Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

O Domach słów kilka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 16:11, 22 Sty 2008    Temat postu: O Domach słów kilka

Przeczytałam obrończo-puchoński post Smagliczki, poprzeglądałam tematy z forum Doliny Godryka i doszłam do wniosku, że trzeba by i u nas zawiesić podobny temat. Wiemy mniej więcej kto w jakim Domu siebie widzi, ale może by teraz powiedzieć coś na ten temat ogólniej?

Mówi się, że jak ktoś wybiera Slytherin, to najpewniej ma coś wspólnego z glanami, mhhhrokhiem i wiekiem wczesno-gimnazjalnym. Bo to takie Zue. Bo to takie, ach, ech, buntownicze. Obawiam się, że w życiu nie miałam na nogach glanów, a zamiast metalu słucham jazzu - czy dalej mogę się nazywać Ślizgonką?... Ha?

Problem w tym, że tak naprawdę w Slytherinie tkwi największy potencjał. Jeżeli komuś trudno się zaszufladkować, to po prostu wchodzi do lochów, bo tam najłatwiej znaleźć coś dla siebie. Nie trzeba być od razu mhrocznym buntownikiem, wystarczy odrobina rozdźwięku z rzeczywistością, rozbujały egocentryzm i absolutna niechęć do pchania się na linię strzału. To, że bardzo wielu potteromaniaków z for literackich optuje za Slytherinem, wynika, przynajmniej tak mi się zdaje, z socjologicznego prawidła. Po prostu tacy ludzie siedzą przed komputerami i piszą, tacy, którzy nie do końca zgrywają się z realem.

Z podobnych powodów popularny jest także Krukoland.

A Gryfoni? Gryfoni dobrze żyją ze światem, nie muszą pijać w urojonych knajpach, a jeżeli to robią, to tylko dla chwilowej rozrywki, bo przecież to, co naokoło jest tak ciekawe, że trzeba wszystko sprawiedliwie obdzielić czasem. Człowiek nie ma problemu z rozpoznaniem Gryfona. Moja mama, na ten przykład, jest świetnym przykładem Gryfonicy, żadna inna opcja nawet nie wchodzi w grę! Mimo to, a może właśnie dlatego, w internecie Gryfonów wcale zbyt wielu nie widać...

Puchoni... ludzie boją się wybierać Pucholand, bo to wbrew pozorom ogromna odpowiedzialność. A człowiek boi się odpowiedzialności, nie jest pewny siebie i swoich dobrych cech. No pomyślcie, czy wielu z nas jest w stanie przyznać sam przed sobą: tak, jestem dobra/y, inni mogą na mnie liczyć?

W każdym razie ja nie.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 16:13, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nath
wilkołak glizdogoński



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin!

PostWysłany: Wto 16:53, 22 Sty 2008    Temat postu:

To prawda co piszesz, że ludzie nie chętnie przyznają sie do swojego puchoństwa. Dla mnie puchoni to ludzie dobrzy, mili, na pierwszy rzut oka nie wyróżniający sie niczym szczególnym. Poczciwe człeczyny:P Raczej optymiści. Każdy może liczyć na puchona, budzą zaufanie innych. Ludzie nie lubią (a może i nie chcą?) być tacy chyba dlatego nie wielu wybiera ten dom.
A to dziwne, nigdy bym nie pomyślała że ślizgoni lubią glany;) ach no tak bo to takie mrocznie niby. Ja noszę glany, nawet są zielone! Ślizgonką jednak nikt by mnie nie nazwał.
Moja mama tez jest Gryfonką, ta gryfońska aura bije od niej na kilometr! A właśnie po tacie odziedziczyłam moje puchoństwo:)
E: Puchoni postrzegani są za nudnych szarych przeciętniaków...dlatego ludzie nie chcą być w tym domu. Bo kto chce byc nudny i szary?

NIgdy sobie nie robiłam rzadnych testów na przynależność do domów. I nie muszę, bo ja po prostu czuje się puchonką i żaden test nie jest mi potrzebny aby to stwierdzić.


Ostatnio zmieniony przez Nath dnia Wto 18:52, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Wto 17:53, 22 Sty 2008    Temat postu:

Hm, jak dla mnie to Puchoni wydawali sié zawsze 'ci nudni'.
No a slizgoni/krukoni to ci inteligentni bardziej, w tym slizgoni to jeszcze ci właśnie 'mroczni'.

takie zaszufladkowywanie się jest od razu wizytowka: jestem slizgonem, ktos mowi, a druga osoba od razu mysli: 'wredny, inteligentny, zly' etc

ja sie uznalam za krukonke, bo sobie pomyslalam: fajny dom, nie ma tych zlych, ale ma tych inteligentnych. i tyle. i kruk, a kruki sa ladne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:55, 22 Sty 2008    Temat postu:

Cóż, racja, racja. Ale, ja na forach potterowych sobie już bytuję, i powiem, że pamiętam różne fazy - najpierw gryfońska, potem ślizgońska, a teraz zauważam coraz więcej Krukonów.
Cóż, powoli przełamywane są stereotypy w fandomie. Gryfon już nie jest 'tym dobrym' a Ślizgon 'tym złym', Krukon nie siedzi wiecznie w podręcznikach (co wydaje mi się bardziej puchońską cechą, jakoś ten Ernie Macmillan siedzi w głowie i jego 10-godzinne powtórki do SUMów), a Puchon nie jest tym czymś, co tam piszczy w kącie.
Każdy chciał być kiedyś odważnym, super, wyluzowanym Gryfonem, więc się przyznawał. Zresztą, wśród dzieci, dla których kanonem jest film, nadal Gryfoństwo 'rzondzi'. Spytajcie mojego brata o Ravenclaw, a odpowie wam: "Że co?".
Znowuż Slytherin jest mega i cool dla części tych, co chcą być zueeem (i w ogóle, to żli są najprzystojniejsi, nawet pierwowzór Voldiego był przystojny Razz). I po Cudownych Gryfonach w fandomie była faza na Ślizgonów, a to do ludzi przemawia.
Krukoni są nową fazą, bo przedstawiają sobą morze możliwości, jeszcze niewykorzystanych. I sądzę, że 7 tom tę fascynację podsyca - inteligentni, faaajni, zakręceni jak Luna Lovegood. Cool, prawie jak Ślizgoni, ale jednak niby tego Voldiego nie popierają. Hyh.
Ciekawe, kiedy nastąpi faza na Puchonów xd

To takie moje zdanie. Puchonów też jest mało, bo właśnie nie mamy ich dokładnie określonych w kanonie - Ślizgoni sprytni i lojalni, Gryfoni odważni i waleczni, Krukoni inteligentni i kojarzeni niezmiennie z książkami. Gdzie tu wepchnąć Puchona, tak się człowiek siebie pyta.

Cóż, zresztą, ważne, kto kim się czuje. Mnie w testach wszelakich wychodzi Ślizgoństwo, niewiele przed Ravenclawem. Ale ja się czuję Krukonką, mimo że z rozbudowanym kompleksem pełzania. I tyle.

Ciężko jakoś się o tym wypowiadać, to indywidualna prawa każdego z osobna. I wszystko zależy od punktu widzenia - kanon, fandom, film. Ja tak myślę przynajmniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joan P.
moderator upierdliwy



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tęczowa Strona Mocy

PostWysłany: Wto 18:26, 22 Sty 2008    Temat postu:

Bo z Puchonów sama Rowling zrobiła miłych, uczynnych, uprzejmych, totalnych frajerów. I nic na to, człowieku, nie poradzisz.
Na początku wydawało mi się, że to Gryfoni to tacy ''porządni ludzie'' dopóki z biegiem lat nie nabyłam mądrości życiowej i nie zapalił mi się wykrywacz odważnych frajerów.

A właśnie... Kiedyś chciałam być w Gryffindorze i chciałam być Gryfonką. Wiecie, taką wersją de luxe - odważną, przebojową, szlachetną i honorową. Ale to mi przeszło. W zasadzie teraz już nie wiem, co mnie ciągnęło do Gryffindoru. Doszłam do wniosku, że własna dupa jest mi dużo droższa niż czyjakolwiek inna, i choć lubię prać ludzi po mordzie, to nigdy nie wkurze kogoś potencjalnie silniejszego ode mnie. Chyba że naprawdę mnie zdenerwuje, ale to już inna sprawa.

Myślałam nad Slytherinem - i dopiero teraz dotarło do mnie, że to tak naprawdę najlepszy dla mnie dom - dla ludzi inteligentnych, cwanych i umiejących wykorzystać sytuację. I ostrożnych, czego się nie da powiedzieć o Gryfonach. I trochę wrednych, ale ten świat też jest wredny, trzeba się dostosować.

A Ravenclaw - jak dla mnie to dom dla oświeconych, którzy chcą zgłębiać tajemnicę życia i poszerzać swoje horyzonty. Nie muszą wcale tak dużo kuć, po prostu chcą wiedzieć. Ale nad Krukonami nigdy nie myślałam, więc nie wiem do końca.

Myślę, że jestem taką hybrydą ślizgońsko-gryfońską. Zbyt agresywna na Ślizgonkę i zbyt cwana na Gryfonkę. Ale to nie szkodzi. W testach wychodzi mniej więcej po równo - czasem Gryfoland więcej, czasem Slytherin - i widać muszę się z tym pogodzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Wto 22:03, 22 Sty 2008    Temat postu:

Hekatko, zakładając ten temat, sama mnie sprowokowałaś, więc proszę się teraz nie skarżyć - do wszystkich mówię Laughing - że mój post to elaborat.





Jeśli ktoś nie chce się zaszufladkować, wchodzi do lochów? Cóż, według mnie wybór jakiegokolwiek Domu to już swego rodzaju szufladka. Każda z czterech szufladek jest inna, ale jednak są to szufladki. Lub jak wolicie – znaki rozpoznawcze.

Cóż, stereotypów pewnych nie unikniemy, mówiąc o Domach, bo w każdym przecież przypadku (o naszym wyborze, by ogłosić się Ślizgonem, Krukonem etc.) decydują konkretne cechy, które świadczą o byciu Ślizgonem, Krukonem etc. – więc od tego do stereotypów mały już krok.

Najpierw powiem, co wydaje mi się, że ludzie myślą, wybierając konkretny Dom. Uogólniam rzecz jasna, ale – takie odniosłam wrażenie – ludzie w większości kierują się przy wyborze Domu stereotypami właśnie, a nie faktycznymi cechami swego charakteru.

Większość osób, ogłaszających się Ślizgonami, czyni to dlatego, że Ślizgoni kojarzą się w Mhrocznymi i Potężnymi . Ludzi „kręci” wizja bycia mrocznym i potężnym, bo w rzeczywistości nie posiadają takich cech, nie są wcale ani mroczni, ani nie łakną władzy. Wydają się sobie szarzy aż do bólu, więc przynajmniej mogą się kreować na kogoś skrajnie innego, na prawdziwego Ślizgona w necie Wink. I jeśli już mowa o kreowaniu się, to „fajniej” jest być złym i zbuntowanym Ślizgonem, niż brawurowym i walecznym Gryfonem. Z reguły potrzeba „bycia bohaterem” – którą nieodłącznie wiąże się z gryfińskością – jest źle odbierana. Jako cecha negatywna. Być może dlatego, że bohater kojarzy się większości z czymś heroicznym, a także z pysznością i piersią obwieszoną złotymi medalami. A tak mało kto chciałby być postrzegany.

Jednak ci, co wybierają Gryffindor, chcą być uznawani za walecznych odważnych i PRAWYCH. Bycie superbohaterem może jest wedługh innych kiczowate, ale też fajne na swój sposób.

Bycie Krukonem natomiast jest w zasadzie do zaakceptowania dla każdego – bo Krukoland ze swą mądrością i inteligencją, wyważeniem i opanowaniem nie naraża się na śmieszność i nie budzi w ludziach lekceważenia. Bycie Krukonem jest najbezpieczniejsze, bo do Krukonów nikt nic nie ma. Krukonom nie można zarzucić, że nie są sprytni, nikt nie podważa również że są mądrzy. Ich odwagi też chyba nikt nie kwestionował.
Krukon – to dobra opcja dla tych, co chcą być równie silni jak Ślizgoni, i równie poważani, ale nie chcą uchodzić za tych, co popierają zło.


Bycie Puchonem to już obciach. Wszystkie słabości kojarzą się z Pucholandem. Misiowatości, tchórzliwość, naiwność, łagodność (łagodność to dla wielu cecha negatywna), niezdarność, głupota… Tak Pucholand się kojarzy Wink

Mało zatem ludzi wybiera Hufflepuff (choć pewnie wielu tam pasuje i nawet o tym nie wie).
Jednak muszę powiedzieć, że ci, co wybierają bycie Puchonem, z całą pewnością nie udają kogoś kim nie są, a takie udawanie i kreowanie się na kogoś innego ma często miejsce w przypadku trzech pozostałych Domów. Za Hufflepuffem ciągnie się niesława tchórza i wizja całkowitej przeciętności, więc NIKT, kto chce uchodzić za innego niż jest w rzeczywistości (bardziej kolorowego, silniejszego, szlachetniejszego, bardziej walecznego, mądrzejszego, czy wreszcie złego i budzącego postrach) nie wybierze Domu skazanego na pogardliwe uśmieszki i lekceważenie.



A teraz to, co sama myślę na temat domów.
Jak dla mnie podział na Ślizgonów, Krukoków, Gryfonów i Puchonów, jest podziałem abstrakcyjnym i czysto umownym, bo każdy człowiek ma w sobie cechy wszystkich, więc nie ma czystokrwistego Ślizgona itp. Oczywiste specyficzne cechy dominują, zapewniając przynależność do konkretnego Domu, ale to nie znaczy, że nie posiada się jeszcze innych cech, być może skrajnych w stosunku do cech przewodnich.

I tak mamy cztery wyraziste typy:

Ślizgoni – według mnie to osoby, które z pewnością nie pchają się na afisz. Osoby nie lubiące być w centrum zainteresowania – chyba że czerpią z tego profity, bo takie bycie „kimś ważnym” tylko dla samego bycia, wydaje im się puste. Ślizgoni to chyba jedyne osoby z tych czterech kategorii, które oficjalnie nie zaprzeczają istnieniu ciemnej strony własnej natury. Nie wypierają się tej ciemnej strony, nie udają, że jej nie ma. Ale za to boją się innej strony, która tkwi w nich, tak samo jak w każdym – boją się bo jej nie rozumieją, bo wydaje im się dziwna, nieprzystająca do świata w którym przyszło im funkcjonować, . Odstrasza ich, że SĄ tak naprawdę dobrzy, że oni również POTRAFIĄ być bezinteresowni, że są zdolni do „wyższych” poświęceń (bo są). Ale ten fakt, że mają w sobie nie tylko czarne, którego się nie wstydzą, ale i białe, dezorientuje ich. Bo są przecież egoistami. Większość działań podejmują z pożytkiem dla siebie. Pozycja, jaką zajmują w społeczności nie musi być najwyższa i oświetlona reflektorami, ale musi być bezpieczna – najlepiej z dobrymi plecami, świętym spokojem i zapleczem finansowym – niekoniecznie z czystych źródeł, w końcu jak ma się w sobie czerń, której się nie zaprzecza, nie trzeba być nieskazitelnym i można dopuścić różne machlojki). Ślizgon egoista nie jest w stanie posiadać, czy raczej nie mieści mu się to w głowie, że może posiadać w sobie cechy altruisty (przynajmniej ociupinkę), więc zapiera się rękami i nogami przed tym „naiwniakiem-altruistą”, który gdzieś tam w nim siedzi (czasami przejawia się tylko pod postacią uznania dla altruistów i podziwy dla ludzi z wielkim sercem). Ślizgoni są z pewnością ludźmi dumnymi, znają swoją wartość, nie dadzą sobie wejść na głowę jeśli nie mają w tym jakiegoś ukrytego celu (brzmi dziwnie, ale cóż), są szalenie silnymi osobowościami, nawet jeśli działają w cieniu kogoś innego. Ale… Śligoni mają też skłonność do „chodzenia na skróty”. Mogą ugiąć kark w sytuacji, w której ocenią, że jest to im na rękę i lepiej na tym wyjdą. Nie umrą za ideały, jeśli mogą osiągnąć cel łatwiej i mniejszym nakładem energii, nawet jeśli wiąże się w „pobrudzeniem” sobie dobrego imienia w oczach niektórych ludzi.

Na pewno Ślizgoni najlepiej potrafią się „ustawić” ze wszystkich czterech typów ludzi.


Gryfoni – och… to przeciwieństwo Ślizgonów. Uwielbiają być w centrum uwagi, kochając być duszą towarzystwa, świecić dla samego świecenia – nie muszą iść za tym żadne dodatkowe korzyści, ważne, że ktoś ich zauważył i docenił. Sprawia im radość, kiedy są doceniane każde, nawet najmniejsze ich wysiłki. Potrzebują głośnych pochwał, bo to daje im energię do kolejnych wybitnych odkryć bądź spektakularnych akcji. Nie przyznają się do tego, ale mają w sobie „darmozjada-próżniaka”, który domaga się karmienia. Jeśli nie karmią go – więdną i dopada ich frustracja. Gryfoni uwielbiają rywalizować dla samej rywalizacji i walki o najwyższe podium – niekoniecznie dla profitów, samo podium wystarczy. Nie potrafią żyć bez wyzwań. Tylko to daje im napęd, a pędzić wręcz ubóstwiają. Są nieco roztrzepani, impulsywni, całkiem ekstrawertyczni, szczerzy, pełni dobrych chęci. Potrafią współdziałać, ale faktem jest, że każdy Gryfon wolałby być w zespole liderem, a nie podwładnym. U Gryfonów działają najpierw emocje, które w danej chwili się w nich buzują, a serce, które nigdy nie chciałoby ranić, oraz umysł, który zatrzymał by się i rozważył inne możliwości – zostają w tyle. Przez co Gryfoni często wpadają w tarapaty albo krzywdzą własnych przyjaciół, wcale tego nie chcąc. W przeciwieństwie do Ślizgonów nie przyznają się oficjalnie, że posiadają ciemną stronę – chciwą, zazdrosną i mściwą. I choć sami często grają nieczysto, zawsze będą twierdzić, że robią to „w słusznej sprawie”. Również podobnie jak Ślizgoni lubią władzę, ale w tej władzy mnie sobie cenią korzyści (rzecz cicha i indywidualna), jakie dawałaby im możliwość kierowania ludźmi, za to bardziej poklask i uznanie (rzecz głośna i publiczna) jaki mogą zyskać. Afisz jest przeznaczony dla Gryfonów. Poza tym, mają ewidentną potrzebę ratowania świata (swoją drogą zastanawiam się, jaki jest odsetek Gryfonów w USA), choć bez pomocy osób bardziej wyważonych są w stanie doprowadzić ów świat do destrukcji – niechcący, rzecz jasna Razz. Bardzo szybko zapalają się, są pełni nowych, coraz bardziej szalonych pomysłów – często nie przyświeca im żaden wzniosły cel, robią to dla zabawy.
Gryfoni są waleczni, to urodzeni dowódcy, mają charyzmę, potrafią porwać całe tłumy. Są pewni siebie i mają silną osobowość. Gdy robią coś z rozmachem, zawsze nastawieni są na działania z korzyścią dla innych. W wielkich, szczytnych przedsięwzięciach nie ma według nich miejsca na prywaty. Ślizgoni natomiast zawsze uszczknęliby cosik dla siebie Wink

Na pewno Gryfoni są najbardziej waleczni i energiczni ze wszystkich czterech typów ludzi.



Krukoni – według mnie czysty Krukon, bez domieszek, to cichy i nie rzucający się w oczy typ. Władzy nie łaknie. Gdy go obserwują, robi to, co zrobić musi… dopiero gdy nikt nie patrzy, może wyjść z niego ślizgonowaty diabełek, który prowadzi szemrane interesy albo obraca wielkimi pieniędzmi. Nie dlatego, że ma potrzebę wybicia się albo przeżycia czegoś ekscytującego, ale dlatego, że gnuśnieje za biurkiem i marnują się jego talenty. Zwyczajnie nudzi go świat i szuka nowych wyzwań; w przeciwieństwie do Gryfona – czysto umysłowych.
Krukon byłby w stanie wyrolować całą Nokturnową mafię, ale nie lubi stawiać się w niebezpieczeństwie. Lubi za to poszerzać własne horyzonty, Krukoni to umysły ścisłe (w większości), w każdym razie naukowcy i mędrcy. Jeśli stworzy im się warunki, gdzie będą mogli realizować swoje pasje, nie będzie ich interesować czy są tylko trybikiem w całej machinie, czy może prawą ręką operatora owej maszynerii (ambicji na bycie operatorem zresztą nigdy nie mieli). Krukoni to stratedzy, podobnie jak Ślizgoni. Z tym, że wolą zawiadywać akcją z bezpiecznego miejsca, niż samemu na nią iść. Uwielbiają, jak ktoś ich docenia, ale nie w taki sposób, jak domagają się tego Gryfoni. Feta i owacje nie są dla Krukonów – to jest według nich puste, nic nie znaczące i fałszywe. Na wyrazy uwielbienia reagują podejrzliwie. Wolą ciche pochwały (a jak będą z tego jakieś profity – to tym lepiej). Są nieufni jak Ślizgoni, ale jednak mają większą od Ślizgonów wiarę w ludzkie, czyste intencje. Wyznają ideały, jednak nie poszliby za nie walczyć jak Gryfoni. Nie sądzę, że są wyniośli, ale znają swą wartość, więc nie zbrukają swojego dobrego imienia. Nigdy nie pójdą też na łatwiznę. Lubią grążyć, dociekać, mędrkować, filozofować (Ori, muszę cię zasmucić, Twój krukonizm jest niepełny ;P), rozprawiać, dywagować. Mają skłonność do słowotoku i robienia duuuuugich dygresji, po czym ciężko wrócić do tematu. Ale nie ma chyba nic ciekawszego i bardziej pasjonującego, jak rozmowa z Krukonem. Błyskotliwi, stateczni, trochę wycofani – przecież to, na czym zależy Krukonom, raczej im nie ucieknie, nie muszą więc nigdzie gnać za dzikim tłumem. Ciężko mi jest stwierdzić czy statystyczny Krukon jest skromny. To już chyba cecha indywidualna.


Na pewno Krukoni to najtęższe i najbardziej lotne umysły ze wszystkich czterech typów ludzi.

Puchoni – o, i w przypadku Puchonów wiem, że są to niewątpliwe ludzie skromni; czasem skromni nad wyraz – i tu ujawnia się w nich mały próżniak: lubią się krygować, żeby usłyszeć pocieszenia w stylu „och, no co ty, jesteś świetny”. Prawdopodobnie jest to efekt uboczny zaniżonego poczucia wartości na tle Ślizgonów, którzy zawsze doskonale sobie radzą, przebojowych Gryfonów, czy łebskich Krukonów. Puchoni są bardzo emocjonalni, ale emocjonalni do wnętrza (nie na zewnątrz jak Gryfoni). W sytuacjach, w których skrzywdzony Gryfon nie może zapanować nad sobą – zaczyna krzyczeć lub się bić, skrzywdzony Puchon natomiast, którego nerwy zawisły na włosku - publicznie się rozpłacze. Przez to uznawany jest za słabego, ale faktem jest, że to Puchon właśnie jako jedyny z czterech typów, nie boi się wyrażać uczuć uznawanych za oznaki słabości. Jest wrażliwy, jest uczynny, lubi działać w grupie i nie znosi współzawodniczyć (chyba że jest to jedynie zabawa, gdzie nie będzie pokrzywdzonych). Osamotniony Puchon czuje się bezradny i słaby. Z drugiej strony każdy Puchon potrzebuje ciszy i samotności by zyskać siłę do zbliżającej się konfrontacji. Bez wsparcia jednak (niekoniecznie obecności drugiej osoby, ale świadomości, że gdzieś jest i życzy mu dobrze) – ciężko jest mu wygrać. Jeśli jednak zwycięży w nieczystej walce, nie czuje się zwycięzcą. Ma wyrzuty sumienia. Puchoni mają chyba najsilniej rozwiniętego wewnętrznego nadzorcę – ilekroć skłamią, podstawią nogę, ponaśmiewają się w wrogów, od razu włącza im się czerwona lampka. Nie są nieskazitelni i zdają sobie z tego sprawę. Podobnie jak Sliżgoni nie lubią swojej bieli, Puchonów uwiera czerń. A najgorszą dla Puchona jest sytuacja, w której ulegają czarnej stronie swojej natury. Przez chwilę, czują się cudownie, ale zaraz potem podle. Puchon jest empatyczną istotą, ponadto wierzy w ludzi, być może zakrawa to nawet na naiwność. Ale przecież skoro on jest komuś przyjacielem, ten ktoś nie powinien być mu wrogiem. Puchon męczy się, gdy ma wrogów. Nie dlatego, że się ich boi, tylko dlatego, że to burzy mu spokój. Chciałby żyć ze wszystkimi w zgodzie, choć dobrze wie, że to niemożliwe. To zazwyczaj Puchon wyciąga rękę do pojednania (nawet jeśli wina nie leży po jego stronie). Puchon żyje w cieniu i zdecydowanie nie jest silną osobowością (w każdym razie swej siły nie ujawni, dopóki nie zmuszą go do tego okoliczności). Puchon jest w stanie umrzeć za ideały/przyjaciół/słuszną sprawę jak Gryfon. Jednak to Gryfona właśnie okrzykną bohaterem, który poszedł na bój, a Puchona nieszczęśnikiem, którego napadli i przegrał w walce z najeźdźcą. A to dlatego, że Gryfoni zawsze walczą w ofensywie i giną w chwale, Puchoni natomiast trwają w defensywie i umierają po cichu. Nie znoszą świateł reflektorów, nie pragną władzy. Nie są indywidualistami, dlatego wolą pracę w zespole, choć jak trzeba przejmują dowodzenie – i okazuje się wtedy, że całkiem dobrze im to wychodzi. Oddają jednak kierownicę komuś „odpowiedniejszemu” tak szybko, jak to możliwe. Kierownictwo wydaje się im zbyt odpowiedzialną funkcją, by się za nie zabierać. I tu kolejny puchoński zgrzyt – nigdy nie uważają się za dość dobrych. Zawsze wydaje im się, że ktoś inny zrobi to czy tamto lepiej; a gdy znajdzie się taki człowiek i faktycznie robi to lepiej – Puchona dopada frustracja. „No tak, faktycznie jestem gorszy”. Puchon nie lubi wartościować ludzi, ale siebie samego zawsze porównuje na tle innych. I okazuje się, że kiedy wypada gorzej, czuje się lepiej. Kiedy natomiast wypada lepiej, czuje się dobrze przez chwilę – bo już za moment zapala się ostrzegawcza lampka „nie wywyższaj się”… i przestaje czerpać „z bycia lepszym” przyjemność.

Na pewno jednak Puchoni są najlepszymi współpracownikami ze wszystkich czterech typów ludzi.


Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Wto 22:59, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 22:58, 22 Sty 2008    Temat postu:

Smag, jesteś genialna! Przekopiuj to, bardzo cię proszę, i wklej do Baszty Krytyka - toż to jest chyba najlepsze podsumowanie Domów, jakie czytałam! To powinni normalnie drukować w podręcznikach!
Swoją drogą, zaczynając ten temat, tak sobie po cichu myślałam, że jednak uda mi się sprowokować cię do dyskusji... ha Wink

Podpisuję się pod opisem Ślizgonów wszystkimi kończynami, zrąb główny jest świetny plus minimalne odstępstwa (wiadomo, każdy człowiek jest inny).
To prawda z tą mroczną stroną - Ślizgoni czasami nie tyle ją uwzględniają, co po prostu wynoszą ją na piedestał, to takie lucyferyczne pokłosie romantyzmu. Hiperbolizacja własnych negatywnych cech.
No i Ślizgonom faktycznie odpowiada rola Szarej Eminencji, co rządzi zza pleców kogoś innego. Ale tu jest mały szkopuł, mówię z doświadczenia. Jak się coś nie udaje, to wtedy wina rozkłada się na pół i aż tak nie boli, za to jak się zwycięża... oj, bardzo trudno dzielić się sukcesem z kimś, kto miał być tylko marionetką.

Poza tym Ślizgon musi mieć Wroga.
Wróg dodaje Ślizgonowi energii i pozwala mu normalnie funkcjonować Wink (oczywiście nie mówię o bezpośrednich starciach, mówię o szpileczkach, albo o najzwyczajniejszej w świecie, czystej nienawiści)

Ślizgon nie pomaga wszystkim (patrz - pożyczenie notatek, a z jakiej, k**** racji mam pożyczać świetne notatki komuś, z kim rozmawiałam może ze dwa razy w życiu?) za to gdy o pomoc proszą najbliżsi przyjaciele, to nie pyta, tylko robi, co trzeba. Chociaż czasem przy tym po cichu marudzi, bo marudzenie dobrze robi na cerę.

Ślizgon w głębi duszy uważa się, za kogoś lepszego od innych. Chociaż zwykle starannie to maskuje.

I to nieprawda, że Ślizgoni umieją sobie świetnie radzić w każdej sytuacji - oni po prostu nie mówią innym o swoich problemach. A czasem na ratunek przychodzi im wrodzone, absolutnie irracjonalne szczęście.


Edit. Jeszcze jedno. Ślizgon chadza na skróty tylko wtedy, gdy coś go nie interesuje. Wtedy rzuca w cholerę i ma w nosie. Ale jak coś go zacznie pasjonować, to będzie siedział, aż wypije wszystkie soki do dna.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 23:01, 22 Sty 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Śro 1:00, 23 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
Ślizgon nie pomaga wszystkim (patrz - pożyczenie notatek, a z jakiej, k**** racji mam pożyczać świetne notatki komuś, z kim rozmawiałam może ze dwa razy w życiu?) za to gdy o pomoc proszą najbliżsi przyjaciele, to nie pyta, tylko robi, co trzeba.


O. To właśnie mam ze Ślizgona w sobie. Nie lubię pomagać żerującym na mojej własnej ciężkiej (albo mniej ciężkiej) pracy darmozjadom. Chyba że proszą mnie przyjaciele...

Z tym że w moim przypadku takie odmawianie pomocy darmozjadom, gdzieś tam pod płaszczykiem oburzenia i buntu pzreciwko byciu wykorzystywanym, zawsze owocuje wyrzutami sumienia, choćby małą szpilką; i to jest już we mnie czysto puchońskie.
Często chciałabym odmówić pomocy, zazwyczaj nie pcham się na wolontariusza, ale jak proszą mnie o coś, stojąc ze mną twarzą w twarz - nie umiem odmówić. Głupio jest mi się wykręcać i nie chcę wyjść na obrzydliwą egoistkę.

Prawdą jednak jest, że zdrowy egoizm jeszcze nikomu nie zaszkodził Wink


Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Śro 1:14, 23 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Pią 21:14, 25 Sty 2008    Temat postu:

Widzę trochę powiało stereotypami Wink
Przypomina mi to dawniejsze spojrzenie na domy i podział dokonywany przez tiarę.Nie każdy wybór jest tak dokonywany, choć większość tak. Jak dla mnie Wszytskie domy są nieco przesadzony i widzimy tylko jednostki będące skrajną kumujacją wszystkich tych cech, jakich "wymaga" od nich dom. Tak jak już wcześniej wspomniała głębiej Szefowa czy rozłozyła na czynniki Smag, tak widzimy zazwyczaj Puchonów, Krukonów, Ślizgonów czy Gryfonów. Nie widać tej przecientności, która zapewne przebija we wszytskich domach, tak jak i w normalnym życiu. Sposób ubierania nie określa przyneleżności do danego domu, każdy może mówić różne rzeczy, raczej na podstawie zachowań da sie zdefiniować czyjąś przynależność. Szufladkowanie dla mnie nie ma sensu, bo w każdym wypadku może zdarzyć się wyjątek - kilka takich historia zna.
Ja Miałam róóżne naleciałości, ale nadal chciałbym być w Gryffindorze, mimo wszytsko. Nie wiem co mnie tam ciągnie, ale tak chyba juz musi być Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 22:30, 25 Sty 2008    Temat postu:

A ja - choć miałam zrywy czysto Gryfońskie, zawsze wracałam do zimnych lochów Slitherinu. Czemu? Bo nie mam ochoty nadstawiać karku za ludzi którzy mnie nie obchodzą. Pchanie się na afisz bez potrzeby? a po co?jaki w tym cel? Nie ma.
Takze mimo wybryków godnych Gryfona, jestem Ślizgonem. Absolutnie..
a sam artykuł już skomentowałam^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 12:55, 26 Sty 2008    Temat postu:

A ja przyznaję się otwarcie do mojej stuprocentowej gryfońskości. Zawsze do tego domu mnie ciągnęło, w przeciwieństwie do Slyttherinu (którym, bardzo po gryfońsku, się brzydzę), Ravenclawu (zamiast planować i badać grunt wolę działać) oraz Hufflepuffu (nie umiem usunąć się w cień, żeby komuś innemu zrobić miejsce na przedzie). Jestem zadufaną w sobie, skłonną do przesady, bezmyślną i kierującą się emocjami Gryfonką, którą nudzi i męczy siedzenie na tyłku i która dlatego właśnie wciąż poszukuje nowych wyzwań. Dlatego na przykład raz jeszcze podchodzę do matury z polskiego, bo wynik który osiągnęłam - teoretycznie dość przyzwoity - mnie nie zadowala i jeśli jest szansa, chcę go poprawić. To może brzmi bardziej krukońsko, ale nie traktuję tego jako poprawy oceny, lecz bardziej jako formę sprawdzenia się.

Joan chyba napisała że
Cytat:
nigdy nie wkurze kogoś potencjalnie silniejszego ode mnie

Jeśli to kolejny wyznacznik gryfońskości (a podejrzewam, że biorąc pod uwagę niektóre zachowania Syriusza czy Jamesa, może to być dość istotny przy procesie kwalifikacji) to muszę z dumą przyznać, że jeśli istnieje taka możliwość, to zawsze pcham się w paszczę lwa i zazwyczaj - dzięki nieodłącznemu gryfońskiemu szczęściu - wychodzę obronną ręką.

I chociaż w ten sposób szufladkuję się to przegródki z napisem "esencja gryfońska", to z radością wszem i wobec oznajmiam, że w tej szufladzie jest mi bardzo dobrze.


Ostatnio zmieniony przez yadire dnia Sob 12:57, 26 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
niepoprawna hobbitofilka



Dołączył: 09 Wrz 2005
Posty: 2126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świętokrzyska Łysa Góra ;)

PostWysłany: Nie 19:26, 27 Sty 2008    Temat postu:

Cytat:
Mają skłonność do słowotoku i robienia duuuuugich dygresji, po czym ciężko wrócić do tematu.


No wypisz wymaluj ja, Smag Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin