Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

kolor czerwieni

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Noelle
robalique



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 2024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:23, 10 Kwi 2009    Temat postu: kolor czerwieni

"kolor czerwieni" = moja próba napisania scenariusza(na film) Dziwaczny wytwór, no, ale co mi tam...

aktorzy:

Cherub
Aniolątko
Anioł1
Anioł2
Anioł3
Stefan

Nalka
Justyna
Koleżanki i koledzy, i chłopak Justyny
Miły Chłopak
Miła Dziewczyna
Ksiądz
Nauczycielka

Mężczyzna z Ogródka
Chłopak z Ogródka
Grupa ludzi z Ogródka


Sugestia:
Osoba, która gra Miłą Dziewczyną gra też Aniolątko.
Osoba, która gra Miłego Chłopaka gra też Cheruba.































*bębny*
*głos w czerni męski[Cherub]*

Anioły.
Demony.
Ludzie.

Anioły są dobre.
Demony są złe.
A z ludźmi… nic nie wiadomo.

Ludzie są tacy zabawni, ale i męczący, prawda?
Na dłuższą metę. Tak myślałem.
Zanim poznałem Ciebie.

Wtedy chciałem tylko wyrwać się z tej nudnej roboty w niebie i stać się kimś.
Wielkim panem, Serafinem… /śmiech/
Teraz to wydaje się być tak głupie.
Tylko dlatego postanowiłem zostać twoim Aniołem Stróżem.
Poprzednik z ulgą zamienił się miejscami.
Ale gdy poznałem Ciebie… to…
Wszystkie moje mroczne plany trafił szlag.
Chyba powinienem Ci za to podziękować.

*czerń staje się bielą*
*koniec bębnów*





















s c e n a p i e r w s z a

(Najpierw jest jasność, która powoli przechodzi w zaciszny zakątek Nieba. Ławeczka pod zielonym drzewem, jednocześnie kwitnącego i owocującego. Na ławce Nalka – wiek licealny, prosta biała sukienka za kolano, krótki rękaw. Zamyślona, bezwiednie wtula się w kłęby chmur. Ten statyczny obrazek przerywa wbiegnięcie Aniolątka(skrzydlaty anioł, dziecięcy wiek)

Aniolątko
Naaaalka!!!

Nalka
O! Kogo ja widzę! Mój mały skrzydlaty przyjaciel przybył mnie odwiedzić.

Aniolątko
Tylko nie traktuj mnie jak dziecka, mam już prawie 50 lat...

Nalka
A wyglądasz na góra 10. Zresztą, u was to podobno czas płynie inaczej…

Cherub
/wyłania się z za liści, anioł w mundurze i olbrzymim mieczem u boku/
A jak. Są kocie i psie lata, to czemu i nie anielskie? Żądam równouprawnienia dla wszystkich grup społecznych.

Aniolątko
Nie no, znowu ten musi przyłazić…

Cherub
Nie no, znowu ktoś mi się pod nogami plącze.

Aniolątko i Cherub [razem]
A miało być tak pięknie.

Nalka
/Z uśmiechem/
Ech, co ja z wami mam… Mieliście się nie kłócić przy mnie. Przynajmniej przez jakiś czas, bo jestem zajęta.

Aniolątko
A co ty niby takiego robisz? Siedzisz i siedzisz… Nic nie widzę.

Cherub
/chrząka/
Nie miałeś, zdaje się, lecieć na wycieczkę Mekka-Częstochowa-Woodstock?

Aniolątko
Ha-ha. Nie spławisz mnie tak łatwo.

Nalka
Dobrze, słuchaj, anielizno jedna! Piszę książkę. Autobiografię. Wiesz, to nie tak, że ja siedzę i śpię. Nie, ja myślę… Myślę… I myślę…

Aniolątko
No proszę. A inni to by tylko w Ogródku siedzieli, wąchali kwiatki….

Cherub
Raczej to nowe zioło, nazwane na cześć najświętszej panienki.

Nalka
/ opędza się jak od much /
No, idźcie już, sio!

(Aniolątko wzrusza ramionami, przewraca oczyma, kręci młynka dłońmi, ale w końcu odchodzi, pokazując jeszcze Cherubowi język na odchodne)

Aniolątko
Wybacz, mon cheri. Obowiązki wzywają!
/słychać w oddali szczekanie/

Cherub
Chyba szczekają…

Nalka
Uhm. Poszedł sobie, dobrze. Ja zaś wracam o tego co mi przerwano. Muszę skończyć to jak najszybciej…

Cherub
Czemu musisz to skończyć jak najszybciej?

Nalka
Zanim zapomnę o wszystkim.

Cherub
Zanim o wszystkim zapomnisz?

Nalka
Tak. Więc idź.

Cherub
Nie pójdę.

Nalka:
Wynoś się!

Cherub
/podaje Nalce dłoń/
Zostanę…

Nalka
No to siedź. Głupi! Siedź i słuchaj. Głupi ty…





S c e n a d r u g a
(Nalka, ubrana w zwykle dżinsy i bluzę, przemierza szkolny korytarz. Jest bardzo długi, i pusty. Kroki odbijają się o wiele za głośnym echem, niż powinno być)

Nalka:
To jest mój sen. Wiem o tym, bo śnię go nie pierwszy raz. To nie deja vu.
/biegnie, bębny, coraz głośniejsze bębny/
To tylko mój sen. Koszmar powszechny. To tylko sen. Ale, choć wiem, że to sen, to i tak…

(Zatrzymuje się przed szklaną gablotą i wywieszonym ogłoszeniem „lista rezerwowo przyjętych”, zbliżenie na nazwisko „Justyna Łabęda”. KRZYCZY. Pękają szyby w oknach, litery się rozsypują… Nalka budzi się spocona i dysząca)

Nalka
…to i tak zawsze wrzeszczę.

(Długo gramoli się z łózka, ale po wstaniu wszystko przebiega w ekspresowym tempie – ubieranie uroczystego czarno-białego stroju, mycie zębów, podlanie kolekcji kaktusów, pogłaskanie kotka. Przyspieszonym tempie. W końcu biegnie, biegnie przed siebie, do Kościoła na mszę rozpoczynającą nowy rok szkolny. Koło niej biegnie Cherub, na którego jednak nie zwraca uwagi – jest dla niej niewidzialny, ma narzucony płaszcz.)

Nalka
Nie ma rady! Po prostu spóźnię się i będę spóźniona.

Cherub
Skoro tak mówisz, przestać tak lecieć! Jeszcze się potkniesz o ten haniebnie niesymetryczny chodnik, i co ja wtedy zrobię? Ach, a tak w ogóle, to jestem twoim nowym Aniołem Stróżem. Do dla mnie awans, przedtem byłem zwykłym cherubinem i robiłem za woźnego. Widzisz? Miło mi cię poznać, Natalio.

Nalka
/potyka się/
Cholera.
(Zatrzymuje i, otrzepuje się; poszło oczko na rajstopce na prawym kolanie, małe zadrapanie).
Auć.

Cherub
Krew.

Nalka
Auć..

Cherub
ONA KRWAWI!!! No, żeeesz, i co teraz? Pierwszy dzień nowej służby, i już, już wypadek. I co teraz, noooo? Powinienem nosić ze sobą apteczkę. I kolorowe plastry. Albo… Już wiem, wykorzystam medycynę ludową. Trza wypatrzeć na tym trawniku babkę lancetowatą…

(Aniolątko pojawia się w chmarze dymu – miało być widowiskowo, a kaszle, biedaczyna.)



Aniolątko

Ehem, ehem. Ave! Nie radziłbym zbierać tutejszych roślin. Brudne toto, i pełne spalin. To nie słowiańska łąka.

Cherub
Grrr, kogo to złe wiatry przywiały… A kysz, demonie zły.

Aniolątko
Zostaw teraz swoją śmiertelniczkę i idź ze mną. Bracie.

Cherub
Nie kuś mnie, wężu, a raczej pijawko. W przeciwieństwie do ciebie ja mam jakieś tam zawodowe ambicje.

Aniolątko
Daj spokój, dostałeś przepustkę na Ziemię, to trzeba korzystać! Ja już się rozejrzałem. Jest tu parę interesujących barów i znudzonych aniołaków do towarzystwa. I jeden zaprzyjaźniony diabeł.

Cherub
Zaraz przepłoszy ich twoja paplanina. Jestem bardzo zajęty i…

Aniolątko
Powiedź mi… Czy ty na pewno chcesz spędzać czas z kimś, kogo nie dość, że nie znasz…

Cherub
… nie znam, ale poznam…

Aniolątko
Z kimś, kto cię nie widzi, nie słyszy i nie czuje?! Z kimś, do kogo możesz gadać jak do ściany… A gdyby coś się miało stać, to, choćbyś miał wyleźć ze skóry, nic nie możesz zrobić…?

(Migawka fotografii w kolorze sepii. Maestro, muzyka!
Pierwsze zdjęcie: Aniolątko przygląda się śpiącej dziewczynce.
Drugie: Aniolątko wyciąga rękę
Trzecie: dotyka jej twarzy. Delikatnie.
Czwarte: p r z e n i k a przez tę twarz.

I powolna scena. Łąka, wieś. Motyle siedzą na kwiatach, latają w powietrzu. Dziewczynka przydeptuje gąsienice, czego nie zauważa. Śmieje się, skacze – łapie motyla. Chwilę ogląda pięknego owada, po czym wypuszcza. Widzi kolejnego pięknego motyla, i pędzi do niego. Aniolątko patrzy, widzi nadjeżdżającą maszynę rolniczą, zagadanych ludzi nią kierujących. Patrzy to na nich, to na małą. Po chwili muzykę i śmiech dziecka przerywa okropny dźwięk, i na Aniolątko pryska trochę krwi, na twarzy krople – nie pokazujemy bezpośrednio rzezi. Powoli opuszcza swoje zaciśnięte dłonie, stoi i patrzy, i szok, odlatuje motyl

(Cherub podchodzi do Aniolątka i mierzwi mu mocno włosy, na co ten prycha, wypada z transu)




Cherub
A może ty jesteś po prostu zazdrosny o braciszka, hm?

Aniolątko
Marzy ci się, staruszku. Ale patrzyć nie mogę, jak się kompromitujesz w tym hierarchicznym wyścigu szczurów.

Cherub
Mały i głupi jeszcze jesteś

Aniolątko
Taaaaaa, no na pewno. Poczekaj jeszcze ze 400 lat, będę miał takie ciało, że lux Maryna. A ty będziesz się nadawał tylko do recyklingu.

Cherub
Zgłoś się za te 4 stulecia, to pogadamy, o ile sekretarka w moim biurze nie weźmie cię za jakiegoś włóczęgę i nie wywali za drzwi.

Aniolątko
Grrr…


(Kiedy oni tak rozkosznie gadają, Nalka wstaje, podnosi się, otrzepuje nieszczęsne kolano i idzie, idzie sama w stronę wschodzącego Słońca… tzn. górującego nad okolicą kościoła!)



























S c e n a t r z e c i a

Nalka stoi pod Kościołem, stoi – opiera się o mur, w chwili końcowego klęczenia. Koniec mszy, wychodzą. Wtem wyłania się pewna osoba, otoczona wianuszkiem koleżanek, czy też gwardią przyboczną. To Justyna, idealnie opalona blondynka. Wyróżnia się – wszystkie dziewczyny mają białe bluzki i czarne spódnice, a ta na odwrót. Krzyżują się spojrzenia Nalki i owej Justyny.

Justyna
O, patrzcie, Natalka sobie stoi….

Głupawe chichoty

Będziemy chodzić do jednej szkoły, do jednej klasy, znowu! WSPANIALE, co nie? Już się stęskniłam przez te dwa miesiące…

Podchodzi z wielkim „wyszczerzem” na twarzy, staje przed nią. Nalka stoi nieruchomo, zesztywniała, zmienia się w marmurowy posąg.

No, co się nie odzywasz? Nawet „cześć” nie powie starej koleżance, taka ważna się zrobiła. No, powiedz coś. Powiedź, kurwa, kurwo jedna…

Śmiechy. Justyna rozgląda się, czy nikt nie patrzy z nauczycieli – nikt. Bierze rozmach i kopie posąg, przewraca, rozbija na kawałki. Potem odwraca się i gadając z koleżankami, odchodzi, z aureolką nad głową. Gdy znika z pola widzenia, kawałki posągu złączają się w jedno, a gdy są już złączone, Nalka znów staje się Nalką. Leży na kościelnych schodach. Obok przechodzi zasuszony ksiądz proboszcz a’la Frollo z disnejowskiego „Dzwonnika z Notre Dame”...



Ksiądz

Co ty, dziecko wyprawiasz?! Wstawać szybko, i do szkoły marsz. Co to ma być, tak się rozkładać wygodnie w Bożym Domu?! Co za czasy, co za dziecko, dziwne dziecko…

Leci, leci Cherub, macha skrzydłami…

Cherub
Heeeej! Moja mała, coś mi tak uciekła?! Mało zawału nie dostałem. Serca. Serio serio. Co prawda nie dysponuję takimi organami wewnętrznymi, ale od czego jest wyobraźnia… Wyobrażony ból boli tak samo jak prawdziwy, wiesz?

Nalka
Zamknij się.

Ksiądz
ŻE CO?! Czy ja dobrze słyszę?!!

Nalka
To nie do księdza.

Ksiądz
Taaak? A do kogo niby? Do Ducha Świętego? Jeszcze gorzej…


Nalka

Do… nie wiem…

Ksiądz
Nieładnie jest tak mówić. To grzech, grzech, grzech. Tłusty, czarny i oślizgły.

Nalka
Nie wierzę w grzechy.

Ksiądz wybałusza oczy.

Nie wierzę i w Boga.
Jestem złym człowiekiem. Do widzenia.

Odchodzi powoli, kuśtyka lekko.

Cherub
Nataleńko moja złota, czy ty wiesz, co mówisz? No słuchaj, no proszę, nie bądź samolubna. Muszę cię jakoś do nieba zaciągnąć! Inaczej koniec ze mną. I z tobą przy okazji.

Nalka
Koniec ze mną

Cherub
Koniec z tobą

Nalka
Koniec z nami. W zamian początek wiersza.

(Chwila ciszy. Cherub zarzuca kaptur na głowę i przemyka obok Nalki, znika. Ta odwraca się, długo patrzy).

Nalka
Wydawało mi się, że ktoś tu jest… Poetyckie schizy. Zaraz… co to?

(Schyla się. Na chodniku leży wielkie, piękne, śnieżnobiałe pióro. Podnosi je, rozgląda się po niebie, nie ma ptaków… Po chwili namysłu chowa je w kieszonkę przy sercu)















S c e n a c z w a r t a
(Niebo)

Nalka
Moja głowa, moja głowa, głowa…

Cherub
Co się z tobą dzieje?!

Nalka
Głowa, głowa mi pęka. Nie mogę dłużej myśleć. Umrę z bólu.

Aniolątko
U nas nie zwykło się umierać. Nie ma strachu.

Cherub

Od kiedy tu siedzisz i podsłuchujesz?

Aniolątko
Czy naprawdę myślisz, że ci powiem? Młody, niewinny i naiwny…

(Nalka kuli się, zwija w kłębek, zatyka uszy).

Cherub
Zapominając momentalnie o bracie, pochyla się zmartwiony nad Nalką
Hej! Naluś, proszę…

Aniolątko
Jak ja nie cierpię słuchać słodkiego gruchania gołąbków. Chodźcie ze mną, coś wam pokażę.

Cherub
Gdzie niby?

Aniolątko
Do Ogródka.

(Cherub kiwa głową ze zrozumieniem. Obaj biorą Nalkę pod ramię i prowadzą wzdłuż krótkiej ścieżki pod misternie rzeźbioną bramę Edenu. Wchodzą. W centrum rośnie ogromne zielone drzewo. Soczyste trawy, kolorowe kwiaty, miękkie chmurki tu i tam. Kilku ludzi w białych szatach siedzi, leży, spaceruje)

Nalka
/Ciągle trzymając się za głowę/
Ach… Więc to jest ten właściwy Raj. Ładny. To dobre miejsce na odpoczynek. Też bym chciała położyć się w miękkości i cieple. I zacząć nowe życie. Zapomnieć o tym, co było TAM.

Aniolątko
Jesteś tego pewna? Taka na pewno pewna?

Nalka
Ja… Tak myślę. Na pewno.

Aniolątko

Jeśli zjesz zielony owoc zapomnienia, to jest osiągalne. Będziesz szczęśliwa.

Cherub

Padalcu mały, nawet się nie waż…

Aniolątko
O co Ci chodzi, przecież to tylko JEJ wybór, prawda? Pomimo tego, że byłeś jej Stróżem, nie masz nic do gadania.

Cherub

Mały demon. Nie pozwolę…

Aniolątko
Tak, więc, panno Natalio, twoje zielone jabłuszko czeka na ciebie. Zanim jednak zdecydujesz się na konsumpcję, zastanów się nad tym. Wszyscy w tym Ogródku skosztowali tego jabłka. Rzucili się na nie jak wygłodniałe psy, a potem opadli z sił i leżeli, i patrzyli się gdzieś nieobecnym wzrokiem. Porozmawiaj z nimi.

Nalka
To chyba nie żaden podstęp? Znam cię już, lubisz różne mroczne plany knuć…

Aniolątko
/udaje niewiniątko/
No, ależ skąd…

(Nieprzekonana Nalka podchodzi do mężczyzny w średnim wieku i chłopaka niewiele starszego od niej. Są podobni, być może ojciec i syn)


Nalka
Ehm… Przepraszam!

Ci nie reagują.

Przepraszam

PRZEPRASZAM!

Mężczyzna
Dzień dobry drogie dziecko.

Nalka
(Trochę speszona)
Yhm, dzień dobry! Nazywam się Natalia. Przepraszam za takie zaczepianie, tak do obcych ludzi podchodzić, to kto to widzi? No, ale… W sumie, to czego by nie móc się z kimś obcym poznać i przestać być dla siebie obcym? Ostatecznie, mamy całą wieczność na rozmowy.

Chłopak:

Dużo mówisz.

Nalka
Ot, taki słowotok, tak gadam i gadam. Przepraszam. Ile już tu jesteście?

Mężczyzna
Od zawsze.

Nalka
Eee… Chyba żartuje pan sobie…?

Mężczyzna
Jestem tu od zawsze.

Nalka
Niemożliwe. Ludzie, chcąc nie chcą, muszą począć się i umrzeć. I dopiero wtedy tu przychodzą. Jestem tu od roku, to nowa prawie jestem.

Chłopak
Ja też jestem tu od zawsze.

Nalka
Jak to? A zresztą… To może, jak masz na imię?

Chłopak
Imię?

Nalka
No. Piotrek czy Paweł, a może jakieś ciekawe przezwisko…

Chłopak i Mężczyzna

Jesteśmy dziećmi bożymi. nie trzeba nam imion, nie trzeba nam nic więcej.

Nalka
E… Tak, tak, dziećmi bożymi, no tak, oczywiście. Ale pomyślcie trochę. Imię – to najważniejsza rzecz. Kilka dźwięków, kilka znaczków na papierze – takie nic, a jednak w tym czymś jesteś zawarty cały ty. Można się po nim rozróżniać, i w ogóle, bardzo pożyteczna rzecz.

Mężczyzna
Jestem dzieckiem bożym.

Nalka

Taaak, jak każdy. Ale pan, ale ty – kim ty jesteś?

Mężczyzna
Jestem dzieckiem bożym.

Nalka
To już mówiłeś. Ale kim ty, autonomiczna jednostka, kim jesteś?

Chłopak
Jestem dzieckiem bożym. Odpoczywam w cieniu jego chwały.





Nalka
Kim jestem w sensie ziemskim?! Januszem, pod którego rękoma wykwitają żywe rośliny? Piekarzem, lepiącym całe życie słodkie bułki? Zagrzebanym w książkach profesorem doktorem rehabilitowanym? Czy wreszcie mężem, ojcem, synem, wujkiem, przyjacielem…

Mężczyzna.
Jestem dzieckiem bożym.

Chłopak
Tu nam dobrze. Nie niszcz tego. Urodziłem się, czując cierpki smak jabłka na języku. Odtąd żyję w pokoju. Czego od nas chcesz? Czemu interesują cię jakieś dziwne, nieznane rzeczy?

Nalka
Bolesne rzeczy? Przeszłość.

Chłopak
Ja… Ja nie wiem, jestem dzieckiem bożym, to mi wystarczy.

Nalka
Naprawdę w s z y s t k o zapomniałeś? I nic, nic, nic nie pamiętasz?

Cherub
Naluś, już dość. Chodź do mnie.

Nalka

Jestem zjem jabłko, to będę szczęśliwa. W zamian będę chodziła jak naćpana i zapomnę… o tych wszystkich rzeczach.

Aniolątko
Si, Si, panienko.

Nalka
I o was też zapomnę.

Aniolątko
Skutek uboczny cudownego leku.

Nalka
Cholera jasna!!! Ja tak nie chcę… Nie zeżrę tego, choćbyście mi to chcieli wepchnąć do gardła. Jeśli zapomnę o przeszłości, przestanę być sobą.

Aniolątko
Nawet, jeśli ta przeszłość boli i będzie boleć?

Nalka
Zwłaszcza dlatego. Zwłaszcza. Cholera. Czy ja przeklinam? W niebie? Przepraszam.

Cherub
Przestań przepraszać… I dziękuję, że nie sięgniesz po owoc. Dziękuję.




S c e n a p i ą t a

Odgłos dartego papieru(okładka zeszytu). Kpiący uśmiech Justyny.

Justyna
Och, przepraszam! Co za nieszczęśliwy w y p a d e k.

Śmiechy, śmiechy w tle. Wypada kartka.


Hm, a to co znowu?

Czyta kartkę z wierszem.


kamyk
znalazłam szary kamyk
zachowałam jak skarb
do czasu
lubiłam bawić się jak dziecko
wrzuciłam go na wodę

a topiony granit krzyczy
echo rosnących okręgów
wibruje na powierzchni jeziora
ja wiem

już nigdy do mnie nie wróci


Śmiechy, śmiechy…

Co to ma być, no patrzcie, ludzie! K a m y c z e k. Znalazłam szary kamy, no nie no…

Śmiechy, śmiechy.

Ciemność. Stopniowo pojawia się scenka w barwach sepii. Nalka znajduje się zwinięta w pozycji embrionalnej pod szkolną ławką. Jest kopana ze wszystkich stron, i śmiech rozlega się ze wszystkich stron. Ktoś mówi „kamyk, kuźwa, kamyk! I co ty na to”. Dzwonek przerywa incydent. Wszyscy pośpiesznie układają się w ławkach, już zapomnieli o wszystkim, wyciągają podręczniki. Wchodzi nauczycielka.

Nauczycielka

Rany boskie, a co ty tam dziecko robisz!? Jest lekcja, wyłaź natychmiast.
Ciszej
Co za dziwne, dziwne dziecko, nienormalne jakieś.

Nalka otwiera oczy. Budzi się w swoim łóżku. To był tylko zły sen.

Nalka
Czwarta rano… Jeszcze mam czas. Ale nie chcę spać. Bo… bo boję się spać…? To takie głupie…

(Wstaje, podchodzi do okna. Patrzy na ciemnie jeszcze niebo i latarnie. Pada śnieg. Opiera łokcie o parapet, ukrywa twarz w dłoniach. Cherub patrzy na nią, zmartwiony. Nagle podchodzi bliżej, staje za plecami i przytula dziewczynę).

Cherub
Chciałbym, abyśmy mogli ze sobą porozmawiać. Myślisz, że jesteś sama? Też bym tak myślał. W sumie nawet jesteś. Ja się nie liczę, bo ty nie wiesz, nie możesz wiedzieć. Czy to dlatego mój poprzednik tak chętnie zamienił się na funkcje? Co za drań, niewierny sukinkot…

/Zmiana scenerii. Knajpa. Cherub, Aniolątko, grupa innych aniołów./

Aniolątko
A jednak jesteś. Nie żebym tęsknił, nie myśl sobie.

Cherub

No oczywiście, gdzieżbym śmiał takie insynuacje wysuwać?

Anioł1
Stawiam kolejkę. Napijmy się wszyscy s o c z k u.

Anioł2
Cokolwiek rozumiesz pod tą nazwą… Nie odmówię takiej ofercie.

Cherub
Ani nikt z nas. Chcę coś mocnego, co ugasi moje myśli.

Anioł2

A ty nie miałeś czasem mieć oko na tamtą panienkę? Hej, to robota 24 godziny na dobę. Piekielnie nudna, ale pańszczyznę odrobić trzeba… A ty zawsze byłeś taki obowiązkowy…

Do knajpy z impetem wkracza nowa osoba. Diabeł, Stefan, rogi wystają mu spod czapki.

Stefan
Cześć chłopaki, ktoś tu o piekle mówił? Oto delegat we własnej osobie. Przygarniecie małego zagubionego diabełka?

Aniolątko
Stefan! Dobrze, że wpadłeś. Siadam z nami, jeszcze są miejsca. Gadaj, co słychać?

Stefan
No, mam parę ulotek propagandowych do rozdania. Wiesz „Piekielna przyjemność” i inne pierdoły. Możemy dorzucić do kominka i będę miał z głowy.

Anioł1
Jak możesz tak zaniedbywać swoje obowiązki? Nie wspominając o kolaboracji z wrogiem...

Przyjacielski śmiech.

Stefan
Czarci robią co chcą. Bezczelne gadziny, nie? Ale przecież nie będę stał i sępił jak świadkowie Jehowy. No i z wami weselej, chłopaki. Nigdy więcej usypiających przemówień Lucjusza, tfu… Zaniołować bym już się wolał niż tego słuchać.

Anioł3

No to się zaniołuj.

Stefan
Nie chce mi się, za dużo formalności. Lepiej polejcie mi czystej, bo mi siarką ode mnie zajeżdża, ohyda.

Aniolątko
Się robi, się robi… Idę do barmana, bo śpi za barem, leń niereformowalny.

Stefan
A, Cherub, mam sprawę do ciebie. Znaczy się, ostrzeżenie. Zrób coś z tą swoją panienką, bo na razie to do piekła jej bliżej. Nie żebym coś sugerował, ale ostatnio mamy tam przeludnienie i przydałoby się, żeby ktoś tam i do was zawędrował na niebiańskie połoniny. To przyjacielska rada, panie serafinie.

Cherub
Wszyscy mówicie tylko o tym.

Stefan
A może to ty tylko o tym myślisz?

Cherub
To ciężki przypadek. Chcę coś zrobić. Nie mogę.

Stefan

To czemu chociaż nie siedzisz przy tej swojej pannie? A nóż, może się porozumiecie.

Cherub
To niemożliwe.

Stefan
Nie znam się za dobrze na tej waszej głupiej hierarchii, bo głupek jestem z piekła rodem. Ale swoje widziałem… I myślałem o tej funkcji Stróża.

Anioł2

Tak? No to ciekawe. I co wymyśliłeś, kolego?

Stefan
Nic nie możesz zrobić, tak? A więc nie jesteście po to, aby coś robić. Tylko po to, aby przy kimś b y ć. Żeby nie był sam. Samotny i sam.

Cherub
Co z tego, jak ona nie wie, że ja jestem tuż obok?!


Aniolątko
Ale się gadatliwi robicie po kilku łykach ledwie. Wasza cola jest chyba zbyt mocna.

Anioł2
I filozofować zaczęli.

Cherub

Wychodzę!
I wyszedł jak na skrzydłach.

Stefan
Nic nie sugeruję, ale moja diablo dobra intuicja mówi mi, że nasz mały Cherubinek przepadł z kretesem. Czuję taki zapach… to nie jest rzecz powszechnie uważana za grzechową, ale…

Anioł1
Za bardzo się zaangażował. Za dużo myśli. To go zgubi.

Anioł2

Albo ocali. Szanse pół na pół. Wypijmy więc za jego sprawę…










































S c e n a s z ó s t a

'kamyk, wersja druga'

szary kamyk
chyba taki jak inne
doskonalę go palcami
delikatnie i stanowczo

później

wrzucam go w wodę
a topiony kamień krzyczy
echo rosnących okręgów
wibruje na powierzchni jeziora

mamo,
czy wolno bawić się ludźmi?

/szybko pisze na kartce/

Nalka
Czy tak jest lepiej? Czy tak? Czy nie… Beznadziejne to jest. I beznadziejna jestem ja.

Cherub

Wcale nie! Mi się podoba. Uwierz.

Nalka
Drze na kawałki
Beznadziejne wszystko.

Cherub
No wiesz, ja tu się czuję urażony. Hej, mówię do ciebie…

(Nalka stoi w kącie. Szkoła, korytarz… Chłopak o miłej twarzy przygrywa na gitarze. Dziewczyna o równie miłej twarzy uderza w bęben. Śpiewają coś, świata nie widzą, pochłonięci sztuką).

Nalka
Oni się potrafią zapomnieć. To coś, czego mi trzeba. Ulgi. Gdybym jakoś… zdołała się z nimi związać… tylko oni mogą mnie ocalić. Jak zmusić obcych ludzi do tego, aby zaczęli się o ciebie martwić i chcieli spędzać z tobą czas, abyś mógł nasiąknąć do woli ich dobrą aurą?

Cherub
Bo ja wiem? Nigdy nie byłem człowiekiem. Szkoda, lepiej bym rozumiał. Jakby co, to masz zawsze mnie. Wiesz? Nie wiesz, wiem, ze nie wiesz, ale mniejsza o to. Dwa monologi nie wystarczą, aby stał się dialog.

Nalka
Ona ma na imię Małgosia. Jest naprawdę słodką dziewczyną. Wiem już, gdzie mieszka, że artystka, lubiana, ma papugę i psa. Lubię słuchać, jak rozmawia z innymi na przerwach. To mogłaby być moja najlepsza przyjaciółka.

Cherub
To podejdź i zagadaj.

Nalka
Mogłaby. Ale jestem tchórzem i boję się podejść, zagadać. Zwłaszcza, że cały czas czuję na moich plecach uważne oczy…

Cherub
… Justyny…

Nalka
To jak klątwa, której się nie mogę pozbyć. Myślę o niej zbyt często, niż powinnam. Jest piękna, straszna. To już prawie archetyp. Ale myślę też o nim, o Marku, jest piękny.

Cherub

Eeee…

Nalka
Piękny i nie tylko. Też artysta. To pięknie brzmi. Zawsze gdy coś powie, to jest to coś inteligentnego. Często coś śmiesznego. Tak mnie w sercu kłuje, gdy patrzę na niego.

Cherub

Mnie też zaczyna. Co za dziwne odczucie…

Nalka
Co do niego, to też jestem tchórzem. Do niego i do niej. Ja nie podejdę do nich, oni nie podejdą do mnie. Nigdy się nie dowiedzą, ile zaczęli dla mnie znaczyć. Jak oni ładnie razem wyglądają… podobno są tylko przyjaciółmi, zakochanymi w różnych osobach, tak mówią plotki, które słyszę mimowolnie. Mam jednak przeczucie, że co do nich, to będzie coś więcej niż przyjaźń… Bo zbyt ładni są razem. Zbyt swobodne są ich rozmowy. Zbyt wiele czasu są sami ze sobą. Luuudzie! Jakie to zatrważająco zabawne. Moje życie jest jak niskobudżetowy film, gdzie tylko się gada i gada. Nic więcej.

Cherub
Mówisz takie rzeczy… Takie… Natalia? Nalka? Naluś… Chciałbym ukoić twój smutek. Uwierz mi. Przepraszam, że nie umiem. Beznadziejny jestem jako stróż.

Dziewczyna i chłopak skończyli uprawiać sztukę. Dziewczyna kładzie głowę na jego ramieniu, a on obejmuje ją jedną ręką.

Nalka

Jednak mam intuicję. Mimo wszystko… Nie mam do nich żadnych praw. Czemu tak mi smutno? Skąd to poczucie zdrady, chociaż nie ma czego zdradzać?

Cherub
Jakimi oni są głupcami! Mogąc cię dotknąć i porozumieć, nie widzą cię. Nie istniejesz dla nich, tak jak ja nie istnieję dla ciebie. Co za ironia, nieprawdaż?







S c e n a s i ó d m a
(Zegar. Robi się gdzieś 21:30, śnieg pada, jest noc, jest zimno. Nalka spaceruje w długim, długim szaliku, ale bez rękawiczek)

Nalka

Nie wiem, jak ja mogłam być tak głupia, żeby wyjść z domu bez rękawiczek.

Cherub
Przecież wiesz, że w ręce marzniesz najbardziej. Ludzie są nielogiczni.

Nalka
Nie wiem, dlaczego ich nie ubrałam. Wiedziałam, że jest zimno.

Cherub
No o tym właśnie mówię.

Nalka
Do domu sporu kawałek. Ładnie było, to zawędrowałam dłużej, i teraz cierpię. Ból moich rąk, jak go opisach? Obiektywnie mówiąc, to robią się sztywne, ciemnofioletowoczerwone. Kłują, bolą, pieką, szczypią, mrożą… Na raz, okropna dziwność.

Cherub
Ha! W takich chwilach brak materialnego ciała się opłaca.

Nalka cały czas to wsadza dłonie pod pachę, to pociera nimi o siebie wzajem.


Nalka
Czuję się jak zwykle źle.

Cherub

I jak zwykle masz smutne oczy.

Nalka
O… Kościół. Dawno nie byłam, ale może teraz wstąpię. Zaraz mi ręce odpadną. Wlazłabym i do piekła, gdyby to miało mnie rozgrzać

Cherub

Nie dopchałabyś się do piecyka. Tłok tam teraz, tłok, nowa choroba cywilizacyjna…

Nalka wchodzi po schodach i ciągnie raz, drugi, trzeci za główne wejście.

Nalka
Nie no, jak to zamknięte?! A jakby jakaś zabłąkana duszyczka nagle się miała nawrócić, i przylazła, no i co ma biedna zrobić?

Cherub
Nie dramatyzuj. Przecież szukasz tylko ciepła…

Próbuje ująć jej dłonie, lec przechodzi przez nie. Z zakłopotanym uśmiechem odsuwa się troszkę.

Jestem po to, aby przy tobie być. Ale to tortura, kiedy jestem tak beznadziejnie bezsilny.


Nalka
Są tu jeszcze dwa boczne wejścia. Któreś na pewno jest otwarte.

Obchodzi kościół wkoło. Wejście po prawej stronie zamknięte. Wejście lewej stronie zamknięte. Między próbą obalenia kolejnych drzwi bezskutecznie próbuje się rozgrzać. Chucha w dłonie, uderza o kolana, próbuje rozmasowywać… To wygląda jak dziki szalony taniec.

Nalka

Przychodzi owieczka do zamkniętej owczarni, pięęęęknie. Przychodzi zmarznięty, nikt go nie ogrzeje. Nie no! Wszyscy siedzą i upajają ciepełkiem. W plebanii, wielkiej jak 4 kościoły, musi im być ciepło. I w tych domkach, gdzie zwykli ludzie mieszkają, gdzie zwykłe życie się toczy. Ciepło im. A ja boję się. Czego się boję? Nie wiem. Boję się pokazać, że się boję. Bredzę chyba. Zaraz mi ręka odpadnie. Co ja zrobię bez rąk?! Są mi potrzebne. Muszę mieć czym trzymać długopis i w klawiaturę stukać. Muszę mieć ręce. Bez rąk nie będę mogła nic. Wybuchnę. Już wybucham! Bólem wybucham, moje, moje, moje ręce, palce skostniałe. Już, już odpadają, czuję…

Cherub
Nalka!

Nalka
Tu nie ma dla mnie ciepła. Nie ma go dla mnie nigdzie i od nikogo.

Nalka biegnie, biegnie.

Pobiegnę jeszcze i poszukam. Żałosna nadziejo…

Cherub
NALKA!

Czerwone światło na skrzyżowaniu. Auto pędzące, w środku miga twarz Justyny z jakimś chłopakiem. Czerwone światło skrzyżowania, czerwień krwi. I łagodny mrok.

/Miszmasz wizji zbliżeń na twarz Jusyny, śmiech, na objętych miłego Chłopaka i miłą Dziewczynę/

Nalka otwiera oczy, budzi się. Znajduje się na dachu dziesięciopiętrowego bloku.


Nalka
Znowu koszmar? Nie… Tak mi lekko. I ciepło Dziwnie, jeszcze nigdy się tak nie czułam… Ach!

Orientuje się, że jest obejmowana przez mężczyznę o wspaniałych, cudownych skrzydłach.
To sen?

Cherub

To śmierć.

Nalka
Więc jednak jest coś po śmierci… Hm, tak… jak umarłam?

Aniolątko i Stefan zjawiają się

Aniolątko

Potrącenie przez auto.

Stefan
Przez tę cholerną dziwkę i jej alfonsa. Byli po piwku, więc przynajmniej będą mieć kłopoty.

Nalka
Umarłam. Cóż… Muszę się przyzwyczaić. Czego mnie tak miażdżysz?

Cherub
Tęskniłem. Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie. Jestem twoim Aniołem Stróżem.

Nalka
Taaak? A to ciekawe. A ten mi wygląda na szatana
/wskazuje na Stefana/
Dobra, macie odstawić mnie do piekła, jestem przygotowana, możemy iść.

Stefan
Jakie piekło? Nie ma mowy. Świetne miejsce, ale nie dla ciebie, za duży tłok. Bez dwóch zdań, idziesz do nieba i kropka.

Nalka

Niebo? Niebo, mówicie. Czy w niebie można pisać wiersze?

Aniolątko
Nie wiem, ale możesz spróbować.

Nalka
I jeszcze coś. Czy wy będziecie w tym niebie?

Stefan
Mnie nie wpuszczą, snoby jedne. Ale ci dwaj owszem.

Nalka
Chce mi się płakać.

Cherub

Czemu?

Nalka
Pierwszy raz ktoś mnie przytula. To takie… miłe uczucie….

Cherub
Obiecuję, że już nigdy nie będziesz samotna. I nauczę cię uśmiechać, to też przyjemne.

Aniołek
A co za karierą serafina?

Cherub
Mogę ci odstąpić ten nudny urząd.


Aniolątko
W końcu mówisz do rzeczy.

Nalka

No to chodźmy już to tego nieba, jestem ciekawa. Tylko trzymaj mnie za rękę, dobrze? Jeszcze nikt nie trzymał mnie za rękę i chcę zobaczyć, jak to jest.

Cherub
W porządku. Też chcę potrzymać twoją dłoń.

Nalka
No to mamy coś wspólnego.

Uśmiechnęli się do siebie.
I polecieli.
Stefan został sam, położył się wygodnie i zapalił fajkę


Stefan
No i mamy happy end. Oberwie mi się od Lucjanka, ech. Nie ma co, ciężkie jest życie szatana! Taki mały, biedny, nikt go nie rozumie, nikt go nie kooocha… Hm, może w następnym filmie nawrócę jakiegoś zabłąkanego aniołka na ścieżkę zła i ciemności… Błahahahaha. Ostatecznie jestem bardzo, bardzo złym szatanem, co nie? Muszę mieć z tego tytułu jakieś profity. Błahahahaha. Błahahaha.


K O N I E C

Napisy, łagodna melodia bębnów i gitar. Pokazywana w tle kartka z wierszem







kamyk[III wersja ostateczna]

kamyk jest mały i szary
i szorstki ale
kąsa tylko wzdłuż krawędzi
[taka jest kamienna
natura kamienia]

a kiedy ktoś go kopie
to nic go to nie obchodzi
gdy wpada w czerwone wody

zemści się krwawo
v jak vandetta
w sandale


Ostatnio zmieniony przez Noelle dnia Pią 22:27, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 17:13, 15 Sie 2009    Temat postu:

Oj Noeś, Noeś, ty samorodny talencie, masz cholerną smykałkę do pisania, wiesz o tym? Splotłaś parę banalnych motywików i opowiedziałaś dzięki nim niebanalną historię o współczesnej dziewczynce z zapałkami. Przynajmniej ja to tak odczytuję.
Chroniczna niemożność ogrzania się w cieple ludzkiego towarzystwa, chroniczna niemożność porozumienia się z innymi (ciągłe obijanie się o różne Ściany), chroniczna tęsknota za czymś, co nie następuje. I w dodatku chroniczny brak pomocy z zewnątrz.

Mocna jest scena z zamkniętym kościołem, a klamra w postaci trzech wersji wiersza o kamieniu to prawdziwy majstersztyk! Swoją drogą najbardziej chyba podoba mi się wersja druga. Ale wszystkie dają do myślenia i bez nich scenariusz byłby z pewnością uboższy.

Wiele ciekawych pomysłów, wartkie dialogi i lekka ironia, która tak bardzo kojarzy mi się z twoim pisaniem. Nie wiem tylko, czy zakończenie mi się podoba, ale chyba jednak tak... tu chyba nie mogłoby być innego finału.

I wiesz co? Dla mnie to nie jest film, tylko warty realizacji spektakl teatralny. Przydałyby się tylko białe ekrany i rzutnik, bo te dwie sceny w sepii warte byłyby uwzględnienia, a trudno tak po prostu je zagrać. No nie wiem. Ale na twoim miejscu spróbowałabym kiedyś coś podobnego wystawić (o ile już tego nie zrobiłaś, wcale bym się nie zdziwiła).

Chwalę Smile Z poślizgiem czasowym ale jednak.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Sob 17:15, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 17:12, 11 Paź 2009    Temat postu:

Skończyłam pisać swoje, więc teraz czytam cudze.
Spektakl. Zdecydowanie. Bardzo bym to chciała zobaczyć na scenie. Bardzo. Powiem szczerze, że wiersz o kamyku jakoś tam mi przeleciał przez głowę (chociaż ostatnia wersja najdłużej w niej została), ale pseudo-rozmowy Nalki z Cherubem na długo w niej zostały. I tak, scena z zamkniętym kościołem...
Oj, Noeś, to jest piękne po prostu. I tak mało mam ostatnio dobrych dramatów, w ogóle, nie tylko tutaj. A twój jest taki piękny.

O matko, to jest z kwietnia! Ale ze mnie sierota.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin