Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Procesy wilkołaków [artykuł]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Katakumby
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 21:10, 24 Lis 2007    Temat postu: Procesy wilkołaków [artykuł]

WILKOŁAK Z ANGERS

W 1598 roku odbył się proces przeciwko Jacques’owi Roulet, włóczędze z miasteczka Claude, leżącego w okolicach Angers we Francji. Jego zachowanie w celi wykazało, że był on chory umysłowo i cierpiał na epilepsję. Trybunał potraktował likantropię jako prawdziwą przyczynę owych aberracji umysłowych i dzięki temu oskarżony uniknął kary śmierci.
Oświadczenia Rouleta na procesie były sprzeczne ze sobą i nieprawdopodobne. Mężczyzna wciągnął w popełnienie zarzucanych mu przestępstw swojego brata, Johna, a także kuzyna – Juliena, chociaż wykazano, że w tym czasie znajdowali się oni w zupełnie innym miejscu, z dala od niego.
Roulet został oskarżony o to, iż został znaleziony w postaci wilkołaka (przez żołnierza i trzech wieśniaków) pośród krzaków, w połowie nagi, z rozczochranymi włosami, rękoma zbroczonymi krwią i paznokciami unurzanymi w resztkach ludzkiego ciała. Nieopodal leżał okaleczony trup piętnastoletniego chłopca o imieniu Cornier. Jacques przyznał się do zabójstwa młodzieńca i szczegółowo opisał ofiarę oraz okoliczności mordu. 8 sierpnia 1598 roku sędzia Pierre Herault przesłuchał więźnia:

SĘDZIA: Jak się nazywasz i jaki jest twój zawód?
ROULET: Nazywam się Jacques Roulet, mam trzydzieści pięć lat, jestem biednym żebrakiem.
SĘDZIA: O co jesteś oskarżony?
ROULET: O złodziejstwo; o obrazę Boga. Moi rodzice dali mi pewną maść, nie znam jej składu.
SĘDZIA: Czy kiedy natarłeś się tą maścią, stałeś się wilkiem?
ROULET: Nie, ale wskutek tego zabiłem i pożarłem Corniera. Ja byłem wilkiem.
SĘDZIA: Czy byłeś przebrany za wilka?
ROULET: Byłem ubrany tak jak jestem teraz. Miałem zakrwawione ręce i twarz, ponieważ zjadłem ciało tego chłopca.
SĘDZIA: Czy twoje dłonie i stopy stały się łapami wilka?
ROULET: Tak.
SĘDZIA: Czy twoja głowa stała się podobna do wilczego łba, a twoje usta powiększyły się?
ROULET: Nie wiem, jaka była w tym czasie moja głowa, ale najprawdopodobniej taka jak teraz; używałem zębów. Poraniłem i pożarłem wiele dzieci. Brałem także udział w sabacie.
Sąd świecki skazał Rouleta na śmierć, ten jednak odwołał się do Parlamentu w Paryżu, który zamienił mu karę na dwa lata pobytu w zakładzie dla obłąkanych w St. Germain - des – Pres, aby został pouczony co do religii “o której zapomniał w swojej ogromnej nędzy”.
W tym samym roku, 14 grudnia, Parlament w Paryżu skazał na śmierć krawca z Chalons za przemianę w wilkołaka. Był on oskarżony o zwabianie do swego zakładu dzieci i napadanie na nie, lub też o mordowanie ich, kiedy gubiły się w lesie, i zjadanie ich ciał. Dowodem na to oskarżenie była odnaleziona skrzynia pełna kości. Proces obfitował w tak wiele makabrycznych opisów i okropności, że sędziowie kazali spalić wszelkie dotyczące go akta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 21:12, 24 Lis 2007    Temat postu:

JEAN GRENIER, CHŁOPIEC - WILKOŁAK

Kolejnym z najsłynniejszych procesów likantropów był proces Jeana Grenier, który odbył się przed trybunałem parlamentu w Bordeaux szóstego września 1603 roku i zakończył wyrokiem dożywotniego zamknięcia w klasztorze. Oskarżony zmarł tam po siedmiu latach więzienia w wieku dwudziestu lat.
Śledztwo, rozpoczęte 9 maja 1603 roku, prowadzone było przez sędziego zwyczajnego z Chatellenie i baronii Roche Chalais. Oskarżenie opierało się na zeznaniach zaledwie trzech świadków, z których drugim była trzynastoletnia Marguerite Poirier. Twierdziła ona, iż miała zwyczaj doglądania zwierząt w towarzystwie Jeana Grenier, który zwierzał jej się wiele razy, że ilekroć zechce, zamienia się w wilka. Mówił też, że schwytał i zabił jakieś psy, zjadł kawałek jednego z nich i wypił nieco krwi, która nie była jednak tak smaczna, jak krew małych dzieci i dziewcząt. Działo się to w niedługim czasie po jego napaści na dziecko, którego ciało nadgryzł, a resztę rzucił na pożarcie kręcącemu się w pobliżu innemu wilkowi, i na pewną dziewczynkę, którą pożarł całą – z wyjątkiem ramion i pleców. Marguerite dodała także, że pewnego dnia, kiedy pilnowała swoich zwierząt, jakaś dzika bestia rzuciła się na nią, schwyciła zębami jej spódnicę w okolicy lewego biodra i podarła ją; dziewczyna zaś uderzyła stworzenie kijem po grzbiecie, zauważając, że bestia ta była większa, lecz krótsza od wilka, jej łeb był mniejszy od wilczego, miała rdzawą sierść i krótki ogon. Po tym uderzeniu odskoczyła od niej na jakieś dziesięć lub dwanaście kroków, usiadła na tylnych łapach, tak jak czynią to psy, i omiotła ją wściekłym spojrzeniem, pod wpływem którego Marguerite uciekła.
Kolejnym świadkiem była dziesięcioletnia Jeanne Gaboriout, która zeznała, iż pewnego dnia, w czasie pilnowania swoich zwierząt wraz z innymi dziewczynkami, Grenier zbliżył się do niej i spytał, która z pasterek jest najładniejsza. Jeanne z kolei zapytała czemu on chce to wiedzieć. “Ponieważ”, odrzekł, “chcę się ożenić z taką pasterką, a jeżeli to jesteście wy, chcę ożenić się z wami.” Ona spytała go, kim jest jego ojciec. “Jest księdzem”, odpowiedział. W trakcie rozmowy dziewczyna zauważyła, że jest bardzo ciemny. Kiedy podzieliła się swoim spostrzeżeniem, poinformował ją, że wygląda tak od niedawna i że spowodowała to czerwonawa skóra wilka, którą nosił. Jeanne ciekawa była, kto dał mu ową skórę, a chłopiec wyjaśnił, że uczynił to niejaki Pierre Labourutt – człowiek, który trzyma w swoim domu żelazny łańcuch na szyję, sprowadzający na niego udręki, i że w domu tym przetrzymuje także różne osoby na płonących krzesłach i płonących łóżkach. Są tam także tacy, którzy smażą się – jedni rozciągnięci na ruszcie, drudzy w wielkim piecu. Sam zaś dom i wszystkie jego pomieszczenia są ogromne i mroczne.
Jean Grenier powiedział, że kiedy przywdziewał na siebie skórę wilka, zamieniał się w niego – lub w jakiekolwiek inne zwierzę, którym pragnął się stać – i że pod zmienioną postacią zabił kilka psów i wysysał ich krew, nie mającą jednak przyjemnego smaku, dodał też, że o wiele lepsze były dzieci i dziewczęta. Mówił , iż biega pod postacią wilka o każdym zachodzie księżyca, w poniedziałki, piątki i soboty, i tylko jedną godzinę w ciągu dnia, pod wieczór i nad ranem. Krążył po okolicy z pozostałą dziewiątką takich jak on (niektórych z nich wymienił), zawsze w tych samych dniach i godzinach. Właśnie ta informacja przypieczętowała jego aresztowanie. Został pojmany, przesłuchany i podczas zeznań przyznał się do jeszcze większej liczby przestępstw od tej przekazanej przez świadków.
Chłopiec powiedział, iż spotkał młodzieńca o imieniu Pierre du Tilhaire na głównej drodze z Coutras do Monpon, i młodzieniec ten opowiedział mu o pewnym człowieku z lasu Saint Antoine, który chciałby z nimi pomówić. Nieznajomy przekonał go do pomysłu pójścia i zobaczenia się z nim, po czym obaj pobiegli i spotkali w środku lasu wielkiego, samotnego mężczyznę ubranego na czarno i dosiadającego czarnego konia. Powiedzieli mu dzień dobry, ponieważ było to o brzasku, a on, skoro tylko zszedł z konia, ucałował ich niezwykle zimnymi ustami. Potem znów znalazł się w siodle i niemal natychmiast stracili go z oczu. Zanim jednak odjechał, nakłonił ich do złożenia obietnicy, iż zawsze przybędą do niego wtedy, gdy po nich pośle.
Oskarżyciel zapytał Jeana, jak wiele czasu minęło, od kiedy oddał się w służbę tego pana, czy on ich oznakował w jakiś sposób, ile razy posłuchali jego wezwania i co się później z nimi stało.
Grenier przyznał, że mogły minąć trzy lata od ich pierwszego spotkania – w momencie przesłuchania miał trzynaście czy czternaście lat, zatem wówczas mógł liczyć około dziesięciu lub jedenastu lat – oraz że obydwaj, razem z drugim chłopcem, zostali oznaczeni za pomocą żelaza, które tajemniczy nieznajomy trzymał w ręku – okrągłym znakiem w kształcie małej pieczątki, wyciśniętym na lewym pośladku. Ponadto dodał, że gdy mieli ochotę pomówić ze swym panem, a zdarzyło się to trzy razy, udawali się do lasu, aby go odnaleźć. Pewnego razu, gdy tam dotarli, mężczyzna pozwolił im wyczyścić zgrzebłem swojego rumaka, obiecał pieniądze i dał kieliszek wina, które wypili, po czym wrócili do wioski.
Jean potwierdził prawdziwość zeznania Marguerite Poirier, przyznał się do wszystkich gwałtów i wykroczeń, o jakie był oskarżony – z wyjątkiem faktu wypicia krwi białego psa, którego zabił. Zapytany o dzieci, które zgładził i pożarł, w czasie gdy był przemieniony w wilka, odrzekł, iż kiedy pewnego dnia podążał z Coutras do Saint Anlaye, wszedł do jednego z domów, w którym zauważył, że nie ma ludzi, i znalazł tam jednoroczne niemowlę leżące w kołysce. Chwycił je swoimi kłami za gardło, wywlókł poza ogrodzenie ogródka i zjadł tyle, aby nasycić głód, a resztę dał innemu wilkowi, który znajdował się niedaleko.
Opowiedział też, że w okolicy plebanii w Saint – Antoine – du - Fizon zakradł się do pewnej dziewczyny pasącej owce, która ubrana była w czarną szatę, zabił ją i począł jeść, a najadłszy się – tak jak poprzednim razem – resztki rzucił na pożarcie wilkołakowi będącemu w pobliżu. Należy podkreślić jego stwierdzenie, iż ściągnął on ubranie z dziewczyny, a nie podarł go. Jest to fakt godny uwagi, gdyż wykazuje, że w odróżnieniu od prawdziwych wilków, które rozdzierają ofiary pazurami, wilkołaki zagryzały je, ale tak jak ludzie, potrafiły rozebrać dziewczęta, które zamierzały pożreć, nie rozdzierając przy tym ich odzieży. Jean Grenier powiedział, że gdy chciał pobiegać, nakładał na siebie skórę wilka, którą przynosił mu Pan Lasu, a poza tym nacierał się maścią trzymaną w słoiczku, którą również otrzymał od niego. Wcześniej ściągał z siebie ubrania, które zazwyczaj chował na ściernisku pomiędzy krzakami. Wyjaśnił, iż biegał o zachodzie księżyca, godzinę lub dwie w ciągu dnia i parę razy w nocy. Po pewnym czasie przeprowadzono drugie śledztwo, aby dowiedzieć się, czy w owym okresie, który oskarżony wskazał jak czas zabicia dzieci, nie słyszano o kimś, kto został zamordowany w wiosce, o której chłopak wspominał w swoich zeznaniach. Przesłuchano ojców dzieci zamordowanych przez wilkołaki, a ich zeznania zostały skonfrontowane ze sobą. W wyniku tych zabiegów stwierdzono, że zeznania świadków i oskarżonego są zgodne.
Zapytany, czy kiedykolwiek krążył po okolicy ze swoim ojcem i czy kiedyś nosili ową skórę lub popełniali przestępstwa wspólnie, odpowiedział, że kilka razy towarzyszył mu ojciec. Dwa lata wcześniej, w maju, spotkali dziewczynę ubraną na biało, która pasła gęsi w okolicy wioski Grillaut. Schwytali ją, zawlekli w zboże i tam pożarli. Później jednak Jean sam odbywał swoje wypady i ojciec nie towarzyszył mu już. Oskarżony wyznał też, że Pan, który podarował mu skórę, zabronił dokonywania mordu za pomocą pazura lewej ręki, gdyż był on grubszy od pozostałych, oraz że w czasie, gdy przybierał kształt wilka, jego pan nie tracił go nigdy z oczu i śledził wszystkie poczynania aż do momentu, w którym na nowo stawał się człowiekiem.
Pierre Grenier, jego ojciec, został uwięziony, przesłuchany i skonfrontowany z synem, który zmienił wiele zeznań i dało się zauważyć, że długie uwięzienie i nędza uczyniły go nieco otępiałym. Mimo to po krótkim wypoczynku obaj mężczyźni znów zostali skonfrontowani. Syn potwierdził wszystkie swoje zeznania obciążając Pierre’a.
Pozostawało dowiedzieć się, czy owa transformacja, czy też może transmutacja człowieka w zwierzę może zajść w rzeczywistości, a w wypadku gdyby była realna – jaka kara grozi tym, którzy zmieniają się w wilkołaki, oraz tym, którzy przyznają się do służby Panu Lasu (który nie jest nikim innym, jak Diabłem) i do popełnienia pod postacią wilka i pod nakryciem podarowanej im skóry serii dzieciobójstw i innych zbrodni.
Sąd, biorąc pod uwagę wiek i ograniczenie umysłowe chłopca, który był tępym idiotą, podjął decyzję i wydał wyrok: dożywotnie zamknięcie i służba w miejscowym klasztorze. Od decyzji sądu nie można było się odwoływać. Co do Pierre’a Grenier i Pierre’a Tilhaire, to bardziej szczegółowe dochodzenie w ich sprawie zostało wszczęte w przeciągu miesiąca od wyżej wymienionego wyroku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 21:13, 24 Lis 2007    Temat postu:

LIKAON Z WIOSKI

Szczególny przypadek likantropii, który postawił w nowym świetle wyobrażenie o wilkołaku, został odkryty pośród “Benandanti” – tak we Friuli nazywano między XVI a XVII wiekiem ludzi pielęgnujących kult ziemi i żyzności oraz broniących zbiorów przed czarownikami i czarownicami. Z biegiem czasu jednak i oni stali się obiektem prześladowań ze strony inkwizycji i oskarżeń o uprawianie czarów, a także o herezję.
“Extatixoi”, “mente alienati” – tak nazywano tych ludzi, którzy opuszczali swoje ciała i pozbawieni wszelkich zmysłów leżeli podobni do nieboszczyków, a dopiero spędziwszy w tym stanie pewną ilość dni powracali “do siebie”, jak gdyby zbudzeni z głębokiego snu czy też przywróceni do życia po śmierci, i opowiadali dziwne historie.
Tak naprawdę dusza nie oddziela się od ciała ludzkiego żeby przenieść się do ciała wilka za pośrednictwem diabła – chociaż ci, którzy tego doświadczają, postrzegają siebie jako istoty podzielające wilczy los i mają wizję. Oni nie wychodzą ze swych ciał ani nie zmieniają kształtu, lecz popadają w głęboki sen podobny do ekstazy, sen, który przeszkadza i uniemożliwia ich duszom kierowanie ciałem, a gdy tylko odzyskują świadomość stają się ofiarami fantastycznych wyobrażeń i iluzji umysłu, spowodowanych przez oddziałującego na nich w tym czasie diabła. Mają bowiem odciśnięte w umyśle owe niezwykłe historie i wydaje im się, iż przeżyli to, co podsuwają im owe wyobrażenia, czyli wyobraźnia, i w ten sposób przekonują się do nich.
Oto historia likaona z wioski położonej niedaleko Rygi. Mężczyzna ten pod koniec uczty wydanej przez starostę, całkiem pijany, w porze udawania się na spoczynek upadł nagle na wznak z krzesła na podłogę przed wszystkimi obecnymi. Starosta, człowiek mądry, szybko zrozumiał, że ma do czynienia z likaonem i zostawił go na ziemi zarządzając, aby rodzina poszła spać.
Następnego dnia znaleziono w wiosce zarżniętego konia. Na podstawie przypuszczeń starosty winę przypisano temu, kto poprzedniej nocy upadł jak nieżywy, a rankiem wrócił do zdrowia. Został on zatem odprowadzony do aresztu i przesłuchany. Od razu zeznał, że walczył z czarownicą latającą pod postacią płonącego motyla (warto nadmienić, że likantropi często chełpią się tym, iż są wzywani, aby przeganiać czarownice). Aby uciec przed niebezpieczeństwem, schowała się ona pod brzuchem konia przypadkiem pasącego się w okolicy. Wtedy mężczyzna dobył sierp i rzucił nim z wielkim impetem w czarownicę, ta jednak zręcznie uchyliła się przed uderzeniem, które nieoczekiwanie i niebacznie dosięgło konia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 21:15, 24 Lis 2007    Temat postu:

THEISS

Proces 80 – letniego Rosjanina Theissa, posądzonego o wilkołactwo, bardzo różni się od pozostałych tego typów procesów i prawdopodobnie dzięki tej właśnie odmienności figuruje na liście najsłynniejszych spraw wilkołaczych. Cała odmienność zawiera się w zeznaniach, jakie złożył oskarżony. Theiss opowiedział interesującą historię o sobie i swoich wilczych towarzyszach. Twierdził, że wilkołaki są obrońcami ludzkich społeczności, walczącymi z demonami i złymi czarownicami w obronie wszystkich dobrych ludzi. Koniec końców Theissowi uwierzono i został on wypuszczony na wolność.
Proces odbył się w 1692 roku na ziemiach położonych na południe od Morza Bałtyckiego (tereny dzisiejszej Rosji), na których wilkołaczy folklor był bardzo mocno zakorzeniony.
Theiss przyznał się do bycia wilkołakiem, zeznając, iż jego nos został złamany przez pewnego mężczyznę o imieniu Skeistan – czarodzieja, który był martwy, kiedy wyrządził Theissowi krzywdę. Według oskarżonego Skeistan i inni czarodzieje oraz wiedźmy rzucali takie uroki na zboże zasiane w okolicy, by nie mogło ono rosnąć. Ich celem było bowiem zabranie ziaren do piekła. Aby umożliwić plonom dalszy wzrost, Theiss wraz z grupą innych wilkołaków schodził do piekielnych otchłani by walczyć z wiedźmami i odebrać im ziarna.
Waśnie między wilkołakami i wiedźmami miały miejsce podczas trzech nocy w roku: świętej Łucji, Zesłania Ducha Św. i świętego Jana (zmiany pór roku). Jeśli Theiss i jego towarzysze nie zdążyli dostać się do piekieł na czas, czarownice zamykały ich bramy, a wtedy zboża, wiejski inwentarz, a nawet złapane ryby cierpiały męki. W starciach bronią wilkołaków były żelazne kraty, podczas gdy wiedźmy używały swoich mioteł. Skeistan złamał nos Theissa za pomocą rączki od miotły owiniętej końskim ogonem.
Sędziowie byli zdumieni takimi zeznaniami – powszechnie bowiem uważano, że wilkołaki są sługami Diabła. Teraz jednak wyraźnie słyszeli, że głównym zadaniem ludzi – wilków jest walka z Nim. Theiss, zapytany o to, co się dzieje z duszami wilkołaków po śmierci, bez wahania odpowiedział, że idą do nieba. Z całkowitym przekonaniem twierdził także, że wilkołaki są “ogarami Boga”, które pomagają rodzajowi ludzkiemu walczyć z siłami Zła, pragnącymi przeszkodzić ich staraniom w dostąpieniu zbawienia. Działalność Theissa i jego towarzyszy chroniła ludzi przed ciągłymi cierpieniami. Oskarżony dodatkowo zeznał, iż w innych częściach Rosji i w Niemczech działały podobne do jego watahy wilkołaków, walczące z wiedźmami w swoich własnych piekłach.
Theiss upierał się przy swoich zeznaniach, uporczywie sprzeciwiając się oskarżeniom o to, by kiedykolwiek podpisał pakt z Szatanem. Odmówił spotkania z proboszczem miejscowej parafii, przysłanym po to, by go wychłostać, twierdząc jednocześnie, iż jest człowiekiem lepszym, niż jakikolwiek kapłan. Wyznał, że nie jest pierwszym mężczyzną zamienionym w wilkołaka by chronić ludzkość przed czarownicami, i z pewnością nie jest też ostatnim.
Ostatecznie sędziowie, prawdopodobnie powodowani desperacją, skazali Theissa na dziesięć batów za przejawy bałwochwalstwa i wiarę w przesądy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 21:16, 24 Lis 2007    Temat postu:

WILKOŁAKI Z POLIGNY

Jeden z najsłynniejszych procesów w sprawie likantropii został wytoczony w Poligny, we Francji, przeciwko Pierre’owi Bourgot i Michelowi Verdung, w grudniu 1521 roku. Przewodniczył mu brat dominikanin Joan Boin. Powszechnie uważa się, że zeznania oskarżonych były wymuszone. Obaj domniemani winowajcy zostali skazani na stos i spaleni ku wielkiej uciesze Bodina.
Proces:
Pierre zeznał, iż około dziewiętnastu lat wcześniej, w tym samym dniu, w którym odbywał się w Poligny targ, nad miasto nadciągnęła burza tak szalejąca i gwałtowna, że został zniszczony cały targ. Co więcej, trzody, których Bourgot doglądał, rozproszyły się we wszystkich kierunkach i mężczyzna zupełnie nie wiedział, gdzie mógłby je odnaleźć. Próbując zatem wraz z pozostałymi mieszkańcami miasteczka odszukać i zebrać zagubione stada, zabłąkał się sam jeden w nieznane sobie miejsce. Tam spotkał na drodze trzech jeźdźców ubranych w czarne szaty. Jeden z nich spytał go: “Przyjacielu, dokąd idziesz? Wydajesz się czymś mocno strapiony.” “To prawda” odpowiedział Pierre “a powodem jest fakt, że podczas tej szalonej i burzliwej nawałnicy owce rozpierzchły mi się to tu, to tam i zgubiły, a ponieważ nie widzę żadnej nadziei na ich odzyskanie, upadłem zupełnie na duchu.” Ów jeździec zabronił mu się załamywać, obiecując, że jeśli tylko zawierzy mu i zostanie jego sługą, już nigdy więcej jego stado nie zostanie napadnięte przez wilki lub inne bestie, nie poniesie też żadnej innej szkody i nie zdechnie ani jedna z jego owiec. Następnie dodał, aby pozyskać jak największe zaufanie, że znajdzie zagubione owce i da ich właścicielowi trochę pieniędzy. Pierre przystał na te warunki, przyrzekając, że powróci w to samo miejsce za cztery, pięć dni. Podjął na nowo poszukiwania w towarzystwie wieśniaków, odnalazł stado, które tropił, i cztery dni później wrócił na miejsce, gdzie spotkał jeźdźca. Ten zapytał Pierre’a, czy zdecydował się zostać jego sługą, a kiedy mężczyzna ze swojej strony chciał dowiedzieć się, z kim ma do czynienia, ów odpowiedział: “Jestem sługą wielkiego Szatana z Piekieł, lecz nie obawiaj się tego.” Tak więc Bourgot ofiarował swoje usługi demonowi, pod warunkiem jednak, że dochowa on obietnicy opieki nad jego stadami, a także zapewni mu inne dobrodziejstwa. Jeździec natomiast nakazał mu przestać wierzyć w Boga, Dziewicę Marię i wszystkich świętych, którzy zamieszkiwali raj, w chrzest i bierzmowanie. Uczyniwszy to, dał mu do ucałowania lewą dłoń, która była czarna i zimna, jakby należała do umarłego. Pierre padł na kolana i odkrywszy głowę oddał hołd Szatanowi, nazywając go swym panem. Nie powstrzymał się nawet od odmówienia wyznania wiary. W ten sposób na dwa lata oddał się w służbę diabłu i nie przestępował progu kościoła inaczej niż pod koniec mszy lub przynajmniej po błogosławieństwie wodą święconą, którą nie chciał być pokropiony. Postępować w ten sposób nakazał mu jego nauczyciel, który, pozostawiając do tej pory swoje imię w ukryciu, zdradził mu je wreszcie -brzmiało ono Moyset. Pierre nie był informowany w jaki sposób mogło być chronione jego stado, ale wydawało się, że diabeł wywiązuje się z zadania obrony owiec: jeżeli kiedykolwiek atakowały je wilki, to nie wyrządzały im one żadnej szkody. Z biegiem czasu, prawdę mówiąc, uwolniwszy się od zajęcia pasania zwierząt, Pierre z łatwością począł zaniedbywać diabelskie nakazy: uczęszczał do kościoła, odmawiał wyznanie wiary. Tak postępował przez jakieś osiem czy dziewięć lat, aż do czasu, gdy ponownie wezwany przez Michela Verdung w tym samym miejscu do posłuszeństwa wobec swojego mistrza, zgodził się na to pod jednym warunkiem: aby nauczyciel dał mu, tak jak obiecywał, pieniądze.

W tym celu spotkali się pewnego wieczora w jakimś lesie w okolicach Chastercharlon, gdzie Pierre ujrzał innych nieznajomych prowadzących tańce i włączających się w nie. Zobaczył także w czyichś rękach zieloną świecę, z której promieniowało ciemnoniebieskie światło. Wśród wielu różnych rzeczy, które przyrzekł mu Michel, znajdowała się również obietnica, iż jeżeli tylko przyłączy się do jego wiary, będzie mógł za każdym razem, kiedy tego zapragnie, biegać z niezwykłą lekkością. Pierre przystał na to jedynie pod warunkiem, że obietnice te zostaną dotrzymane i dostanie pieniądze. W przeciwnym razie, jak powiedział, pomyśli, że wszystko to jest tylko oszustwem. Michel przyrzekł, iż zatroszczy się o ogromną ilość pieniędzy dla niego. Później natarł rozebranego ze swego ubrania Pierre'a maścią, którą przyniósł ze sobą. Wtedy Pierre stwierdził, że natychmiast przemienił się w wilka i grozą przejął go widok własnych kończyn pokrytych sierścią i zamienionych w wilcze łapy. Mimo strachu stwierdził, że biega szybciej od powiewu wiatru, czego nie mógłby dokonać bez pomocy dzieła jego mistrza, które pozwalało unosić się. Niedługo potem i jego mistrz poderwał się do lotu, aby dokonywać napadów, chociaż Pierre nie widział go, dopóki nie został mu przywrócony ludzki kształt. Po upływie około dwóch godzin od owej metamorfozy, natarci maścią na nowo przez Michela, w mgnieniu oka powrócili do swojego dawnego kształtu. Specyfik otrzymali od mistrzów, czyli od Michela Guilemin i od Moyseta, mistrza Pierre'a. Gdy tylko zmęczony biegiem Bourgot mógł, choć z trudem, utrzymać się na nogach, udał się wprost do swego mistrza, aby ponarzekać. Ten odpowiedział mu, iż nic się nie stało, i natychmiast zajął się jego leczeniem.

Zdarzyło się, że pewnego razu Pierre, namaszczony z rozkazu Michela i zamieniony w wilka, chwycił zębami sześcio- czy siedmioletniego chłopca, aby go zagryźć na śmierć. Krzyki i hałasy zmusiły go jednak do ucieczki; wrócił do miejsca, gdzie pozostawił swój ubiór, i tam, według wskazówek Verdunga, odzyskał ludzki wygląd, nacierając się ziołami. Zeznał także, iż pewnego dnia – także wspólnie z Michelem - pod postacią wilków zabili jakąś kobietę zbierającą groch. W tymże czasie napotkawszy niespodziewanie niejakiego pana de Chusnee i chcąc zabić również i jego, napadali na niego bez skutku wiele razy. Obydwaj zeznali, że będąc w stanie likantropii, zamordowali czteroletnią dziewczynkę oraz że pożarli ją w całości, z wyjątkiem jednego ramienia; przyznali też, że podniebieniu Michela odpowiadało mięso, chociaż jadał je w niewielkich ilościach oraz że nie wpływało ono źle na żołądek Pierre'a, pomimo iż jadł je niemal bez przerwy. Przyznali się do poderżnięcia gardła pewnej dziewczynie, wypicia jej krwi i przegryzienia szyi; w ten sposób zamordowali również swoją trzecią ofiarę, której wygłodniała paszcza Pierre'a wygryzła dziurę w brzuchu. Innym razem opowiedział Pierre o zabiciu ośmio- lub dziewięcioletniej dziewczynki w warzywniku, której Pierre przegryzł szyję. Zeznał on ponadto, że zarżnął kozę na pobliskim polu należącym do Pierre'a Bongre, przegryzł jej gardło i przeciął je nożem. Michel jako wilk bywał ubrany, Pierre natomiast nagi. Do zeznania dodali również i to, że zdarzało im się również obcować z wilczycami, z niemal tak wielką pożądliwością, jak gdyby obcowali z własnymi żonami. Poza tym wyznali, że dano im proszek o kolorze popiołu, który wtarty w lewe ramię i rękę pozwalał im zniknąć, gdyby napotkali jakieś zwierzę.

Należy pamiętać, że częstokroć obaj przesłuchiwani na to samo pytanie odpowiadali w sposób pogmatwany i niezgodny ze sobą.



E. Petoia, "Wampiry i wilkołaki - źródła, historia, legendy od antyku do współczesności", rozdz. "Procesy". Wszystkie pozostałe artykuły Kiry również na podstawie tej książki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Katakumby Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin