Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Letni deszcz

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 7:50, 02 Lip 2006    Temat postu: Letni deszcz

Miniaturka, która z założenia miała być bajką, ale nie wiem, co z tego wyszło. Zainspirowane tańcem na deszczu, więc i burzy dziękuję, za to, że przygnała łaskawie pana Wena.
P.S. Chyba to jednak nie jest bajka…

Pierwsze krople deszczu spadły na suchą ziemię, rozpryskując się niby kryształ. Spragniona ziemia żarłocznie pochłaniała drobne odpryski, pozostawiając jedynie ślad ich obecności. Małe plamki coraz gęściej zaczęły pokrywać suchy piasek drogi, prowadzącej do niewielkiego, drewnianego domku. Przez małą szybkę drzwi wejściowych widać było rozpłaszczony na szkle nosek i jedno duże, szare oko. Gdzieś w oddali rozbłysło światło i ponury nieboskłon przeciął wąż błyskawicy, wijąc się i poszukując dogodnej drogi do domu. Chwile później dał się słyszeć grzmot, niby stu olbrzymów gruchnęło w bębny. Tak właśnie myślał właściciel pary ładnych oczu. Oderwał mały nosek od zimnej tafli szkła i zsunął się ze stołka. Trafił bosą stopą na zimne płytki. Nieprzyjemne uczucie, ale nie zważał na nie. Szybciutko pobiegł do kuchni, gdzie jego mama właśnie obierała ziemniaki do zupy.
- Mogę wyjść na dwór? – Spojrzał błagalnie na matkę, ciągnąc ją za skraj zielonego fartucha w kwiaty.
Kobieta rzuciła mu krótkie, pełne irytacji spojrzenie.
- Możesz, ale tylko przed dom, pod dach. Załóż kalosze, bo ja nie mam pieniędzy żeby wydawać na lekarzy. – Powiedziała wracając do przerwanej czynności.
Ucieszony maluch wybiegł z kuchni jak strzała i już po chwili był na zewnątrz. W białych kaloszach w kolorowe kwiatki, nieco już zdartych i podniszczonych ciągłym używaniem. Usiadł na niskim murku przed domem i wpatrywał się w deszcz, a właściwie czekał na burzę. Lecz ona odzywała się gdzieś w oddali. Wołała i kusiła, ale nie chciała przyjść. A on nie mógł wyjść z pod daszku. Jąkasz to było męką. Słyszał jej dalekie pomruki, czuł jej zapach – pachniała ozonem i widział jej bury płaszcz oddalający się od niego. Serce ściskała niewidzialna obręcz. Zacieśniająca się za każdym razem, kiedy spojrzał w jej stronę. Zamknął oczy. Może będzie mniej bolało. Wsłuchał się w muzykę deszczu. Krople spadające na trawę brzmiały diametralnie różnie niż te, które rozbijały się o ziemie. Szum liści starej gruszy przypominał trzepot skrzydeł miliona komarów. Powoli uspokajał go miarowy szmer wody, płynącej koleiną wyżłobioną przez koła samochodów.
„Już wszystko dobrze, mój mały” – zdawała się mówić.
Otworzył oczy. Burza nadal oddalała się.
„Jest moja, a ucieka” – pomyślał ze złością.
Już zamierzał wejść do domu, gdy zobaczył coś, co kazało mu pozostać na miejscu. Na zarośniętym trawniku stała kobieta. Właściwie to nie stała, a tańczyła wirując wśród krzewów wiciokrzewu, róż i kwiatami piwonii. Jej drobne ciało tak przezroczyste, że aż nierealne obleczone było w suknię z niebiesko – szarego materiału. Tkanina była ciężka, a jednocześnie zwiewna i delikatna. Przy każdym, nawet najlżejszym ruchu poruszała się niczym żywa istota. Jej twarz sprawiała wrażenie, jak gdyby rozmazywała się, dlatego też nie można było dokładnie określić czy jest ładna, czy też nie.
Chłopiec jednak pomyślał, że jest piękna, taka z nutką tajemnicy. Patrzył na nią urzeczony, nie mógł oderwać wzroku, a ona tańczyła dalej śmiejąc się. Kiedy chichotała można było usłyszeć szum tysięcy kropel spadających na ziemię. Wtem zamarła. Dostrzegła chłopca wpatrzonego w nią. W pierwszym momencie wystraszyła się, już chciała uciekać, ale jeszcze raz spojrzała na niego. Zdała sobie sprawę, że nic jej nie grozi z jego strony. Biła od niego jedynie ciekawość i zaskoczenie.
Chłopiec widząc jej próbę ucieczki zerwał się z miejsca.
- Czekaj – zawołał, ale jego głos zagłuszył płacz nieba.
Odwróciła się i spojrzała w jego stronę
- Proszę, nie odchodź – wyszeptał.
Dziewczyna jakby usłyszała, co mówi i ruszyła w jego kierunku. Gdy weszła pod daszek deszcz prawie przestał padać. Usiała naprzeciw chłopca i spojrzała na niego. Ten zdzrygnął się, kiedy spojrzał w jej oczy. Nie miały wcale źrenic. Całe były niebieskie, jak toń jeziora. Takie, w których można utonąć. Piękne, a zarazem odrażająco inne.
Pierwsze pytanie, jakie nasunęło się na myśl chłopcu, to „ Kim jesteś?”, ale powstrzymał się. Zamiast tego zapytał:
- Skąd jesteś?
- Z deszczu, z chmury. – Odpowiedziała z niezmąconym spokojem, a widząc, że chłopiec nie rozumie dodała – Mieszkam wszędzie, najczęściej w dżungli. Tam jest wspaniale. Jest mnóstwo zielonych roślin. Wspaniale się po nich ześlizguje.
- Jak po zjeżdżalni? – dociekał chłopiec.
- Nawet lepiej, bo jest ich więcej – powiedziała z uśmiechem – Wyobraź sobie kilka ślizgawek ułożonych zaraz po sobie.
Rozmawiali jeszcze długo o małych przyjemnościach amazońskich dżungli, o wielkich problemach z dziurawymi kaloszami w kwiatki, o wyścigu ślimaków rozgrywającym się tuż obok i o wielu istotnych rzeczach. Wśród tych ważnych spraw padła pewna prośba.
- Przytulisz mnie? – spytał chłopiec, patrząc na nią smutnymi oczami.
Dziewczyna nie była zaskoczona tą propozycją. Wiedziała czego on pragnie i chciała się odwdzięczyć. Ona wreszcie mogła podzielić się z kimś swoimi wrażeniami, które zbierała kilkaset lat. W zamian chciała mu coś podarować. Tą namiastkę szczęścia.
Jej zimne palce delikatnie ujęły małe ramiona i przyciągnęły do siebie. Gdy go otuliła ramionami poczuł jak gdyby tonął, ale nie protestował. Było mu dobrze. Tak bardzo dobrze. Tak jak wtedy, kiedy matka go ostatni raz pocałowała na dobranoc. Nie tylko musnęła jego czoło umalowanymi ustami, ale włożyła w tą zwykłą czynność miłość.
Nagle wynurzył się z odmętów otchłani. Dusił się powietrzem. Nie chciał oddychać, wolałby znów się zatopić w ramionach nieznajomej.
Dziewczyna odsunęła od siebie drobne ciałko i przestraszona tym, co zrobiła zerwała się na równe nogi. Chłopczyk zachłysnął się szczęściem, które mu dała. W tej chwili był jak roślinka pozbawiona wody. Niebieskooka odwróciła się na pięcie i pomknęła, próbując uciec od niego. Jednak, kiedy ona biegła chłopiec złapał oddech i również wstał. Pobiegł za nią kilka kroków.
- Zaczekaj – wołał w deszczu, próbując ją zatrzymać słowami.
Mimo to ona już nie wróciła, nawet nie odwróciła głowy, tylko uciekała w popłochu bojąc się tego. Zdążył jedynie zobaczyć skraj sukni znikający za załomem muru.

Matka zaniepokojona nieobecnością syna wyszła przed drzwi, ale zobaczywszy do na deszczu zdenerwowała się.
- Właź pod dach! Natychmiast! Będziesz chory, a ja nie mam pieniędzy, żeby cię leczyć! – Krzyczała ostrym głosem.

Chłopiec mrugnął raz, potem drugi. W końcu opuścił głowę. Niebo płakało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 8:59, 02 Lip 2006    Temat postu:

No, co jak co, ale bajka to nie jest na sto procent ;] (moja reakcja na nazywanie kreskowek itepe 'bajkami' zwykle brzmi: "bajka to krotki utwor wierszowany zakonczony moralem" ;p).

Tym nie mniej ladne, fantastyczne (tu sie nie wysilam ;p)... Mily pomysl. Mile wykonanie. Acz chwilami moznaby lepiej Wink

Poczatek byl taki troche Tove-Janssonowski, kojarzylo mi sie z jakas drobinka lesna i opowiadaniem o Homku i jego braciszku, ktory jadl ziemie. Troche szkoda ze ten klimacik utracony na rzecz "Załóż kalosze, bo ja nie mam pieniędzy żeby wydawać na lekarzy."

No i chwilami wydalo mi sie zbyt "uslicznone", ten "właściciel pary ładnych oczu", "jego głos zagłuszył płacz nieba", takie to troche nabyt poetyzowane.

No ale nie przejmuj sie, to jest moje subiektywne czepiałtki Wink Generalnie mi sie podoba Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 10:38, 02 Lip 2006    Temat postu:

Aj źle to ujełam. Chodziło mi raczej o baśń. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 16:10, 02 Lip 2006    Temat postu:

No, basn tez srednio. ten lekarz jest wyjatkowo niebasniowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 16:12, 02 Lip 2006    Temat postu:

Dlatego też nie wyszło. Baśń to nie jest, ale w pierwotnym zamierzeniu miała być. Ale co poradzić, kiedy bohaterowie mówią, co im się żywnie podoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 19:13, 02 Lip 2006    Temat postu:

Och, opanować ich.

to trochę niedobrze, jeśli psarz nie panuje nad bohaterami ;]. I to swoimi!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 19:52, 02 Lip 2006    Temat postu:

Ja tam lubię puścić ich samopas i przyglądać się, co z tego wyjdzie. Wybieram potem z tego, to, co mi odpowiada. Wiem, że to psuje nastrój, ale czy to nie jest takie prawdziwe? Czyż nie tak teraz niektóre dzieci są traktowane?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 20:16, 02 Lip 2006    Temat postu:

Oj tam, naprawdę nieważne.

No właśni mi o to chodzi, że takie przemieszanie "teraz" z basniowym troche psuje Wink

no ale po ra kolejny zaznacze, ze mi sie w ogole to podoba! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 20:21, 02 Lip 2006    Temat postu:

Wiem, o co Ci chodzi. I wiem, że nie pasuje, ale tak musi być.
Cieszę się, że komukolwiek się to podoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 20:52, 02 Lip 2006    Temat postu:

No wlasnie, niech ktos jescze przpeczyta! warto! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin