Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M] Przy fortepianie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elleen
wilczek kremowy



Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolina Godryka

PostWysłany: Śro 21:11, 14 Maj 2008    Temat postu: [M] Przy fortepianie

Pisane trochę przy "Vivo per lei" Bocellego, a trochę przy "Drugim walcu" Shostakovitcha.



PRZY FORTEPIANIE

Twoje życie toczy się przy fortepianie. Jak przez mgłę pamiętasz sklepy z zabawkami, mnóstwo rąk, roześmiane i zapłakane twarze, a potem tylko ciszę wielkiego domu, przerywaną czasem mazurkami Chopina, i smutne oczy Artysty. Przy fortepianie stoi zawsze bukiet świeżych tulipanów — wyobrażasz sobie, że muszą pachnieć przeszłym szczęściem — i kosz z mnóstwem nut. Przy fortepianie siedzi piękna lalka z bursztynowi oczami i puklami złotych loków. Gładka porcelana jej policzków jak nic innego pasuje do miękkich dźwięków fortepianu i delikatnego wiatru poruszające płatkami tulipanów, a ruda sukienka wygląda na plecioną ze zmartwień Artysty. Twoje życie toczy się przy fortepianie i wiesz, choć wcale nie znasz innych, że jest najbogatszym życiem na świecie.

Artysta nie płacze. Artysta może ubierać ból w słowa, może na klawiszach tkać koronkową firanę oddzielającą go od całego smutku świata, może plamami błękitu pokrywać płótno wyobraźni. Może ustawiać na dywanie przy kominku bukiet tulipanów i żyć wspomnieniami odbijającymi się w oczach — tych bursztynowych i tych ze szklanych guzików — lalek. Artysta z biegiem lat staje się coraz mniej zrozumiały. Nie gra już dla ukojenia bólu, gra dla przyjemności. Nie maluje dla sławy, portretuje jedynie wspomnienia. Nie przelewa na papier buntu egzystencjalnego, zarabia na życie. Kiedy dostaje zamówienie na komedię, zapala wszystkie światła w salonie i wygrywa skoczne oberki, a potem siada przy maszynie i zawzięcie stuka w klawisze, aż zamażą się wszystkie litery. Przez kilka dni praktycznie nie je, niewiele śpi, zapomina o więdnących tulipanach i pisze. Jak każdy artysta potrzebuje inspiracji, którą znajduje zazwyczaj w swojej muzyce, czasem w otaczających go przedmiotach. Do historii wojennej potrzebuje zastępów plastikowych figurek, w które celuje z procy z miną tak skupioną, jakby odbierał prawdziwe życia. Do powieści o głuchoniemej dziewczynce rezygnuje ze swojej muzyki na kilka tygodni, a w kontaktach z ludźmi zastępuje język bezosobowymi informacjami spisanymi na kartkach. Do zakazanej miłości wystarczają mu lalki Pani.

Kiedy siadasz blisko niej, istnieje tylko Drugi Walc i jej alabastrowe dłonie. Nawet natchniony wzrok Artysty gubi się gdzieś między jednym szczupłym palcem a drugim. I to nic, że zależysz tylko od niego, nie ma znaczenia, że twoja ręka dotyka porcelany tylko przez krótki moment, tylko po to, by Artysta mógł grać. Świadomość, że gdybyś mogła dmuchnąć w jeden z loków przy jej uchu, a on poruszyłby się jak płatki tulipanów na wietrze, jest wystarczająco pozbawiająca tchu, wystarczająco nierzeczywista. Z tej perspektywy nie możesz nawet spojrzeć w jej błyszczące oczy, nie możesz sięgnąć wzrokiem wyżej niż do linii koronkowego kołnierza rudej sukienki, ale możesz wyraźnie poczuć muśnięcia jej włosów na twoim nagim, miękkim ramieniu. I choć nie znasz świata poza dywanem przy fortepianie, choć nie potrafisz dmuchać w loki i wdychać zapachu kwiatów, uderza cię przekonanie, że to, co robi Artysta, jest tak odurzające, jak zakazane. Ale potem ulegasz sile ciążenia i zginasz się wpół, a twoja ręka zjeżdża po gładkiej nodze w dół aż do samego plastikowego buta i zapominasz, że w ogóle o tym pomyślałaś. Bo przecież cały twój świat na dywanie przy fortepianie składa się z walca i porcelany.

Lubi myśleć, że szklane guziki mają głębię. Kiedy sadza szmacianą lalkę u stóp porcelanowej księżniczki i gra Drugiego Walca, wydaje mu się, że pacynka patrzy na niego z oddaniem. Przesuwa jej szmacianą dłoń wzdłuż linii pleców drugiej lalki, a w guzikach odbija się historia, którą chce napisać. Uderza intensywnie w klawisze, coraz mocniej, coraz bardziej energicznie, wyczytując z gęstego powietrza zakazaną opowieść. Jeszcze jeden takt, jedno uderzenie, jeden głęboki wdech. Delikatnymi palcami rozpina guziki rudej sukienki i wyobraża sobie, że to nie słońce odbija się w pacynkowych guzikach.

Kiedy ściąga twoją sukienkę i sadza cię tak blisko zimnej porcelany, że prawie to czujesz, błogosławisz go i przeklinasz jednocześnie. Chciałabyś móc spojrzeć w bursztynowe oczy — choć na chwilę, chociażby po to, by poszukać w nich zgody — ale twoja szmaciana głowa uparcie odmawia zadziałania przeciwko prawu grawitacji. Pozostaje ci tylko przyglądanie się pięknym paznokciom koloru kości słoniowej i poruszanie z wiatrem w rytm Drugiego Walca. A kiedy ty wciąż sycisz się tą bliskością i pragniesz jej więcej, zdecydowanie więcej, Artysta uderza w klawisze coraz wolniej, z każdym taktem coraz mniej stymulująco, a na jego twarzy maluje się literackie zrozumienie. I wiesz, że wszystko zaraz się skończy, że rozebrał was z sukienek tylko po to, by za chwilę ubrać w słowa, że za moment odejdzie do swojej maszyny, by ścierać z przycisków świeżą farbę. Jesteś przecież lalką-szmacianką, której świat zamyka się tuż przed granicą dywanu przy fortepianie. Masz guziki zamiast oczu i trociny zamiast serca, a twój narysowany flamastrem nos nie wie nawet, jak pachnie pożądanie. Gdy Artysta szuka w twoich szklanych oczach potwierdzenia ostatniej nuty, jedynym, co możesz mu dać, jest odbijająca się w nich nadzieja. Nie możesz udzielić mu odpowiedzi, nie chcesz, by to się skończyło.

Historia powtarza się kilka dni z rzędu. Zirytowany Artysta kopie szklany wazon, a potem z namaszczeniem ściera rozlaną wodę z drewnianej podłogi. Zawsze, kiedy wydaje mu się, że poznał opowieść w najdrobniejszych szczegółach, ostatnia nuta zaciera całą jego nabytą wiedzę i zostaje sam naprzeciwko pustych oczu szmacianej lali. Inspiracja paruje z klawiszy niczym woda z wazonu, ale Artysta wie, że nawet gdyby zamknął wszystkie okna i udusił się w jej oparach, wciąż nie byłby w stanie napisać swojej powieści. Czasem wydaje mu się, że to wszystko wina głupiej pacynki, egoistycznego kawałka materiału, że to wina jej pustych oczu z guzików i niezarumienionej szmatki na policzkach. Któregoś dnia wstaje od fortepianu i sadza porcelanową księżniczkę z powrotem na brzegu dywanu, a szmaciankę pozostawia obok instrumentu i z błyskiem szaleństwa w oczach przygląda się jej niemej rozpaczy. Odwraca się do regału i ściąga z niego stare figurki żołnierzyków — one nie mają oczu ze szklanych guzików — a potem snuje opowieść ze smutku rozstania lalek. Z premedytacją wykorzystuje swoje człowieczeństwo do wyrokowania o ich prawie do miłości. Bo przecież to tylko siła imaginacji sprawia, że przedmioty mają duszę.

Dawno, dawno temu, kiedy potrafiłaś się jeszcze uśmiechać ustami wyobraźni Artysty, byłaś dla niego lalką. Dziś jesteś tylko lalką, na której smutek patrzy, kiedy sadza plastikowe figurki na ramionach złotowłosej królewny. Dziś nie potrzebuje już patrzeć w twoje oczy z guzików, nie potrzebuje szukać serca w trocinach. Dziś siada do maszyny i spisuje historię taką, jaką opowiada mu każdy atom wdychanego powietrza. On potrafi znaleźć inspirację w najmniejszym przedmiocie, w pojedynczej nucie, w darowanych mu uśmiechach. Być może przekonany o swojej wyjątkowości nie zauważa nawet, jak bardzo zmienia bieg małych historii tego świata. Bo od dziś już do końca twojego szmacianego życia będziesz mogła jedynie przyglądać się profilowi porcelanowej lalki i obserwować, jak za sprawą błysku w oku Artysty regał zakochuje się w fortepianie, a wazon płacze rzewnymi łzami za konewką. A kiedy Pan podąży za Panią, może szczęście się do ciebie uśmiechnie i wrzucą was wszystkich do jednego śmietnika.


Ostatnio zmieniony przez Elleen dnia Śro 21:11, 14 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 14:53, 15 Maj 2008    Temat postu:

Zanim zabrałam się do lektury, włączyłam płytę z muzyką Karłowicza, dźwięki fortepianu momentalnie wypełniły pokój. To wyjątkowa płyta. I wyjątkowy kompozytor - przynajmniej dla mnie - a to z tego powodu, że pozwolił mi się swego czasu zakochać w powieściach Berenta. A należy dodać, że Berent jest kiepsko przyjmowany przez dzisiejszych czytelników (czyli głównie studentów polonistyki), bo trudny, bo metaforyczny, bo stylistycznie zawikłany. Prawdopodobnie gdyby nie Karłowicz, który wprowadził mnie w świat modernistycznego salonu, w ogóle nie zaczęłabym czytać Berenta. Dlatego dziękuję i jednemu i drugiemu, bo warto czasem przegryźć się przez słowa, żeby spijać czystą magię.

Twoje opowiadanie jest bardzo modernistyczne. Już sama tematyka pachnie tamtą epoką - ten Artysta przez wielkie A, nie człowiek z krwi i kości, tylko symbol artysty w ogóle (malarz, muzyk, pisarz...), te upoetyzowane zdania, te monologi wewnętrzne...!
I nastrój.
Nostalgia, ogólniki i przedziwna, "bezcielesna" w gruncie rzeczy, erotyka; wszystko przy dźwiękach fortepianu.

Ostatnio ktoś mi napisał przy wierszu stylizowanym na antyk - dobre, ale nie na te czasy. Nie zgadzam się z tą opinią, dlatego niczego takiego nie powiem, chociaż "Przy fortepianie" faktycznie "nie w czas, nie w miejsce". To jak kartka z całkiem innego świata.

Interpretacje mogą być różne, tekst jest na tyle enigmatyczny, że pozostawia ogromne pole manewru. Szczególnie dla kogoś, kto przeczytał całość tylko dwa razy.
Ja sobie odczytuję na wzór młodopolski - bo mam taki kaprys, no i Karłowicz tak na mnie działa. Lalka złotowłosa, ten porcelanowy ideał towarzyszący Artyście, kojarzy mi się ze Sztuką. Albo po prostu z jakąś inną rzeczywistością, jednocześnie piękną i przerażającą, na którą można patrzeć tylko z perspektywy dywanu. Natomiast szmacianka jest "z tego świata", zwykła, z oddaniem patrząca w oczy Artysty. Jak kobieta, która dobrowolnie schodzi na dalszy plan, bo mężczyzna woli błądzić po niedostępnych dla niej elizyjskich polanach.

Teraz sobie pomyślałam, że to może być rodzaj psychomachii. Dwie części tej samej, artystycznej psychiki, walczą o zwycięstwo, ale nie umieją bez siebie istnieć. Gdy się rozdzielą... to całe uniwersum rozpadnie się na kawałki.

Tak sobie gdybam, pewnie powinnam jeszcze się nad tym zastanowić, ale chyba nie mam interpretacyjnej weny twórczej. To tylko skrawki na marginesie lektury i Karłowicza.

Czy powinnam wartościować? Kusi mnie, żeby zostawić wszystko, jak jest, i skończyć pisanie - podejrzewam jednak, że to nie przejdzie, miałabym wrażenie niedopełnienia.
Prawda jest taka, że opowiadanie mnie nie zachwyca. Stop. Źle mówię, zachwyca/nie zachwyca, za bardzo śmierdzi Gombrowiczem, zresztą to nieładne określenie. Po prostu traktuję "Przy fortpianie" jako ciekawostkę; dekadencki cukierek w kolorowym papierku. Ale nie przekonuje mnie ani barokowa maniera stylistyczna (na marginesie przyznam się, że mój pierwszy kontakt z Twoim fanfikiem "Jimmy, czyli nie wszystko było dobrze" był dramatyczny; kilometrowe zdania, ozdobniki i przeładowanie opisami, doprowadziły mnie do rozpaczy - a mówią, że to ja jestem ta od "tentegesów" stylistycznych, ha!), ani treść, która - wydaje mi się - w gruncie rzeczy zbyt wiele czytelnikowi nie daje. To niezły kawałek poetyckiej prozy, wiadomo przecież, że Elleen jest mocna w piórze, ale...
... ale ja czuję się umęczona i już.

Może po prostu niesubtelny ze mnie pawian, przynajmniej dzisiaj.
W każdym razie jak zawsze bardzo się cieszę, że miałam okazję pozstanawiać się nad interesującym utworem.

Ukłony:
H.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 15:10, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 20:09, 27 Maj 2008    Temat postu:

Hm.
Nie umiem wyłapać co jest nie tak - nie znam się. Miniaturka ma swój urok, jednak..jednak nie porywa mnie. Chociaż los szmacianej lalki..hm.
Nie umiem oceniać, ale.. Ładne. Po prostu ot tak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maff
wilczek kremowy



Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Pon 23:32, 28 Lip 2008    Temat postu:


Po części zgadzam się z komentarzem Hekate, a po części mam własne, odrobinę inne odczucia na temat tego tekstu.
"Twoje opowiadanie jest bardzo modernistyczne. Już sama tematyka pachnie tamtą epoką - ten Artysta przez wielkie A, nie człowiek z krwi i kości, tylko symbol artysty w ogóle (malarz, muzyk, pisarz...), te upoetyzowane zdania, te monologi wewnętrzne...!
I nastrój.
Nostalgia, ogólniki i przedziwna, "bezcielesna" w gruncie rzeczy, erotyka; wszystko przy dźwiękach fortepianu. "
Pod tym mogę się podpisa wszystkimi kończynami.
Hmm, muszę przyznac, że piękny tekst spłodziłaś, nie ma tu czegoś, co by mi zgrzytało. Ba! Tekst skłania do refleksji. Bo właściwie nie można go przeczytac raz i już. Można go czytac wiele razy i przeróżnie interpretowac. Miłośc lalek z pewnością ma nie jedno dno, chociaż patrzenie na ich uczucie jako na 'po prostu' miłośc dwóch osób jest również interesujące.
Najbardziej jednak podobało mi się pojęcie 'artysty'.
Tak jak napisała Hekate - 'symbol artysty w ogóle' - cytuję, bo nie umiem znaleźc lepszego określenia.
Wydaje mi się, że tekst z typu nie zawsze nadających się do czytania. Do niego potrzeba całej oprawy, na którą się składa muzyka, stan ducha, delikatne światło świec... (ech, plus to bijące od monitora...)

Chyba nie umiem się wysłowic. Cóż, w każdym bądź razie mam odczucia pozytywne po przeczytaniu...

Ach, zapomniałabym!
Wygrzebałam z tekstu perełki.
"Bo przecież cały twój świat na dywanie przy fortepianie składa się z walca i porcelany."
"I wiesz, że wszystko zaraz się skończy, że rozebrał was z sukienek tylko po to, by za chwilę ubrać w słowa (...)"
Te fragmenty szczególnie mnie ruszyły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin