Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[HP, SPOILERY, CYKL] Zemsta jest rozkoszą bogów
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:42, 26 Lip 2007    Temat postu: [HP, SPOILERY, CYKL] Zemsta jest rozkoszą bogów

SPOILERY SIÓDMEGO TOMU!



Tak więc to będzie cykl miniaturek, jednoczęściówek, w których mogą pojawiać się nieprawdopodobne parringi powstałe przez
a) idiotyczne pomysły JKR, typu epilog
b) zamordowanie naszych ukoHanych w iście beznadziejny sposób.

Krótko mówiąc, są one aktem zemsty, krwawej i brutalnej. JKR, sama tego chciałaś.

Zemsta jest rozkoszą bogów. I jest słodka, bardzo słodka.

Dedykowane przede wszystkim Kirze (i wszystkim, którzy czują się zobligowani nabić JKR na rurę od odkurzacza).


Na miłe rozpoczęcie sezonu - slash, ASP/SM, z odrobiną trójkątu ASP/SM/RW.

„Rzecz o zazdrości i numerologii łopatologicznie wyłożona”

Siedzieli, jak zwykle we trójkę w bibliotece. Ludzie przestali zwracać na nich uwagę około trzeciej klasy, gdy jasne się stało, że nic nie da rady ich rozłączyć. Czasem jednak zdarzało się, że pamiętający czasy sprzed drugiej wojny ludzie ze zdziwieniem pytali pani Pince, czy to nie przywidzenie.
Jasnowłosy chłopak obok czarnowłosego posiadającego uderzająco zielone oczy – obaj w barwach Slytherinu przy jednym stoliku z piegowatą Krukonką. Nowa trójca Hogwartu – Albus, Scorpius i Rose.
-... naprawdę, jestem przerażona ilością prac domowych z numerologii! – Dziewczyna wzburzona wymachiwała notatkami. – Chociaż to zrozumiałe, biorąc pod uwagę przyszłoroczne owutemy, ja dam sobie radę, Al też, ale, bez urazy, Scorpius... – Spojrzała w duże, szare oczy przyjaciela.
- Wiem – westchnął, nie odwracając wzroku. – Rosie, ale nie zrezygnuję z quidditcha z powodu demencji Vector, wybacz. Zresztą – Al też nie rezygnuje. Ty chyba bardzo chcesz, żeby Ravenclaw zdobył Puchar, co?
Puścił oko do Albusa, który uśmiechnął się lekko w odpowiedzi. Rosie zmrużyła groźnie niebieskie oczy.
- I tak obronię wszystkie twoje strzały. – Uśmiechnęła się z wyższością. – Ale ty możesz nie zdać!
- Chyba trochę przesadzasz – wtrącił się nieśmiało Albus. Scorpius spojrzał na niego z wdzięcznością.
- Al wie, co mówi, Rosie.
Uszy Rose nagle zaróżowiły się lekko.
- No cóż, po prostu myślałam, że mogłabym cię nieco podciągnąć z numerologii w wolnym czasie. – Popatrzyła z nadzieją na blondyna. Albus momentalnie przestał się uśmiechać.
Scorpius wyglądał na zachwyconego.
- Serio? – Rosie kiwnęła głową. – Jesteś cudowna.
Rumieniec przeniósł się z uszu na policzki Rose.
- Scorpius, chyba musimy już iść do pokoju wspólnego. – Albus podniósł się szybko i spojrzał znacząco na przyjaciela.
- Ach, no tak. – Blondyn pozbierał książki do torby i przyłączył się do Albusa. – Rosie, to umówimy się jutro na te korki. Jesteś naprawdę genialna.

<>

Albus był wściekły. Nie odzywał się do Scorpiusa całą drogę do lochów.
On sam wcale nie jest gorszy od Rosie. Też może pomagać przyjacielowi. Po prostu nie pomyślał o tym.
Niedobrze mu się robiło, kiedy Score wpatrywał się w Rose z takim uwielbieniem, a ona uroczo oblewała się rumieńcem i mrugała ciemnymi rzęsami.
Był zazdrosny, potwornie zazdrosny. Ruszył w kierunku sypialni, nie zaszczycając Scorpiusa spojrzeniem, chociaż wiedział, że blondyn zatrzymał się przy szachach.
Albus wyciągnął książkę do transmutacji. Usiadł na brzegu łóżka.
I tak nie mógł skupić się na tym, co czytał.
Był chorobliwie zazdrosny od jakiegoś czasu. Nawet wiedział, jakiego. Odkąd zobaczył Scorpiusa i Rosie stojących razem, czekających na niego przed barierką. Ona uśmiechała się w ten słodki sposób, a Score wydawał się z tego powodu niemożebnie zadowolony.
Albus czuł się pomijany przez swoich przyjaciół. Zazdrosny. Nie uciekał od tego. Wiedział, że to uczucie jest złe, ale nie uciekał.
- O co chodzi? – Scorpius usiadł na łóżku obok Albusa.
- Nic. Czytam – odburknął w odpowiedzi i popatrzył na rysunek animaga w czasie transformacji.
Scorpius wyjął mu książkę z rąk i spojrzał na niego swoimi oczami przypominającymi błyszczącą dziwnie taflę lustra. Tym razem kryła się w nich uraza.
- Albusie Severusie, czy mógłbyś łaskawie mnie oświecić i powiedzieć, o co ci chodzi? Zachowujesz się jak swoja własna gryfońska, nadpobudliwa siostrzyczka.
Albus Severus. Tak, teraz nie mógł skłamać. Scorpius wiedział, że to słaby punkt zielonookiego.
- Jestem zazdrosny – wypalił, patrząc hardo w hipnotyzujące oczy Score’a.
- Och. – Brwi Scorpiusa lekko się uniosły. – Nie przypuszczałem... Myślałem, że ty i Rose... No wiesz, ona jest prawie twoją siostrą. Jesteście blisko spokrewnieni. W rodach czystej krwi to normalne, muszę przyznać, choć nie co dzień widuje się pary aż tak blisko spokrewnione. Nie sądziłem... Trochę to chore, muszę przyznać. To tak, jakbym ja miał się zakochać w, no, powiedzmy, potencjalnej córce potencjalnego brata mojej matki.
Albus czuł, że jest cały czerwony. I nagle zrozumiał. Momentalnie zbladł i zamrugał oczami.
Szybko nachylił się w stronę siedzącego obok Scorpiusa i pocałował go w usta.
- To chyba jest bardziej chore. – Odsunął się od blondyna.
Albus czuł, że powinien umrzeć w tej samej chwili. Że Scorpius powinien odskoczyć na drugi koniec pokoju, zacząć wrzeszczeć, przekląć go i pobiec do dyrektorki a potem rzucić się w ramiona Rose, wrzeszcząc, że mieszkał sześć lat w jednej sypialni z dewiantem.
Ale on tylko patrzył dziwnie. Po chwili oblizał usta z pewnym zaskoczeniem i zainteresowaniem.
Po chwili Scorpius dotknął jego policzka koniuszkami palców lewej dłoni i uśmiechnął się marzycielsko.
- W każdym razie nie jesteś Lovegoodem. – Scorpius pocałował go głęboko i mocno, aż Al jęknął.
- Słyszysz trzepot skrzydeł jękojadków? – Blondyn wyszeptał w jego usta, ale Albus nic nie słyszał.
Już nic go nie obchodziło. Oprócz jednego.
Scorpius na pewno nie wybierze korków z Rosie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joan P.
moderator upierdliwy



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tęczowa Strona Mocy

PostWysłany: Czw 11:51, 26 Lip 2007    Temat postu:

(szczerzy zęby)
Uśmiech mi się poszerzał w miarę czytania. Miodzio, Ori. Nie wiem, czy to miało być głupawkowe, ale mi poprawiło humor. Baaaaardzo. Może nawet się przekonam do tych ich dzieci... No, a na pewno do Sccorpiusa i Albusa Severusa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Czw 19:15, 26 Lip 2007    Temat postu:

Kwiiiczek! Nosz urocze to było! Z pewnością udało Ci się złapać między tymi dwoma... to coś, coś co z pewnością miedzy nimi fruwa, Ori ^^ Oby udało Ci się wyprodukować jak najwięcej takich miniaturek.

I ślicznie dziękuję za dedykację.

*tulka*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:42, 26 Lip 2007    Temat postu:

Barrrdzo dziękuję.
Wariacji na temat HPiDH ciąg dalszy. Tym razem nie slash.
Raczej tym razem dopowiadam czyjąś historię, której mi w książce brakuje.
Niedługo też nastąpi Gellert/Albus, przysięgam!

Jak czekolada

Patricia Thomas lubiła takie poranki – było ciepło, deszcz siąpił cichutko za oknem, a Dean siedział w swoim pokoju. Bezpieczny.
Tak, słyszała stukanie klawiszy komputera.
Kiedy wrócił ze szkoły i oznajmił jej, że zaczęła się wojna, że Sam Wiesz Kto powrócił... Patricia była mugolką. Ale ta wojna dotyczyła i jej. Jej syna.
Nie mówili nic Rogerowi, o nie, on by nie zrozumiał. Był nieco przerażony magicznością swojego pasierba, ale...
Nagle kubek z gorącą czekoladą wypadł z dłoni Patricii i potłukł się na drobne kawałki. Dean wybiegł przerażony z pokoju.
- Mamo? – Zapytał, z ulgą stwierdzając, że nie widzi nigdzie ludzi w maskach.
- To twój ojciec, Dean – oznajmiła cicho chłopcu i wskazała ekran telewizora.
Kingsley Shacklebolt właśnie szeptał coś do ucha premiera Wielkiej Brytanii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Czw 20:52, 26 Lip 2007    Temat postu:

*krztusi się chrupkami czekoladowymi*

Keeeech... yhhhyhy... oooj, tego się biednym żarłokom nie robi, Ori! Ómrzeć mnie chcesz? No, najwidoczniej chcesz. Ale wiesz co? Jeśli tak będą wyglądały Twoje narzędzia zbrodni, to ja się na to piszę Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 23:26, 26 Lip 2007    Temat postu:

O wielka Ororo, żadne pióro nie opisze, żadne usta nie są w stanie wysławić wielkości twej imaginacji!

Niniejszym oświadczam, że jestem pod wrażeniem, i wznoszę toast najlepszym Dom Perignon za ciąg dalszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:29, 27 Lip 2007    Temat postu:

Ciąg dalszy następuje. Na razie bez wypruwania flaków - za to silnie LL zainspirowana tą filmową.

Można uznać za swego rodzaj prequel do powyższego ASP/SM.


„Klątwa JKR”

Draco smętnie wpatrywał się w puste miejsce przy stole nauczycieli.
To niesprawiedliwe, że właśnie Snape zginął. Dlaczego nie ten półczłowiek, Hagrid, albo stara Trelawney, albo...
Jego rozmyślania przerwał głośny okrzyk. Popatrzył w stronę stołu Gryfonów, gdzie właśnie Weasleyówna rzucała się na szyję Pottera, który trzymał w ręku coś przypominające pudełko z pierścionkiem zaręczynowym. Cieszyła się, jakby nikt nie umarł. Jakby George Weasley nie siedział w sklepie, samotnie wpatrując się w ludzi przechodzących Pokątną.
Draco jej zazdrościł. Sam wiedział, że ma dosyć ludzi, dosyć Ślizgonów, Pansy. Czuł się beznadziejnie pusto.
- Draco? – Zapytał rozmarzony, cichy głos.
Obrócił się gwałtownie w stronę Lovegood, mierzącej w niego różdżką. Świetnie. Całkiem o niej zapomniał, o tym, że siedziała zamknięta w jego własnym domu, że mogła chcieć się zemścić.
Wielkie szare oczy patrzyły na niego raczej z zaciekawieniem, niż nienawiścią.
- Harry mnie wysłał, żebym ci oddała różdżkę. – Dopiero teraz zauważył, że różdżka odwrócona jest do niego rączką. – I mówił, że się cieszy, że przeszedłeś na naszą stronę. Też tak uważam, nie naraziłeś się dzięki temu na działanie klątwy JKR. Co najwyżej pozbawi cię twoich włosów, a nie głowy.
Przyjął różdżkę i uśmiechnął się do Krukonki. Ciekawe, czy zawsze gada takie śmieszne rzeczy – on i wyłysienie! Ha, to tak, jakby Potter miał nazwać swoje dziecko Severusem!
Spojrzał na dziewczynę uważnie i złapał za ramię, gdy zdawała się odchodzić.
- Eee, Luna? – Zaczął, mrugając nerwowo pod srebrzystym spojrzeniem. – Masz może ochotę przejść się nad jeziorem? Ja chciałem... Znaczy, przepraszam, że siedziałaś zamknięta w mojej piwnicy...
Ale nie słuchała, oczy jej błyszczały i złapała go za rękę.
- Och, chodźmy, chodźmy! Całkiem zapomniałam, że dziś jest jedyny wieczór w roku, gdy nargle odbywają tańce godowe! Chodź, tego nie wolno przegapić...
I wyszli, niespostrzeżeni przez zajętych Potterem i jego wybranką uczniów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Pią 17:47, 27 Lip 2007    Temat postu:

To mi pasuje... to znaczy gdyby Draco nie miał być z Harry'ym, a w kanonie w końcu nie jest, to to idealny układ by był. I w końcu nie wiemy, kto został jego żoną, nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:00, 27 Lip 2007    Temat postu:

Pewnie Wink Właśnie tak dedukowałam.

Cóż, teraz już jest rura. I absurd bardzobardzo. Jednakowoż drastyczne sceny są tylko lekko wspomniane.

Powstałe pod natchnieniem słuchania śpiewu kastrata. Jestem Zuem.

„Pieśń Kastrata”

Jego brat. Jego własny brat. Rudy, wesoły, piegowaty.
Jego brat, który pierwszy mu podał rękę po powrocie, po powrocie sprzed raptem kilkudziesięciu minut!
Percy nie mógł sobie tego darować. Jego brat. Jego młodszy brat, nie żyje, nie żyje, och, Fred!... Nie udało się go uratować, nie udało mu się to, a teraz leży w trumnie, piegi widoczne na bladej twarzy, niebieskie oczy zamknięte, a George płacze... Kiedy Percy ostatnio widział płaczącego George’a? Nigdy, nigdy, on i Fred, zawsze razem, zawsze...
To nie powinno tak być. Nigdy.
Kto jest za to odpowiedzialny? Kto jest równie obłąkańczy, podły i bez serca, żeby zabijać Freda Weasleya? Albo Lupinów – przecież oni mają maleńkie dziecko!
Percy wiedział, że musi się zemścić. A zemsta będzie słodka.

<>

Od ponad pół roku prowadził dochodzenie. Przed miesiącem przyłączyła się do niego Hermiona – miała dosyć humorów Rona i jego ciągłego narzekania na jedzenie. Obecnie ukrywała się, pomagając Percy’emu, bowiem ścigano ją za wykastrowanie najmłodszego Weasleya.
Oczywiście, użyła Sectumsempry. Jako powód przyłączenia się do akcji Percy’ego podała głębokie pragnienie podziękowania profesorowi Snape’owi za wynalezienie tego zaklęcia. Uwolniło ją od największego błędu jej życia.
Więc pracowali, przekopując sterty papierów w ministerstwie. Mieli na to specjalne pozwolenie samego Ministra pragnącego zmycia z siebie piętna podłego człowieka, który przez osiemnaście lat udawał, że nie ma syna z Mugolką*.

<>

Pewnego dnia Harry Potter wszedł do ich zawalonego papierami biura. W ręku miał jedną, małą karteczkę.
- Tu macie adres i jeszcze kilka przydatnych informacji. – Wręczył zdumionej Hermionie zwitek. – To ściśle tajne.
Potter był blady, jedno oko podbite i soczyście fioletowe, okulary przekrzywione.
- Ale, Harry, co?... – Hermiona patrzyła przerażona na zabandażowaną dłoń przyjaciela.
- Kiedy Ginny chciała nazwać naszego syna Albusem Severusem, wyznałem jej nareszcie, że jestem gejem i odchodzę do Draco – odparł bezbarwnym głosem Potter. – No i Ginny nieco się zdenerwowała...
W biurze zapanowała krępująca cisza. Percy podszedł do Harry’ego i poklepał go po plecach.
- Jesteśmy ci wdzięczni, naprawdę wdzięczni. Dzięki tobie zmienimy to wszystko.
- Mam nadzieję – wyszeptał Harry i w jego zielonych oczach zebrały się łzy. Powoli wyszedł, kuśtykając.
Hermiona i Percy spojrzeli na siebie.
- Bierz rurę. – Głos Hermiony był zimny i wyrachowany. Percy kiwnął poważnie głową i przypiął na plecach błyszczącą morderczo rurę od odkurzacza.
Trzask deportacji rozbrzmiał w czterech pustych ścianach, pozostawiając po sobie głuchą ciszę, w której brzęczała zapowiedź masakry z mózgiem wymieszanym z blond włosami na ścianach wyciszonego gabinetu oraz kobiecej postaci nabitej na tępą rurę.

* co, tym razem, jest głównie moim wymysłem - ale przecież wiemy, że Dean nie wie, kto jest jego ojcem, bo zostawił jego matkę, gdy był malutki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Pią 18:14, 27 Lip 2007    Temat postu:

Bravo! Bravissimo!

*podskakuje z uciechą*

Och, Ora, dokładnie tego mi brakowało. A Ginny zachowała się tak, jak na nią przystało... Hermiona zresztą też. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pią 20:18, 27 Lip 2007    Temat postu:

Przeczytałam. I mam do powiedzenia, tudzież napisania, tylko jedno:

WOMEN POWER RLZZZ!

Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joan P.
moderator upierdliwy



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tęczowa Strona Mocy

PostWysłany: Sob 11:38, 28 Lip 2007    Temat postu:

Owszem, rulez.
(przeczytała i umarła)
Ech, nie ma to jak masakra Rowling. Ktoś wreszcie powinien to zrobić. Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:38, 30 Lip 2007    Temat postu:

Joan, ktoś cię wysłuchał. Nie tylko Harry, Hermiona i Percy pragną zmian.
Ten tekst poświęciłam pomijanemu Domowi Hogwartu. JKR jest głupia i subiektywna - Ślizgoni są źli, a Puchoni... Czy według niej Puchoni w ogóle istnieją?!
Ha, zemsta Puchonów, czyli

Zemsta Szlachetnego

W ciemnym pokoju Hufflepuffu trwała narada wojenna.
Jak to Puchoni, głównie rzucali mięsem i pluli śliną. Ale robili to cicho, tak cicho, że tylko jakikolwiek inny Puchon mógłby zrozumieć tę niezwykłą mowę, przy której mowa węży wysiadała na starcie. Języka Puchonów nie mógłby powtórzyć żaden niePuchon, żaden niePuchoński Weasley!
Jako że autorka Puchonką nie jest, to skupi się na barwnym opisaniu skrzętnie pomijanych przez niejaką JKR pokoi najszlachetniejszego domu Hogwartu.
Wszyscy zapewne spodziewają się wystroju typu „Pszczólka Maja company”. Ha, jakże się mylicie, moi drodzy!
Puchoni są niebezpieczni. Są dziećmi ziemi, mieszkają w korytarzach na poziomie Lochów, acz dużo cieplejszych, przyjaźniejszych i groźniejszych.
Niedaleko wejścia znajduje się kuchnia, dosyć często terroryzowana przez naszych drogich borsuczkowych przyjaciół. Albowiem lepiej w drogę im nie wchodzić, o nie! Sam Severus Snape przekonał się swego czasu, że gniew Lily Evans i Huncwotów jest niczym w porównaniu z gniewem Puchonów! Och, jak dobrze, że Voldemort nie był Puchonem! Wtedy żaden Potter, żaden Dumbledore nie dałby mu rady!
Ale wróćmy do rzeczy.
Do pokoju Puchonów może się dostać tylko Puchon. Trzeba wyszeptać Tajne Hasło i poświęcić trzy krople krwi – dopiero wtedy majestatyczna statua Mordreda Wielkiego i Jego Borsuka wpuści was do wnętrza.
Ściany są obite czarnym drewnem, poplamionym gdzieniegdzie krwią starszych pokoleń. Przerażające obrazy przedstawiające Borsuka Mordreda rozszarpującego swoich wrogów wiszą w żółtych, nie tracących koloru ramach.
Jadowite tentakule porozstawiane przy wejściach do dormitoriów wpuszczają tylko i jedynie uczniów, mieszkających w danym dormitorium. Krew tych, którzy próbowali się sprzeciwić, barwi ściany i żółtawą podłogę.
Na podeście znajdującym się na środku pokoju wspólnego stoi Ernie Macmillan. Na szyi ma zawieszony naszyjnik pełen borsuczych zębów. W czarnej szacie i z żółtą opaską we włosach wygląda jak młody bóg.
Wymachuje szpadlem i zaczyna krzyczeć gniewnie w puchońskim języku. Zgromadzona wokół reszta odkrzykuje z równym entuzjazmem.
Ernie wychodzi. Tuż za nim podąża Zachariasz, prawowity Dziedzic Czarnej Helgi. Susan Bones wraz z Hanną Abbott dzierżą płonące kosy.
Z krzyku czarno-żółtego tłumu da się zrozumieć tylko jedno słowo. Jeden wyraz.
JKR.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joan P.
moderator upierdliwy



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tęczowa Strona Mocy

PostWysłany: Pon 12:41, 30 Lip 2007    Temat postu:

(pada)
Puchoni? Pszczółka Maja Company? Ori, jak mogłaś z nich zrobić takie potwory? Twisted Evil
Ale to by wyjaśniało, czemu sa tacy mili i spokojni. Nigdy ni ufaj tym, co są mili i spokojni, tak mi mamusia mówiła...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pon 19:48, 30 Lip 2007    Temat postu:

Mwahahaha, Hufflepuff is iwyl! Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin