Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

O reżyserach słów kilka
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 16:38, 23 Sie 2009    Temat postu: O reżyserach słów kilka

A tak, drodzy państwo. Bo jak się człowiek tak trochę bardziej zaczyna szwendać po filmowych rubieżach, to zaczyna kojarzyć nie tylko filmy, ale i ich twórców. Przynajmniej ja tak miałam. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich filmów, tylko tych Najbardziej Zapadających w Pamięć /z różnych względów/

Więc.... macie jakichś ulubionych reżyserów? Którzy was nie zawiedli? Albo zawodzą bardzo rzadko? I jak zaczynacie oglądać film, to od razu czujecie ulgę: "ach, to moja stylistyka, temat, ach, jak to dobrze, że mogę znowu mogę obejrzeć jego/jej film"?

Ja tak mam, na przykład, z:

Ferzanem Ozpetekiem. Włoski reżyser tureckiego pochodzenia. Jego filmy są bardzo, bardzo specyficzne, ale ja je po prostu UWIELBIAM. Za wszystko. Ale przede wszystkim za przyjaźń i za Odnajdywanie Swojego Miejsca na Świecie.
/od razu uprzedzam, że w większości Ozepetekowych filmów pojawiają się też wątki dotyczące homoseksualizmu - przedstawione zresztą w fantastyczny sposób/

Obejrzałam do tej pory:
- Hamam - łaźnia turecka /czyli Il bagno turco (mój zdecydowany faworyt; właśnie o Odkrywaniu Siebie w Sobie; a przy okazji interesujące tureckości i genialna ścieżka dźwiękowa)
- On, ona i on (kamieniczność, przyjaźń, bardzo dziwne relacje, które stają się Czymś Cholernie Ważnym. Człowiek jest silny, gdy ma przy sobie innych, bliskich mu ludzi. Wtedy nawet szklanka nie może się rozbić Smile )
- Saturno contro (znowu trudne przyjaźnie i trudne, życiowe chwile - film słabszy od dwóch poprzednich, na moje trochę wtórny, ale i tak warto go obejrzeć(
- Okna (ach! przyjaźń starszego pana, którego dręczą wojenne wspomnienia i młodej kobiety, która Chce od Życia Czegoś Więcej. Znowu niesamowite relacje międzyludzkie)

Na dysku mam jeszcze:
- Harem suare
- Un giorno perfetto i
- Cuore sacro,

ale jak na razie nie ma niestety do nich polskich napisów...
Jeżeli ktoś na takowe gdzieś trafił, to będę DOZGONNIE WDZIĘCZNA za udostępnienie! Bardzo chciałabym obejrzeć te filmy, a po włosku sobie raczej nie poradzę... (do Haremu są na pewno angielskie napisy, to wiem, do reszty chyba nawet angielskich nie ma, bu)

Polecam Ozpeteka bardzo-bardzo. Każdemu miłośnikowi kameralnego, europejskiego kina.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 0:14, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evie
wilczek kremowy



Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielone Wzgórze

PostWysłany: Nie 17:14, 23 Sie 2009    Temat postu:

Ze wstydem przyznaje, że nigdy w życiu nie miałam styczności z Ozpetekiem. No, ale skoro napisów nie ma do niektórych filmów, to znaczy, że nie tylko ja jestem kinowo upośledzona. Szybko nadrobię i będzie po bólu ^^

A co do reżyserów to kiedyś pałałam wielką miłością do Gusa Van Santa (miałam 14 lat, ekhm). Szczególnie w pamięć zapadł mi Elephant i Paranoid Park. Jak je oglądam to mam wrażenie, że w pewnym sensie biorę udział w akcji filmu, ale jestem zupełnie odcięta od strony emocjonalnej i łatwiej mi zrozumieć co kieruje bohaterami, nawet jeśli robią coś kompletnie obrzydliwego. Ogólnie takie wrażenie mam z tym reżyserem.

A teraz moim absolutnym faworytem jest Tim Burton, którego pewnie wszyscy znają. Jego filmy mogę oglądać w kółko i bez przerwy.
Jestem ciekawa jak wyjdzie burtonowska Alicja *.*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 18:48, 23 Sie 2009    Temat postu:

Hihi, nie jesteś wyjątkiem, Evie Wink U nas nawet ludzie ze specjalizacji filmoznawczej nie wiedzieli, kim jest Ozpetek (a ja miałam z tego powodu dziką radochę).

Co do Burtona... to tak sobie właśnie przeglądam na filmwebie jego profil i dochodzę do wniosku, że bardzo mało jego filmów widziałam. I chyba nie zrobiły na mnie jakieś bardzo dużego wrażenia, albo oglądałam je w niewłaściwym momencie dziejowym. W każdym razie kiedyś na pewno natknęłam się na "Edwarda Nożycorękiego" i "Planetę małp". "Sok z żuka" też chyba widziałam, ale nic nie pamiętam. No nie wiem. Chyba będę musiała generalnie nadrobić.

A Alicji też jestem ciekawa, nawet bardzo!


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Nie 18:49, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Nie 19:55, 23 Sie 2009    Temat postu:

Mnie zawsze najbardziej rozbrajało to, że nakręcił dwa Batmany. I to, moim zdaniem, najlepsze w historii. Co prawda to też zasługa Keatona (mam do niego słabość - te oczy!), jednak tego klimatu miasta szaleńców nie odtworzył nawet Nolan, jak popularna by nie była jego ekranizacja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 8:03, 24 Sie 2009    Temat postu:

Burton rządzi i króluje! jet moim ulubionym reżyserem (zdecydowałam się wybaczyć mu "Sweeney Todda").
Oprócz tego - Kusturica, szczególnie w połączeniu z muzyką Bregovica. Kocham ich obydwu. Te oniryczne klimaty; często nie wiadomo, co jest prawdą, a co wyobrażeniem. Moim faworytem jest "Underground"... bo tylko to mam w domu Razz Ale lubię też "Arizona dream" (muzyka!!!) i "Czarny kot, biały kot". To drugie nawet bardziej. Szalenie mi się podoba, muszę to znowu obejrzeć Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:18, 24 Sie 2009    Temat postu:

...Ja tam bardzo lubię Sweeney Todda, więc nie muszę wybaczać (a ten chłopacek, co tam wzdychał do młodej dziewuszki, nie pamiętam, czyjej córki, będzie grał Gellerta, jeśli się nie mylę; nie jestem tym zachwycona, niestety).

I chyba jednak na filmach znam się za mało, ale nie mam jakiegoś ulubionego-ulubionego reżysera. Chociaż nazwiska niektórych bardziej zachęcają do oglądania, niż ich brak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evie
wilczek kremowy



Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielone Wzgórze

PostWysłany: Pon 8:30, 24 Sie 2009    Temat postu:

Mi właśnie też Todd bardzo podszedł. Widziałam kiedyś sztukę i pewnie, że film to nie to samo, ale się podobał. Dopóki nie zachwyci mnie inna wersja, będę się tej trzymała z uporem ^^

Właśnie sobie zdałam sprawę, że właściwie znam tylko dwóch reżyserów. A może nie wiem, że znam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 20:35, 24 Sie 2009    Temat postu:

Gellerta?!
/demoniczny uśmiech powoli wypływa na twarz naty/
No cóż, chyba nie trafili aż tak źle...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 0:25, 27 Sie 2009    Temat postu:

Aaaa! Mam kolejnego Bora, a tym Borem jest niejaki Petr Zelenka!
Ale pozwólcie, że pogadam o nim rano, bo teraz zamieram ze zmęczenia Wink
Właśnie skończyłam seans filmowy i idę spaaaać.

/zaklepuje miejsce na Gatlifa, Zelenkę i - rzecz jasna - na Ivory'ego/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 23:41, 27 Sie 2009    Temat postu:

Czuję się dzisiaj tak fatalnie, że nie bardzo potrafię skupić się na jakimkolwiek filmie (o książkach nie wspominając), więc chociaż sobie trochę o filmach popiszę. A raczej o pewnym reżyserze, którego bardzo lubię, a którego poznałam i pokochałam dzięki Aurorze. Tak, tak, drodzy państwo, mowa o Jamesie Ivorym.

Jego filmy pachną przeszłością, są epickie, niespieszne i klimatyczne. Trudno tu znaleźć jakieś fajerwerki i Bóg wie jakie efekty specjalnie - w dziełach Ivory'ego trzeba się rozsmakować i trzeba mieć na nie sporo czasu. Żeby się zatrzymać i pomyśleć. Potem, po obejrzeniu, niektóre obrazy długo się jeszcze kołaczą po głowie i nie można się od nich uwolnić. I ma się ochotę wracać, wracać i jeszcze raz wracać...
Gwarantuję, że jeśli ktoś zakocha się w którymś z filmów pana I., to będzie poszukiwał kolejnych, a nawet wczyta się w pierwowzory - i dojdzie do wniosku, że X muza czasami potrafi prześcignąć literaturę.

Aha. Jeszcze jedno. Są aktorzy, którzy kojarzą mi się z określonymi reżyserami, bo bardzo często u nich występuję. Z Ivorym łączę przede wszystkim i chyba już na wieki wieków: Anthony'ego Hopkinsa, Emmę Thompson i Helenę Bohnam Carter. Tercet z najwyższej półki!

Filmy, które widziałam:
- Maurycy
- Pokój z widokiem
- Powrót do Howards End
- Okruchy dnia
- Biała hrabina

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!

A w najbliższym, mam nadzieję, czasie zamierzam obejrzeć jeszcze
- Złotą
- W upale i kurzu

*

Tony Gatlif to zupełnie inna bajka, zupełnie inny, niż Ivory, typ reżyserskiej wrażliwości. Możecie tego pana nie kojarzyć, bo specjalizuje się w specyficznych, żeby nie powiedzieć - etnologicznych tematach. Ale nie tylko etnowielbiciele zachłysną się tymi filmami, które są niesamowicie energetyczne, wielobarwne i zachwycają (wielokrotnie nagradzanymi na festiwalach) ścieżkami dźwiękowymi. Tak, Gatlif to dla mnie przede wszystkim muzyka, taniec i podglądane z perspektywy "intruza" małe społeczności, żyjące swoim własnym życiem. Całkiem innym od naszego. Niejako egzotycznym. Ale to nie znaczy, że gorszym, po prostu absolutnie odmiennym.

Z Gatlifem zetknęłam się po raz pierwszy na spotkaniach filmowych koła folklorystów i... i wsiąkłam. Dlatego zaczęłam go potem odkrywać na własną rękę.

Obejrzałam:
- Transylvanię (o kobiecie, która za ukochanym-muzykiem pojechała do Rumuni i... ha, nie powiem! zderzenie z tamtejszą rzeczywistością było bolesne, ale cholernie ważne. całkowicie odmieniło jej życie. A muzyka do tego filmu...! Ach! Po prostu brak mi słów!)
- Gadjo dilo (znowu Rumunia, znowu "intruz" pojawiający się w zamkniętej społeczności. Tyle, że powody inne... muzyczne, osobiste. I poznawanie Całkiem Innego Świata, który jest tak bliski, a jednocześnie tak strasznie daleki)
- Vengo (czyli, jak powiadają, zemsta w rytmie flamenco. zmieniamy klimaty - tym razem trafiamy do Andaluzji. I mamy do czynienia z Zatrutą Duszą pewnego porażonego nieszczęściem człowieka. I mamy też muzykę, jak zwykle u Gatlifa, która posiada ogromną moc. Mamy też taniec. I pewną rodzinną wróżdę... Niektórzy twierdzą, że to najlepszy film Gatlifa... nie do końca się zgadzam z tą opinią, ale obejrzeć warto)

Zamierzam obejrzeć (mam już na dysku, ha!)
- Swing
I nie ukrywam, że jestem go bardzo ciekawa...


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pią 0:10, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 20:17, 31 Sty 2011    Temat postu:

Wróciłam do Gatlifa i znowu Przepadłam, tym razem przy jego "Exilis".

Nie jestem w stanie wytłumaczyć, co czuję, gdy oglądam filmy tego reżysera. Stop. Ja ich nie oglądam - ja wypijam. Obrazy. Muzykę. Fabuły-nie-fabuły. Do kompletnego zatracenia.

I tak, zdaję sobie sprawę, że większość widzów nie podzieli mojego zdania, dla nich to będę po prostu filmy, może ciekawe, trochę etno, ale jednak "z tego świata". Bez żadnych mistycyzmów.

Nie będę nikogo przekonywać do Gatlifa, o nie. Wręcz przeciwnie.

Albowiem, drodzy państwo, Gatlif jest MÓJ i tylko MÓJ, o. I wara od niego Wink


Khe, khe, jestem zuem.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 20:19, 31 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 20:00, 17 Lut 2011    Temat postu:

Źlej mi. Ostatnio gdzie nie splunę, tam napada mnie nazwisko: Werner Herzog. A smutna prawda jest taka, że NIE WIDZIAŁAM ANI JEDNEGO FILMU tego pana!
Stop, stop i jeszcze raz stop - ten łikend mam zarezerwowany na przypominanie-odkrywanie Kolskiego, więc nie będę się rozpraszać inszymi rzeczami. Ojej. Herzog potem.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 20:01, 17 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 12:27, 30 Paź 2011    Temat postu:

Almodovar to jeden z reżyserów, którzy do mnie nie docierają. Po prostu. Rozumiem zamysł, widzę, analizuję, doceniam pewne elementy, ale w sferze emocji - pustka nad pustkami.
(no, czasem irytacja, bo NAPRAWDĘ nie znoszę kolorystyki tych filmów, czysto technicznych zabiegów itp)

Ale ja twarda jestem, o tak, postanowiłam się zakatować Almodovarem na śmierć, żeby upewnić się, że powyższa teoria jest słuszna. No bo co można powiedzieć po obejrzeniu trzech filmów? No dobra, sporo można. Niemniej jednak ruszam dalej, uzupełniam luki i kurwica mnie zalewa. To się nazywa masochizm. W klinicznej postaci. Chciałabym ten nowy film obejrzeć, "Skórę w której żyję", ale się nie zanosi chwilowo, więc sięgam po starsze. O rany. Dobijcie mnie. Chyba doszczętnie mi odwaliło.


Edit.
Nic już nie mówię na temat pana A. NIC NIC NIC. Po którymś z kolei filmie wpadłam w stan katatonii.
Jestem naćpana.
Jak się odećpam to może dojdę do jakichś sensownych wniosków.
Albo i nie.
O rany, jakby mi ktoś powiedział niedawno, że zacznę oglądać Almodovara CIĄGIEM POD RZĄD z własnej nieprzymuszonej woli, to bym chyba zdechła ze śmiechu.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 0:24, 01 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 18:18, 05 Lut 2012    Temat postu:

Kocham Guya Ritchiego.
To tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 16:02, 20 Maj 2012    Temat postu:

Proszę państwa, Wes Anderson.
O rany. [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin