Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton: noelle
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:25, 26 Gru 2006    Temat postu: Fikaton: noelle

Dzień pierwszy

Tytuł: Prezent
Fandom: Lost
Występują: Shannon i Boone
Spoilery: brak
Ilość słów: 100(drabble)
Prompt: William Butler Yeats, "Poeta pragnie szaty niebios”



Prezent

- Proszę.
Niecierpliwe ręce prędko rozszarpują misternie wiązane wstążki i kokardy, odrzucają pudełko. Zawartość nie trafia w gusta, facet nigdy nie wyczuje kiedy-co-komu. Trochę niezdarnie dobranych kosmetyków, idiotycznie uśmiechnięta pluszowa gwiazda z guzikowymi ślepiami.
- To dla ciebie, Shannon.
Urocze, gwiazdka z nieba. Chciałeś dobrze, w święta nie robimy scen. Nie odwracaj twarzy, i tak widzę to spojrzenie. Pieprzyć zasady i normy, nie bój się mnie. To byłby tylko trochę chory związek, coś w sam raz dla nas. Ta maskotka będzie znakiem niemożliwego. Ciepła złączonych dłoni, nerwowych drgań kącika ust. Widzisz, paranoja; wszystko się kojarzy.
- Dla ciebie wszystko.

koniec
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 22:33, 26 Gru 2006    Temat postu:

Zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafią pisać skondensowane teksty. Chyba prędzej się świat skończy, niźli Hekate napisze stusłówcowca... Oj tak Wink

Fajne, w Noesiowym słodko-gorzkim stylu. Podoba mi się!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 23:50, 26 Gru 2006    Temat postu:

Żal mi ich. Choć Bonne'a nie znoszę, łagodnie to określając, to nie zasłużył, by zginąć z rąk tego psychola na L. To tak przy okazji.
A Shannon współczuję, bo ona była taką dziewczynką za wcześnie wrzuconą do świata dorosłych.
I tutaj to widać. Ja przynajmniej widzę.
Kokosowo-migdałowe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 0:44, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ej, tego psychola na L.? Wypraszam sobie! Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 0:51, 27 Gru 2006    Temat postu:

No, może i nie psychola, za mocne. Ale już nawiedzonego paranoika na pewno Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:00, 27 Gru 2006    Temat postu:

Pscyhola Smile
Też mi się podoba, wszyscy nagle lubią Shannon (tak jak wcześniej jej nie znosili).
Taaa, Boone i prezenty... Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 20:10, 27 Gru 2006    Temat postu:

Oj, ja Shannon na początku... no może nie lubiłam, ale mnie nie odrzucała i nie miałam przez nią odruchów wymiotnych.
Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rej
moderator krwisty



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze Zmroku

PostWysłany: Czw 0:58, 28 Gru 2006    Temat postu:

Mamusiu... Mi się zawsze wydawało, że mimo wszystko między nimi strasznie iskrzyło. Szkoda, że w rezultacie i tak skończyło się tak, jak się skończyło, a nie tak, jak u ciebie, Noe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Czw 13:09, 28 Gru 2006    Temat postu:

A ja lubiłam Boona i strrrrasznie mi go było szkoda, zwłaszcza że Shannon tak go wykorzystywała. Oj, jak ja jej nie lubiłam! Potem zmieniłam troszkę zdanie... Wink
A drebble słodko-gorzki w pełnym tego słowa znaczeniu. Żal mi ich.
A pozatym padam do stóp za umiejętność napisania drabbla z równych stu słów. Naprawdę trzeba się szczycić świetnym piórem, żeby napisać tak skondensowany, a jednocześnie światny tekst.
*pada*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 13:23, 28 Gru 2006    Temat postu:

Rany, jakie krociótkie! /pada/
bardzo mi się podoba. Konkretne, a jednocześnie niedomówione. I nie myślałam, że Shannon może tak z Boonem jednak... Smile
Psychol! Psyyyyychoool!!! XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:50, 28 Gru 2006    Temat postu:

Dzień trzeci

Tytuł: Raz, dwa, trzy
Fandom: „Katedra Marii Panny w Paryżu”, „Jeżycjada” , „Harry Potter”
Występują: Quasimodo, Gabrysia Stryba, Neville Longbotton
Spoilery: brak(chyba)
Ilość słów: 823
Prompt: poniżej

3.
Pierwsza miłość z wiatrem gna,
z niepokoju drży,
druga miłość życie zna
i z tej pierwszej drwi,
a ta trzecia jak tchórz
w drzwiach przekręca klucz
i walizkę ma spakowaną już

Bułat Okudżawa


I.

Szubienica wysoko nade mną, spogląda nań i strzeże od zła. Dziękuję ci, powtarzam w myślach, przyciskając wargi do chropowatej powierzchni. Moja wierna opiekunka, łaskawa pani. Duch święty rózeczką dziatki bić każe; dziś łzy, lecz w przyszłości wdzięczność. Zupełnie tak samo. Choć trzask łamanych kręgów przerażał, wrzaski i konwulsje, i szaleństwo, to już nic. Gdyby nie to, to jaki byłby los cygańskiej dziewki? Przeklęty Febus de Chateaupers zrobiłby sobie kochanicę, powtórzyła by się rodzinna historia. Pan Frollo, w swym zatraceniu ukryłby ją dla siebie, aż popękałaby od rodzenia dzieciaków, albo z biegiem lat zasuszyłaby się, coraz słabsza i kruchsza, pochylająca się do grobu. Piękno mogłoby też skusić innych, więc tańczyłaby wdzięcznie, ciesząc pożądliwe męskie oczy i wzbudzając zawiść kobiet. Jakikolwiek scenariusz, nie ma w nim miejsca dla mnie, nie jej wina. Powstały z kaprysu i na kpinę naturze, tak ohydny i straszny, że nie da się nawet patrzeć. Jej serce łomotało w piersi ku przeklętemu, mały ptaszek, mon amour, naiwny anioł w bieli. Wykorzystaliby Cię, a i tak byłabyś szczęśliwa, chociaż tego szczęścia nie sławi się w Kościołach. Truchło złożyli w lochach Montfaucon, to będzie nasz dom. Na zwłoki nikt się nie połakomi, nikt nie zabierze. Zaciśnięta pętla przypieczętowała nasze święte śluby, nas – żałosnych i umarłych. Tak dał Bóg, i ja Esmeraldę u boku mam, doczekałem się. Widzisz? JA, jednak małżonkiem twoim! Przekonasz się, jaki będę dobry. Nigdy nie splugawię cielesności. Otoczę ramieniem w niewinnym uścisku, obronię przed światem, a Bóg będzie błogosławił czystym uczuciom. Kocham pierwszy raz.


II.

Kwiat kalafiora pływa w zupie. Gabrysia krzywi się, ale zjada rozgotowany przysmak, aby dać dzieciom przykład. Dziewczynki niewiele sobie robią z ofiary matki. Pyzunia coś jeszcze tam skubie, ale z Tygryskiem to zupełnie inna sprawa. Na zewnątrz słodka kocia minka, a w środku już pewno knuje, jak niepostrzeżenie pozbyć się ohydztwa. Nie powinna taka być, u Borejków brak miejsca na najdrobniejsze szachrajstwa, jej ojciec... nie-nie-nie. Naprzeciw najmilsza twarz Grzegorza, a w brzuchu rozwija się dowód całkiem niezłego pożycia. Czy też miniaturowy człowieczek, maluśkie bobo i owoc miłości, według nawiedzonych sentymentalnych ciotek. Teraz nie popełni tylu błędów co kiedyś i wychowa sobie idealnego synka. Pan Pyziak jest kwestią przedawnioną, z dna szuflady, nie wolno o nim myśleć. Jak zapomnieć, gdy to oblicze codziennie widać w Laurze? Córeczka tatusia. Gabrysia wszystkie swoje dzieci kocha jednakowo, a przynajmniej tak twierdzi; czasem nawet wierzy, że tak jest. Kiedyś było zaślepienie, młodzieńcza głupota. Teraz jesteśmy mądrzy, Janusz nie był człowiekiem dla niej. Po Awanturze, podczas której powiedziała dużo za dużo, po niezdrowym dla dziecka kieliszku, wyjechał. Dowiedział się, jakim to jest skurwysynem i zimnym draniem(zostawić, z Różyczką na ręku!), że zamiary z pewnością ma nieczyste, że jego imienia nie wolno było wymawiać i że w tym domu stał się symbolem całego zła, diabłem w ludzkiej skórze, i jeszcze draniem, i, że to jej sprawa – pić, kiedy chce. Wsiąkł w Europę, na obchodne rzucił wiadomą rzecz, że nie wróci. Janusz. J A N U S Z. Powiedz to imię bez histerii. Nie chcesz? Nie możesz? W każdej rodzinie musi się trafić czarna owca; można na kogoś nakląć i ponarzekać, padło na niego. Los się uśmiechnął i znalazłaś kogoś, kto ci w tym wtóruje. Kocham jeszcze raz.

III.

Wygraliśmy wojnę, my – jasna strona mocy. Wróciłem do normalnego życia. Ja, Neville, znajomy o głupim nazwisku, Gryfon z przypadku. Nie powiem, nie zapomniano o mnie, zapraszano na przyjęcia, na pogawędki. Mniej przebojowy i bardziej nieśmiały, lecz wystarczająco bystry, by dostrzec rodzącą się obsesję „błędnym kołom stop”. Byłem potencjalnym Pettigrewem, jakby nowy sekciarz się formował, ewentualności duszono w zarodku. Śmiałem się z tego, i śledziłem gazety. Bez końca rozpisywano się o zaklęciu, którym Harry oberwał na odchodne od przypadkowego śmierciojada. Takiego uroku, po którym nasz Bohater już nigdy nie był taki sam, tylko karykaturą samego siebie. Ginny mówiła, że to nieważne, że ona kocha i jakoś to będzie. Ponad pół roku zajmowała się Harrym, pomagała sznurować buty, piekła ciastka i pilnowała, aby nie zrobił sobie krzywdy, ratując świat przez rozłupanie głowy o ścianę. Jednak dłuższe zgrywanie samarytanki to nie dla niej. Lekki egoizm krzywił się na to, a i sercu żal patrzyć jak dawny ukochany zabawia się klockami, „robi Hogwart”. Umieściła go w szpitalu, i regularnie opłacała pobyt. Zdolna i przebojowa, robiła karierę w Ministerstwie, ucierając nosa Malfoyom i dawnym szkolnym wrogom. Następnie wdała się w romans z rosyjskim ambasadorem, gorącym charakterem. Dwa ognie natarły na siebie i zgasły. Zrezygnowana, zapukała do moich drzwi. Pocieszałem ją zawsze, po każdym nieudanym związku. „Cholera, ale z ciebie sssłodki misiek!” – wołała spod kołdry, a ja stałem głupi; zarzut czy komplement? Ludzie szeptali, że jesteśmy parą, że ona latawica, że ja jeleń. I jeszcze wiele różnych rzeczy, lecz nie słuchałem więcej. Żar magii wygasał w ludziach, potrzebny tylko dzieciom w szkołach. Zmugolowaciali czarownicy, pogrążeni w plotkach, sztucznych sensacjach i nudzie. W Ginewrze również zgasła potrzeba posiadania stałego portu. „Dziwna jestem, źle robię, przepraszam” – nabazgrała na kartce. Uśmiechnąłem się lekko i nasypałem żwirku dla kota. Kocham ostatni raz.



koniec
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 21:05, 28 Gru 2006    Temat postu:

Ł-A-A-A-Ł
[elokwnecja godna Pottera]...
Ale normalnie aż brak mi słów, tak to jest... Dojrzałe? Kobiece? Pełne? Sama nie wiem.

Wiem tylko, że Ginny skojarzyła mi się z Nadią z "Słowa Mają Siłę" Senderka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 21:56, 28 Gru 2006    Temat postu:

Czy ja już mówiłam, Noeś, że jestem twoją fanką?
Mówiłam.
I zamierzam powtarzać, aż mi się szczęka rozluźni na amen.
Bo to jest doskonałe, połączenie niepołączalnego. Chyba muszę iść się napić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:42, 29 Gru 2006    Temat postu:

Nienawidzę Ginny, a Noesia jest tak kochana, że mi w tym pomaga. Bóg niech waści obsypie kwieciem niezliczonem za tę pomoc! <składa pokłon>
Oryginału "Katedry Marii Panny" nie znam, ale bym z chęcią poznała (bo znam, i to słabiuśko, disneyowską wersję, która chyba z oryginałem nie ma wiele wspólnego...).
A Janusza z Jeżycjady uwielbiałam, tak jak uwielbiam Tygryska i dostaję szału na widok Motyla. No, ale cóż, Gabrysia została przezeń skrzywdzona...
Czekam na więęęcej Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Pią 12:59, 29 Gru 2006    Temat postu:

Noleś twoje utwory są piękne. Moze i są słodko-gorzkie, ale właśnei to najbardziej mnie w nich urzeka. Pełno w nich symboli i niedomówień, co najbardziej uwielbiam.
Pierwszy tekst mimo obojętności do bohaterów jest bardzo! Króciutki, ale co potrzeba jest powiedziane. Takie sentymentalne z wierzchu, tylko pozornie, bo wystarczy tylko chcieć zrozumieć.
Drugi... bradzo dobry. Nic ich nie łączy, a jednak dało się połączyć. Piękne teksty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin