Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Knajpa IV
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 453, 454, 455  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 0:08, 18 Wrz 2008    Temat postu:

I bardzo dobrze, że większość nie wytrzymuje tu długo. Nie lubię tłoku. Very Happy

Zastanawiam się, jak na twoje podejście do mirriel podejdą fani (i wyznawcy...) tego forum. Bo pomimo braku otwartej krytyki dało się w poddtekście wyczuć pewną dozę... niepozbawionej sympatii pobłażliwości. Zwłaszcza przy uwadze o głównonurtowych forach literackich.

*nalewa sobie rumu*

Mój tata jeszcze nie zaczął grzać, więc marznę - ale zaraz idę spać, bo całą poprzednią noc kułam karne. Mam nadzieję, że będą z tego efekty. Nienawidzę egzaminów pisemnych - zero kontaktu międzyludzkiego, na pewne tematy lepiej mi się wypowiada ustnie, no i jak mnie widzi i wie, że byłam na wszystkich wykładach, na których być mogłam (jako jedna z może czterech osób na roku), to raczej ciężko postawić złą ocenę, nie?

No i muszę czekać na wyniki. Ugh.


Ostatnio zmieniony przez Ceres dnia Czw 0:12, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Czw 1:33, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Rację prawisz Smile
Ja też - no w większości przypadków, bo bardzo wiele zależy od egzaminującego - wolałam ustne. Co prawda tam już nie można było ściągnąć (haha, powiedziała ta, co nigdy ściągać nie potrafiła Razz), trzeba było wykazać się iskierką, no ale... właśnie. Miało się kontakt z egzaminatorem, a nie jakiś bezosobowy, niemalże wirtualny byt-niebyt, profesora zza katedry, zza magicznej, nieprzekraczalnej bariery - który sprawdzał tylko twoje wypociny, naskrobane podczas dwóch godzin egzaminu, w dodatku interpretując to wszystko jak mu się żywnie podobało, bez możliwosci weryfikacji i dopytania autora "co właściwie chciał powiedzieć".

Wkurzały mnie niektóre pisemne egzaminy, bo czasami trzeba było zabawiać się w farsę, teatrzyk, pisać "językiem wykładowcy" - czyli z pewną manierą (bełkotać innymi słowy) i tylko wtedy dostawało się najwyższe oceny. Wiedza przedstawiona z twojego punktu widzenia, twoim sposobem mówienia, choćby i zgodna z wiadomościami podręcznikowymi, nigdy nie została oceniona pozytywnie, jeśli nie było w twojej wypowiedzi... odpowiedniej otoczki słownej - upiększających, gmatwajacych wszystko falbanek i pseudo-mądrości :/

Na ustnym byłoby lepiej. Zwsze można by powiedzieć więcej, wyjaśnić wiecej, nie dać sobie przerwać Razz, wtrącić coś, albo z gracją zjechać deczko z tematu Wink (jeśli pytanie kłopotliwe było i wiedzy miało się więcej z innego tematu).

Poza tym, ustne egzaminy są takie kontaktowe. Takie... staroświeckie. Wiem, nienajlepsze to słowo, ale tak mi się kojarzą. Ze starą szkołą, gdzie mamy mentora i adepta. A rozwój dzisiejszych szkół, ich zautomatyzowanie, zwirtualizowanie, dąży do całkowitej anonimowości, zatracenia kontaktu student-nauczyciel. To jest niezdrowe. Egzaminy pisemne też są... hm... ścianą lodu. Zawsze były. Wydawały mi się taką masową produkją wykształconych osób. Takim zarządzaniem zasobami ludzkimi, bez patrzenia tym zasobom w oczy i wchodzenia z nimi w jakiekolwiek ludzkie interakcje. Kiedy widziałam te rzędy stolików, albo aulę z karteczkami leżącymi na pulpitach, przed oczami zawsze stawali mi Chińczycy w jakiejś dobrze prosperującej fabryce. I czułam się jak taki Chińczyk, który siada przy swom stoliczku, tak jak wszyscy inni Chińczycy, i jest tylko jakimś trybikiem, tudzież chomikiem, należącym do wielkiej eksperymentalnej hodowli magistrów.

Za to egzaminy to ustne, to już zupełnie inne odczucia, zupenie inna jakość, atmosfera egzaminowania. Na ustnych jest się konketną osobą, której trzeba popatrzeć w twarz i wysłuchać, co ma do powiedzenia (często obserwować jej zdenerwowanie, emocje, zadumę). Na ustnym przestaje się być tylko numerem indeksu Wink


Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Czw 1:49, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:59, 18 Wrz 2008    Temat postu:

*chichra się po przeczytaniu wywiadu*
Piękny. Możesz dawać wywiady do gazet, to zacznę kupować gazety Wink

Jakoś brakuje mi na wszystko czasu. Z miłego planu lekcji zrobiła się wielogłowa, długoszyja hydra, która ma zamiar mnie wchłonąć trzema paszczękami naraz. Troszku męczące, ale np. mojego dodatkowego angielskiego nie oddałabym za te półtorej godziny odpoczynku.

Chociaż historii, kiedy nie jest mi już potrzebna, chętnie bym się pozbyła. I tak, nadal umiem tylko dwie daty na dzisiejszy sprawdzian. Nie, nie mam zamiaru się więcej douczać.

I w ogóle, to szyję. Jednego dnia kaszlę, drugiego płaczę, trzeciego zemszczę, ale szyję.

*zwija butelkę gellertówki*

(merrik, twoja Honest się dorosła ;d)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 9:11, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Haa wiem OrośSmile
A Twoje popękały! I Lord Golden(i kto tu ma obsesję??) ma skrzydła!Smile
A ja dziś mam 3 języki polskie i błagam trzymajcie za mnie kciuki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 14:33, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Ano, ja też wolę egzaminy ustne, bo jak się denerwuję, to dostaję gadaczki Wink Poza tym mówię z taką ekspresją, że profesorowie są święcie przekonani, że nic mnie bardziej nie interesuje od ich przedmiotu... ("Pani Natalio, pani się interesuje językoznawstwem, prawda?" BUAHAHAHAHA)

Ale pisemne tyż się czasem przydają. Ja, na ten przykład, w tej sesji marzyłam o pisemnym z literatury współczesnej, bo wiedziałam, że egzaminator, to świr, i dostanę ocenę za wszystko, poza wiedzą. Gdybym pisała, to przynajmniej nie musiałabym tego dupka widzieć.


A dzisiaj na praktykach dowiedziałam się, jaki to Faust jest zabawny. Ło matko, jak oni się chichrali przy czytaniu, normalnie myślałam, że padnę! Szczególnie przy wypowiedzi Fausta, który grozi Mefistofelesowi, że jeśli ten nie spełni jego życzeń, to "koniec z nimi".
Wink
Skojarzenia homo są wszędobylskie, przenikają nawet do muzycznego liceum i bawią... o dziwo... przede wszystkim... facetów? Wink

Jutro robię Giaura. Pewnie będzie jeszcze zabawniej. A już przy Werterze, to sama się chyba popłaczę ze śmiechu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Czw 16:30, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Ano, z tymi egzaminami to faktycznie różnie bywa. Jak zaczynałam studia to modliłam się o to, żeby nie mieć żadnego egzaminu ustnego (taa, bo na filologii to bardzo realne jest...), bo mnie sama myśl o takim egzaminie dosłownie paraliżowała, ale teraz wiem już, że niektóre przedmioty po prostu łatwiej jest zdawać w ten sposób, i nie chodzi mi tu tylko o bezpośredni kontakt wykładowca - student, ale też o to, że niektóre informacje łatwiej jest przekazać ustnie niż pisemnie (a niektóre w ogóle tylko ustnie można przekazać, co nie? Wink). Także obecnie na ustne nie narzekam. Stresują mnie ogromnie, to jasne, ale jakimś cudem nigdy jeszcze języka w gębie nie zapomniałam (choć byłam tego bliska kilka razy XD).

Hekatku, piękny wywiad! A za te ciepłe słowa o Lunatykach to masz ode mnie wielkiego buziaka :* Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:00, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Miałam dzisiaj kółko z polskiego i powiem wam tyle - chodzę do szkoły 12 rok i się dopiero dowiedziałam, że istnieje coś takiego jak epifora. Shocked Nie mówiąc o tym, że pierwszy raz usłyszałam, jak powinna wyglądać analiza/interpretacja, z którego to poznania się dowiedziałam, że ni *cenzura* nie umiem pisać prostych analiz. Nie mówiąc o interpretacjach.

Ja jestem nerwusem, który z nerwów dostaje histerycznych ataków śmiechu. Poza tym moje zdolności składnego mówienia i jakichkolwiek wypowiedzi ustnych wahają się w okolicach 3 w skali 1-10. Nie wiem, jak zdam trzy matury ustne, nie wiem, jak ja pójdę na studia (jak matur nie zdam, to i na studia nie pójdę, huh, proste).

*siada smętnie w kącie*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Czw 18:09, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Och, ja nie znoszę publicznych wstąpień. Ale ustny egzamin to nie wystąpienie, mimo że mówić trzeba. To tylko pogaduszki takie, w cztery oczy (lub nieco więcej oczu) Wink Jakby nie było, to i tak kameralnie jest.

Co innego większa mowa. Też zawsze myślałam, ze zapomnę jezyka w gębie, ale jak przyszło mi poprowadzić prezentację na jakimś cholernym zlocie kół nauko(a)wych z całej mojej uczelni Razz, to okazało się, że i składnie i swobodnie mi to wyszło. No, przynajmniej inni tak mówili, bo ja denerwowałam się troszku, więc miałam wrażenie, że to całe moje napięcie widać. Kurcze, ja to dziwna jestem, nie umiem tak walnąć mowy spontanicznie, na luzie zupełnym (może doświadczenie mówcy jest do tego potrzebe, a ja go nie posiadam), zawsze przed jakąś 'mową' muszę się do niej przygotować, powtórzyć sobie, poćwiczyć, co będę mówić i po czym, mieć kartkę z jakimiś punktami pomocniczymi, schematem wystąpienia, i przeżywam to wszystko, jakbym miała występować przed samym Dalajlamą Laughing Ale właściwie zawsze denerwowałam się raczej przed wystąpieniem i na samym początku - a jak zaczełam, to już po chwili szło gładko.


Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Czw 18:15, 18 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 18:21, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Ja też zawsze przeżywam. Cholernie. Jak na jakiejś-tam gali każą mi czytać wiersze, tudzież się składnie wypowiadać, to dostaję dygotki, że ho. I chyba się nigdy nie uodpornię, niestety.

Ale egzamin, to faktycznie insza inszość. Robisz z siebie idiotkę tylko przed jedną osobą Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Czw 22:57, 18 Wrz 2008    Temat postu:

Witam!
Mówicie, ze egzaminy ustne nie są takie złe? Miejmy nadzieję, bo jak mam wyjść przed komsję i cos powiedziec to żołądek ucieka mi do pięt. Ale w końcu wszyscy przez to przechodzą, więc i ja dam radę. Jak na raziej estem na etapie kompletowania potrzebnych rzeczy na wyjazd. Nawet nie wiedziałam, że tylu rzeczy potrzeba.
Pietrze, staryn obyczajem Glizdogońskiej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 11:42, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Łiii, koniec tygodnia, jak fajnie!
Problem w tym, że dręczy mnie jakieś gÓpie przeziębienie - a nie mam czasu chorować, bo jestem towarzysko, ekhm, rozrywana Wink

Fajnie mi się dzisiaj lekcję prowadziło. I w ogóle mam jakiś dziwnie dobry humor. Ciekawe, co też z tego wyniknie...?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pią 16:30, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Ja też mam dzisiaj dobry humor ^^ Wczoraj pierwszy raz w życiu upiekłam ciasteczka i wyszły przepyszne! A poza tym widziałam dziś w Carrefourze chłopaka, który podoba mi się już od ponad półtora roku, no i... miło go było znowu zobaczyć Wink Szkoda tylko, że mimo faktu, że tańczyłam z nim na studniówce i poloneza i Let's get loud Jennifer Lopez, nie wiem nawet, jak się nazywa XD Adam chyba... o.O

A poza tym jestem w absolutnym szoku, bo jest dopiero 19 września, a mój plan zajęć na semestr zimowy już sobie został umieszczony na stronie wydziału! I jest boski, bo oprócz tego że oczywiście codziennie mam kupę zajęć, a we wtorek pierwsze są od 10.30 do 12.00, a drugie od 17.00 do 18.30, to najważniejsze jest to, że w środę będę kończyła już o 15.00, a to oznacza, że dam radę dojechać na 15.30 na zajęcia z irlandzkiego!!! OMG, jakże jestem radosna ^^ Pijmy po prostu, ludzie kochane! Very Happy

*wygania Petera do spiżarki po skrzynkę Glizdogońskiej*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Pią 16:53, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
we wtorek pierwsze są od 10.30 do 12.00, a drugie od 17.00 do 18.30


O fuuu... jak ja nie znosiłam takich przerw! Zawsze się wpychałam na zajęcia do innej grupy Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pią 17:22, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Oj tak, przerwy są koszmarne. Chyba. W zeszłym roku na szczęście nie miałam żadnych okienek. A i to jest do zniesienia, bo jest na tyle duże, że do domu można wrócić, lekcje poodrabiać, obiad zjeść a nawet kimnąć się Wink Zresztą w pewnym sensie sama sobie takie okienko zaserwowałam, bo mogłam wybrać zajęcia wf o jakiejś późniejszej godzinie - moglismy zapisywać się na zajęcia odbywające się w godzinach 10.00 - 16.30. Ja po prostu chciałam je mieć jak najwcześniej z głowy ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Pią 17:44, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Rano na wf?
Ja bym chyba wolała na końcu mieć wf. No, ale jeśli potem masz jeszcze zajęcia to fakt, lepiej wczesniej mieć i jeszcze sobie prysznic wziąć i odpocząć.

Hahaha! Pamiętam swój wf (zajęcia judo), po których to miałam strasznie nuuuudne wykłady z roślin ozdobnych, do tego w takiej strasznie małej sali, gdzie były krzesełka z przykręconymi doń pulpicikami (bo żeby zmieścić w tej sali ponad 80 osób, to trzeba było zrezygnować z ławek Razz). Oczywiscie zasypiałam na tych wykładach w momencie, kiedy wyłączali światło i pozakywali slajdy tych cholernych kwiatków. Zawsze zaypiałam, byłam tak zmęczona po judo, że nie dało rady nie zasnąć (niby małe krzesełko z małym pulpitem, a da się spać! Wink). A potem na kolokwiach wiedziałam tylko, że wszyskie kwiatki są żółte! (ale nazw, tym bardziej łaciny, za cholerę nie mogłam sobie przypomieć Laughing).

Edit. Mój Borze! Nigdy nie oglądałam Gwiezdnych Wojen jakoś dokładnie. Teraz oglądam cz.III i stwierdzam: Anakin to idiota. Boru jedyny, a myślałam, że to będzie ciakawa postać! Był jeden świetny moment, kiedy targany był wątpliwościami - jedyny moment pełen smaku, aż przykleiłam się do ekranu! Mr. Green Ale potem... łeee... to całe jego przejście na Ciemną Stronę jest niestety pytkie jak kałuża. 1. Idiota - no bo jak Jedi, któremu wpajano pewne pryncypia, jest w stanie uwierzyć tak szybko, tak naiwnie, że Ciemna Strona uratuje Padme przed śmiercią (ja rozumem ciekawość, rozumiem pociąg, ale do jasnej anielki, to w CO on wierzył? czy on był niedorowinięty? Idiota). 2. Dał się zamotać - no i fajnie, bo inaczej nie byłoby zabawy. To, że czuł się wykluczony, oszukiwany, że miał wątpliwości, komu ufać - rozumiem. Ale ostatecznie, po tym jak Kancelrz ujawnił się, że jest Lordem Sithów - Anakin sam zdecydował się odstąpić od niego i oddać go w ręce Jedi. Jednak kiedy dochodzi do walki i ginie jeden z rycerzy Jedi, ten jak idiota nie ma już żadnych wątpliwości, po czyjej stronie stanąć, choć jeszcze chwilę temu sam chciał obalić Kanclerza! Choroba, ja naprawdę myślałam, że kiedy klękał i zgadzał się na jego warunki, jeszcze targały nim wątpliwosci, że jeszcze sam nie wiedział, co powinien zrobić, że był w szoku, amoku, rozpaczy, pomieszały mu się zmysły... Och, ale byłam pewna, że nie wierzy w to pieprzenie, że Sithowie skończą wojnę zaprowadzą pokój (taa, koniec wojny przy pomocy pięści - trzeba być idiotą... no właśnie). Serio, zawiodłam się na tej postaci. Liczyłam na coś badziej wysmakowanego, coś zawiłego... trudnego psychologicznie. Jakieś niepewności, dłuższe wahanie się, zmagania wewnętrzne, kilka dodatkowych wątpliwości, może jakaś wyraźna zdrada Jedi, bezpośredni cios skierowany w niego, niewybaczalne kłamstwo, wielki zawód? Nie wiem co, ale COŚ wyrazistego, co pociągnęłoby go na Ciemną Stronę. A tu rach-ciach, byłem Jedi, teraz mi się odechciało i jestem Darth Vader. Idę do Świątyni zrobić rozpierduchę i powyrzynać wszystkich Jedi. Nagły zwrot o 180 stopni. Pod wpływem czego? Pytkie toto, łojeżu Confused 3. Haha, a najlepsze jest to, że wykrzyczał Obi-Wanowi w twarz, że Jedi stanęli przeciw Republice i zrobili zamach na Kanclerza (przeca sam do tego rękę przyłożył, również za jego sprawą do tego doszło).

No idiota. Jak Bora kocham.

Phi!
(a może on coś wąchał i mu zaszkodziło?)
Siem rozgadałam Razz


Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Sob 0:09, 20 Wrz 2008, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> DZIUPLA POD KSIĘŻYCEM Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 453, 454, 455  Następny
Strona 9 z 455

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin