Autor Wiadomość
Natalia Lupin
PostWysłany: Czw 17:33, 22 Maj 2008    Temat postu:

Spóźniona, ale zawsze.
Niezwykły tekst! Ogromnie mi się podoba Smile Koncept i wykonanie: wcale mi nie przeszkadza, że bez rymu. Za to strasznie podobają mi się te słowotwórstwa ('smaczy'?! Very Happy)!
Smag, to jest cudowne Very Happy
I zgadzam się z przedmówczynią - nad ladę!
Hekate
PostWysłany: Sob 19:27, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Nooo, na to jest jedna rada. Trzeba wziąć tomik Tuwima w łapę i dać się wciągnąć - a że wciągnąć się można bardzo łatwo, to ja sama świadkiem, od pisania pracy zaliczeniowej dalej mnie trzyma! Wink

Swoją drogą, to był naprawdę fajny człowiek. Po prostu.
smagliczka
PostWysłany: Sob 19:22, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Cóż... szczerze mówiąc nie umiem pisać wierszy czysto białch (nigdy mi nie wychodziły), te grzecznie rymowane natomiast, gdzie rytm nie jest zaburzony i rym pasuje idealnie - czasami wydają mi się formą banalną. Co zrobić, nie czuję się w rymowankach pod sztampę dobrze.

I właśnie w wersji poniekąd-białej, niby-wolnej, gdzie mam rytm, co może się chwiać, kiedy mi wygodnie, i rym, co nie rymuje się w wersach z góry uslatonych: tratatata-ta, tratatata-ta... i strofy nierówne - tak mi najlepiej, i tak lubię Smile


Haha, a dlaczego tuwimowsko? Kwiiik. Z ręką na sercu: do żadnego Sokratesa nie piłam (ani nie przepijałam ;P) A tak bardziej serio serio, to mój kwik wynika z tego, iż - o borze, czy to podpada już pod percepcję pozazmysłową i dziedziny paranormalne? - nigdy nie wczytywałam się w Tuwima tak naprawdę (ostatnim razem, gdzieś tak w liceum ;P), a tu nagle od kilku dni bez przyczyny żadnej Tuwim za mną chodzi (znaczy się, nie jego teksty - ale on sam).

Chodzi, jęczy i przypomina o sobie Laughing
A szefowa mi jeszcze, ze tuwimowsko się zrobiło! (idę się zakwiczeć).
Hekate
PostWysłany: Sob 14:14, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Huhu, prześliczne Smile
Szkoda, że nie do rymu, ale i w wersji poniekąd_białej wpada w ucho i uchachuje - chrzanić obronę Sokratesa, teraz mamy obronę musztardówki!
Powinno zawisnąć w knajpce nad ladą.

A od siebie tylko rzeknę, że wybieram piwo i proletariacko wysączę je prosto z butelki.
Tudzież puszki.

Ależ się tuwimowsko zrobiło, mrau!
smagliczka
PostWysłany: Pią 17:28, 04 Kwi 2008    Temat postu:

Smile
Ach, żebym ja tak mogła na co dzień (nie pić - pisać). A chciałabym, chciała... i coraz częściej coś mi się z głową robi. Starość? Proza - życia - zbrzydła. Potrzebne mi skrzydła!
Ale pieprzę Razz A może zaostrzył mi się (auto)ironiczny apetyt? I wybrendy zaczyna być.

I stwierdziłam, że bardzo lubię niereguarność (nie w częstotliwości pisania bynajmniej, ale w pisaniu jak najbardziej).

Oj, pieprzę. Zdecydowanie.
I nie wdam się już w szczegóły, w jakich stanach umysłu powstaje to, co podoba mi się całkiem, całkiem (bo wstyd, choć nie ukrywam, że jest fajnie).

Dziękuję jednak. Bardzo :]


PS Dodam jeszcze: ho! ho! ho! (cieszcie się, bo nie wiecie, co było rano ;P)
Aurora
PostWysłany: Czw 17:38, 03 Kwi 2008    Temat postu:

Ik, przepraszam, to będzie bardzo niekonstruktywny komentarz, ale poczułam się zabita. Ostatnio piłam wino z kubka, i smakowało tak samo. Wręcz mam wrażenie, że mniej 'uderzyło do głowy'.
Stylizacja jest urocza i zabawna. Dziękuję bardzo za poprawienie humoru Smile
smagliczka
PostWysłany: Śro 23:58, 02 Kwi 2008    Temat postu: Na zdrowie!

Na zdrowie!

***

Kolejny raz stawiam to pytanie.
I nigdy nie wiem
któż zasadę wyznaczył
– o dżentelmeni i nobliwe panie –
że wino w lampkach pić trzeba
a nie w musztardówkach.

Czy przez to inaczej smaczy?

Pytam, bom prostak zwyczajny.
I za każdym razem
gdy umoczę pyska
– czy to ze szklanki, czy też z kieliszka –
różnic nie dostrzegam.

Wniosek: cham jestem, nie inaczej.

Od wieków przecież wiadomo
że naczynie rzecz święta.
Sam Jezus z Graala zwykł pijać
(czy to na co dzień, czy od dzwonu wielkiego).
Ciekawi mnie tylko
czy Graal miał stópkę.

Bo jeśli nie miał
– tu większość zgodzić się raczy –
bardziej przypominał musztardówkę.

Bluźnię? Ależ dlaczego!

Przyznajcie szczerze
w czym szklanka podobna do kieliszka?
Jakkolwiek nie porównywać
bardziej czarkę przypomina już
– srebrną czy też glinianą –
bez trzonka lub nóżki.

Czy czarką nie można nazwać musztardówki?
Można.
Jest czarką, tylko że szklaną.

Spyta ktoś może, do czego zmierzam
mówiąc o rzeczach tak błahych
– przecież słuchać nie trzeba mnie
bom zwykły cham –
jednak dobrze wiem
że pointy oczekuje odbiorca zacny.

Powiem więc
powiem, co prostak wydumał.
Oto myśl chama, co więcej przeżył od szlachty
i na wszystko gotowy:

Nie liczy się trzos ni naczynia się kształt
lecz smak i moc…

…oraz pijących głowy.

Zatem, na zdrowie!

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group