Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Chcę, byś prosiła

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Czw 21:42, 13 Gru 2007    Temat postu: Chcę, byś prosiła

Ech... Tekst ze świata militarnego, już kiedyś tam zrobił się pomysł, a teraz się wykół. Nie jest cudowny i przeprłniony melodramatycznością, ale jest i donmaga się pokazania...




Spokojny, miarowy krok był tylko dobrze zagraną rolą, tak jak opanowanie mimowolnego grymasu przerażenia podczas rozmowy z Rossnerem czy powiedzenie mu, że nikomu nic się nie stanie.
Ale rozkazy pozostają rozkazami i trzeba je wykonać, w tym wypadku za wszelką cenę. Utrzymać pozycję, nie dać wrogom przedrzeć się dalej, walczyć albo zginąć. – Nuta idealizmu i melodramatyczności charakteryzowały większość myśli Czarnej Lyry.
To właśnie, dlatego tak szybko awansowała po szczeblach konspiracyjnej kariery – patrzenia na świat przez pryzmat idealizowania i nieomylności każdego dowódcy. Ona sama przejęła ten jakże wspaniały przywilej, kiedy mianowano ją na tymczasowego lidera ósmej grupy. Jeśli by się sprawdziła dostanie kierownictwo, już w pełnym wymiarze, bez zdawania raportów przed Rossnerem. Nie lubiła tego – takie ciągłe kontrolowanie, mimo tego, że wszystko robiła doskonale. Przecież Dowódcy nigdy się nie mylą.
Jednak strach nieco ścisnął ją za gardło. Nie potrzebnie zostawiała swój oddział w tamtym magazynie. Ale przecież to takie nie prawdopodobne, żeby oni zaatakowali ten skład.
- Przecież jest tak daleko od ostatnich pozycji rządu, a nie było nic słychać o ich posunięciach w stronę portu i tamtejszych magazynów… - Przekonywała w myślach sama siebie.
Myśli już były spokojne, opanowane przez, jak jej się wydawało, logiczne myślenie. Jednak coś nadal nie dawało jej spokoju. Takie irracjonalne przeczucie, że mimo wszystko „coś” mogło się stać.
To już tylko kilka kroków, tylko za tym wielkim budynkiem opuszczonej hali stoczniowej skręcić w prawo i przejść kawałek. Przyspieszyła kroku, nie zwracając już uwagi na ostrożność, bo im bliżej było do magazynu tym bardziej niepokój mącił jej w głowie.
- Przecież nic nie może się stać. Przecież to daleko od pozycji wroga. Przecież… - tłumaczenia samej sobie już nie pomagają.
Już przez myśli przewijały się twarze jej towarzyszy z Grupy – każdy z jakąś charakterystyczną przywarą, czy przedmiotem. Nie potrafiła sobie wyobrazić na przykład Amelii bez paczki złotych Malboro czy Micke’a bez jego drwiącego uśmieszku. Pewnie teraz jak wpadnie do magazynu znów ironicznie wykrzywi usta i rzuci coś na temat „dziwnego” pośpiechu Czarnej i rumieńca Tom’a. Lyra zaśmiała się cicho, ale to wcale nie był objaw zadowolenia czy radość ze wspomnienia. Bardziej przypominał chichot jakiejś postaci z bajki, ale konkretnie, której – tego nie potrafiła powiedzieć. Jednego była pewna, nie lubiła jej.

***

- Trzymajcie pozycję! Już idzie. Nawet specjalnie się nie przejmuje ze ktoś ją może zobaczyć. Powiedziałbym, że wręcz biegnie – wypadła ze swojej typowej roli. A więc macie tego swojego Dowódcę. Moja rola się kończy, bez odbioru.
Mężczyzna stojący w jednym z okien stoczni, był niemal niewidoczny, jeśli by spojrzeć na budynek z ulicy. Wyłączył krótkofalówkę i już zamierzał cisnąć nią o podłogę, ale w ostatniej chwili zmienił zamiar. Włączył ją jeszcze raz.
- Słyszycie mnie?
- Tak.
- Chcę to słyszeć, macie to nagrać.
Rozłączył się i parzył za oddalającą się kobiecą postacią, która już znikała w mroku.

***

Skręciła w alejkę obok magazynu, z której można było dostać się do niego mniej oficjalnym wejściem. Już widziała te drzwi, klamka bywa tak blisko. Przyspieszyła jeszcze bardziej. Wolała już głupie przycinki Micki’ego, niż te ostatnie chwile niepewności. Przeskoczyła trzy schodki dzielące ją od drzwi jednym susem i gwałtownie szarpnęła za klamkę. Dziwnie ustąpiła bez żadnych oporów, co już spowodowało, że wzdrygnęła się. A pytanie o hasło? A odpowiedź? Te pytania zatrzymały ją w progu. Uderzył fakt, że nie jest tak jak być powinno.
Drzwi popchnięte siłą rozpędu Lyry obiły się o ścianę. Światło z lampy umieszczonej nad wejściem wlało się do pomieszczenia uwidaczniając pusty korytarz.
- To jeszcze nic nie znaczy, uspokój się. – Powtarzała sobie próbując zastosować się do własnych rad.
Głęboko wciągnęła powietrze i wypuściła ze świstem przez usta. Gdzieś w głębi budynku słychać było jakieś przytłumione głosy.
Teraz niepewność Czarnej zastąpiła złość na swoich podwładnych. Jak mogą być tak nieostrożni? Szybko przeszła przez korytarz i kierując się za głosami dotarła do pokoju, w którym magazynowano dawniej herbatę. Weszła bez zastanowienia.
- Mądrzy wy wszyscy jesteście? Zostawiać otwarte drzw… - przerwała w pół słowa.
- Wiesz tak właściwie to liczyłem, że przyjdziesz zanim się stąd zwinę. – Usłyszała niski głos tuż za sobą.
Odwróciła się, by sprawdzić, z kim ma do czynienia. Nie znała go – stał przed nią wysoki młodzieniec o blond włosach i spalonej słońcem skórze. Właśnie zgasił papierosa o framugę.
- Co tu robisz? Gdzie jest reszta? – Spytała zaczepnie by ukryć swoje zmieszanie i strach. Czasami nie była powiadamiana o wszystkich zmianach wprowadzanych na bieżąco, dopiero w trakcie akcji, dochodzili jacyś ludzie z rozkazami, ale coś jej mówiło, że w tym wypadku to nie jest taka zmiana. Chłopak zaśmiał się, a w jego głosie słychać było jakąś nutkę szaleństwa.
- Nie istotne jak się nazywam, ale dla twojej przyjemności możesz mi mówić Siryll. A twoi towarzysze… – Popatrzył w głąb pomieszczania jednocześnie zapalając światło. - Siedzą w świętym spokoju. – Tu zaczął się śmiać.
Jego głos był nie do zniesienia – trzymał w niepewności, nadal nie odpowiadał na pytanie. Szaleńczy śmiech wielkiego spełnienia.
Powoli odwróciła się na pięcie – tym charakterystycznym ruchem tyle razy powtarzanym na placu apelowym. Pewnych ruchów nie dało się już wykorzenić, a pewne odruchy na zawsze wpisane były w repertuar poszczególnych osób. Lyra miała zakodowany odruch krzyku.
Jednak trwało to może chwilę, zagłuszone nabytymi przez te wszystkie lata. Wykonała ten sam sztywny manewr, by stanąć oko w oko z domniemanym Siryllem.
- Ty draniu… – Powiedziała cicho.
Chłopak nadal nie mógł powstrzymać wybuchu paradoksalnej wesołości. To przeszło możliwości Czarnej.
- Ty cholerny draniu!!! – Wrzasnęła wymierzając pewny cios skierowany w jego splot słoneczny. – Jak mogłeś to zrobić?!
Siryll z precyzją uchylił się przed jej uderzeniem, a następnie zablokował ją unieruchamiając ręce i zmuszając do klęknięcia.
- Chyba jeszcze nie rozumiesz swojej sytuacji, mała. – Wyszeptał jej do ucha głosem przesyconym jakąś obrzydliwą słodyczą i dymem papierosowym.
To jedno zdanie ostatecznie rozbiło jej nadwątlone siły. Nie potrafiła się zmobilizować do tego, że by znaleźć jakieś rozwiązanie, żeby jakoś się przeciwstawić. Przecież wszystkie schematy postępowania zawiodły, nawet Dowództwo się myliło, nawet Oni… Nie potrafiła znaleźć jakiegoś punktu zaczepienia, myśli wirowały składając się w urywkowy obraz ostatniej godziny.
Chłopak wyczuł, że już prawie zmiękła.
- Więc przedstawię Ci ją w jak najbardziej skrótowej, ale obrazowej. – Powiedział puszczając jej ręce.
Przeszedł zza jej pleców i usiadł na progu, by ich twarze były na jednym poziomie. Spojrzała mu w oczy – nie znalazła tam niczego, co znała. Wszystkie odblaski wydawały się takie obce, przez co straszliwie przerażające.
- A więc siedzisz – spojrzał na nią przekrzywiając głowę, w taki sam sposób jak przekrzywiają dzieci chcąc coś dokładniej zobaczyć. - Właściwie klęczysz tutaj sama ze swojego oddziału, a w promieniu jakiś dwóch, może trzech kilometrów nie ma żadnych jednostek Rebeliantów. W samym tym budynku jest osiem osób, które zapewne nie są tobie przyjazne, a więc użycie Beretty, nawet jeśli o tym nie pomyślałaś, byłoby nieco bezsensowne, nie uważasz? – Zapytał widząc malujące się na jej twarzy zdziwienie.
- To tylko świadczy o tym, że nie pomyślałaś. – Zacmokał z zadowoleniem wstając i przechodząc trochę dalej. – Cóż za wspaniałe wykształcenie liderze ósmej grupy. Idealne reakcje… - zaczął klaskać niewidocznemu przedstawieniu.
To jak by zmobilizowało rozbitą energię Lyry do ostatniego wysiłku. Szybko zerwała się z klęczek i rzuciła się biegiem do drzwi. Nie doceniła swojego przeciwnika, nadal mając coś z dawnego, dowódczego zadufania. Pomyliła się, lecz tym razem miało to ją samą wiele kosztować.
Okropny wrzask pochłonął cały budynek. Rozległa się wszędzie, pokrywał wszystkie pomieszczenie – wszędobylski dowód zdrady.
Czarna trzymała się za prawe oko, a spod palcy ciekła krew. Zaczęła się cofać drobnymi kroczkami, wciąż krzycząc, aż oparła się o ścianę. Siryll był już panem sytuacji. W ręce trzymał wyciągnięty nie wiadomo skąd niewielki nóż o niepokojąco lśniącym szkarłatem końcu. Chłopak uśmiechnął się paskudnie.
- Teraz wiesz przynajmniej, że nie żartuję.
Krzyk w końcu wyczerpał swoje pokłady i skupił się w poszczególne echa. Nie wytrzymała…
- Czego ty ode mnie chcesz? No czego? – Zapytała głosem łamanym szlochem.
- Nareszcie do tego doszłaś, brawo. – Odrzekł jak gdyby bawili się w zgadywanki, a Lyra odgadła hasło. – Chcę, byś prosiła. To nie wiele… Chcę, żebyś prosiła mnie o życie.
Podniosła głowę odejmując dłonie od oka, tak żeby można było widzieć całą twarz. Pozostałości po oku wyglądały makabrycznie, ale w Siryllu wywołały tylko ironiczny uśmieszek.
- Proszę… – Rozległ się rozdygotany głos Czarnej Lyry.

***

- … Proszę daj mi żyć. – W krótkofalówce coś zacharczało. – Każdy chce żyć…
Mężczyzna stojący przy oknie stoczni uśmiechnął się z zadowoleniem i wyłączył urządzenie.
- Tak. – Powiedziałam do siebie. – Będzie z niej dobry doradca…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 13:52, 15 Gru 2007    Temat postu:

O, moje ulubione militaria rebelianckie wróciły!
<podskakuje>

Nie wiem, czy dobrze pojęłam wydźwięk - pewnie dlatego, że absolutnie nie rozumiem tego czasownika w pierwszej osobie, który pojawia się w końcówce. To tak, jakby "Chcę, byś prosiła", było jakimś urwanym z całości fragmentem. A ja nie lubię wyrwanych z całości fragmentów.

To znaczy, że to była intryga, która miała zmusić Lyrę do przejścia na stronę rządu? (a może to jej kumple osobiście ją doświadczali, co by się dowiedzieć, czy nadaję się na dowódcę? nieee, wtedy przegrałaby z kretesem... Bo dowódca w takiej sytuacji, w jaką została uwikłana Lyra, powinien z miejsca palnąć sobie w łeb)
A może chodziło o to, że nie ma Wielkich Ideałów, gdy ktoś celuje do ciebie z broni - zawsze będzie się prosiło o życie?
A dowódcy nie zawsze mają rację?
A wojna nigdy nie jest szlachetna, tylko po prostu brudna, niezależnie od tego, o co się walczy?

Nie wiem. Zawikłałaś, Zah, przyznaję, że się w tym wszystkim troszku pogubiłam...

Ze spraw technicznych:
Cytat:
Jednak strach nieco ścisnął ją za gardło.

Styl. Albo strach ściska za gardło, albo nie, to "nieco" jest jak piąte koło u wozu. Jak chcesz wyrazić natężenie cechy (to znaczy zachować tą "trochość"), to musisz zdanie przeredagować.

Cytat:
nie prawdopodobne

razem
Cytat:
Malboro

Marlboro (jeśli myślimy o tych samych papierosach)
Cytat:
Dziwnie ustąpiła bez żadnych oporów, co już spowodowało, że wzdrygnęła się.

Styl. Dziwnie ustąpiła bez żadnych oporów? Co to ma być?...
Cytat:
Nie istotne

Razem
Cytat:

Okropny wrzask pochłonął cały budynek. Rozległa się wszędzie, pokrywał wszystkie pomieszczenie – wszędobylski dowód zdrady.

Chyba "rozlegał"
Cytat:

nie wiele

razem

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony ciągnie mnie do tego opowiadania, ale z drugiej... Jest w tym jakaś toporność, którą trzeba by ułagodzić.

Co nie zmienia faktu, że uwielbiam twój świat rebeliantów i rządowych. O tak! Dlatego poproszę o kolejne teksty Smile


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 13:54, 15 Gru 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joan P.
moderator upierdliwy



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5924
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tęczowa Strona Mocy

PostWysłany: Sob 14:20, 15 Gru 2007    Temat postu:

Dobre, Zee.
Przyznam się - nie czytuję zbyt wiele opowiadań o tematykach rebeliancko - konspiracyjnych. Nie, żebym nie lubiła, po prostu jakoś nie wpadają mi w ręce.
I przyznam się też, że nie zrozumiałam końcówki. Wcale. Ale nie martw się tym, bo z wielu książek i opowiadań nie rozumiem wielu rzeczy, a wynika to tylko i wyłącznie z mojej niechęci do wczuwania się w akcję.
Podobało mi się, bo... Bo, jak sprawdzałam nowe wiadomości na forum, przykuło mój wzrok od pierwszej linijki. A potem samo poszło. Literówki już wytknęła Szefowa, a jak jak zwykle nie umiem się wysłowić, co dalej.
Cytat:
A może chodziło o to, że nie ma Wielkich Ideałów, gdy ktoś celuje do ciebie z broni - zawsze będzie się prosiło o życie?

Tak, też myślę, że o to tu chodzi. Bo, jak by nie patrzeć, powyższe stwierdzenie to prawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 19:59, 16 Gru 2007    Temat postu:

Dziekuję za opinie. ;]
"Chcę, byś prosiła" - to raczej nie wyrwane z całosci. Siryll jest klasycznym przykładem wariata od brudnej roboty, lubi to co robi sprawia mu to dziwną przyjemność, ale jeśli coś mu się zleci, a on boi siepracodawcy, chce zadanie wykonać jak najlepiej, wiec pwtarza słowa swojego zleceniodawcy "Chcę, żeby prosiła o życie". Z tego co wiem o osobach, które maja problemy psychiczne to takie coś wyystępuje... NIe wiem czy jeszcze bardziej nie zamotałam.
To są ludzie rebeliantów, gdzie wcześniej panowały dość radykalne metody. A co do wydźwięku to każdy interpretuje jak chce. Dla mnie znaczy jedno, ktoś inny mozę siedoszukać czegoś innego.
Tekst jest chropowaty, drapiący ale nie umiem go ugładzić, bo te zdarzenia są takie właśnie. Ale pewnie lepiej by się czytało gdyby było delikatniejsze.
Ech muszę chyba być bardziej uważna, bo nie potrafiesieustrzec literówek nigdy...
To jest jeden z motywów, ale nie jedyny, jak dla mnie. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 10:16, 17 Gru 2007    Temat postu:

No i dałaś na forko Zee! hihihi;]

a mnie się właśnie takie szorstkie podoba;) ale to już mówiłam prywatnie moja droga siostrzyczko xD;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin