Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Do ostatniego tchu.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kejt
wilczek kremowy



Dołączył: 17 Paź 2007
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Niewalająca

PostWysłany: Śro 18:05, 17 Paź 2007    Temat postu: Do ostatniego tchu.

A gdybyśmy nauczyli się stanowić uśmiech między nami, wiesz, co by się stało? Wówczas nie byłabyś już moją Tęsknotą. Słowa, których nigdy nie wypowiedziałaś, nie bolałyby już tak bardzo, a skurcz w trzewiach nie byłby już aż tak potężny.
(Przepraszam, Andrzeju.)
Potrafiłem zatracać się w dotyku twojej skóry, w spojrzeniu oczu, które barwą przypominały mi orzechy laskowe. Gdy siadywałaś na fotelu i – zwinięta w kłębek – z uwagą malowałaś paznokcie, wówczas kochałem cię jeszcze bardziej. Zjawiskowe wygięcie twojej łabędziej szyi działało skuteczniej, niż najlepszy afrodyzjak.
(Powinnam odejść, wiesz?)
Próbowałem przypomnieć sobie smak twoich ust. Wiesz, z czym mi się kojarzył? Z malinami, które zbieraliśmy w lipcu, gdy padał deszcz, a niebo pachniało wilgocią. Leżeliśmy na mokrej od rosy trawie, sukienka w kolorze chabrów lepiła ci się do ciała. Pamiętasz, z czym cię porównałem? Z zapachem jaśminu. Właśnie taką chciałem cię zapamiętać.
Poróżnił nas kolor łez.
(Nie potrafimy już ze sobą rozmawiać. Nie widzisz przepaści między nami?)
Oddychałem tobą. Śmiałaś się, gdy mówiłem, że bez ciebie nie przeżyłbym w raju ani minuty. Sądziłaś, że żartuję. Naprawdę tak szybko zapomniałaś o moim beznadziejnym poczuciu humoru?
(Nie chcę już dłużej. Odejdę, nim będzie ze późno. Dla nas obojga.)
Odeszłaś.

*

Wpatrywałem się w pusty fotel i nie mogłem uwierzyć, że już nigdy nie odgarniesz włosów z twarzy i nie uśmiechniesz się w zamyśleniu. Że nie uścisnę twojej dłoni, gdy będziemy stali obok siebie, że nie zasypię pocałunkami twojej szyi.
Odeszłaś.
(Słyszałem, że spotyka się z jakimś facetem.)
Pragnąłem cię znienawidzić, ale tęsknota kawałek po kawałku szarpała moją duszę, moje zmysły, moją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Nie wiem, w którym momencie straciłem kontrolę. Pamiętam, że nagle zapragnąłem twojego zapachu i od tamtej pory codziennie wystawałem pod twoim oknem, jak wierny pies, który czeka na najmarniejszy ochłap z pańskiego stołu.
Nie wracałaś.
(Ona już nie potrzebuje twojej miłości, Andrzeju.)
Znów pogrążyłem się w rozpaczy, nie było ratunku, światełka w tunelu i kawałka brzytwy. Dusiłem się, cierpiałem, chciałem umrzeć.
Potem przyszło opamiętanie.
(Wyglądasz lepiej.)
Spotkałem się z tobą tylko raz. Minął rok od naszego rozstania. Sądziłaś, że nam obojgu jest lepiej. Myliłaś się. Poszliśmy do twojego mieszkania; nikt nas nie widział, uważałaś, że to dobre rozwiązanie. Twój chłopak był w pracy, nie chciałaś, by spotkał się z twoim byłym. Właśnie tak mnie nazwałaś. Właśnie „byłym”.
Bardzo długo siedzieliśmy w milczeniu, chociaż cały czas marzyłem o tym, by podbiec i wziąć cię w ramiona. Mimo to nie zrobiłem nic; bałem się twojej reakcji, tego, że przez przypadek mógłbym cię skrzywdzić. Byłaś taka krucha, tak piękna...
Odprowadziłaś mnie do drzwi i ostrożnie, jakby z lękiem, uścisnęłaś mnie na pożegnanie.
Dopiero wtedy zacisnąłem ręce na twojej łabędziej szyi. Jak kleszcze.


Do ostatniego tchu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blaidd
moderator byroniczny



Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 2429
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ra-setau

PostWysłany: Śro 18:59, 17 Paź 2007    Temat postu:

Czy ja dobrze rozumiem, jak to się skończyło? Jeśli tak, to niezły ten koniec. Zaskakujący.
Podoba mi się, że dziewczyna zaciągnęła Andrzeja do swego domu. Myślałam nawet, że wylądują w łóżku (lub, co bardziej prawdopodobne, na ścianie/podłodze w przedpokoju) - milcząco, rozpaczliwie - i szybko znowu się pożegnają. Ale tak jak jest, też jest bardzo ładnie, wymownie. Jakby chciała choćby jego obecności, bez słów, niemal bez dotyku, może naprawdę nie była pewna, czy dobrze zrobiła opuszczając go?

Cytat:
Słowa, których nigdy nie wypowiedziałaś, nie bolałyby już tak bardzo, a skurcz w trzewiach nie byłby już aż tak potężny.

- chyba nieco niepotrzebne to "już", szczególnie z następującym po nim "aż" - bardzo wszystko szeleszczy. Ładniej wygląda bez tego, a wiadomo nadal o co chodzi.

Cytat:
w spojrzeniu oczu, które barwą przypominały mi orzechy laskowe.

- tak samo tutaj, ale niekoniecznie trzeba to usuwać. Przy okazji: orzechy laskowe zawsze będą mi się kojarzyły (ze względu na nazwę, kolor zresztą też) z Paciutem, czyli facetem, w którym nadal jestem zakochana, a Los jakoś nie może nas do porządku połączyć. Tak więc ten wers odebrałam nieco osobiście Razz

Ładnie. Ja piszę podobnie, bardzo lubię takie monologi skierowane do kogoś, także pisane w czasie teraźniejszym.
No. To ze swej strony czekam na następne przejawy Twej twórczości, Kejt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 19:35, 17 Paź 2007    Temat postu:

Dzięki przewrotnemu tytułowi, który stanowi jednocześnie zakończenie, opowiadanie staje się uroczo surrealistyczne.
Bo co mamy na początku? Pompatyczno-bombastyczne wyznanie Andrzeja, który rozpływa się nad łabędzią szyją ukochanej i porównuje ją do zapachu jaśminu (ukochaną, nie szyję). Gdybyś to pisała całkiem na poważnie, byłoby krucho, jeżeli nie po prostu tandetnie. Ale - przynajmniej tak mi się zdaje - to nie ty używasz takiego stylu. To Andrzej. Chodzi mi o to, że dzięki takiemu doborowi słów i takiej stylistyce próbujesz tę postać scharakteryzować.
No i te wtrącenia w nawiasach! Niewielkie rozmary, ale jednak sytuacja przedstawiona z dwóch punktów widzenia.

A potem Mówiący w Nawiasach się zmienia. Może to alter ego autorki? W każdym razie dobry obserwator i głos realności, który niestety do Andrzeja nie dociera.

Albowiem Andrzej, to ktoś niezrównoważony, zatracony we własnych uczuciach. Żeby nie powiedzieć psychol Wink Zwierzenia mordercy przy wódce, w knajpie, o piątej nad ranem. Prawie czuć papierosowy zapach i smak mocnego drinka.

Zakończenie, to jak "puszczenie oka" do czytelnika.
Do ostatniego tchu - ha, tym razem całkiem dosłowne znaczenie!
Podoba mi się.
Całkiem podoba mi się ta miniatura, bo jest oryginalna, dobrze napisana i z jajem.

Tylko błagam, nie nadużywaj tego bombastycznego stylu o pseudopoetyckim rodowodzie. To może przejść raz, z zaskoczenia. Ale powielane zbyt często zacznie zniesmaczać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Sob 18:04, 20 Paź 2007    Temat postu:

O rany Shocked
To wspaniałe. Jestem zachwycona.
Uwielbiam Andrzeja!!! To nie Na, choć ma tak samo na imię... Ale jest... no cóż... psychiczny. Psychodeliczny. Psychopatyczny. Jest fascynujący. Boję się takich ludzi, ale nieodmiennie ich uwielbiam.

O, Hekate, mnie się tam podoba. Bardzo. Ale to troszkę chyba kwestia gustu.

Zaś kreacja Andrzeja mnie zabiła. Zakochałam się chyba.
Któregoś pięknego dnia wyjdę za mąż za psychopatycznego mordercę. Kejt, pomogłaś mi odkryć moje ukryte pragnienia Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin