Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

W hotelu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Najth
Gość






PostWysłany: Pon 22:22, 30 Paź 2006    Temat postu: W hotelu

Tutaj Zee, ale na prośbę Najtha publikuję tekst, który mi przesłał. Powiem, że zapowiada się typowo sleshowo, ale jak na razie bardzo delikatnie, więc dla każdego.


Niewysoki, rudowłosy chłopak nucił sobie właśnie coś relaksacyjnie, nacierając całe ciało gęstą, białą pianą. Od czas do czasu ktoś dobijał się do łazienki, wykrzykując różne rzeczy. Na początku były to prośby, jednak po pół godziny zaczęły je zastępować obelgi. Chłopak jednak niezbyt się tym przejmował, mrucząc beztrosko pod nosem „Meds”. W wykonaniu B. Molko brzmiało ono dużo lepiej. Rudemu spodobała się hotelowa łazienka. Była dość duża, urządzona w odcieniach zieleni. Prysznic był za ścianą, sprawiając bardzo przytulne wrażenie. W dodatku chłopaka zmęczyła długa podróż, więc zdecydował się odprężyć długą kąpielą z dużą ilością piany. Bez względu na to, co myślą na ten temat jego sąsiedzi. Tak kąpał się beztrosko, gdy nagle drzwi do łazienki skrzypnęły i do środka ktoś wszedł. Ten ktoś podszedł następnie w stronę prysznicu. Teraz mężczyzn oddzielały jedynie drzwiczki, które- ku irytacji rudowłosego- były przeźroczyste.
- AAAAAA! - Zaczął się drzeć zasłaniając ręką co ważniejsze części ciała i starając się złapać ręcznik co nie było łatwe.
- Uspokój się - powiedział zdezorientowany. Zamierzał tu wejść, wywalić delikwenta i po sprawie. A tu się okazało, że w środku siedzi nie dość, że jeszcze gówniarz to w dodatku wyglądający jak mały, śliczny aniołek i niesamowicie piłujący pysk - Zamknij się rzesz wreszcie - krzyknął w końcu, gdy bez wyraźnego nakazu nie zapowiadało się, żeby blondyn przymknął się. Zadziałało. Na krótko.
- Wynoś się stąd stary erotomanie!!! - Zaczął wrzeszczeć.
- Siedź cicho do jasnej cholery! To nie ja od godziny gwałcę się gąbką – odwrzeszczał. Rudowłosy najchętniej by mu przywalił, gdyby nie fakt, że nie miał zbytnio czym - Już mi wynocha spod prysznica! Każdy chce się wykąpać! - Wrzeszczał na chłopaka, ten jednak jedynie mocniej przywarł do kurka z wodą.
- Nic z tego! Ja się tu relaksuje! Nigdzie nie wychodzę! - Krzyczał, robiąc się czerwony na twarzy.
- O nie, nie ze mną takie numery! Nie zamierzam ci ustąpić! Wezmę tu ten cholerny prysznic, bez względu na to czy ci się to podoba czy nie - wydarł się na chłopaka i zdejmując szlafrok bezczelnie wszedł pod prysznic.
- Co ty wyprawiasz do jasnej ciasnej cholery kurwy prostytutki!- Zaczął na nowo wrzeszczeć chłopak. Starszy mężczyzna zatkał uszy.
- Nic nie słyszę - zanucił w rytmie Infra - red. Niestety jego talent muzyczny również leżał i kwiczał. B. Molko by się załamał. Jednak nie było mu teraz w głowie wysłuchiwać śpiewów dwóch golasów pod prysznicem. Rudowłosy zaczął piszczeć.
- Gwaaaaałcą!!! - Wtedy starszy nie wytrzymał, zasłaniając mu usta dłonią.
- Zamknij się do cholery młody, to nie ja nie chciałem wyleźć spod prysznica - powiedział zirytowany. Nastała chwila ciszy. Dość niezręcznej, biorąc pod uwagę fakt, że oboje byli nadzy, dłoń starszego dotykała ust młodszego, co samo przez siebie mówi, że stali dość blisko. W dodatku wszędzie była piana, w powietrzu unosił się zapach olejków eterycznych, a woda lała im się na łby - to już było mniej romantyczne. W końcu starszy zabrał dłoń. Rudowłosy usilnie starał się nie patrzeć w dół. Wpatrywał się w twarz towarzysza kąpieli, czerwieniąc się. Tym razem nie ze wściekłości. Miał więc okazję do dokładnego przyjrzenia się nieznajomemu. Wyglądał na sporo starszego. Miał długie, czarne włosy i ciemną opaleniznę. I był niesamowicie męski. Na samą myśl o tym, jego wzrok zaczynał wariować, żeby nie spojrzeć w dół. Ominął go więc i wyszedł z kabiny prysznica. Zawiązał ręcznik dookoła bioder z miną niezbyt happy.
- Miłej kąpieli - powiedział sarkastycznie, zanim opuścił łazienkę. Czarnowłosy uśmiechnął się. Nie powiedział nic jednak. Kąpiel nie sprawiła mu takiej przyjemności jak zawsze. Szybko spłukał włosy i wyszedł z łazienki. Zmarszczył brwi, gdy zauważył, że drzwi do pokoju są uchylone. Dziwne... wydawało mu się, ze dokładnie je zamknął. Po chwili wahania wszedł do środka. W jego łóżku leżał półnagi rudowłosy.
- No no, widzę, że od wspólnego prysznica się zaczyna - skomentował sarkastycznie. Oczy chłopaka rozszerzyły się.
- Co ty do jasnej ciasnej cholery robisz w moim pokoju?! - Wrzasnął, zakrywając się kołdrą
- W twoim pokoju??? - Spytał zdziwiony czarnowłosy
- OBSŁUGAAAAAA!!!!!!!!!!!!!
- Zamknij się! Dopiero zaraz będziesz mógł się drzeć. Najpierw wyjaśnijmy sobie jedno - CO TY DO CHOLERY ROBISZ W MOIM POKOJU?! - Wrzasnął, wywalając młodego z łóżka.
- Jestem w samych gaciach! - Krzyczał, ciągnąc za sobą kołdrę - Nie mówiąc już o tym, że opłaciłem za ten cholerny pokój i mam prawo leżeć tu ile mi się tylko podoba! - Dodał. Czarnego zatkało
- Jak to zapłaciłeś, cholero jedna? To mój pokój! Mogę pokazać ci klucz - zaczął znów, gdy tylko otrzeźwił się. Młody przybrał bojową minę, wyjmując z szafki klucz do pokoju. Czarnowłosy zrobił to samo tylko ze swojej kieszeni. ZOOONG
- JAAAAA! Zabije!!! Gdzie ta cholerna obsługa! OBSŁUGA!!! - Wrzeszczał rudowłosy waląc kluczem o szafkę. Z pokoju obok dobiegło ich walenie w ścianę.
- Cicho być! Recepcja czynna do 20. Zamknąć się! - Krzyknął sąsiad. Czarnowłosy westchnął.
- Chyba na dzisiejszą noc nie pozostaje nam nic innego jak wspólny pokój - powiedział pojednawczo. Jednak to „pojednawczo” zadziałało mało pojednawczo.
- Ja zajmuje łóżko! - Krzyknął pośpiesznie młodszy, rzucając się spowrotem na wyżej wymieniony mebel. Czarnowłosy bez skrupułów ściągnął chłopaka z niego za nogi.
- O nic z tego! Ja też zapłaciłem za łóżko i NIE ZAMIERZAM spać na podłodze! - Odpowiedział mu, wrzeszcząc. Mały trzymał się mocno pościeli.
- Nieee! – Skamlał - Ja nie mogę na podłodze! Będę miał krzywy kręgosłup! - Jęczał. Czarnowłosy uśmiechnął się paskudnie.
- Gówno mnie obchodzi twój kręgosłup! Złaź! - Krzyczał. W końcu rudowłosy zjechał na podłogę. Starszy podszedł do łóżka i zwijając prześcieradło ułożył z niego linie dzielącą mebel na pół.
- To jest moja część i wara mi od niej! - Warknął, przeciągając pościel na swoją część. Rudowłosy szybko to zauważył i chwycił koniec kołdry.
- Daj!!! - Krzyczał, ciągnąc za róg – Pół! - Poszedł na kompromis, widząc że całości nie zdobędzie. Czarnowłosego niezbyt zachwycił ten pomysł, jednak z ubolewaniem oddał chłopakowi część kołdry. Nastało kilka sekund błogiego milczenia. -Twoja połowa jest większa - mruknął, zajęty przesuwaniem linii na swoją korzyść. Starszy zaczął się irytować.
- Bo to moja linia, ja ją układałem, więc mam prawo mieć większą połowę - odpowiedział. Tak siłowali się jeszcze chwilę, aż młodszy ustąpił.
- Dobra, ale pod warunkiem, że pójdziesz zgasić światło - no i w końcu zapanował spokój. Leżeli tyłem do siebie, w milczeniu. Nie mogli zasnąć.
- Jak masz na imię? - Spytał w końcu starszy. Rudowłosy chwilę się wahał czy powiedzieć.
- Kai - mruknął po chwili, nie odwracając nawet głowy w kierunku swojego rozmówcy.
- Kevin - przedstawił się czarnowłosy, nawet nie siląc się, by spojrzeć na swojego rozmówcę. Zamknął oczy i usiłował zasnąć, w końcu udało mu się to. Jednak nie na długo. Obudził się, bo najnormalniej w świecie było mu zimno. Nie miał na sobie kołdry. Otworzył oczy. W roku łóżka siedział skulony Kai, owinięty kołdrą. W palcach miał połyskujący wisiorek, w oczach- łzy.
- Cholerniku mały, zabrałeś całą kołdrę - warknął i podczołgał się do chłopaka by mu ją wyrwać. Dopiero wtedy zobaczył w jakim stanie jest Kai. Zrobiło mu się żal małego.
- Coś się stało? - Spytał cicho. Chłopiec nie odpowiedział - Zimno ci? - Ponownie zadał pytanie. Trochę absurdalne jak na to, że młody był owinięty w kołdrę. Jednak padła odpowiedź, której Kev się nie spodziewał - Kai pokiwał głową. Mężczyzna zdjął bluzę i podał ją rudowłosemu, który nałożył ją na siebie. Drżał delikatnie. Przybliżył się do chłopca, chcąc go przytulić. Odsunął się jednak, zanim to zrobił.
- Mogę? - Spytał. Kai znów pokiwał głową. Mężczyzna nie zastanawiając się, objął chłopca. Siedzieli tak chwilę w milczeniu. Spokój, cisza, ciepło...Strach?

Rano Kev obudził się z niemiłym poczuciem, że zasnął na siedząco i cholernie boli go kark. Lepsza strona medalu - że zasnął przytulając jakieś ciepłe ciało. Otworzył oczy - no cóż, całkiem ładne ciało. Wstał z zamiarem pójścia do łazienki. Jednak na chwilę się wrócił. Podniósł słuchawkę telefonu.
- Obsługa hotelowa? Poproszę śniadanie do pokoju 32 - po chwili - albo dwa śniadania. W takim to dobrym, porannym nastroju, Kevin poszedł pod prysznic. Dobrym, póki do łazienki nie wleciała pewna rudowłosa istotka.
-Konnici wa, Kevin-san <głosikiem typu Usagi=D> - przywitał się z uśmiechem. Czarnowłosy z zażenowaniem próbował dosięgnąć ręczniczka.
- Jakim prawem wpadasz tu kiedy ja się kąpię?! - Krzyknął. Dobry humor nie opuszczał jednak Kai’a.
- Tym samym, którym ty wczoraj wpadłeś kiedy ja się kąpałem - roześmiał się wrednie. Kev zakręcił wodę i wyszedł po ręcznik.
- Ale ty wczoraj długo siedziałeś, a ja dzisiaj wcale nie! - Naburmuszył się.
- Gówno mnie to obchodzi, Kevin-san - odpowiedział z uśmiechem. Czarnowłosy westchnął.
- A ja ci pożyczyłem moją bluzę - mruknął. Wyglądało na to, że Kai zrobił się zawstydzony.
- Racja, dziękuję… -zaczął, podając bluzę Kevinowi. Mężczyzna wyciągnął rękę i wziął od niego ubranie - Oddałem ci ją więc... GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, KEVI-SAN!- Wybuchł wrednym śmiechem. Kevin znów westchnął. W tak radosnej atmosferze poszli razem do pokoju. Na szafkach nocnych stało śniadanie. Kai zatrzymał się z niepokojem, gdy tylko je zobaczył.
- Powiedz, że to ty to zamówiłeś, a nie wprowadziła się tu jeszcze trzecia osoba - jęknął. To zdecydowanie poprawiło Kevinowi humor, również się roześmiał.
- Tak, to ja. W zamian oddajesz mi paszteciki - powiedział, siadając na łóżku. Kai wytrzeszczył swoje śliczne, zielone oczęta.
- Są paszteciki? Wypchaj się! Nie dostaniesz! - Krzyknął, śmiejąc się i również zajmując miejsce przy szafce nocnej. Czarnowłosy pomanewrował widelcem i już po chwili pasztecik Kaia trafił ja jego talerz.
- Kevi-san! - Krzyknął, przewieszając mu się przez ramię i machając małymi łapkami, próbując upolować paszteciki. Daremnie, Kevin przytrzymał go mocno. Wygiął mu rękę do tyłu i oparł ją o plecy. Kai zacisnął zęby, po chwili zaczął ryczeć. <w stylu Usagi z SM>
- Co ci znowu? - Mruknął zirytowany czarnowłosy. Rudzielec podciągnął koszulkę. Na części lędźwiowej miał prostokątny plaster.
- To tatuaż - pochwalił się, powstrzymując się ledwo, ledwo od chlipania.
- A co przedstawia? - Spytał zaciekawiony, próbując oderwać chociaż końcówkę plastra. Chłopak strzelił go po rękach.
- Gdzie z łapami! Nie ekscytuj się tak, to nie twoja podobizna - powiedział ironicznie. Kevin odwdzięczył mu się tym samym.
- Nie zasłużyłeś nawet żeby mieć mnie na tyłku.
- Na plecach - poprawił go - gdybym miał na tyłku to mógłbyś tylko pomarzyć żeby go zobaczyć - roześmiał się złośliwie. – chodźmy na plażę, Kevi-san - zaczął męczyć chłopak. Po piętnastu minutach zawracania głowy non stop, czarnowłosy zgodził się. Na plaży Kai od razu oświadczył, że nie może pływać, ze względu na tatuaż. Położył się więc na plecach i opalał się. Kev chwilę stał nad nim. Patrzył na to śliczne, małe ciało, które miał w swoim pokoju a nawet w swoim łóżku. Dopiero po kilku minutach wszedł do wody. Pływał bardzo dobrze, jednak dość szybko mu się to znudziło - no dobra, przyznajmy, miał ochotę popatrzeć na opalającego się Kaia. Chłopiec czytał książkę.
- Hej Kai-chan - powiedział z uśmiechem. Brwi młodszego złączyły się.
- Sam jesteś chan - rąbną go w głowę książką.
- A co? Może od razu sama? - Zaczął, dopiero po chwili przypominając sobie że nie przyszedł tutaj się wykłócać - Never mind, zagramy w siatkę? - Zaproponował. Kai wyraźnie się rozpromienił. Kev nie potrzebował słownej odpowiedzi. Oboje grali bardzo dobrze, więc ludzie bardzo chętnie przyłączali się do ich gry. Poznawszy nowych znajomych i umówiwszy się z nimi na wieczór, wrócili do pokoju. Kai zaczął przegrzebywać swoją walizkę. Wywalał z niej różne fikuśne ciuszki.
- Idziesz na konkurs miss world czy spotkanie towarzyskie? - Rzucił kąśliwie Kev, za co oberwał poduszką w łeb. Kai znikł za parawanem. Po chwili wyszedł, ubrany do wyjścia.
- I jak? - Spytał. Szczęka Keva opuściła twarz i potoczyła się po podłodze. Kev wyglądał ślicznie. Ubrany w kurtkę i spodnie od japońskiego munduru z wyższym kołnierzem, i buty pod kolano
- Nie, nie mów jeszcze - uprzedził go, zanim ten zdołał wypowiedzieć chociaż słowo. Ustawił parawan przy toaletce. Siedział za nim znacznie dłużej. Wciągał za niego kolejne kosmetyki i szczotki. Gdy wyszedł, Kev nie mógł nadziwić się własnym oczom. Kai włosy związane miał w puchatą, rudą kitkę, zostawiając luzem jedynie dwa cienkie kosmyki z przodu. W uszach miał malutkie, zielone kolczyki, usta delikatnie podrysowane na czerwono, rzęsy pomalowane, podkreślone na ciemno oczy. – I jak? - Spytał ponownie. Kev uśmiechnął się, zawstydzony, masując dłonią kark.
- E... bo ja wiem... ślicznie - mruknął. Kai był widocznie zadowolony z opinii współlokatora. Zbliżał się wieczór. Spotkali się w piątkę pod hotelem. Kai, Kev, Neth, Saril i Jide. Neth był wyższy nawet od Keva, miał prawie białe włosy i spojrzenie przewiercające na wylot, którym zazwyczaj usiłował przewiercać Kai’a. Jednak Kai jako diamencik odporny był na takie zabawy. Saril natomiast był blondynem, zawsze uśmiechniętym i wysokim, całkowitą odwrotnością Jide, który był trochę uszczypliwy i wredny, ale dało się z nim pogadać poważnie i po kilku drinkach. Wybrali bar przy plaży - klimatyczne miejsce, pełne palm i hawajskiej muzyki. Kai siedział przy stoliku sącząc drinka, gdy wszyscy pozostali poszli po następne. Pierwszy wrócił Neth
- Jak się bawisz, Aniołku? - Zagadnął tonem, który średnio podobał się Kai’owi. Nie okazywał tego jednak.
- Całkiem dobrze. Nie wiesz może, gdzie jest Kev? - Spytał. Tak, nie ma to jak temat neutralny.
- A cóż to, już ja ci nie wystarczam? - Podrywał chłopaka. No i temat neutralny diabli wzięli. Dłoń Kai’a znalazła się w tych Netha - Mam nadzieję, że cię nie zawiodę jako partner dzisiejszego wieczoru. A może, kto wie, kto wie, czy tylko wieczoru - szepnął tajemniczo, z ustami przy szyi Kai’a. I nagle pojawił się nasz temat neutralny – wybawiciel - GREAT KEVI-SAN!< fanfary>
- Nie przeszkadzam? - Spytał, na pozór uprzejmie, przysuwając rudowłosego w swoim kierunku. Neth prychnął.
- Temu Aniołkowi było nie najgorzej w moim towarzystwie - odpowiedział. Kev nie wytrzymał i przywalił mu w twarz. Po chwili zlecieli się Saril i Jide.
- Neth, wszystko w porządku? Pomóc ci? A może zimny okład? Chodź, odwiozę cię do domu - Saril
- Ja wiedziałem, że tak będzie - Jide.
Dwaj panowie K opuścili lokal. Bigger pan K ciągnął za sobą Little bit pana K.
- Kev-san, czekaj... CZEKAJ MÓWIĘ! - Krzyknął, wyrywając się. Nie przyniosło to żadnych efektów, zatrzymali się dopiero w hotelu.
- Coś ty zrobił, Kevi-san? - Spytał cicho, siadając obok niego na łóżku.
- Podrywał cię! - Krzyknął wciąż wnerwiony Kev.
- No i co z tego? Każdy, kto ma ochotę może mnie podrywać - poinformował czarnowłosego, wzruszając ramionami. Ten jednak zacisnął mocniej zęby.
- Śpisz ze mną, kąpiesz się ze mną a podrywać cię może każdy? - Rzucił z pretensją. Kai siadł na nim okrakiem.
- Zazdrość nie pasuje do ciebie - szepnął, pstrykając go w nos, co średnio spodobało się Kevinowi, który liczył na buziaka. Rudowłosy położył się i przykrył kołdrą. Rozmowę uważał za zakończoną.

cdn
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin