Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M]Kocie obserwacje [HP]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klaudi
wilczek kremowy



Dołączył: 15 Paź 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:20, 15 Paź 2009    Temat postu: [M]Kocie obserwacje [HP]

Nalotu na dział ff ciąg dalszy. Tym razem coś potterowskiego ze slashem.
Opowiadanie pojedynkowe (z jednego z for na których urzęduję).


fandom: Harry Potter
autor: Klaudi (ja)
paring: Drarry (Draco/Harry)
długośc: miniaturka



Kocie obserwacje

Znów zrzucony. Z kolan, a jakże by inaczej.
A, przecież powinno się opiekować swoim pupilem.
Ale nie - oni chcą mieć czas dla siebie.
Eh… zakochani…
Podchodzę do zielonookiego bruneta, siedzącego na parapecie w Pokoju Wspólnym Gryfonów.
Znów usiadł samotnie, z dala od innych.
Siedzi sam, zapatrzony gdzieś nieobecnym wzrokiem.
Wskakuję mu na kolana, a on nawet na mnie nie spoglądając, zaczyna głaskać.
Jako jedyny ma jeszcze dla mnie czas.
Moja pani i rudzielec nie zwracają uwagi też na niego. Nie interesują się już niczym, oprócz siebie.
Jakby na świecie nie było nikogo innego, prócz nich.
Prycham. Mam ich dość. Czy oni nie widzą, że ranią Chłopca-Który-Przeżył? Jedyną nadzieję świata czarodziejów? A co najważniejsze swojego przyjaciela?
Jacy ludzie są głupi. Znów prycham.
Ten porzucony, samotny siedemnastolatek odkrył niedawno, że jest inny. Nie powiedział im tego. Nie było kiedy. Byli zajęci sobą.
Mi się zwierzył. Wiem o tym, tylko ja, nikt więcej. Nie musi się obawiać, że zdradzę jego sekret. Nie mogę. Nawet gdybym chciał.
Gdybym spróbował komuś powiedzieć, zrozumiano by tylko ‘miau’.
W pewnym momencie brunet się podnosi. Wstaje tak, by nie zrzucić mnie z kolan. Kładzie delikatnie na ziemi. Schyla się po torbę i nie oglądając się na swoich przyjaciół, wychodzi z PWG. Idę za nim.
Chłopak kieruje się do lochów.
Ach tak, wspominał coś o szlabanie…


***


Puka do drzwi gabinetu Mistrza Eliksirów. Nie lubię tego profesora, nikt go chyba nie lubi. Kiedy mnie widzi, prycha. Kiedy otrę mu się o nogi, kopie.
Rozlega się zimne ‘ wejść’. Brunet wchodzi, wślizguję się zanim. Staram się, nie rzucać profesorowi w oczy.
Rozglądam się. Zauważam trzecią osobę, będącą w gabinecie. Okazuje się nim być wysoki blond włosy Ślizgon. Arystokrata z krwi i kości. Nie mogę powstrzymać prychnięcia. Na co dzień zachowuje się jak zimny i nie czuły drań, ale ja wiem jaki on jest naprawdę. Jest drugą osobą, która ma dla mnie czas i, która mnie głaszcze.
Przyjaciel mojej pani patrzy na niego ciekawie. Pewnie zastanawia się, dlaczego on tu jest. Ja też chcę to wiedzieć.
Spoglądam na bruneta. Kiedy patrzy na blondyna widzę w jego oczach coś jeszcze. Rosnące zainteresowanie?
- Nie mam zbyt wiele czasu. Zbliża się Ostateczna Bitwa. Ale wy niestety najwyraźniej nie rozumiecie tego. Musicie się zachowywać tak, żebym musiał wam dać szlaban. To, że Chłopiec-Który-Na-Moje-Nie-Szczęście-Przeżył nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu i włóczy się po nocach bez celu, chyba tylko po to, aby dostać kolejny szlaban, to wiedziałem. Ale ty chrześniaku, zawiodłeś mnie. Co ci się stało, że próbowałeś się włamać do mojego składu eliksirów? Nie chce chyba wiedzieć, co ci chodzi po głowie. Idźcie do Filcha, da wam mopy i ścierki. Macie wysprzątać wszystkie łazienki w Hogwarcie. Ja nie mam czasu użerać się z wami - zimny głos wyrywa mnie z zamyślenia.
Słyszę dwa zgodne jęki. Obaj chłopcy ze zrezygnowanymi minami wychodzą z pomieszczenia, a ja wychodzę za nimi. Nie chcę zostać tu sam z tym dupkiem z tłustymi włosami.


***


Dni, tygodnie, miesiące mijają. Brunet rzuca ciekawskie spojrzenia w stronę blondyna, a Ślizgon w Gryfona.
Obydwaj twierdzą, że zainteresowanie jest tylko jednostronne.
Prycham. Gdybym tylko mógł im powiedzieć!
Właśnie teraz czekając na lekcję eliksirów przed salą. Zielonooki patrzy na kolegę (kolega to za mocne słowo, raczej wróg) z Domu Węża. Kiedy ten odwzajemnia spojrzenie, Gryfon odwraca wzrok. Myśli, że zobaczy w oczach arystokraty nienawiść, nie chce tego widzieć.
O, jak bardzo się myli! W błękitnych oczach blondyna nie ma nienawiści, tylko zainteresowanie.
Znów prycham.
Ostatnimi czasy raz włóczę się za brunetem, innym razem za blondynem.
Moja pani dalej nie ma dla mnie czasu. Jest wciąż zajęta rudzielcem, swoim chłopakiem.
Stwierdzam, że ja, Gryfon i Ślizgon, wszyscy jesteśmy porzuceni.
Ja przez swoją panią.
Chłopiec z blizną przez przyjaciół.
Arystokrata przez rodzinę.
Dobrze wiem o tym, że chłopak o blond włosach został wydziedziczony, kiedy stanął po stronie dobra.


***


To ten dzień. Ostateczna Bitwa. Dobro ściera się ze Złem. To dziś jedno pokona drugie.
Obserwuję walkę na błoniach Hogwartu. Staram się nie rzucać w oczy. Nie chcę zginąć.
Z daleka obserwuję walczącego zielonookiego bruneta. Walczy z tym przez kogo ma bliznę na czole.
Nagle Ten-Którego-Imienia-Niewolno-Wymawiać zyskuje przewagę. Rzuca klątwę tnącą na Gryfona. Widać, że chłopak nie zdąży się obronić.
Przed niego rzuca się blondyn. Zasłania go własnym ciałem. Widać, że chłopak zaraz umrze. Jego życie zaraz dobiegnie końca.
Wściekły brunet rzuca śmiercionośne zaklęcie na Czarnego Pana. Pan Śmierciożerców umiera. Zwolennicy Czarnego Pana teleportują się, widząc jak ich pan upada.
Dobro triumfuje.
Zielonooki siedemnastolatek nie zwraca na nic uwagi. Pochyla się nad młodym arystokratą, który uratował mu życie. Widzi, że on zaraz umrze. Pochyla się jeszcze bardziej. Całuje go lekko w usta.
- Do zobaczenia po drugiej stronie. Będę czekał - dochodzi go cichy szept umierającego. Młodzieniec wydaje ostatnie tchnienie. Umiera z uśmiechem na twarzy i oczami iskrzącymi ze szczęścia.
Brunet nie może powstrzymać łez. Zaczyna płakać.
Moje kocie serce krwawi widząc jego cierpienie. Dlaczego nie powiedzieli sobie wcześniej o tym uczuciu? Tyle zmarnowanych chwil!
A teraz blondyn już nie żyje. Odszedł z tego świata.
Kiedy wszyscy świętują ostateczny triumf Dobra nad Złem, chłopak z blizną płacze cicho nad zmarłym, do którego pałał uczuciem.
On jako jedyny nie czuje szczęścia, tylko żal i rozpacz.
Czuje, że jest bardziej samotny niż kiedykolwiek wcześniej.
Wychodzę ze swojej kryjówki. Podchodzę do niego. Patrzy na mnie tymi swoimi smutnymi zielonymi oczami. Zaczyna mnie głaskać.
Jak za starych dobrych czasów.
Ale już nic nie będzie tak jak dawniej. Ja to wiem i on to wie.
Pewna osoba już nie żyje. Już nie wróci.
- Do zobaczenia po drugiej stronie Draco, już niedługo - szepcze cicho brunet do samego siebie, ale ja i tak to słyszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin