Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Duch [HP]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MC
wilczek kremowy



Dołączył: 26 Kwi 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:31, 05 Cze 2008    Temat postu: Duch [HP]

Fanfik jest alternatywną wersją filmu "Uwierz w ducha".

Jeden przeciągły krzyk i ten cholerny zielony błysk...
Spadał...
Leciał długo, powietrze smagało mu bose stopy. Czuł, jakby ludzkie ręce dotykały go całego, próbował zerknąć na boki. Wszystko było rozmazane.
Wreszcie upadł...
Zanurzył się w kłębach jakiejś mgiełki. Miał wrażenie, że zaraz utonie w niej. Łapczywie próbował złapać się czegoś, wydostać się na powierzchnię.
Ale nie dał rady...
Wreszcie przestał się szamotać i uświadomił sobie, że tak naprawdę nic mu nie grozi. Unosił się kilka centymetrów nad ziemią. Próbował zrobić jakiś ruch rękami, ale zdał sobie sprawę, że nie ma ich...
Nie ma rąk, więc coś musiało się stać... Może je stracił w jakimś pojedynku?
Spojrzał na resztę ciała. Jego także nie było...
Poruszył jeszcze raz rękami. Powietrze delikatnie zaszumiało.
„Coś jest nie tak...”, pomyślał. Maniakalnie próbował strzepać coś z siebie... „Gdzie jest ta peleryna?! Powinna już spaść...”
Na jego ramionach nie było żadnej peleryny. Na podłogę nie spadło nic, co miało spaść. Niczego, co miało spaść nie było... Więc co miało spaść?
Odwrócił się.
Znajdował się w swoim mieszkaniu w Londynie.
Dawno tu nie zaglądał, więc tu i ówdzie wisiała jakaś pajęczyna, a książki, które zostawił na biurku pokryły się kurzem.
„Lustro!”, pomyślał. Szybkim krokiem ruszył w kierunku lustra. Było to bardzo dziwne uczucie stąpać kilka centymetrów nad ziemią. Szedł tak, obawiając się, że pewnie zaraz upadnie. „Przecież to śmieszne upaść z tak małej wysokości...”
Podszedł do lustra. Nie było go tam. Obrócił się parę razy, podskoczył w miejscu... Nic. Dalej w lustrze nie było nikogo.
„Przecież to niemożliwe...”, pomyślał i uderzył pięścią w taflę lustra.
Nic go nie bolało...
Zazwyczaj ręka po mocnym uderzeniu powinna się zaczerwienić. On, nie dość, że nie widział rąk, ani reszty ciała, nie czuł bólu.
- Lupin!
Momentalnie odwrócił się.
- Jesteś duchem. Tak samo jak ja... - wycedził półprzezroczysty Snape.
- Severusie... - wyjąkał. - Ty... Gdzie ja jestem...?
- Siadaj. Nie wiem jak można być takim ignorantem... Byłeś najlepszym nauczycielem obrony przed czarną magią... - parsknął. - Tylko nie potrafisz zrozumieć jednego...
- Czego?!
- Nie potrafisz zrozumieć istoty śmierci... Nie mogłeś żyć wiecznie... - cedził.
- Severusie, zlituj się wreszcie... - powiedział zniecierpliwiony Lupin.
- Kto cię zabił? - wypalił Snape.
- Co...? O czym ty... Severusie... - mówił powoli, jakby wciąż do niego to nie docierało.
Zamilkł na chwilę, po czym z trudem powiedział:
- Dołohow
Snape uniósł głowę.
Remusowi przemknęły przed oczami niewyraźne obrazy: zarys jakiegoś zamku, walące się mury, krzyki i płacze, wreszcie jakiś zielony błysk...
- Dora! - krzyknął.
- Tak... Trudno jest tak od razu przypomnieć sobie ułamki sekund przed śmiercią... - powiedział jakby bardziej do siebie Snape.
- Co z nią jest?! Mów! - rzucił się na niego z pięściami, jednak tylko przewrócił się na łóżko.
- Uspokój się. Nie masz wystarczająco silnej woli, żeby mnie zabić... - odparł cynicznie.
- Błagam cię, do cholery... Wyjaśnij mi co tu się dzieje... Ja... Ja wiem, że ty nie miałeś nikogo, na kim mogłoby ci zależeć, ale...
- Jak śmiesz?! - krzyknął Snape i powoli rozpłynął się.
Znikł.
- Severusie! - krzyknął Lupin, jednak jego już nie było.
*
Wybiegł z domu. Biegł przed siebie, nawet nie patrząc gdzie się znajduje.
Stacja Paddington, gdzieś w oddali Big Ben... Wszystko mijał w nienaturalnie przyspieszonym tempie.
- Severusie! - krzyknął.
Gołębie poderwały się do lotu. Czuły jego obecność.
Zatrzymał się dopiero na dworcu King’s Cross...
Zadyszany przystanął przy barierce, przez którą przechodziło się na peron 9 i 3/4.
- Severusie... Gdzie jesteś?
Odpowiedział mu tylko świst nadjeżdżającego pociągu.
Remus bez chwili zastanowienia ruszył w kierunku barierki...
Po drugiej stronie jednak nie było czerwonej lokomotywy.
Lupin przysiadł na jakiejś skrzynce.
- Ej, ty!
Odwrócił się.
- Tak, do ciebie mówię. Czego tak sterczysz?
- Kim jesteś? - zapytał.
- Martin Diggle, brat Dedalusa. - podał mu rękę, jednak Remus nic nie poczuł. - Jestem z tych niewidocznych. Zginąłem pod kołami hogwardzkiego ekspresu... - uśmiechnął się krzywo. - Ty jesteś Remus Lupin?
- Tak, ale skąd...
- Wiem wszystko. - puścił mu oczko. - Co tu robisz?
- Szukam Severusa... - odparł niezbyt przytomnie.
- Snape’a? Nie, nie widziałem... Coś ważnego? Może mu przekażę?
- Jak chcesz to zrobić?
- O tak. - pstryknął palcami i w ostatniej chwili złapał Remusa za rękę.
Lupin poczuł, że unosi się w górę i zaraz łagodnie opada na tą samą mgiełkę. Rozejrzał się dookoła.
Znajdowali się w Hogwarcie...
- Mój Boże! - wyrwało się Lupinowi. - Ile czasu minęło od bitwy?
- Jakieś dwa tygodnie... Uprzątnęli już wszystko. Chodź, Nick powinien ci pomóc...
Remus i Martin ruszyli jednym z korytarzy, po czym wspięli się po schodach, kierując się do wieży Gryffindoru.
- Silna wola to podstawa.
- Co? - zapytał wyrwany z zamyślenia Lupin. Przypomniało mu się, że Snape też mówił coś o sile woli.
- Jeśli w naszym stanie chcesz coś zrobić, musisz się skupić... Pamiętasz z czasów szkolnych te referaty o stanach śmierci dla Flitwicka? Wszyscy to przerabiali.
Referat dla Flitwicka... Stany śmierci... Skupić się...
- Nie wiem... Nie wiem! - krzyknął. Był zły, bo co jak co, ale z lekcji pamiętał wiele. - Chyba nie było mnie wtedy na zajęciach... - odparł zrezygnowany.
- No nie ważne, jesteśmy już. Nicholasie! - krzyknął, widząc ducha Gryffindoru.
- Martin... - był wyraźnie zaskoczony. - Remus! Chłopcy... Co wy tu robicie?
- Remus... On nie bardzo wie... - odparł Diggle.
- Ach, tak... Zginąłeś śmiercią bohatera. - spojrzał mu w oczy i zaczerpnął powietrza. - Istnieją trzy stany śmierci... Pierwszy to śmierć właściwa, która przychodzi naturalnie. Umierają też tak ludzie, którzy zginęli tragicznie, ale byli pogodzeni z tym, że mogą zginąć. James i Lily... Oni odeszli. Drugi stan to pierwszy rodzaj duchów takich jak ja, czyli widzialnych. Jeśli boisz się odejść, jeśli... Jeśli jesteś zbyt tchórzliwy, żeby odejść... Jeśli brakowało ci czasu, żeby załatwić swoje sprawy... Wtedy możesz istnieć, jesteś widzialny, jeśli mówisz, to żyjący cię słyszą... Tylko jest jeden mankament... No, może dwa...
- Tak? - zapytał Lupin.
- Pierwszy to to, że nie możesz niczego dotknąć. Nic nie czujesz. A drugi to fakt, że jesteś potępieńcem, który bał się spojrzeć śmierci w oczy. Przykre, ale to prawda...
- A ten drugi rodzaj duchów?
