Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Szansa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Wto 20:21, 29 Sie 2006    Temat postu: Szansa

Choć ten sam świat co w „Preuve d'amour”, to znacznie wcześniej. Jakoś nie mogłam się pozbyć tej wizji. Tworzona jak zwykle przy muzyce. Tym razem Apocalyptica, Strachy na lachy – Cygański zajeb. Nie wiem dlaczego, ale Cyg jest podobny do mojego kolegi. Tak wyszło...

- Mateczko przenajświętsza, proszę cię, uchroń nas od zguby! Nie pozwól, by dosięgły nas zło, bądź naszą tarczą. – Intonował starszy mężczyzna klęczący w otoczeniu młodszych kolegów przed ołtarzem.
Jeszcze tak niedawno odprawiano tutaj msze. Kielich, który niegdyś z takim namaszczeniem był wznoszony na pochwałę Pana teraz leży na kremowym dywanie, tuż obok czerwonych plam. Prawie wszystkie były ciemne, wręcz szkarłatne, nieregularne w kształcie. Charakterystyczne było kilka podwójnych, równoległych, nierównych śladów prowadzących do wyjścia. Tam w świeżym śniegu można było łatwo odczytać, dokąd prowadza dziwne tropy, jednak nikt tego nie zrobił. Dokładnie wiedziano, co się tutaj działo w niedzielę.
Dziś był wtorek.
- Panienko Niepokalana, weź nas w swoją obronę.
Z nad tabernakulum patrzyła niewidzącymi oczyma kobieta, do której wznoszono tak żarliwe modły. W swej błękitno-białej szacie wyglądałam wśród ciemnych murów i obdartych kolumienek głównego ołtarza niczym płomień w ciemnicy. Trwała nieporuszona przez żadne słowa.
Tuż obok wyjścia z kaplicy przy ścianie ulokowało się dwóch mężczyzn patrzących na modlącą grupę z pogardą.
Spokojnie zjadali resztki prowiantu, jaki im jeszcze pozostał, czyli pół chleba oraz owoce. Popijali to znalezionym w zachrystii winem. Nikt inny z ich grupy nie chciał ruszyć tego napoju. W pewnym momencie jeden z nich poruszył się niespokojnie. Był wysoki, ale niezbyt postawny. Długie, ciemne włosy związane w luźnego kucyka opadały na plecy. Widać było, że niejedno w swoim życiu przeszedł. Jego twarz, choć niezbyt przystojna i poznaczona przez liczne blizny miała w sobie coś, przez co każdy rozkaz wydany ostrym, chrapliwym głosem zostawał wykonany bez szemrania. Aż do dzisiejszego dnia.
Bezszelestnie z mroku wynurzyła się kobieca postać.
- Jesteśmy otoczeni. –Szepnęła do dwójki mężczyzn. – Nie mamy żadnej możliwości wydostania się z tej pułapki. Jest ich około siedemdziesięciu. Bardzo musi im zależeć na złapaniu Ciebie.
Jej ostatnie słowa były skierowane do starszego z towarzyszy. Tamten tylko wzruszył ramionami.
- Królowo Aniołów, zlituj się nad grzesznymi duszami! – Starzec niezmordowanie ciągnął modlitwę. Na chwilę odwrócił głowę i popatrzył karcąco na troje kompanów siedzących przy wyjściu.
Jednak tamci zdawali się nie przejmować niczym, pogrążyli się w rozmowie.
- Może ta informacja cię zainteresuje Cygnus. Całą operacja dowodzi Woden. – Powiedziała kobieta ze złością i odgarnęła z twarzy włosy.
Była dość młoda, choć już nie pierwszej świeżości, a poza tym była albinoską. Można powiedzieć, że była piękna gdyby nie czarna opaska zasłaniająca lewe oko. Była to pamiątka po jedynej nieudanej misji, w której uczestniczyła. Ona straciła tylko oko, reszta oddziału zapłaciła większa cenę za błąd swojej Dowódczyni.
W czarnych oczach mężczyzny nazwanego Cygnusem zapaliły się niebezpieczne ogniki.
- Woden powiadasz. –Starał się zachować spokój– Podobno Czarna Lyra nigdy się nie myli, jeśli chodzi o zwiad. Tym lepiej dla mnie. Miło będzie znów się spotkać.
- Zwariowałeś już do reszty Cyg – po raz pierwszy odezwał się młodszy mężczyzna – To powietrze na ciebie źle wpływa. Przecież stary Wo nie dość, że jest jednym z najlepszych dowódców Borowskiego, to na dodatek jeden z najlepszych strzelców. Podobno trafia do lecącego ptaka z odległości sześćdziesięciu metrów. Jak miałeś okazje to trzeba było go zabić, a nie stwarzać sobie kolejnego śmiertelnego wroga. W dodatku cholernie niebezpiecznego.
Cygnus uśmiechnął się na samo wspomnienie o tamtym zdarzeniu. Kiedy złapali sławnego Wodena sam osobiście go przesłuchiwał. Jednak wydobył z niego jedynie mętne informacje o planowanym ataku na bunkier ukrywających się rebeliantów, które jednak wystarczyłyby udaremnić niecne zamiary Borowskiego. To już wystarczyłoby ugodzić w jego dumę. Do tego jeszcze, kiedy już było po wszystkim pozostawił go w rzeczonym bunkrze całkiem gołego. Tego już najlepszy kapral reżimu nie mógł mu wybaczyć.
- Spokojna twoja głowa Lynx, jakoś sobie poradzę. – Ze zwykłym sobie spokojem powiedział Cygnus – Jak do tej pory jeszcze mnie nie złapał, to i teraz tego nie dokona.
Chłopak wstał i popatrzył na swojego kapitana.
- Nie był bym tego taki pewien… – mruknął.
- Jeśli masz jakieś wątpliwości to zabieraj stąd swój tchórzliwy tyłek i uciekaj. – Opanowania nauczył się jeszcze za młodu.
- Ja! Ja jestem tchórzem? W takim razie jeszcze mnie nie znasz. Chcesz żebym uciekał, cyganie jeden? A ja na złość tobie zostanę, a co! – Wzburzony usiadł pod ścianą i jeszcze przez chwilę mamrotał coś do siebie.
Cygnusowi spadł z kamień z serca. Przez ułamek sekundy był przekonany, że Lynx jednak odejdzie. Teraz właśnie udawał obrażonego, co przy jego aparycji wyglądało nader śmiesznie, konkretniej jak dąsy małego dziecka. Jego delikatna uroda ujmowała mu lat, przez co często był niedoceniany. Jednak potrafił być groźnym przeciwnikiem. Całkowicie zasłużył sobie na swoje miano.
Temat obrony jednak nie dawał spokoju Czarnej.
- Mają przewagę liczebną, mają lepsze pozycje, zostaliśmy okrążeni, nie mamy pola manewru i na pewno są lepiej uzbrojeni. Jestem teraz ciekawa, co powie na to wielki Cygnus. – Nie mogła powstrzymać się od złośliwości.
- A ja powiem, że będę się bronił. – Powiedział do niej i dodał głośniej – Panowie jesteśmy otoczeni. Jeśli ktoś chce, może spróbować się przedrzeć. Ja zostaję.
Grupa zebrana pod ołtarzem zaszemrała, ale nikt się nie podniósł, a starzec dalej prowadził modły:
- Gwiazdo Zaranna pomóż nam wytrwać. Spraw cud.
Kapitan zadowolony zaczął szukać czegoś po kieszeniach i w końcu wyciągnął z kieszeni spodni nieco już zgniecioną paczkę papierosów.
„Zostały tylko dwa” – pomyślał zły na siebie. Mógł zabrać więcej. – „Tylko gdzie jest zapalniczka?”
Położył paczkę na posadzce, wziął papierosa do ust i począł znów szukać, tym razem ognia.
Lynx podniósł się i podszedł do nich. Nachyliwszy się nad Cygnusem pstryknął i ogień zapłoną tuż przed nosem kapitana. Ten odpalił fajkę i zaciągnął się dymem.
- Idę poszukać jeszcze wina – powiedział chłopak- zaschło mi w ustach.
Oddalił się również paląc.
Ciszę między nimi przerwała Lyra.
- Zabiją cię – stwierdziła ze spokojem patrząc w oczy Cyg’a – Ona by tego nie chciała.
Mężczyzna popatrzył na nią przez dym.
- Ona nie chciała wielu rzeczy, – powiedział z naciskiem na pierwsze słowo – ale teraz jej nie ma. Jestem tylko ja i jest on. Taka decydująca rozgrywka. Obaj jesteśmy w szachu, ale jeden postawi mata.
- Masz jeszcze szansę… - Czarna próbowała jeszcze się spierać.
Jednak z nim nie było dyskusji
- Mam się w taki razie poddać? Tak? Utracić jedyne, co mi pozostało? Nie, tego nie zrobię. Nie pozwolę by mną pomiatał. Nie dam mu tej satysfakcji, o nie. Ta sprawa jest już przesądzona.
Kobieta dała za wygraną. Odeszła.
Cyg nie długo cieszył się samotnością, bowiem po chwili wrócił Lynx. Niepocieszony.
- Nie ma nawet jednej buteleczki. Wszystko wyżłopali, cholerne dranie! Żadnych zapasów. Co za kaplica, bez wina. – Z rozmachem klapnął obok towarzysza.
- Ciesz się, że były chociaż dwie. – Mruknął Cygnus odpalając ostatniego papierosa od poprzedniego.
- Ciesz się, ta jasne. Chce ci się pić, a ty się, cholera jasna, ciesz. Kurwa. – Nieco już sfrustrowany podniósł butelkę po poprzednim alkoholu i z rozmachem wyrzucił ją przez okno, w którym kiedyś był witraż.
Jak gdyby na zewnątrz tylko czekali na znak. Ostry głos poderwał wszystkich na nogi.
- Wiem, że tam jesteś Cygnus! Jesteś okrążony jeśli tego jeszcze nie zauważyłeś. Masz jeszcze szansę ocalić swoje komando. Musisz tylko wyjść przed kaplicę bez broni, z rękami uniesionymi wysoko. Marszałek Borowski obiecał amnestię dla twojego oddziału. Wybieraj, byle szybko!
Głos umilkł, a w kościele wszystkie oczy wpatrzone były w kapitana. Ten podszedł do okna, przez które przed chwilą wyleciała butelka.
- Woden ja też wiem, że tam jesteś. Z tego powodu tym bardziej nie dam ci tej satysfakcji złapania mnie. Za wysokie progi na twoje nogi. – Wrzasnął w ciemność.
Jego podkomendni zaczęli gorączkowo przygotowywać się do odparcia ataku. Sprawdzali czy karabiny mają załadowane magazynki, poprawiali kamizelki kuloodporne pod ubraniem. Tuż obok Cyg’a pojawiła się nie wiadomo skąd Lyra.
- Ona by tego nie chciała – szepnęła mu jeszcze i sama również zaczęła przygotowywać się do szturmu.
- Już jej nie ma – powtórzył mężczyzna – sam muszę o siebie zadbać.
Jeszcze przez chwilę dało się jedynie słyszeć spieszne przygotowania grupy, po czym znów zabrzmiał ostry głos, jednak teraz przepełniony radością.
- Jak ja lubię te twoje szybkie decyzje. Nie pozostawiasz mi jednak wyboru. Szykuj się więc, idę po ciebie.
- Po moim trupie. – Odkrzyknął Cygnus wyjmując papierosa z ust i mocując się z sprzączką od pudełka z nabojami.
- Jak wolisz. Mnie to nie robi różnicy. – Odpowiedział mu głos.
- Szukujcie się, idą. – Powiedział kapitan do swojego oddziału.
We wrota kaplicy ktoś zadudnił.
- Puk, puk. Już jestem. Pewnie nie spodziewałeś się mnie tak szybko. Ja jednak lubię robić niespodzianki, ale ta nie będzie dla ciebie zbyt miła. – Znów odezwał się głos.
Teraz Cyg już nic nie mówił, tylko zaciągnął się. Wiedział co go czeka, ale nie bał się. Przypomniał sobie piosenkę, którą Ona często nuciła.

„Przecież w marzeniach miało być lepiej.
Ale my tworzymy świat, w którym ktoś oblicza czas....
Może po drugiej stronie jest lepiej.”

Na chwilę zamknął oczy. Kiedy je otworzył, był już pewny wszystkiego.
Po kilku godzinach wszystko ucichło. Nie pozostał tam nikt, kto mógłby podnieść kielich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 10:21, 30 Sie 2006    Temat postu:

Zaheel, siostrzyco, w świecie twoich militarnych opowiadań czuję się jak na własnym podwórku! Smile
(Hekate salutuje z rozmachem)
Bardzo dobry tekst, o niebo lepszy od „Preuve d'amour”. Aż ciarki przechodzą, to pewnie przez ten dwugłos modlitewno-wojskowy. Mocna scena, cholernie mocna, Merlinie, jaką ja mam słabość do partyzanckich opowieści! Na dodatek nieźle napisana, mam wrażenie, jakbym widziała to wszystko własnymi ślepiami. Każda postać ma osobowość wyraźnie zarysowaną, chociaż to taka krótka literacko rzecz.

Co do spraw technicznych:

Cytat:
z nad

Ort! Razem piszemy.
Cytat:
Była dość młoda, choć już nie pierwszej świeżości

Nieee, zupełnie niepotrzebna dawka komizmu. Jakbyś mówiła nie o człowieku, ale o karpiu...
Cytat:
Można powiedzieć, że była piękna gdyby nie czarna opaska zasłaniająca lewe oko

... że byłaby piękna...

Na twoim miejscu przejrzałabym jeszcze tekst, bo często powtarza się czasownik "być" w różnych konfiguracjach. Ale to naprawdę jedynie drobiazgi do wyszlifowania, całość jest dobra.

Napisz coś jeszcze w tym stylu, o tym reżimie! Proooooszę!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 9:16, 10 Wrz 2006    Temat postu:

Bardzo sznuję twoje zdanie Hekatko, szczególnie jeśli chodzi o opowiadania. W tych jeszcze cały czas się uczę, więc jeszcze nie wszytsko jet idealne. Nie wiem czemu, ale dażę je więszym sentymentem niż Preuve. Może ze względu na Cygnussa?
Błędy poprawię jak tylko znajde się w domu.
Dzieki.
<tuli>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin