Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Róg Obfitości [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:44, 12 Maj 2008    Temat postu: Róg Obfitości [M]

Pierwszy autorski coś od dawna.

Róg obfitości

Karton po mleku wylądował w czarnym, plastikowym worku. Dwie szczupłe łydki wystające z nogawek dżinsowych spodni skierowały się w stronę szklanych drzwi.
- Co tam? – zapytała właścicielka łydek siedzącego przy stole mężczyznę. W dużych, opalonych dłoniach trzymał szklankę z mlekiem.
- Nic. Szukam weny – powiedział słabym głosem. – Jak zwykle, zimne mleko. Trzymasz je w lodówce?
- Tak. Mam lodówkę pełną mleka. – Zachichotała w odpowiedzi. – Znowu nie masz o czym pisać? A ten pomysł z historią w historii? Wydawał się ciekawy…
Mężczyzna pokręcił głową.
- Myślałem, próbowałem nawet zacząć coś notować… Ale wydał mi się taki ordynarny. Typowy. Nie wiem już, co robić. Chcę, muszę coś napisać, mam wrażenie, że historia tylko czeka aby zaistnieć… Ale nie mogę zacząć. Lo, mam wrażenie, że moje życie jest bez sensu.
Lo przygryzła dolną wargę z namysłem.
- Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem, jak. Nigdy mnie nie pociągało pisanie. I tu nawet nie mówię o mojej tragicznej ortografii, ale sam wiesz. Wolę czytać.

*

Wahadełko chwilę kołysało się nad lewą dłonią dziewczynki, ale po chwili znikło w kieszeni białego fartucha.
- Leworęczna. Zanieś to zaświadczenie do szkoły. – Lekarz wpisał nazwisko dziecka do formularza i wręczył karteczkę. – Powinno być lepiej. Nie sądzę, żeby to mogło pomóc na błędy, ale chociaż będzie ci się wygodniej pisało.
Dziewczynka kiwnęła jasną głową.
- Dziękuję, panie doktorze.

*

- Myślałem, żeby napisać coś z fantastyki… Zawsze chciałem po swojemu ułożyć świat, wiesz? Chyba każdy człowiek ma w sobie coś z boga, chce być stwórcą – kontynuował mężczyzna rozmarzonym głosem. – Ale odkryłem, że to dla mnie po prostu za trudne. Miliony planów, miliony notatek, to mi nie pasuje, to znowu krzyżuje się z wątkiem miłosnym, całkiem zapomniałem o tym państwie, tamto przekręciłem… Pogubiłem się. Czary, magia, tak, to jest fajne. Myślę, że kiedy wreszcie coś napiszę, to jednym z bohaterów będzie mag.
Kobieta uśmiechnęła się, nalewając do szklanki mleka.
- Dlaczego mag a nie czarownica? Mogłaby być piękna, niewyobrażalnie piękna, i pomagać głównemu bohaterowi. A on by się w niej zakochał. Nie mogliby być ze sobą, bo… bo on nie posiada daru magii, a jej rodzina zakazałaby związku ze zwyczajnym człowiekiem. – Brązowe oczy kobiety lśniły.
Mężczyzna zaczął się śmiać.

*

Uśmiechał się niepewnie do tej dziewczyny. Nie pamiętał nawet jej imienia. Podchodziła do niego, szybko o czymś opowiadając i ściskając w ręku wiklinowy koszyk pełen grzybów.
Przyszedł do lasu tylko dlatego, że Wirgil i Janna wyjechali, a jemu się nudziło samemu w domu. Teraz żałował. Do szału doprowadzały go wszędobylskie muszki. Duszący zapach runa wywoływał w nim mdłości, a dziwne, migotliwe światło raziło w oczy.
Na dodatek ta dziewczyna. Miała na sobie zwiewną, niebieskawą sukienkę, która odsłaniała jej kształtne, długie nogi. Nie mógł oderwać od nich wzroku.
Kiedy wyciągnęła w jego stronę swoją dłoń, wszystko diametralnie się zmieniło. Nie było mu niedobrze, zapach zdawał się koić zmysły, a szum drzew wygrywać magiczną melodię.

*

- Żartowałam, żartowałam. To nie ja tutaj mam wymyślać genialne historie, to nie ja tutaj jestem pisarzem. – Wymuszony uśmiech wpełzł na usta Lo. Nerwowo zaczęła stukać paznokciami o blat stołu.
- Przepraszam, uniosłem się. Mam uczulenie na kicz, wiesz. I to jest najgorsze, inni mogą odwalać chałturę, pisać prosto, pod publikę… Też tak umiem. Ale nie potrafię złamać swoich zasad. Nie mógłbym żyć ze świadomością, że robię to dla kasy. Że tego nie czuję. Fantasy odpada. Podobnie z kryminałem… Nie umiem oszukiwać czytelnika. Ne umiem plątać wątków, sprowadzać na fałszywy trop tak, żeby wydawał się prawdziwy. Brak mi umiejętności stwarzania atmosfery niepewności, ciągłego napięcia… Wiesz, jak wyglądają kryminały. Osobiście w wolnym czasie czytuję tylko kryminały. Są takie rozwijające.

*

Szczupła, śliczna dziewczyna wydawała się nie na miejscu w swojej granatowej sukience, z wiązanką leśnych kwiatów na pogrzebie Drieja.
Matka chłopaka mdlała raz po raz, młodsza siostra zdawała się nie wierzyć w śmierć ukochanego brata. Rudowłosa dziewczyna rozpaczliwie płakała, podtrzymywana przez wysokiego bruneta.
Brązowa trumna zdawała się unosić w powietrzu, otoczona jękliwymi nutami żałobnych pieśni.

*

- Ja nie lubię kryminałów. Czuję się przez nie ogłupiona. Kłamią i zwodzą, i… Sama nie wiem. Zbyt popularne? Męczą mnie. Wszyscy czytają kryminały, a ja po kilkudziesięciu stronach i tak zawsze zajrzę na zakończenie, a gdy brak niespodzianki, brak też przyjemności.

*

- Prowadzę sprawę morderstwa Drieja G. – Mężczyzna wyciągnął z kieszeni identyfikator.
Jasnowłosa dziewczyna pokiwała głową ze smutkiem i lewą ręką poprawiła okulary.
- Nie on zawinił. Światu lepiej bez niego. Las bywa okrutny.
Detektyw westchnął i spojrzał przez okno. Pierwsze liście zaczynały żółknąć na drzewach, a szare chmury jedna po drugiej topiły się w kałużach.

*

Siedzieli w ciszy.
- A jak chcesz pisać? Strumień świadomości? Zwykła fabuła? Narrator? – zapytała po chwili Lo.
Mężczyzna potrząsnął głową.
- Od kilku dni myślę sobie, żeby napisać powieść epistolarną… Ale nikt nie lubi powieści epistolarnych. Może pamiętnik?

*

Wiem, że nie powinnam do Ciebie pisać. Zostawiłam Cię, zniknęłam, ale nie było innego wyjścia. Nie mogłam pozwolić sobie na kilka lat poza Lasem. Rozumiesz, prawda?
Jest znowu wiosna i znowu mam wrażenie, że jestem jedną z tych kropel - już nie zwisających z koniuszka liścia, ale jeszcze nie mieszającą się z innymi w przezroczystych kałużach czy wnętrzach mchów. Ranki wśród kwiatów rozkładających płatki, w odurzającym zapachu wolności…
Chciałabym, żebyś był tutaj ze mną. Ale nie możesz. Nie możesz. Tak jak ja nie mogę opuścić Lasu, przynajmniej dopóki sam mi tego nie nakaże. To moje wygnanie, to moja resocjalizacja.

*

Szklanka stuknęła głucho.
- Przepraszam, ze zająłem ci tyle czasu. Miałem wpaść tylko na chwilkę, ale… Nie wiem, czemu tak mnie poniosło. Musisz wlewać coś do tego mleka. – Uśmiechnął się wesoło i wstał. Czarne, masywne podeszwy uczyniły kilka kroków w stronę skulonej na wiklinowym fotelu jasnowłosej kobiety.
Pocałował ją w policzek.
- Nie masz za co przepraszać. Starałam się pomóc. Lubię twoje książki, wiesz. Lubię czytać.
Roześmiał się i wyszedł.

*

Bose stopy cicho stąpały po lakierowanej drewnianej podłodze.
Szczupła postać schyliła się nad czarnym, bezkształtnym workiem i wsunęła do środka drobną dłoń o cienkich, długich palcach.
Karton zimnego mleka momentalnie pokrył się kropelkami wody.

Koniec
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 23:25, 14 Maj 2008    Temat postu:

Już dawno powinnam skomentować. Bardzo dawno. Ale coś mnie powstrzymywało, miałam blokadę; chyba dlatego, że tak bardzo nie lubię krytykować twoich tekstów...

Budowa ciasta-przekładaca - lubię takie zabiegi. No i pisanie o pisaniu, nie ukrywam, że i ten pomysł jest mi bliski. Problem polega na tym, że zamiast wejść w temat głębiej, poszłaś wierzchem. Mówię tu przede wszystkim o gdybaniu literacko-gatunkowym, niestety, rozmowa przy mleku strasznie mnie rozczarowała. To jak spodziewać się księżyca, a dostać srebrną monetę, na dodatek taką, za którą nie da się już niczego kupić.

Oczywiście ładnie "odbijasz" gatunki w tworzywe literackim, rzeczywistość alternatywna (chociaż cały czas zaznaczasz jej wtórność względem rzeczywistości "mleczarskiej") wciąga, aż chciałoby się poznać ciąg dalszy!...
I tu pojawia się drugi problem - cząsteczki z Lasem są zbyt schematyczne, urywasz je zbyt szybko. Ja wiem, to tylko przykłady ilustrujące dyskusję, ale... ale aż chciałoby się poczytać cię w pełnym wydaniu, z rozmachem, z feerią barw.

Bo co my tu mamy?


Cytat:
Szczupła, śliczna dziewczyna wydawała się nie na miejscu w swojej granatowej sukience, z wiązanką leśnych kwiatów na pogrzebie Drieja.
Matka chłopaka mdlała raz po raz, młodsza siostra zdawała się nie wierzyć w śmierć ukochanego brata. Rudowłosa dziewczyna rozpaczliwie płakała, podtrzymywana przez wysokiego bruneta. Brązowa trumna zdawała się unosić w powietrzu, otoczona jękliwymi nutami żałobnych pieśni.

Kolory jak z palety dla dzieci, rozpaczliwie proste, bez żadnych półcieni.
Brąz, granat... no i ta nieszczęsna rudowłosa z brunetem. Ori, przecież ty potrafisz dużo lepiej! (pomijając fakt, że stanowczo zbyt dużo tu epitetów)

Co do postaci - zafascynowała mnie Lo. To jakby łącznik dwóch światów, istota co najmniej tajemnicza. Jakby umiała chodzić między wymiarami; zdecydowanie drzemie w niej coś demonicznego.

Worek na śmieci skojarzył mi się z trumną z obrazów Lasu. Nie wiem, czy słusznie, obawiam się, że nie panuję nad skojarzeniami.

Podsumowanie?
Gdyby rozwinąć, gdyby podłubać...! Ale nie będę do niczego namawiać, bo sama nie znoszę takich przeróbek ( z dopisywaniem fragmentów), dostaję od nich cholery. Zrobisz, jak będziesz uważała.

Ja jestem na nie. I naprawdę cholernie mi z tym nieprzyjemnie, wolę pisać na twój temat pochwalne epistoły, które o wiele łatwiej wchodzą pod palce.

Ale naważniejsze, że wróciłaś do pisania nie-fanfikowego. Ogromny plus! Podejrzewam, że następnym razem będzie lepiej - już teraz czuję się wbita w fotel przyszłymi Ororowymi tworami Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maff
wilczek kremowy



Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Pon 23:45, 28 Lip 2008    Temat postu:


A mi się podobało. Najbardziej to te rozmowy przy mleku i ostatni akapit. Hmm, może i racja, że warto byłoby bardziej się w to wgłębic, coś rozwinąc, ale tak jak jest też mi odpowiada.
Zgrzyty? Kiedy były przeskoki do lasu to wydały mi się one mało dopracowane.
To na tyle, komentarz średnio konstruktywny, wiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin