Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jak Krukonka Ślizgona miłowała

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:21, 17 Cze 2007    Temat postu: Jak Krukonka Ślizgona miłowała

Tekst głupawkowy. Za dużo słoneczka. I w ogóle, knuło się i knuło.
Nie pamiętam z kanonu prawie nic o Mafaldzie Hopkirk. Ale przyjmijmy, że ona to ona.
Miłego czytania i wytykania wszelakich błędów językowych!

Zapomnijmy o Voldemorcie i innych tego typu głupotach. Przypuszczam, że o nauczycielach też. I Filchu. I takich niemiłych sprawkach.
Anty-kanon rządzi Razz
Czyli Ori sobie uknuła na plaży, jak mogła wyglądać 7 klasa Huncwotów&Seva. Czyli wszelkie dziwne związki. Czyli... No, proszę czytać. O.

Jak Krukonka Ślizgona miłowała


Ciemnowłosa Krukonka wpatrywała się w pieczeń. Wzrok miała nieprzytomny. I to nie było absolutnie związane z jej partnerem z projektu na Starożytne Runy. Absolutnie nie.
Cholera jasna, Mafalda była tylko Krukonką. Nie umiała kłamać. Nawet przed samą sobą.
Mafalda miała ochotę zadźgać pieczeń. Niestety, zdawała sobie sprawę, że pieczeń była już nieżywa. I upieczona. I pachnąca.
Ale zdawała sobie sprawę z tego, że ma problem. Pierwszy raz w życiu. Akurat teraz, kiedy skończył się projekt, to zdała sobie sprawę, że się zakochała.
A że Mafalda była osobą konkretną, postanowiła coś w tej sprawie zrobić. Wóz albo przewóz.
Spojrzała na obiekt swych przemyśleń (Jego, nie pieczeń), który akurat wychodził z Sali.
Odrzuciła dramatycznie widelec i ruszyła za nim.

<>

Severus Snape zgłupiał. Znaczy, tak określił swój stan – totalne zgłupienie – po tym, jak Hopkirk złapała do przy wejściu do lochów i obdarzyła dziwnym spojrzeniem. W pierwszej chwili myślał, że jest wściekła. Do czego miała pełne prawo, biorąc pod uwagę, jak głupio skopał jeden z akapitów tłumaczenia „Kronik Wszelakiey A Wspaniałey Morgany Dokonań”.
Jednak to, co usłyszał, było jeszcze straszniejsze.
A zawsze uważał Krukonów za inteligentne bestie!
Ona też była inteligentna, oczywiście, nawet to, co powiedziała mogło brzmieć inteligentnie i elokwentnie, gdyby nie było akurat tym.
Severus Snape pierwszy raz w życiu nie znalazł zjadliwej odpowiedzi na czyjeś zarzuty. Hm, chociaż to nie były zarzuty. I w życiu nie spodziewał się, że będzie postawiony w takiej sytuacji.
Chyba, że...
Ale przecież nie uwarzył eliksiru miłosnego! To poniżej jego godności!
W efekcie nie powiedział nic, co Krukonka przyjęła bardzo spokojnie. Nawet nie mrugnęła. Kiwnęła głową, szepcząc coś w stylu: „Cóż, to było do przewidzenia”. I poszła sobie.

<>

Syriusz myślał, że nigdy już nic go nie zaskoczy.
Mylił się.
Albowiem oto niebrzydka Krukonka (ciemne kręcone włosy, jasnoszare oczy, czysta... pfu, jasna cera, niewątpliwie kobieta) wyznała miłość Snape’owi.
Nie to, żeby wyznania tego typu były dla Syriusza nowością, średnio raz na miesiąc jakaś zdesperowana dziewuszka wysyłała mu liściki, ale...
Przecież Lunatykowi żadna nie wyznała miłości! Ani Pete’owi! Ani nawet Jamesowi, beznadziejnie zapatrzonemu w zielonooką!
A Snape’owi wyznała. Co za desperatka. A może ją napoił jakimś wywarem?
Nie, to odpada, bo by inaczej zareagował. Bo Syriuszowi na widok miny Smarkerusa pociekły z oczu łzy duszonego śmiechu.
Całą noc myślał, jak to wykorzystać. Nie powiedział nic nawet Jamesowi.
Ale oto zbliżała się jego Wielka Chwila. Wypatrzył Krukonkę, sprawdził, czy Snape patrzy i ruszył do akcji.

<>

Mafalda jakoś przełknęła gorycz porażki. No, przecież, ona nie mogła się szczęśliwie zakochać. Zresztą, statystycznie wręcz nie powinna, skoro to jej pierwszy raz.
Od zawsze wiedziała, że nie ma u nikogo szans. Piegi, zadarty nos, ciągłe mądrzenie się, kompleks niższości, potwornie kręcące się włosy.
Nawet jeśli osobą, u której miała mieć szanse, był Severus Snape.
W każdym razie, jego reakcja sprawiła, że Mafalda nie była w stanie ruszyć śniadania. Dziewczyny wokół rozmawiały o teście z mugoloznawstwa (na które Mafalda, jako osoba z tak szanowanej rodziny czystej krwi była zobligowana nie chodzić), a ona czuła, że jest jej słabo. I że absolutnie nie może spojrzeć w kierunku stołu Ślizgonów.
- Maffie? – usłyszała za sobą pretensjonalny głos. Och, znowu Black przyszedł do którejś z dziewczyn. Średnio co trzy tygodnie jego wybranką zostawała jakaś Krukonka.
- Maffie? – powtórzył, a dziewczyny ucichły. Mafalda smętnie grzebała łyżką w owsiance.
- Hej, Hopkirk, jemu chyba o ciebie chodzi! – szepnęła jej do ucha Selena Zabini.
Mafalda spojrzała za siebie.
Black uśmiechał się w ten swój pociągający sposób, próbując sprawiać wrażenie poważnego i dojrzałego.
Gdyby potrafił być chociaż w połowie tak dojrzały, jak...
Przegoniła myśli o Severusie.
- Co, Black? Znowu nie odrobiłeś transmutacji? – westchnęła, sięgając do torby.
Dziewczyny wydały z siebie głośny jęk.
- Eee – Syriusz Black zdał się być wyprowadzonym nieco z równowagi. Oczy nabrały dziwnie psiego wyrazu. – Znaczy, Maffie, dlaczego uważasz, że przyszedłem tu po pracę domową z transmutacji?
- Maffie? – wydusiła z siebie Mafalda i kwiknęła ze śmiechu. Strasznie się tego wstydziła, ale tym razem...
- Obrażasz mnie takimi insynuacjami... – Black ciągnął, jakby nie usłyszał kwiknięcia Mafaldy.
- Nie muszę cię obrażać, Black, sam dużo lepiej robisz z siebie głupka – nie miała pojęcia, co jej każe to mówić, ale wiedziała, że to jest najodpowiedniejszy komentarz w tej sytuacji.
Black zamrugał oczami głupio i zaczerwienił się.
- No cóż, miałem nadzieję, że umówisz się ze mną na przyszłe Hogsmeade... – połowa dziewczyn przy stole Ravenclawu jęknęła. – Ale niestety muszę stwierdzić, że ten jeden jedyny raz zgodzę się ze Smarkerusem, rezygnując z tak idiotycznego pomysłu. Nawet on...
W Sali zapanowała cisza. Mafalda poczuła, że jej słabo.
I że jest wściekła.
- Jesteś idiotą Black – szepnęła. – Jesteś cholernym idiotą, który nie rozumie czegoś takiego jak uczucia, idiotą, który uwielbia patrzeć na swoje odbicie, który tylko czeka, aż połowa Hogwartu zemdleje, słysząc jego... twój... pseudodojrzały, pseudoaksamitny ton głosu. Jesteś niedojrzałym idiotą, który myśli, że wszystko może mu ujść na sucho, kiedy mrugnie w odpowiedni sposób.
- Prawie jak Evans – usłyszała cichy szept Pottera, który puścił jej oko znad ramienia Syriusza. – Ale to jednak nie to samo!
Mafalda udała, że tego nie słyszy. Acz i tak zrobiło jej się jakoś raźniej.
- Wolałabym się umówić z każdym, niż z tobą. Przypuszczam, że nawet gumochłony profesora Kettleburna mają więcej rozumu niż ty. I jeśli oczekiwałeś, że rzucę ci się w ramiona tylko dlatego, że mówisz do mnie „Maffie” – skrzywiła się lekko, wymawiając ohydny wyraz. – To się grubo myliłeś.
I ruszyła ku wyjściu.
- Mafalda... – ktoś złapał ją za szatę. Zielone oczy Evans gapiły się na nią ze zrozumieniem – Chcesz może porozmawiać o Seve...
- Evans – wycedziła przez zęby Mafalda. – Jeśli bym chciała nagle, po siedmiu latach znajomości, zacząć z tobą rozmawiać, to na pewno bym cię uprzedziła. Jednak teraz mam zamiar iść i się rozpłakać gdzieś w ciemnym kącie, żeby nie robić z siebie pośmiewiska przed całym Hogwartem. Ciężko to pojąć?
Evans wytrzeszczyła oczy, ale kiwnęła głową.
Mafalda ruszyła przed siebie.

<>

Zamknęła się w kabinie i rozbeczała.
Co za wstyd. Co za beznadzieja!
Tak się wydrzeć w Dużej Sali! Podczas śniadania! Przynieść tyle wstydu rodzinie!...
A jeśli odejmą jej punkty?! Nie zniesie świadomości, że Ravenclaw stracił szanse na Puchar Domów tylko przez jej idiotyczne pokręcenie uczuciowe!
Ten beznadziejny kundel musiał to zrobić. Musiał jej to wypomnieć. Skąd w ogóle się dowiedział? Przecież nie od niej, i Severus na pewno też by tego nie wygadał... Na pewno nie Blackowi.
W każdym razie, to było straszne. I teraz wiedziała, że...
Skrzypnęły drzwi od łazienki.
Mafalda wydmuchała głośno nos.
- Wynoś się, kimkolwiek jesteś! – wrzasnęła. – Jak prefekt naczelny odejmę punkty twojemu domowi, jeśli nie posłuchasz polecenia!
Ktoś zatrzymał się, ale nie wyszedł. Mafalda była wściekła.
- Ach, wiedziałam, że to ty, Evans! – powiedziała. Nagle poczuła, że złość ją opuściła, zostało tylko zrezygnowanie. – Mówiłam, żebyś za mną nie szła. To takie upokarzające. W życiu się tak nie uniosłam. Na Rowenę, zachowałam się jak Gryfonka! Zachowałam się jak ty, po SUMach, nad jeziorem! Co za wstyd!
Zachlipała cicho.
- Nie rozumiem siebie. Przecież to nienormalne. Hormony mi się obudziły. W wieku siedemnastu lat. I nagle się beznadziejnie zakochuję, a on mnie olewa, a potem nie wiem, skąd Syriusz Black o tym wie i mnie upokarza... Po prostu, no, Evans, przecież ja i tak wiem, ze ty skończysz z Potterem! Myślisz, że bycie niedostępną go grzeje? Może i tak, nie wiem, jego brak psychiki jest istotnie niezgłębiony... Ale mu się znudzi, jeśli się nie opamiętasz, ja to wiem. Jednak wiem, że się opamiętasz i będziecie razem, aż do końca swych dni... Evans? – zapytała niepewnie. Zielonooka Gryfonka zawsze się wściekała przy takich tekstach. Na pewno by to skomentowała. Na pewno.
Ale nikt tego nie skomentował. Czyli, za drzwiczkami kabiny nie stała Evans.
Mafalda poczuła, że umarła już drugi raz tego ranka.
- Nie, proszę, nie – wyszeptała załamana. – Proszę, błagam, nie mów, że pomyliłam łazienki i to ty?
- Nie martw się, nie jestem Blackiem – Mafalda uchyliła drzwiczki i natychmiast je zatrzasnęła. - To tylko ja.
I zawyła.

<>

Cóż, Severus czuł się dziwnie. Najpierw się w nim zakochała, potem zrobiła Gryfońskie przedstawienie ze Ślizgońskimi argumentami w Wielkiej Sali, a potem odeszła.
Mina Blacka rozbawiła Severusa, naprawdę do rozbawiła. Ale musiał ukryć swój uśmiech przed innymi. Cóż, jego reputacja (a raczej jej resztki), już i tak została wystarczająco nadciągnięta.
Ze zdumieniem zobaczył Mafaldę skrywającą się w męskiej łazience.
I wysłuchał jej bezładnego monologu.
- To tylko ja – dodał. – Hej, Hopkirk... Znaczy, Mafal...
- Nie chcę litości! – zawyła. Westchnął.
- Wolisz, żebym mówił na ciebie Maffie? – nie mógł powstrzymać się od takiej małej złośliwości. Nawet jeśli miała się skończyć zatopieniem Hogwartu przez łzy Krukonki.
Dziwny odgłos z kabiny, coś jakby parsknięciem a cichym wyciem, zdziwił go.
- Mafalda? – dodał. Ale nic się nie odezwała.
- No cóż, skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, to ja w odpowiedzi na twój elokwentny monolog przeprowadzę własny – odchrząknął, czując się dziwnie. Powinien był sobie pójść, a nie wygadywać bzdury. – Naprawdę myślisz, że Evans w końcu będzie z Potterem? Straszne połączenie, wyobraź sobie ich córkę... Rude, potwornie poplątane włosy, zielone oczy, okulary, pod pachą „Eliksiry dla zaawansowanych” i znicze w uszach. To wręcz zakazane. Pomiot szatana, bym powiedział. Jakoś nigdy mi się nie widziało, żeby ona coś ku temu pajacowi czuła, ale ja tam nie znam tej waszej chorej psychiki. Jeśli potomstwo Pottera i szlamy powinno być zakazane, to dziewczyńskie myślenie w ogóle nie powinno istnieć.
Przestała wyć. I szlochać. Czyli dobrze, taktyka „gadaj głupoty, byle nie zaczęła myśleć” działała.
- No, ale jeszcze gorzej, jeśli zdarzy się chłopak z waszą psychiką. To wtedy jest jeszcze gorzej... Popatrz chociaż na Blacka – skrzywił się z odrazą. – Tyle przed nim możliwości, wystarczy porównać go z Regulusem, a ten idiota włóczy się z hołotą. Z Potterem – to gorsze niż hołota. Zdrajcy krwi, szlamy... Ale to jeszcze mało!
Słuchała go! Nie miał pojęcia, dlaczego, ale sprawiało mu to ogromna satysfakcję – być słuchanym.
Ściszył głos.
- Jest jedna rzecz, o której nikt nie wie... Nie przypuszczałem o coś takiego Blacka, aż w zeszłym roku mi jego brat o tym opowiedział... I on sam to potwierdził, idiota... – przysunął się do drzwi i wiedział, że ona zrobiła to samo. – Ale ty chyba nie chcesz wiedzieć?
Prychnęła, co przyjął za zachętę.
- Spójrz kiedyś na Blacka i Pottera na... Hm, masz z nimi transmutację? Pewnie siedzą obok siebie? – wiedział, że Mafalda kiwa głową w oczekiwaniu. – Popatrz na rękę Blacka, jak ściska za kolanko Pottera... Niesmaczne, ale prawdziwe...
- Co?! – zawołała, uchylając drzwi. – Black i Potter są... teges?
- Black na pewno – Severus kiwnął głową i uśmiechnął się krzywo. – Co do Pottera nie jestem pewien. Nadal szaleje na punkcie Evans, chociaż jestem pewien, że z Blackiem nie ograniczają się do obłapywania pod ławką...
Mafalda kwiknęła. Taki śmieszny chichot. Severusa strasznie bawiły te jej kwiknięcia.
- To co, wyjdziesz? – spytał.
Drzwi natychmiast się zatrzasnęły.
- Nie! Nie myśl, że perwersyjnymi opowiastkami zmusisz mnie do wyjścia i...
- Nie o to chodzi – westchnął i uśmiechnął się do siebie. – Za pięć minut masz transmutację i myślałem...
- Co?! – odskoczył akurat w porę, gdy drzwi rozwarły się z hukiem. Mafalda, potargana, z zaczerwienionymi oczami wyskoczyła z łazienki, ocierając twarz rękawem.
- O nie, zostawiłam... – wrzasnęła, rzucając się ku drzwiom.
Zagrodził jej drogę. Ależ była niska, naprawdę, musiała unosić głowę, żeby spojrzeć mu w twarz. Jasnoszare oczy błyszczały zaczerwienione.
- Mam twoje książki – dopiero chwilę wcześniej zauważył, że je wziął. Nie miał pojęcia, jak i kiedy, ale był pewien, że miało to coś wspólnego z Evans przepychającą się obok niego w wyjściu z Sali.
- Och – Mafalda rozluźniła się nieco. – Dziękuję. Ale naprawdę muszę...
Nie miał pojęcia, co nim kierowało w tamtej chwili. Nie myślał. Czarny Pan jakby nigdy nie istniał, tak jak Potter, Evans, Black i cała reszta hałastry. W ogóle, nic. Zero.
Nachylił się i musnął swoimi ustami jej usta.
Przerażony swoim postępkiem wypuścił jej torbę z ręki i odsunął się.
Oczekiwał, że będzie wściekła, że będzie oburzona. Odraza w oczach. Tak, to powinno być efektem pocałunku.
Mafalda uśmiechała się szeroko. Przymknęła oczy. Wspięła się na palce i też go leciutko pocałowała.
Widział piegi na jej policzkach, i resztki łez.
- To co, odprowadzisz mnie na transmutację? Jestem ciekawa miny Blacka – dała mu w ręce swoją torbę, a potem uchwyciła jego prawą dłoń.
Nie był w stanie wydusić z siebie słowa.

<>

Siedział w pokoju wspólnym Ślizgonów, razem z innymi. Pośrodku swoistego kółka siedział Slughorn i patrzył w kominek rozmarzonym wzrokiem.
- I tak to właśnie było, chłopcy! – szczerzył się spod sumiastych wąsów, jakby zapominając, że ma do czynienia z prawnie dorosłymi czarodziejami. Nagle skierował swój wzrok na Severusa.
- No cóż, profesor McGonagall może i była kotką Gryffindoru, przypominającą pannę Evans, ale muszę przyznać, że – Severus wiedział, wiedział, że on mu nie przepuści. Uśmiechnął się do siebie krzywo i spojrzał w oczy Slughorna – w Ravenclawie też pojawiają się dziewczątka z charakterkiem, jak panna Hopkirk. Jej ojciec, z tego, co wiem, pracuje w ministerstwie, nieprawdaż, Severusie?
Severus nie skomentował wypowiedzi Opiekuna Domu.
- Tak, zawsze miałem nadzieję, że ty i panna Evans wykażecie ku sobie pewne, hmm, zainteresowanie – Slughorn puścił do niego oko, a Severusowi zrobiło się słabo. On i Evans?! Co za… - Ale widzę, że nasz przyjaciel gustuje w spokojniejszych dziewczątkach. Wielkie gratulacje, panna Hopkirk jest naprawdę dobrą uczennicą. Krukonka!
Severus wiedział, że wszyscy wiedzą. Black nie mógł przepuścić i rozgadać całej szkole. Cóż, i tak pół szkoły wolało rozmawiać o orientacji Blacka. Mafalda zrelacjonowała swoim współdomowniczkom prawdę o Syriuszu Blacku. A wzgardzone Krukonki tylko na to czekały.
- Niestety, przykro mi stwierdzić, że Lily... znaczy, panna Evans, wykazała się mniejszym gustem – Slughorn skrzywił się lekko, a Ślizgoni zachichotali. – Może i tworzą uroczą parę z Potterem, jednak nigdy nie miałem o nim zbyt dobrego zdania. Ostoja najgorszych cech Gryffindoru, ot co! Przykro na to patrzeć. Ta dziewczyna zmarnuje się przy nałogowym graczu w Quidditcha... Jednak, myślę, że już robi się późno, chłopcy, a jutro wasz wielki dzień! Dyrekcja zorganizowała Bal Bożonarodzeniowy pierwszy raz od przeszło 50 lat! Musicie być dobrze przygotowani do tańca!
Puścił do nich oko i wstał ciężko z fotela, kierując się ku wyjściu tanecznym krokiem.
Severus uśmiechnął się do siebie i ruszył do dormitorium.

Koniec


Ostatnio zmieniony przez Aurora dnia Wto 10:20, 19 Cze 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 15:20, 18 Cze 2007    Temat postu:

Owszem, tekst głupawy, ale pozytywnie Smile
Kwiknięcia Mafaldy mnie rozbroiły; za każdym jej kwiknięciem ryczałam śmiechem.
Aczkolwiek tyrada Mafaldy przy śniadaniu wywołała na mojej twarzy uśmiech czystej, żywej satysfakcji... Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Pon 21:16, 18 Cze 2007    Temat postu:

Raaanyyyy!!!

Nie no, fic mnie rozkwikał, rozbawił, rozluźnił... Zrobił mi dobrze - jednym słowem.
Opis dziecka... ekhem, znaczy sztańskiego pomiotu - krzyżówki Evans i Pottera, był rerelacyjny Laughing.
Podsumowanie z ust Slughorna również przezabawne. Ech Evans, Evans...
Snape złośliwiec, takiej Krukonce to tylko podsunąć broń do ręki, a użyje jej z pełną mocą. Dobrze tak Blackowi! Dobrze! Evil or Very Mad
Poza tym, sama Mafalda strasznie mi się podobała.
Cytat:
zrobiła Gryfońskie przedstawienie ze Ślizgońskimi argumentami

Fajna dziewczyna, jakby nie patrzeć Wink Ha. Zawsze powtarzałam, że mam uczulenie na Blacka i Pottera. Aż dziw bierze, że panienki na Blacka leciały - co za głupie cizie, skoro obok były dwa wartościowe egzemplarze do wzięcia. To Remusa zostawiam sobie, a Mafaldzie kibicuję i jestem z nią całym sercem. O. Mr. Green

Litertówkę znalazłam:
Cytat:
dopiero chwile wcześniej

I coś tam jeszcze mi mignęło, ale nie pamiętam.

Głupawka niekanoniczna - choć, czy ja wiem? - bardzo fajnie wyszła. Oby takich więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel
księzniczka księżycowej poświaty



Dołączył: 27 Wrz 2005
Posty: 1809
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Mare Imbrium

PostWysłany: Wto 9:00, 19 Cze 2007    Temat postu:

O matko! Właśnie czegoś takiego potrzebowałam na moje stany zaniżono-depresyjne! Kwiik!

Cytat:
jego brak psychiki jest istotnie niezgłębiony...


Bardzo celne. Uwielbiam taki zdania, doprowadzają mnie do inteligentnego uśmiechu xD

Ori, ja chcę jeszcze...!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Pią 22:36, 29 Cze 2007    Temat postu:

Ori, jesteś boska. Tego mi właśnie dzisiaj było trzeba!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 19:24, 04 Lut 2008    Temat postu:

Możesz ze mnie zrobić kotlety mielone, Oruchna, sama nie wiem, dlaczego wcześniej nie przeczytałam tego tekstu. Rany kota, toż to prawie niemożliwe, mnie umknąłby jakiś fanfik na moim własnym forum?... I to taki fanfik?...

<tłucze głową w ścianę>

Miałam wielką ochotę na coś rozrywkowego, a jednocześnie dobrze napisanego. Miłująca Severusa...eee... Maffie Wink doskonale wpasowała się w zapotrzebowanie. Lekko, przyjemnie i uroczo, żadnych ciężkich tematów i żadnych nisko przelatujących zwłok. A nastrój jak z "Potrawek" Irene Adler, fika, dzięki któremu pokochałam fanfikowanie jako takie.

Bossssskie to było, doprawdy, Mafalda i Sev, Syriusz, James, Evans... Ot młooodości podaj mi skrzydła, bo odfrunąć nie mogę!

Dzięki za chwilę relaksu.
A żeby nie było, że nieuważna jestem, dwie uwagi techniczne:
Cytat:
Znaczy, tak określił swój stan – totalne zgłupienie – po tym, jak Hopkirk złapała do przy wejściu do lochów i obdarzyła dziwnym spojrzeniem

Złapała go
Cytat:

Jakoś nigdy mi się nie widziało, żeby ona coś ku temu pajacowi czuła, ale ja tam nie znam tej waszej chorej psychiki

Czuć do, a nie ku.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 19:26, 04 Lut 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghost Rider
wilczek kremowy



Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:45, 04 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:
Naprawdę myślisz, że Evans w końcu będzie z Potterem? Straszne połączenie, wyobraź sobie ich córkę... Rude, potwornie poplątane włosy, zielone oczy, okulary, pod pachą „Eliksiry dla zaawansowanych” i znicze w uszach. To wręcz zakazane. Pomiot szatana, bym powiedział.


Cudowny tekst, szczerze powiedziawszy. Rzadko kiedy czytam naprawdę dobre fanficki anty-kanoniczne. Ten, na szczęście, jest lekki, miły i całkiem nieźle napisany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Sob 2:00, 09 Lut 2008    Temat postu:

Że ja tego wcześniej nie przeczytałam... no cóż, jestem ślepa, głucha i w ogóle, ale, niezależnie od moich rozlicznych niedociągnięć, jakoś udało mi się zauważyć, że to bardzo fajne opowiadanie było. Najfajniejszy romansik Severa z tak zwaną OFC, jaki czytałam od czasu tego starego jak świat tekstu Minerwy, którego tytułu nie pamiętam.

Ogólnie rzecz ujmując, bardzo ciekawy tekst. A Black w tym wszystkim absolutnie przoduje w doprowadzaniu mnie do... kwiknięć, choć "prawie jak Evans" też było doskonałe.

Gratulacje, O., uwielbiam twoją lekką twórczość komediową. Aż mi brakuje tych twoich fików forumowych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 23:17, 09 Lut 2008    Temat postu:

Maffie!!!

*kwiiik!*

Co za przesłodziutkie zdrobnienie! ^^

Mafalda Hopkirk to najfajniejsza OFC, o jakiej w życiu czytałam i z ręką na sercu mogę to stwierdzić. A poza tym pasuje do Seva sto razy bardziej niż Lily. Evans nadaje się dla Pottera, chociaż po przeczytaniu tegoż tekstu muszę stwierdzić, że nawet w połowie nie tak bardzo jak łapiący za kolanko Syriusz Wink Ori, niecnoto, ja teraz będę zasypiała z tym obrazem przed oczyma przez następny miesiąc!

Pure perfection, my dear Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:54, 06 Mar 2008    Temat postu:

Ach, gdyby tak nasz mały Potter faktycznie taką siostrzyczkę miał... Very Happy
Uchichrałam się porządnie. Parę schematów, parę nowości, zalać humorem i dobrym stylem i już jest coś, coś dobrego.x


Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Czw 20:54, 06 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin