Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Cykl egipski. I. Czekolada (lament)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Sob 13:39, 10 Cze 2006    Temat postu: Cykl egipski. I. Czekolada (lament)

Inspiracje: wykłady dr Laskowskiego (Aspekty kultury i historii starożytnego Egiptu), własne obserwacje oraz "Jaśmin, czereśnie i krew" Atr.
Dziękuję Vassir i Hecy za betę.
Wyjaśnienie kilku staroegipskich elementów będzie później.



Panu Piotrowi Laskowskiemu za wprowadzenie w świat fascynującej filozofii starożytnych Egipcjan.



Czekolada (lament)


Chcę jej.

Czy komputer może wiedzieć, że na niego patrzę? Nie? Dlaczego więc mruga do mnie, unosi brwi zniecierpliwiony, dlaczego… żyje? Ciarki przechodzą mi po plecach.
Słyszysz? Pozytywka. Niezłe echo, prawda? W końcu to pusta ulica, nikogo nie widać, jakby nikogo nie było. Tylko my. Skąd ten dźwięk płynie? Chyba z tego wielkiego domu, tam, niedaleko. Jest stary, ma ciemne okna i powybijane szyby - wygląda jak dworek sprzed paru wieków, kamienny, chłodny, pełen tajemnic. Przez ten zarośnięty ogród nic nie widzę. Jaki tu cień…
Stój! Coś się tam porusza. Między drzewami. Dzieci… Toż to dziecięcy śmiech! Bawią się piłką. To stąd płynie melodia pozytywki, to małe grające pudełeczko musi stać gdzieś tutaj. Mozart. „Czarodziejski flet”. Też bym się nie spodziewała. Śmiech dzieci tak słodko się z nim komponuje. Czujesz akację? Upojny aromat…
Uciekła im piłka, biegną za nią. Już ich nie widzę… Pozytywka cichnie, cichnie… Milknie…
Dlaczego jest tak ciemno i tak duszno…? I tak…
Krzyk. Wrzask. To dzieci - nie widzę ich.
Cisza, zerwał się wiatr. Ulica jest pusta, a ty ciągniesz mnie, biegniesz, byle dalej od tego wielkiego domu. Popatrz, dlaczego… dlaczego ten samochód jedzie tyłem? Tak szybko… Skąd się tu wziął?

Chcę jej.

Co robi ta pani? Tam, pod blokiem, staruszka zbiera coś z chodnika, widzisz? Wygląda na taką drobną i kruchą, kiedy nikogo nie ma w jej pobliżu, a wielka ściana góruje nad nią. Mrużysz oczy i ściskasz moją dłoń. Skąd ten niepokój?
Ach, to ziemia, ziemia z doniczki, musiała jej spaść z balkonu. Rozsypała się w piękną spiralę, a doniczka cudem ocalała. Co? Uważasz, że to nie jest cud? Skoro tak twierdzisz… Chodnik istotnie wydaje się dzisiaj dziwnie miękki. Czy ty też masz wrażenie zapadania się?
Słońce, zawsze tak żarliwie witane rano przez pawiany, teraz zasnuwa się ołowianymi chmurami, wiatr przechodzi w wichurę. Nic już nie słyszę, jedynie intensywny szum słodkich akacji.
Co to za pisk?! Samochód zahamował.
O Boże… Dziecięcy, cytrynowy wózek leży na ulicy. A to… matka - odchodzi w szkarłatnej sukience.
Tulę się do ciebie, nie mogę oddychać. Znów nikogo nie ma; tylko staruszka coś mruczy pod nosem.
Cmentarz. Słyszę wycie psa. Jest tam, między nagrobkami, pod figurą anioła z rozpostartymi ramionami i wielką aureolą wokół głowy. Jego zarys coś mi przypomina… A groby są… są otwarte.

Chcę jej.

Widziałam w muzeum zmumifikowanego kota. Był dużo większy niż typowy dachowiec, siedział na tylnych łapach, przednie miał wyprostowane. Piękny, smukły, o kształtach pełnych siły, wydawał się jaśnieć. Wiesz, dlaczego jest moim ulubionym eksponatem? To przez jego oczy. Ma niezwykłe, hipnotyzujące oczy. Wielkie i migdałowate, złote i bez źrenic. Myślące. Wciągające. Zawsze podchodzę do niego na samym końcu, żeby poczuć się tak… mocno. Wiesz, jak to jest, kiedy leżąc, rozluźniasz się tak, że tylko uspokojenia umysłu trzeba ci, żeby zasnąć? Masz wtedy świadomość swego ciała, ale nie otoczenia. Dokładnie odczuwasz dotyk łóżka, pod potylicą, pod plecami, pośladkami, łydkami, a nawet pod piętami, a nie wiesz, czy leżysz przodem do okna, czy do drzwi, czy ściana jest po stronie prawej, czy lewej. Jakbyś się unosił. Tak właśnie się czuję, patrząc na tego kota - wiem, że stoję na twardym gruncie, ale znika wszystko, co jest wokoło.
Powietrze pachnie starością i środkami konserwującymi, jest suche i chłodne. Cofam się w czasie.
A dziś miałam wrażenie, że kot szykuje się do skoku z gabloty…

Chcę jej.

Popatrz, w tym sklepie niczego nie ma. Półki są puste, poprzewracane. Krzesła leżą na ziemi obok szczątków czegoś, co było kiedyś chyba… telewizorem. O, a to zdaje się, więzienna krata. Mnóstwo tu brudu, śladów krwi i ubłoconych butów, jakby wielu ludzi uciekało jedną drogą.
Burza. Liliowo od błyskawic, ciemno… Otacza nas nieprzenikniony wodny całun. Chciałabym, żeby spadł deszcz żab, pamiętasz film o kwiatowym tytule, w którym coś takiego miało miejsce? Zdarzenie to oczyściło serca bohaterów. Czyż to nie podobne do starożytnych mieszkańców Doliny Nilu? Któż by się tam bał żab...
Chodnikiem podąża biały kundel. Snuje się ze spuszczonym łbem, wywalonym jęzorem, łapa za łapą. Jest zaniedbany, smutny, gdy się zbliża, wyciągam rękę, żeby ją powąchał. I widzę jak podnosi na mnie spojrzenie - okrutne, bez litości, przerażające.
Cofam dłoń, kryjąc twarz pod twoją szyją.
Słucham? Mówisz, żeby wracać. Ale już niedaleko, to tylko chwila.
Och, nie, nie tędy, skręćmy, biegnijmy, proszę…
Wpadamy w stado nietoperzy. Ich skórzaste skrzydła muskają mnie po twarzy. Woda zalewa oczy, nic nie widzę, zimno mi w środku, a gorąco na powierzchni skóry.
Nie ściskaj tak mocno, bo nie czuję już ręki.
Co było przed zakrętem? Nie, wolę nie mówić. Tłum mężczyzn. I kobieta.

Chcę jej.

Pamiętasz tamtą zimę, kiedy mróz malował na szybach najpiękniejsze hieroglify? Opowiadał o świecie, o siłach nim rządzących, o złu ludzi. O tym, że nie przejmujemy się innymi, że w sercach pozostała już tylko niewrażliwość (jeśli przeciwieństwo czegoś, co istnieje może w ogóle „pozostać”). Opowiadał o tym, do czego zdolni są ludzie z niewrażliwością w sercach, że zdolni są tylko do egoizmu, do dbania jedynie o swoje pragnienia.
Wiedziałam, że to prawda.
A ty stałeś przy oknie, twoja smukła dłoń sunęła po ciężkiej zasłonie - powoli, jakbyś chciał poznać każdy jej szczegół.
Gdy mnie później dotknąłeś, czułam na twej skórze aksamit i zapach starości. Musnęłam ją ustami - smakowała słodko-gorzko. Promieniowało od ciebie ciepło, zawsze miałeś w sobie tyle ciepła. I wrażliwości. Dotykałam cię, a ty rumieniłeś się niczym owoc jabłoni na słońcu, pachniałeś akacją i mirrą. Słodko-gorzko.
Nagle wszystko minęło. Rozprysło się jak mydlana bańka. Czy jest sens żyć bez aksamitu, ciepła i słodyczy akacji?

Chcę jej.

Bieg wyczerpuje, tracę siły. Wiatr wyrywa oddech z płuc.
Ale już widać nasz cel! Nie mogę się śmiać, nie wiem, czy wilgoć na moich ustach, to łzy, czy deszcz. Smakuje słono, więc łzy. Chyba, że niebo też płacze.
Robi się ślisko, woda zamarza, moje usta zamarzają. Jest tak zimno…
Boję się.
Piorun uderzył w budynek za nami - pali się, och, uciekajmy!
Nareszcie, mam.
Ale…

Już jej nie chcę.

Słabnę. Trzymasz mnie w ramionach, coś mówisz, a ja nie potrafię już nawet odczytać słów z ruchu twoich warg. Przestaję się bać, uśmiecham się.
Lepiej było nam nie iść, teraz to rozumiem. Powinnam była posłuchać mrozu, on przestrzegał, on jest mądry.
Staruszce, która zbierała ziemię pomaga dwoje dzieci, chłopiec i dziewczynka. Może to jest ta para z ogrodu, może nic im się nie stało? Kobieta głaszcze je po głowach, a one tulą się do niej. I stoją tak pośród zimnej ulewy i szalejącej wichury, a krople deszczu zdają się ich omijać, a wiatr pieścić.
Podchodzi tam kot z muzeum i przysiada przed nimi, niczym strażnik. Pachnie mirrą i hipnotyzuje oczami.
Czyżbym dostała się do wyobrażenia starego Neferti?
Zanikam.
Komputer przygląda mi się litościwie.
Czuję tylko aksamit, ciepło i zapach starości. I słodycz: akacji, czekolady, twoją - wszystkie są jedną.
Popatrz, to ten pies z cmentarza. Przygląda mi się. Słychać „Czarodziejski flet”.
Już prawie mnie nie ma.
A ty? Jakim sposobem jesteś obok?
Przecież… nie żyjesz.

Nie chcę już nic.


Ostatnio zmieniony przez blaidd dnia Śro 12:41, 23 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogwart

PostWysłany: Sob 14:01, 10 Cze 2006    Temat postu:

cuuudo.....
rozpływam sie lady
bardzo sparawnie napisane
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 14:25, 10 Cze 2006    Temat postu:

Niesamowite! Kompozycyjne, ale przede wszystkim emocjonalnie. W tak krótkim tekście zawarłaś ogromną dawkę emocji, wszystko aż od niej pulsuje. Odrealnione, ale niezupełnie, do tego "zapięte" w klamrę komputerową.
Skojarzyło mi się z impresjonizmem, bo to takie subiektywne widzenie świata. I zobaczyłam pastelowy, nieduży obraz. W przedziwnych kolorach, które nijak się mają do tych rzeczywistych.
A, i zamiast pozytywki, zagrała mi w głowie piosenka Kaczmarskiego. [link widoczny dla zalogowanych] - zawsze robiła na mnie piorunujące wrażenie.
Udany eksperyment, Blaidi, miniaturka naprawdę mnie zafascynowała. I chyba przeczytam sobie ją jeszcze raz, wieczorem, to może wybrzmi inaczej.
Nadziwić się nie mogę jak w pisaniu można oddać zmysły, których teoretycznie napisać się nie da. Pachnie, smakuje, maluje się jak obraz.
Smakowity kawałek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vassir
srebrnogrzywy bimbrowiec



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Cieni i Mgły.

PostWysłany: Sob 14:51, 10 Cze 2006    Temat postu:

Ja napiszę może jakie odniosłam wrażenia kiedy przeczytałam Czekoladę poraz pierwszy. Przede wszystkim, to była niedziela, popołudnie, a właściwie wieczór. Blaiddi poprosiła mnie przez telefon o recenzję, toteż otworzyłam pocztę, patrzę, a tam Czekolada. No więc wzięłam się za czytanie.
Pewne fragmenty są niesamowite... nie potrafie ich określic słowami... głęboko zapadają w pamięci... jak anioł na cmentarzu i biały kundel. Jak to zdanie: "Pamiętasz tamtą zimę, kiedy mróz malował na szybach najpiękniejsze hieroglify?" - wszystko jest takie wyraziste, opisy, sytuacje, uczucia, niezwykle jasno nakreślone, mozna sobie to wyobrazić z łatwością.
Oczywiście KOCHAM symbole. Czuję sie wśród nich jak ryba w wodzie, a siostra urządziła mi ucztę. Musze przyznać, że - jak jej to powiedziałam, z symbolami już jest tak, że źle wkomponowane w tekst, tracą na swoim znaczeniu i głębi, a stają się dziwnym dodatkiem. Siostra tego uniknęła. Jej tekst - rzeczywiście bardzo emocionalny jest niezwykle głęboki i można rozumieć go na wiele sposobów, Jednak mnie najbardziej przeraziła tragedia głównej bohaterki Czekolady. Chcę jej, już jej nie chcę, nie chcę już nic... CZekolada - niegdyś słodka - stała się gorzka, stała się bohaterce całkowicie obojętna.
Ach, i jeszcze to przenikanie sie tego, co realne z iluzją, z fantazją, kotka, pies, anioł i otwarte groby...
(Siostra, napisałabym jeszcze dużo, ale nie wiem, czy mogę, zanim nie pojawią się twoje wyjaśnienia symboli Egipskich... Bo jak z czymś wyskoczę, to może pogmatwam twoje plany... No)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Sob 15:18, 10 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
Słyszysz? Pozytywka. Niezłe echo, prawda? W końcu to pusta ulica, nikogo nie widać, jakby nikogo nie było.

To mną wstrząsnęło, bo to jeden z moich obrazów. Ten najwyraźniejszy. Skąd to wzięłaś, Blaidd?!
Wspaniały tekst, hipnotyzujący. Szefowa ma rację, smakuje i pachnie. Niech żyje zdolność! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 16:38, 10 Cze 2006    Temat postu:

Blaidi...

O tym, że jestem zagorzałą fanką Twojej twórczości chyba już wiesz. Zawsze byłam pełna podziwu dla tych magicznych, przesiąkniętych nutką tajemniczości historii. To jednak opowiadanie - wybacz kolokwializm, ale nie potrafię tego inaczej ująć - powaliło mnie na kolana. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni jakikolwiek tekst wciągnął mnie do tego stopnia. Ja tam po prostu byłam, tam, przy tej parze. I te wszystkie sytuację, ledwie zarysowane, a przecież doskonale można się z nimi utożsamić.

Nie będę się rozpisywać, nie umiem. Ale przyznam jedno - jak zwykle udało Ci się poruszyć mnie do głębii. Zahipnotyzować. I za to Ci dziękuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rej
moderator krwisty



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze Zmroku

PostWysłany: Sob 16:47, 10 Cze 2006    Temat postu:

Może zabrzmi to cholernie egocentrycznie itd, mimo że mam jak najlepsze intencje, ale ten tekst jest taki... pourywany. Tzn ma się wrażenie, jakby się tam było, a ktoś niewidzialny okręcał naszą głową pokazując coraz to nowe obrazy. A egocentrycznie dlatego, że kojarzy mi się to z wałsnym stylem pisania. Takie pourywane fragmenty, które całkiem spójnie łącza się w całość.
Ale abstrachując od całego wcześniejszego komentarza - to jest wyjątkowe. Blaidduś - gratulations Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Sob 19:13, 10 Cze 2006    Temat postu:

No to się zaskoczyłam. Ta miniatura bardzo odbiega swym apokaliptycznym nastrojem od tego, co pisałam do tej pory i z mocno bijącym sercem zastanawiałam się, jak Wam się spodoba.
Wypada podziękować doktorowi Laskowskiemu za jego świetne zdolności przekazywania wiedzy.

Szefowo, przeczytałam "Pompeję". Czy Kaczmarski zawsze ma tak przejmujące teksty? Te wersy: "Na dach pada gorące pierwsze ziarno pyłu" i "... ten tylko się ślini / I ślina w ciemnościach już błyszczy czerwono" najbardziej mnie poruszyły. No i ten archeologiczny kontekst Wink

Natuś - czy chodzi Ci o to, że Ty też widziałaś kiedyś tę scenę? Ja ją widziałam w rzeczywistości, uczestniczyłam w niej, tak samo było ze staruszką i obydwoma samochodami (te sceny w "Czekoladzie" są oczywiście rozwinięte). Niby panta rei, ale dwóm osobom może się przytrafić to samo, nie wspominając już o deja vu.

Co do rzeczywistych elementów: kot z muzeum (Narodowego) wygląda tak, jak napisałam, tylko że jest to sarkofag.

Z wytłumaczeniem egipskich symboli oraz formy utworu jeszcze trochę poczekam.

Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa.
[Kocham Was, kocham Was, kocham Was!!!]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 19:32, 10 Cze 2006    Temat postu:

Taaak, Kaczmarski zawsze ma takie teksty. A posłuchałabyś tego z melodią...!
To jest dopiero przeżycie!
I tak jakoś... no piosenka pasuje do "Czekolady". Po prostu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 15:46, 11 Cze 2006    Temat postu:

My cię też kochamy ^^
Nie widziałam tego, Blaidd, ale widzialam. To dosyć skomplikowane. Zobaczyłam to, siedząc przy biurku i rozmawiając z Agelizą, choć jednocześnie widziałam ją samą i pokój. To bardzo skomplikowane. I dziwne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:56, 13 Cze 2006    Temat postu:

SPróbuję wreszcie skomentować ten tekst.
Wiedziałam, że będzie dobry... ale że AŻ tak?...
Poruszył mnie. Zagmatwany, skomplikowany. Pełen emocji.
Apokaliptyczny, o tak.

Cytat:
Popatrz, dlaczego… dlaczego ten samochód jedzie tyłem? Tak szybko… Skąd się tu wziął?


I Aurora widzi samochód jadący tyłem. Cofanie się w czasie? Nie wiem. Ale ciarki po plecach też jadą tyłem.

Cytat:
Słońce, zawsze tak żarliwie witane rano przez pawiany, teraz zasnuwa się ołowianymi chmurami, wiatr przechodzi w wichurę.


I pbraz starożytnego Egiptu, złotego słońca przemienia się w szarą, europejską uliczkę...

Cytat:
Słyszę wycie psa. Jest tam, między nagrobkami, pod figurą anioła z rozpostartymi ramionami i wielką aureolą wokół głowy. Jego zarys coś mi przypomina…


Pies na cmentarzu, brr... Anubis. Mi przywodzi na myśl Anubisa.

Cytat:
Wiesz, jak to jest, kiedy leżąc, rozluźniasz się tak, że tylko uspokojenia umysłu trzeba ci, żeby zasnąć? Masz wtedy świadomość swego ciała, ale nie otoczenia. Dokładnie odczuwasz dotyk łóżka, pod potylicą, pod plecami, pośladkami, łydkami, a nawet pod piętami, a nie wiesz, czy leżysz przodem do okna, czy do drzwi, czy ściana jest po stronie prawej, czy lewej. Jakbyś się unosił.


Oj, wiem... Czytając to - właśnie tak się poczułam. Tylko ciało.
Cytat:

Chciałabym, żeby spadł deszcz żab, pamiętasz film o kwiatowym tytule, w którym coś takiego miało miejsce? Zdarzenie to oczyściło serca bohaterów. Czyż to nie podobne do starożytnych mieszkańców Doliny Nilu? Któż by się tam bał żab...


Jedna z biblijnych plag egipskich, nieprawdaż? (-: a także jedno z opowiadań Kinga, mmm, o żabach spadających z nieba i pożerających ludzi. miłe skojarzenia, jak dla mnie...

Cytat:
Nareszcie, mam.
Ale…

Już jej nie chcę.


brr. poruszające. takie... poruszające. naprawdę. bohaterka zdała sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy, niż jej pragnienia...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Wto 16:08, 13 Cze 2006    Temat postu:

Oruś napisał:
bohaterka zdała sobie sprawę, że są ważniejsze rzeczy, niż jej pragnienia...

Ora! Ora, moja Ty!
(tuli)
Udało mi się, jak się cieszę! Udało mi się napisać to tak, że jest do pojęcia. To, co napisałaś, to główne przesłanie staroegipskich lamentacji! A to w formie właśnie takiej lamentacji, z zachowaniem wszystkich (przynajmniej tak myślę; to stwierdzić może dr Laskowski) jej cech charakterystycznych napisałam "Czekoladę". Jak się cieszę, że tak to zrozumiałaś!
Oczywiście, utwór ma także drugie znaczenie, o bardziej osobistym dla narratorki wymiarze (wspomniała o tym Vassir, ale nie do końca). Jeszcze potrzymam Was w niepewności, a może ktoś coś napisze.

Anubis - tak! To Anubis. Anioł też jest symbolem, a dokładniej przedstrawia symbol. I jest tego jeszcze trochę w "Czekoladzie".
Wiedziałam, że nie warto od razu wszystkiego tłumaczyć, bo każdy coś wymyśli, wyszuka. Wiedziałam.
Żaby to oczywiście plaga. To już wyjaśnię do końca. W Egipcie żaby uważane były za symbol życia, nowopowstającego (szczególnie kijanki), miały jak najbardziej pozytywne znaczenie. Dlatego biblijna plaga, która miała napędzić im stracha, to raczej punkt widzenia chrześcijan, ludzi z innej kultury, którzy takie wydarzenia uznają za zły znak, gniew Boga.
Film... - nie mam już czasu, bo zaraz jadę na pociąg. Może ktoś oglądał, jest tylko jeden taki film (niebiblijny) - o kwiatowym tytule.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vassir zrozpaczona
Gość






PostWysłany: Wto 16:25, 13 Cze 2006    Temat postu: czekolada

Vassirek pisze ;(
Magnoooliaaaa!!!!!!!!!!!!! Kocham ten film, w jednej chwili wzrusza do łez, w drugiej można umrzeć ze śmiechu Smile
Powrót do góry
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:34, 13 Cze 2006    Temat postu:

Haaa, myślę, że Anioł, a dokładniej jego zarys - to krzyż egipski (-:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hec
moderator avadzisty



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1449
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: na północ od chatki 3ech świnek

PostWysłany: Śro 17:15, 14 Cze 2006    Temat postu:

Ja już pisałam Blaidd co myślę o tej miniaturze, ale powtórzę raz jeszcze- a co mi tam! Smile
Otóz, kiedy przeczytałam Czekoladę za pierwszym razem, to zrobiła na mnie średnie wrażenie, a to dlatego, że zupełnie nie rozumiałam o co w niej chodzi. To było trochę tak, jakbym czytała ciąg zdań, z którymi nie ma co zrobić, gdzie ich dopasować, więc, pominąwszy to, ze była dobrze napisana, raczej mnie nie oszołomiła.
A potem Blaidd wytłumaczyłą mi całą symbolikę i koncepcję lamentacji, i aż mnie poraziło! Czasło, czasnęło, jakkolwiek- umarłam.
Oto przed nami kawałek geniuszu.

Wiecie, do tej pory często zastanawiałam się nad tym, czy mój entuzjazm wobec opowiadań na Lunatycznym nie jest spowodowany sympatią do autorów. Zawsze staram się być obiektywna, ale gdzieś w środku pozostaje przekonanie, ze jednak nie udaje mi się to tak zupełnie.
Po Czekoladzie jestem pewna, ze w stosunku do Blaidd (choć mam nadzieję, że do wszystkich), to mnie nie dotyczy. Chylę czoła przed tym, jak piszesz, Blaiddi, Twoją umiejętnością oddawania atmosfery i sposobu, w jaki opisujesz otoczenie- nie ma w tym cienia nudy, za to jest niezwykły realizm i coś, co zmusz czytelnika, zeby widział rzeczy tak, jak ty je widzisz.
Zastanawiam się, skąd u ludzi bierze się cos takiego? I dlaczego ja tego nie mam!?

Zielona z zazdrości i czerwona z podekscytowania
Heca
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin