysłany: Pon 19:40, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Może po prostu trafiła w gusta tych ludzi co to skomentowali. Tak bywa, może ty akurat nie lubisz takich historii? Wiesz jest wielu takich ludzi co lubią takie nastoletnie teksty o miłości z dużą dawką wazeliniarstwa. I jeśli ten tekst jest taki jak mówisz, to raczej nie ty jesteś tu płytka tylko oni.
A jak ta miniaturka jest aż taka tragiczna to jej nie czytaj!
Natalia Lupin
PostWysłany: Nie 19:29, 25 Kwi 2010    Temat postu:

O matko i córko i wszystkie duchy ziemi. Właśnie tak sobie grzebałam w necie i zrobiłam coś złego. Weszłam na Mirriel. I wpakowałam się na miniaturę. Chyba... ta dziewczyna chyba pracuje ze mną (jak to górnolotnie brzmi), ale nie o nią chodzi, tylko o komentarze. A może ta jestem taka paskudna i płytka?
Bo dla mnie ten tekst jest przelukrowany, pełen powtórzeń, które zgrzytają (nawet to zamierzone powtórzenie, po prostu jest go za dużo), no i postacie: nawet nie to, że są niekanoniczne. One po prostu zostały przepuszczone przez wirówkę, która wypłukała z nich wszelkie cechy charakteru. I w związku z tym - matko, powiem to - to jest tekst przerażająco nastoletni o trudnej miłości. W wersji lat nastu.
A komentarze są zachwycone.
Może ja jestem po prostu płytka? Albo czepialska? Matko. Ale jak dla mnie to jest zła miniatura.
Idę przeczytać coś jeszcze jej autorstwa, może mi się poprawi.

PS. Nie poprawiło się. Nadal mi się nie podoba, nadal wazelina.

PS 2. Ona mnie zaczyna wkurzać w ogóle! Jestem niedobra i się uprzedzam. Kop w dupsko raz, poproszę!
Nath
PostWysłany: Sob 13:52, 17 Kwi 2010    Temat postu:

Kocham Rudą Sforę i Siewca tez świetny, takie książki właśnie lubię. Na pewno nigdy nie nazwałabym ich gniotami, ale pewnie niektórzy się ze mną nie zgodzą;p
maff
PostWysłany: Wto 13:51, 29 Lip 2008    Temat postu:


Kossakowska wydała dwa zbiory opowiadań i właśnie Obrońcy są jednym z nich. Moim zdaniem można tam znaleźc kilka naprawdę pięknych tekstów.
Może gorzej jej wychodzi pisanie na dłuższą metę...?
Ruda Sfora rozkręciła się dopiero w 1/3 książki, Siewca mnie rozczarował, ale Zakon Krańca Świata jest niezły (o ile przebrnie się przez jakieś dwa pierwsze rozdziały...)
merrik
PostWysłany: Wto 13:47, 29 Lip 2008    Temat postu:

Maff ale ja o Siewcy mówię.
Ta książka mnie gryzie, a szkoda, bo parę postaci jest fajnych.

co do punktów zgadzam się z Szefową.
Hekate
PostWysłany: Wto 13:35, 29 Lip 2008    Temat postu:

No nie wiem, ja nic nie mówię, to Merrik zaczęła Wink

Tak teraz patrzę na te twoje punkty i dochodzę do wniosku, że dwa środkowe mają sens. Może faktycznie trzeba by najpierw konkretnie ustalić, jaką książkę można uznać za wartościową? Ale jak rozdzielić czysto emocjonalny osąd, od racjonalnego...?
No właśnie, bu.
Dlatego chyba punkt drugi ma największą rację bytu.
maff
PostWysłany: Wto 13:32, 29 Lip 2008    Temat postu:


Kossakowska do gniotów...?!
Osz, tak nie wolno. Siewca też mnie z lekka rozczarował, ale Obrońcy Królestwa mogą wynagrodzic wszystko.

E: Ja wiem, że to nie jest tak, że większośc w pewnej sprawie ma więcej racji niż niektóra mniejszośc (ta, która na sprawie się zna).
Grupa Specjalistów od Gniotów? Która oceni, co jest gniotem, a co nie jest? Tylko, że to byliby ludzie 'oczytani', więc jednak NIE będą obiektywni - może byliby już zakochani w klasyce i nijak nie umieliby podejśc do PK...? ; )
Hekate
PostWysłany: Wto 13:28, 29 Lip 2008    Temat postu:

Nie czytałam Kossakowskiej i czytać nie zamierzam, przynajmniej w najbliższym czasie. Nie bardzo mnie interesuje tematyka. Gorzej, ona mnie absolutnie odstrasza!
Moje plany wiążą się teraz, z racji magisterki, z historical fantasy, czyli zamierzam obczytać Romualda Pawlaka i Dębskiego. No i Komudę, ale to dla mnie nie fantastyka!
Zawsze lepiej czułam się w męskiej literaturze Wink

No. Więc nie mam pojęcia, czy Kossakowską do gniotów zaliczyć można, czy nie, tu trzeba by kogoś, kto czytał. Chociaż wydaje mi się, że nawet słabsza książka (nie mówię, że akurat Kossakowska) niekoniecznie musi być zaraz gniotem.

Ciężka sprawa z tą definicją...


EDIT. Z punktem 1 i 4 zupełnie się nie zgadzam, Maff. Każdy chłam znajdzie wielbiciela, niestety.
A zdanie większości niekoniecznie ma większą wartość od zdania mniejszości. Zazwyczaj jest całkiem na odwrót.
maff
PostWysłany: Wto 13:22, 29 Lip 2008    Temat postu:


Już wiem, o co mi chodzi.
Pisząc, że 'Sachem' jest gniotem mam raczej na myśli, że można go nazwac gniotem jeśli spojrzy się na inne dzieła, które podchodzą pod klasykę.
I moim zdaniem on do tych innych dzieł się nie umywa, bo po prostu nie widzę w nim niczego... ciekawego.
Cały sens tej historii również dociera do mnie, jak przez mgłę.

Ale jednak nadal obstawiam, że jeśli chociaż jedna osoba na świecie ma do jakiejś książki, dajmy na to, sentyment, to ta książką automatycznie gniotem nie jest. Nie jest nim tak ogólnie, bo przecież 'gniot' to pojęcie szerokie i każdy może miec ułożoną listę 'swoich gniotów' (jak to brzmi).

Ale oczywiście, jeśli rozpatrzymy książkę 'bardziej na sucho' (rozłożymy ją na czynniki pierwsze, dając jej plusy i minusy) to wtedy można pewne typy książek zaliczyc do gniotów. I nie ma zmiłuj, wtedy PK będzie gniotem, nawet jeśli ileś tam osób strasznie lubi tę książkę - niskie zapotrzebowania odbiorcy...?

1. Można przyjąc, że książka nie jest gniotem, jeśli ma chociaż jednego... wielbiciela. ^^
2. Można porównywac książki z tej samej półki. I te, które na tej półce są najsłabsze nazwac gniotami.
3. Można ułożyc listę rzeczy, które powinna posiadac książka, aby byc pełnowartościową książką i jeśli jakiś egzemplarz wybitnie nie spełnia wymagań - nazwac go gniotem.
4. Można polegac na opinii większości - wtedy np. PK będzie gniotem.
merrik
PostWysłany: Wto 13:20, 29 Lip 2008    Temat postu:

<offtop>Ah, chciałam zawsze zapytać cóż Deklil-to oznacza.Very Happy Teraz już wiem^^ Hmm może się przekonam do Wschodu, chociaż..widzisz, ja kocham w tych książkach postacie, których na Wschodzie nie uświadczysz: Firehanda, Bloody'ego Foxa, no i oczywiscie - Winnetou</offtop>

A co sądzicie o pani Kossakowskiej?
Czytałam TYLKO Siewcę Wiatru, i trochę mnie książka podłamała.
Miano gniota to może przesada, ale lekka..
Hekate
PostWysłany: Wto 13:14, 29 Lip 2008    Temat postu:

<offtop>Ja lubię i tę i tę, chociaż dawno nie czytałam. W końcu Charlie pozostaje Charliem, niezależnie od tego, czy nazywają go Old Shatterhand, czy Kara ben Nemzi Wink Wiesz, Merrik, że jak byłam w podstawówce, to napisałam nawet fanfika z Dzikiego Zachodu (w zeszycie), chociaż nie miałam pojęcia, że to się nazywa fanfiction...? Taaak, stare dzieje. Pozostał mi po danwnej manii sentyment do westernów i blogowy pseudonim Deklil-to (Ciemna Woda)</offtop>

Co do Ani... hihi, w zeszłym roku przypomniałam sobie całą serię. Bardzo odprężające. I naprawdę nie wiem, czy to gniot, czy nie, bo jestem nieobiektywna.
No i oczywiście zgadzam się z Natalią. Pewne książki trzeba przeczytać w młodszym wieku, żeby w starszym dalej je kochać.
merrik
PostWysłany: Wto 13:07, 29 Lip 2008    Temat postu:

Zgadzam się!

Serii Wschodniej nie lubię.
Ja się trzymam Zachodu;-)
Natalia Lupin
PostWysłany: Wto 12:45, 29 Lip 2008    Temat postu:

Ja ostatnio, po kilku latach przerwy, przeczytałam moją ukochaną "Anię". Myślałam, że się zakwiczę. Przeciez to jest tragedia, ta książka! Ale sprawdza się to, co powiedziała moja psorka od polaka: jeśli przeczytasz ją w odpowiednim wieku, nigdy nie przestaniesz kochać; jeśli za późno, nigdy nie polubisz. Ależ to święta prawda.
Hekate
PostWysłany: Wto 12:39, 29 Lip 2008    Temat postu:

O nie, moja droga, precz z Sachemem! Wink Ja tam dam się pokroić za sienkiewiczowskie "Bez dogmatu" (i moje alter ego, czyli Leona Płoszowskiego).
Jasne, Sienkiewicz w warstwie myślowej do Prusa się nie umywa, ale to przecież dobrze skonstruowane opowieści, które nijak się mają do gniotów.

<zawzięcie broni klasyki>

Wiecie, że nigdy nie czytałam "Pamiętnika księżniczki"? Ech, chyba powinnam nadrobić Wink

Jeśli chodzi Maya, czyli moją młodzieńczą miłość, to też nie widzę w tym gniotliwości. W przeciwnym układzie np. połowę polskiej fantastyki powinno się uznawać za gnioty.
A w "Winnetou", czy w serii Wschodniej, nie chodzi przecież tylko o Wielką Przygodę, problematyka jest pogłębiona.
(jakkolwiek by to śmiesznie nie zabrzmiało)
merrik
PostWysłany: Wto 12:20, 29 Lip 2008    Temat postu:

Nie, nie tylko Ty^^
Palcem nie tknęłam, mam wrodzony dar unikania tego typu książek...

Ale wiecie co?
Strasznie naiwne są książki z serii "Ania z Zielonego Wzgórza" i powieści Karola Maya. A ja je uwielbiam. Znaczy Maya, a Anię po prostu lubię.
Chociaż wiem, że i te twory są za gnioty uważane.

Maffi, ustrzelę Cię zaraz- Sachem to jedyny twór Sienkiewicza, który miał sens.^^"

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group