- To taki stan zawieszenia... Istniejesz, ale nikt cię nie widzi i nie słyszy... Tylko inne duchy. W każdej chwili możesz... Tak jak Syriusz Black... Zrezygnować... On odszedł, bo miał dosyć tej tęsknoty... Jednak... Wtedy giniesz śmiercią bohatera. Cały czas możesz działać siłą woli... Jeśli czegoś bardzo pragniesz, jeśli tego chcesz, to zrobisz to. Podniesiesz drobne przedmioty, jakąś monetę, pióro... Podasz rękę innemu duchowi... - uśmiechnął się. - A to, że znalazłeś się u siebie w domu, to proste. Po śmierci budzisz się w miejscu, z którym byłeś najbardziej związany. Tak więc... Twoja żona prawdopodobnie obudziła się u swoich rodziców... Jeśli o to ci chodzi...
- Nick, wielkie dzięki, ale... Jak mam znaleźć Dorę?
- Myślę, że nie będziesz musiał długo jej szukać... - uśmiechnął się.
- Remus! - usłyszał krzyk dobiegający z końca korytarza.
Odwrócił głowę.
Płomienie kandelabrów poruszały się gwałtownie. Ku niemu biegła Tonus z jakimś woluminem w ręku...
- Dora! - krzyknął i pobiegł w jej stronę.
Para przylgnęła do siebie w pełnym tęsknoty uścisku.
Remus czuł jej dotyk. Czuł jej delikatne ręce ściskające go w pasie i jej ciało wtulające się w niego... Jeśli się czegoś bardzo pragnie, to uda się... Lupin potrzebował jej, bardzo chciał ją przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze...
- Remus, ja... Ja już wszystko wiem. To tylko taki stan przejściowy, wiesz... - powiedziała z lekką zadyszką, ale od razu spoważniała. - Ja chcę być niewidzialna. Zostać w tym stanie... Dla naszego szkraba...
- Ale... Jesteś pewna?
- Tak
- W takim razie... Zgadzam się.
*
Pewne mieszkanie w starej kamienicy w centrum Londynu od czasu sprowadzenia się ostatniego właściciela było nazywane „domem Lupina”.
Ów człowiek od piętnastu lat nie pojawił się tu ani razu. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Został po nim tylko skrawek pergaminu z imieniem i nazwiskiem „Remus Lupin”, włożony byle jak za przełącznik dzwonka do drzwi.
Pewnego dnia pojawił się tam zielonowłosy młodzieniec, przedstawiający się jako syn Lupina, w towarzystwie trzydziestokilkuletniego mężczyzny o kruczoczarnych, rozczochranych włosach...
Jednym zaklęciem otworzyli zakleszczone drzwi.
Weszli do środka. Mężczyzna postawił na podłodze wielką walizkę chłopaka i uśmiechnął się do niego.
- No dalej, Teddy! Na pewno gdzieś tam są...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Black Lights
wilczek kremowy



Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:47, 03 Paź 2008    Temat postu:

Opowiadanie jest ciekawe i dosyć oryginalne (opowiada w końcu o tej „drugiej stronie”)
Masz lekki styl pisania i czytało się łatwo. Wątpię jednak w to, że Remus zgodziłby się zostać. Ja uważam, że on był zmęczony życiem i nie chciałby pozostać w próżni. Rozumiem, że usprawiedliwiasz to jego miłością do Teda. Mimo wszystko sądzę, że i tak poszedłby dalej. Rozumiałby, że jego czas się skończył. Dla swojego syna nie może już nic zrobić, ale może odejść z godnością, jak James i Lily. W końcu państwo Potter też kochali Harry’ego, a mimo wszystko poszli dalej. Remus na pewno chciałby do nich dołączyć.


Podsumowując opowiadanie jest fajnie napisane i pomysł też jest ciekawy. Zawiodło mnie jednak zachowanie luniaczka (spodobałoby mi się bardziej gdyby kto inny był jego bohaterem, do niego mi to nie pasuje)

Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Black Lights dnia Pią 13:48, 03 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin