Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Oscary 2013
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 21:28, 27 Sty 2013    Temat postu:

"Lincoln", proszę państwa, jak na mój gust jest za bardzo hermetyczny, przegadany i płytki jako ta kałuża w asfalcie. Ale spokojnie, Naszej Szkapie z zeszłego roku nie dorównuje, w przeciwieństwie do "War Horse" da się toto oglądać, i to nawet bez większego bólu zębów.

Nie lubię filmów, w których brakuje, hmm, uniwersalności. Że historia jest tylko historią, wydarzenie wydarzeniem, postać postacią, i niczego poza tym, co naocznie pokazane, nie można wyciągnąć. Zwykle czuję potrzebę odwoływania się do, hmm, wyższego porządku, chcę wyłuskiwać głębsze sensy i inne takie ynteligenckie bzdety. A jeżeli ich nie ma, to fajnie, jak dostaję chociaż mięsisty crack albo wciągającą fabułę. "Lincoln" natomiast... no cóż. Bohaterowie ze sobą nie rozmawiają, oni wygłaszają mowy. Problem widzimy tylko z perspektywy Izby Reprezentantów (czyt. salonowość, żadnego wdychania smrodu gówna), i chociaż niby ciekawe te niecne machlojki, to przekonywanie Demokratów do głosowania za 13 poprawką, ale tak naprawdę potencjał zostaje zaprzepaszczony i robi się po prostu nijako. Spielberg mógłby się zdecydować, czy kurde robi show, czy udaje, że bawi się w myślące kino, bo to, co stworzył, jest dziwaczną hybrydą, którą można podsumować wzruszeniem ramion.

Najsmutniejsze jest to, że mam słabość do takich politycznych, zakulisowych rozgrywek, świetnie się czuję w takich klimatach - dlatego szlag mnie trafia, że z "Lincolna" wyszło to, co wyszło.

No jasne, Daniel Day Lewis był dobry, tylko co z tego? Co mnie, do diabła, to wszystko obchodzi?

Na osłodę dodam, że najbardziej uradował mnie Tommy Lee Jones i odgrywana przez niego postać. Czysta uroczość Very Happy



Edit. Tarantino opowiada niby o tym samym, a w jak odmienny sposób! I wbrew pozorom to on i jego świat na opak mają większą siłę przebicia, większą wagę, dają większe pole do przemyśleń, niż cholerny Spielberg i jego pożal się boże "Lincoln". Serio.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Nie 21:33, 27 Sty 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 20:48, 29 Sty 2013    Temat postu:

W kinie nie grają "Zero Dark Thirty". Co robić, kochany pamiętniczku.

E: Zaczynam "Annę Kareninę". Jestem tak podekscytowana, że zaraz zacznę piszczeć.

E2: OMAAAATKOOO piszczę czemuż nie poszłam na to do kina?! Czyżby powstrzymały mnie przyziemne kwestie finansowe? Dlaczego nie obrabowałam banku?! aaaa

E3: Obejrzałam. Ostatni raz miałam taką jazdę analizatorską po TTSS. Mój mózg kwiczy od strony wizualnej tego filmu.


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Śro 0:30, 30 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 2:19, 31 Sty 2013    Temat postu:

Przy całej mojej miłości do musicali - w szczególności do Les Miserables - po obejrzeniu filmu jedyne, co mi przychodzi do głowy to to, że wyszedłby dużo lepiej, gdyby musicalem nie był. Coby bardziej uporządkować moje myśli:

1. Javert. Uwielbiam Javerta, bo, do licha, jest najciekawszą czarno-białą postacią, jaką można było wymyślić. Nie jestem jakąś wielką fanką Crowe'a, ale nie mogę mu odmówić talentu, i, do licha, twarz Javerta już chyba na zawsze pozostanie w moich myślach jego twarzą (co jest akurat mile widziane, bo wcześniej miałam problem z Malkovitchem, którego gęby nie znoszę, choć aktorem jest zajebistym), i nawet jego wokal nie byłby taki zły, gdyby tylko nie te nieszczęsne końcówki!

2. Marius - eee... nie wiem, może się szybko uprzedzam, ale w którymś momencie miał być niby zakochany, a wyglądał jak śnięta ryba, i od tamtej pory nic już nie było takie samo (a poza tym Michael Ball zawsze będzie dla mnie stanowić niedościgniony wzór obczajcie to od 3:18 do 3:38 - http://www.youtube.com/watch?v=T3MAwJTRNwo).

3. Enjolras - kocham Enjolrasa w każdej postaci, ale w musicalu szczególnie, za tę jedną linijkę: "Who cares about your lonely soul?" Właśnie, Mariusie, kto? Very Happy

4. Lubię głos Amandy Seyfried. Lubię go od "Mamma Mia" i to się raczej nie zmieni.

5. Nie spieprzyli "Do you hear the people sing", za co mają plusa. "One day more", moja druga ulubiona piosenka, wyszła trochę słabo, ale nie można mieć wszystkiego.

Generalnie mam pewne wątpliwości, czy Hooper był dobrym wyborem reżysera, ale trochę późno na takie dywagacje. Poczekamy 20 lat, może da się zrobić remake Razz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 21:08, 31 Sty 2013    Temat postu:

Och tak, Javert. Och tak, Enjorlas. Chyba się zgadzamy na temat tego filmu, Cerere Wink

Obejrzyjcie Lincolna, plis, plis, plis! Bo już sama nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z ludźmi, którzy dali temu filmowi tyle nominacji...


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 21:27, 31 Sty 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Pią 2:02, 01 Lut 2013    Temat postu:

Obejrzałam "Lincolna" i odpowiadając na pytanie zadane przez Ciebie na górze strony stwierdzam: definitywnie robi show. Jak to Spielberg Smile. Nie znudził mnie, a to pozytyw, i obejrzałam go od początku do końca, a to rzadkość, kiedy oglądam coś na kompie. Także bilans jest na plusie.

Co do aktorów:
DDL mnie nie zachwycił. Jak dla mnie ta rola była tendencyjna jak diabli - punkt po punkcie zgodna z zasadami grania ekscentrycznych wizjonerów.
Tommy Lee Jones - absolutnie się zgadzam, Hek. Swoją drogą, obczaiłam gościa, którego grał, i powiem wam jedno - wyglądał przerażająco.
James Spader - nie powinnam go oceniać, bo mam do niego słabość. Może grać wszystko na jedno kopyto, a i tak będę za nim przepadać. Poza tym jego manieryzmy do tej roli akurat pasowały.
Lee Pace (elokwentny kongresmen Woods) - podbiła mnie mina, którą zrobił, gdy poczmistrz z Ohio powiedział "tak". Była taka uroczo nieszczęśliwa.

Co do treści:

Hmm... doszłam do wniosku, że najbardziej w tym filmie podobały mi się sceny, w których nie było Lincolna (o słodka ironio). Te, w których występował, faktycznie były przegadane.

Wątek rodzinny nie był mi potrzebny do szczęścia, choć domyślam się, po co tam był. Wyjątkiem była scena, w której Lincoln mówi żonie, że faktycznie powinien ją zamknąć w psychiatryku, choć szczerze mówiąc, bardziej mnie rozbawiła, niż poruszyła. Czy ze mną jest coś nie tak?

Fajnie, że pokazali Granta i Lee. Lubię takie sceny.

Mam z tą historią jeden problem, i jest to historia właśnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że to był tak naprawdę pierwszy krok, ale jestem pewna, że ten film poruszyłby mnie bardziej, gdybym nie wiedziała, jak traktowano czarnych przez następne 100 lat. Tarantino, mówiąc o "Django", powiedział: Steven mówi, że zawsze będzie Candieland, i naprawdę w to wierzy - oni nie mieli tej perspektywy co my, nie wiedzieli, że dwa lata później wybuchnie Wojna Secesyjna i wszystko zmieni. I to jest mój podstawowy problem z historią opowiadaną w "Lincolnie" i z patosem, jakim ocieka jego główny bohater. Ja mam tę perspektywę i wiem, że ubezwłasnowolnienie pijaka nie sprawi, że on przestanie pić.

W trochę lżejszym tonie dodam tylko, że dziewiętnastowieczne męskie fryzury to była jedna wielka porażka, a Lincoln zawsze, z tym swoim cylindrem, przypominał mi przedsiębiorcę pogrzebowego z Lucky Luke'a.

Patos jest fajny, ale odpowiednio podany. Patos przegadany staje się niestrawny.

EDIT: A propos Oscarów - nie dziwi mnie ani trochę, że film dostał tyle nominacji. To jest ten rodzaj kina, które Akademia po prostu kocha wyróżniać w ten czy inny sposób (podobnie jak to było w przypadku "Jak zostać królem"), niezależnie od efektu końcowego. Mam wrażenie, że każdy amerykański krytyk, który śmiałby powiedzieć o tym filmie złe słowo, zostałby natychmiast okrzyknięty zdrajcą i rasistą nie lepszym niż Ci paskudni konfederaci Very Happy.


Ostatnio zmieniony przez Ceres dnia Nie 16:12, 17 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 19:30, 01 Lut 2013    Temat postu:

Cytat:
To jest ten rodzaj kina, które Akademia po prostu kocha wyróżniać w ten czy inny sposób (podobnie jak to było w przypadku "Jak zostać królem")


Że jest TYM rodzajem kina, to ja rozumiem, ale gdzie tu paralela z "Jak zostać królem"? Czy to był jakiś skrót myślowy? Bo mnie się wcale nie wydaje, że "Jak zostać królem" było typowo "oscarowym" filmem, właśnie wręcz przeciwnie. Hmm. A co do "Lincolna", to chyba najbardziej mnie drażni ta amerykańska amerykańskość aż do bólu zębów, wiadomo, Spielberg to Spielberg, niech żyje łopot flagi. Sam temat jest mi w gruncie rzeczy doskonale obojętny.

Rodzinne wątki wydały mi się mocno spłaszczone, a już szczególnie te dotyczące syna. Neeee, neeeee. Z tego by się dało wyciągnąć o wiele więcej.



Edit. Tyle nominacji i co z tego, Złotych Globów za dużo nie dostał. Więc i Oscarów może nie dostać, bo i czemu.
Edit 2. NADAL NIE MAM BLADEGO POJĘCIA, KTÓRY FILM WYGRA. BO PRZECIEŻ "MIŁOŚĆ" NIE MOŻE WYGRAĆ W DWÓCH NAJWAŻNIEJSZYCH KATEGORIACH JEDNOCZEŚNIE.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Pią 19:38, 01 Lut 2013    Temat postu:

Nie pamiętam, kto to był, ale ktoś to tak ładnie ujął: Niepełnosprawność i arystokracja, ten film musi wygrać. O ile dobrze pamiętam, o "Jak zostać królem" od początku, jeszcze zanim film wszedł na ekrany, mówiło się jako o przynęcie na Oscary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 0:18, 02 Lut 2013    Temat postu:

No to obejrzałam sobie dzisiaj "Życie Pi" tak dla odprężenia.
Aha. No. Ładne.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o mój komentarz na temat tego filmu Wink

(Tak, wiem, jestem zajebiście elokwentna.)


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 0:19, 02 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:28, 04 Lut 2013    Temat postu:

Wszystkie 9 filmów z głównej kategorii - zaliczone Twisted Evil
Filmy ułożone w subiektywnej kolejności podobania się.

"Django" 8/10
"Życie Pi" 8/10
"Poradnik pozytywnego myślenia" 7-8/10
"Wróg numer jeden" 7/10
"Bestie z południowych krain" 7/10
"Lincoln" 6/10
"Les Miserables" 6/10
"Miłość" 6/10
"Operacja Argo" 5/10

Django. Normalnie śpię na westernach... A jedyne, które byłam w stanie przetrawić, to były w gruncie rzeczy antywesterny. Ach. Jak ja kocham konwencję filmów tarantinowskich.

"Życie Pi" - na początku takie sobie, bo nie lubię okołoreligijnego ględzenia, ale jej... Po pierwsze jest ładny. Po drugie, ujął mnie uwagą "stało się i już, czy to musi coś od razu znaczyć?"(bo nie cierpię, jak film udaje coś czym nie jest... jak na przykład przeraźliwie nudne i pretensjonalne filmy typu "Mr. Nobody" albo "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"). A na koniec ta myśl o kanibalizmie, która na cały obraz rzuciła bardzo disturbing cień.

"Poradnik" był uroczy. Jak zrobić, żeby komedia romantyczna była sprawna dla cynicznej mnie? Dodać wiadro dramatu, trochę humoru dla dystansu, quirky bohaterów, psychiatryk... Całkiem urocze, jak główni bohaterowie podświadomie zaczynali się nawzajem monopolizować i robić zaborczy. Jeśli akurat ktoś jest w związku, to dobry film na walentynki. W krośnieńskim kinie będą to puszczać razem z "Weselem w Sorrento"(nie widziałam, ale trailer jest sympatyczny). Jestem w szoku, bo pierwszy raz puszczają coś dobrego na 14 lutego. Nie, żebym się wybierała, tak ogólnie mówię Cool

"Zero Dark Thirty" było moim pierwszym spotkaniem z Kathryn Bigelow, bo nie widziałam "Hurt Lockera". Spodziewałam się chały. Otrzymałam wielką pozytywną niespodziankę... no i coś jeszcze. Po pierwsze, aktorka była w porządku. Trudno mnie zadowolić w tej kwestii, więc samo to to już wielka rzecz. Dwa, z jakiś powodów nie mogłam się oderwać od ekranu, choć historia z wiadomym zakończeniem i w ogóle. No iiii, co najlepsze - moim zdaniem to najlepszy żart tegorocznych Oscarów, film o podwójnej interpretacji. Albo pozornie podwójnej. Kto chce, ten zobaczy tam pochwałę Hameryki, zemstę i krucjatę i to całe badziewie. Inny widzą tam antyamerykańskość, bo sceny tortur (ja tam się dziwiłam "takie lekkie te tortury?" Twisted Evil) Ja widzę przede wszystkim twardą kobitę skupioną na zadaniu i brudne realia. Duży dystans - i ten dystans pozwala na podwójną interpretację. Niezła rzecz.

"Bestie". Ta mała Murzynka mimo młodego wieku pięknie zagrała. Podobała mi się jej relacja z ojcem i wspomnienie matki bez twarzy. Opis filmu zupełnie mija się z treścią "patologiczna rodzina...". Oni jeszcze patologii nie widzieli.

Laurka "Lincoln" była ładny wizualnie(to się nazywa "zdjęcia", tak?), ale nijaka jak makaron bez sosu. Jadalna, ale...

"Les Miserables". Mam fioła na punkcie musicalu, ale film mnie rozczarował m.in. od strony muzycznej. Osłuchałam się różnych wykonań w różnych językach i teraz cóż, takie sobie coś... Ale i tak potem po seansie nuciłam sobie radośnie Red — the blood of angry men! Black — the dark of ages past!... No i bohaterowie nie tacy jak sobie wyobrażałam. Ale małżeństwo Thénardierów trzyma poziom Razz Zwłaszcza żona.

"Miłość" - rozczarowanie. Ważny i mądry temat. Sama nie wiem co mi się tu nie podoba, ale po prostu mi się nie podoba.

"Operacja Argo". Podoba mi się sam (oparty na faktach) koncept - misja polegająca na udawaniu kręcenia filmu. A wykonanie... nie porwało mnie. "Kiedy to wreszcie się skończy...?"

Kogo wybiorą? Pojęcia nie mam. Na pewno nie "Bestie". Boję się, żeby nie wybrali "Operacji Argo". Ludzie, wszystko, byle nie to Confused

No i tyle o głównych filmach. Mam jeszcze parę słów na temat pozostałych filmów nominowanych, ale o nich później.


Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Śro 4:55, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 4:29, 06 Lut 2013    Temat postu:

Niektóre pozostałe filmy...

Animacje długometrażowe, czyli guilty pleasure. Wielki minus za brak nominacji dla "Strażników marzeń". Mamy 4 animacje komputerowe, 1 animację poklatkową i ani jednej normalnej. Ludziom już się nie chce rysować? No dobra, nie ludziom a Amerykanom; Japończycy rysują pracowicie jak zawsze.

Paranorman nie dostanie Oscara, bo choć temat i podejście do niego jest obiecujące, to koniec końców jest tylko nuda i nuda i nuda. Ciekawostka? Pierwszy gej-człowiek w mainstreamowej animacji. Nie mogę powiedzieć, że pierwsza postać... W "Happy Feet 2" są przecież Will i Bill, przeurocza para kryli Twisted Evil

Frankenweenie - Burton jak to Burton. Da się patrzeć, ale cudów nie ma z racji ogólnego spadku formy (chociaż nie powinnam porównywać animacji do filmów aktorskich... ale cóż)

Merida Waleczna była wielkim rozczarowaniem, tak samo jak niegdyś "Quest for Camelot". Obiecywali silną, niezależną, niestereotypową bohaterkę... W Camelocie to i tak skończyło się na romansidle i tym, że nawet niewidomy walczy lepiej niż dziewczyna, która bez jego pomocy nie jest w stanie absolutnie nic zrobić. W Meridzie oszczędzono nam romansidła; w zamian skupili się na aspekcie familijnym, co poskutkowało odbiorem Meridy jako wkurzającej małolaty - widziałam dużo takich opinii, i sama się z tym raczej zgadzam. Podsumowując: coś, co miało być czymś, a wyszło niczem. Ciągle czekam na silną bohaterkę w animacji...

"Ralph Demolka"

"Piraci" - to chyba jakiś żart.

--------------------------------------------------------
Trudne do znalezienia krótkie animacje:

Fresh Guacamole - kapitalny pomysł!!!
Maggie Simpsons in The Longest Daycare - takie sobie
Paperman (2012) by Disney - nie jest złe ani nie jest rewelacyjne. Typowa disneyowska kreska... Ale wiecie... odkąd obejrzałam wszystkie propagandowe krótkometrażowówki Disneya z okredu II wojny światowej... oraz krótkometrażówkę uświadamiającą o babskich sprawach, już nie patrzę na Disneya tak jak kiedyś, oj nie.

Head Over Heels - nie znalazłam.
Adam and dog - nie znalazłam.
--------------------------------------------------------
Po obejrzeniu "Prometeusza" moja dusza zapłakała nad zmarnowanymi godzinami swego życia. Humor poprawiło mi dopiero znalezienie tej [link widoczny dla zalogowanych].

"Lot" czyli amerykańskie wzruszenia, które mnie nie wzruszają. Z całego obrazu mogę polecić li i jedynie scenę awaryjnego lądowania, która ma miejsce w pierwszej półgodzinie filmu. Hmm... Epicka.

"Skyfall" - zaskakująco dobry Bond. "Avengers" - też sympatyczny film.

Kuzynka poleciła mi film "Ted". Obejrzałam... straszne dziwadło. Swoich fanów znajdzie, ale ja nie będę jednym z nich.

"Hitchcocka" i "Psychozę" obejrzałam w jednym pakiecie. No właśnie, gdybym była właścicielką kina, to bym to tak właśnie puszczała, 17:30 "Psychoza", a 19:30 "Hitchcock". Świetna sprawa.

"Snow White and the Huntsman" oraz "Mirror Mirror" są chyba nominowane za kostiumy. Łowca był super mroczny i poważny, i właściwie mógłby mi się nawet spodobać, gdyby nie Kristen Stewart (przykład, jak jedna aktorka może położyć cały film). A "Mirror" to rzecz lekka, łatwa i przyjemna, eye candy. Najlepsza końcówka, kiedy to jak Filip z konopii wyskakuje Bollywood Shocked Very Happy

"Anna Karenina"
1. Piękna muzyka, udana konwencja.
2. Szkoda, że nie mówią po rosyjsku.
3. Hrabia Wroński strasznie brzydki Very Happy Mąż dużo ładniejszy.


Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Śro 4:55, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 9:51, 06 Lut 2013    Temat postu:

Mówią po rosyjsku! Noeś! Very Happy Tylko główni bohaterowie mówią po angielsku: wszystkie rozmowy w tle toczone są po rosyjsku, wsłuchaj się. To jest jedna z najcudowniejszych rzeczy w tym filmie.

Idę dziś na "Życie Pi", lalala.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 17:52, 06 Lut 2013    Temat postu:

Ha, w większości wypadków się z tobą nie zgadzam (tak na pierwszy rzut oka), Noeś, bo nawet jak podobnie oceniamy filmy, to z kompletnie innych powodów. Hmm, tak. Chyba. Ale jeszcze nie mogę domknąć moich refleksji oscarowych, bo zostały mi dwa filmy z konkursu głównego. Na które zerknę pewnie dopiero w łikend, bo w tygodniu brakuje mi czasu na dosłownie WSZYSTKO.

Miłego tygrysa bengalskiego, Nat Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 18:08, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 21:31, 06 Lut 2013    Temat postu:

Wróciłam.
I wiecie co? ... Bo ja nie.
Wizualnie cukiereczek. Ale czasami widziałam, kiedy komputer wchodzi do akcji. Człowiek ma tendencje do uczłowieczania wszystkiego naokoło. Tylko po tym chyba widać, kiedy było robione komputerowo. Richard Parker był zbyt ludzki czasami.
Momentami przyciężkie teologicznie: książka była dużo lżejsza. Na koniec cudowna łopatologia; jakby się kto nie domyślił o co chodziło z dwoma historiami, to nie ma co się martwić, na pewno takie przyłożenie szuflą w łeb pomoże. Poczułam się, jakby reżyser wywiesił transparent o treści: "Cześć, tępaki!" Ale to może dlatego, że czytałam książkę.
Notatka na przyszłość: Czytałaś? Nie oglądaj.

Ale generalnie nie żałuję, że poszłam. I nawet dubbing nie gryzł.
Nie ukrywam, że "Anna Karenina" wzbudziła we mnie o wiele większe emocje. Tak samo zresztą, jak "Atlas Chmur", który NIE JEST NOMINOWANY WTH =.=
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 21:37, 06 Lut 2013    Temat postu:

Very Happy
Very Happy
Very Happy
Nom, nom. Dokładnie. A propos Pi. Ale ładne było, nie? Takie kojące. I ten tygrys bengalski, hi hi.

Fakt, jakkolwiek moja awersja do "Atlasu chmur" jest wiadoma (chyba sobie drugi raz przeczytam książkę, ta książka tak bardzo we mnie siedzi), to jedna heloł, wcale nie odbiega toto od większości nominowanych w tym roku super-hiper-szoł-produkcji.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Śro 21:41, 06 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 22:35, 06 Lut 2013    Temat postu:

No wiem, ale ja nie czytałam jeszcze książki, więc na razie czczę film.
Ładne i kojące, oprócz momentu, kiedy tygrys skoczył i pół kina skoczyło razem z nim Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Gniazdo kinoluba Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin