Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Postęp

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evil Yuki
wilkołak glizdogoński



Dołączył: 11 Paź 2005
Posty: 374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mego małego świata

PostWysłany: Wto 18:45, 03 Paź 2006    Temat postu: Postęp

Mam iskrę bożą, lecz nie mogę tego okazać...

___

Las, jeszcze otulony warstewką nocy, a już rozjaśniony promieniami dnia wyglądał przepięknie. Krople rosy na trawie skrzyły się bajecznie. Ptak w oddali zaświergotał melodyjnie, a Syriusz de Villanova właśnie się obudził i stwierdził z zachwytem, że kocha życie. I nie przeszkadzało mu to, że jest zimno jak diabli, że dopiero wstał, że nie wyspał się za dobrze. Owinął się pledem, ziewnął, a potem wysunął rękę i zerwał pojedyńczy, czerwony kwiatek którego nie zauważył wieczorem podczas rozkładania obozu.
Zerknął w lewo i zauważył swego kompana, Lukę Vell'arte. Kapłan właśnie kończył odmawiać swą poranną modlitwę, bo trwał w pokłonie. Syriusz nigdy nie spytał młodzieńca, jakiego boga jest wyznawcą, a on sam się nie chwalił. Każdy musi mieć jakieś swoje tajemnice. Najdziwniejsze jest to, że kapłani najpopularniejszych religii mieli określone stroje czy fryzury, albo i tatuaże. Luka może był posiadaczem wspaniałego jelenia na lewym ramieniu, lecz sam twierdził, że to tylko "błąd młodości". Nosił się najzwyczajniej w świecie, włosy też miał normalne - mysie, miękkie, trochę za długie, grzywka wpadała do oczu. Posiadał za to parę dziwnych nawyków żywieniowych - wymuszonych jednak przez jego organizm. Jadł warzywa, więc nie był druidem, mięso wprost ubóstwiał, w takim razie nie był bestiarem. Syriusz nie słyszał o żadnej religii, która zabraniałaby wyznawcom spożywać pszenicy czy laktozy - bo tego nie tykał Luka - toteż Syriusz żył w nieświadomości.
Jedyne, co dziwiło maga u swego kompana były jego oczy. Luka podobno oślepł w wyniku choroby, gdy miał cztery lata, jednak widział wszystko normalnie. Źrenice pokryte bielmem były ruchliwe i sprawne. Wszystko dzięki magii.
Nagle, spod kilku kocy wysunęła się różowa buzia Mikołaja. Chłopiec omiótł niebieskimi oczami całą polanę i siedzącego Syriusza z kwiatkiem za uchem, po czym rzekł swoją poranną mantrę:
- Jak już zostanę wielkim magiem i będę rządził całym światem...
- To co zrobisz? - spytał jego mistrz.
- Znajdę czar, który zniszczy wszystkie te hałasujące ptaszyska! - skończył z wojowniczą miną. - A tobie co tak wesoło?
- Życie nastraja mnie... optymistycznie... - rzekł, przeciągnął się i wstał. Luka właśnie podnosił się z pokłonu.
Zebrali się szybko i sprawnie, a potem zjedli śniadanie, złożone z suszonego mięsa i sucharów.
Ruszyli na północ.
Podczas drogi milczeli, chociaż na pewno przyjemniej byłoby rozmawiać. Pierwszy szedł zamyślony Luka, w środku zaspany i zły Mikołaj, związku z czym na pewno planował jakiś brutalny mord. Pochód kończył zadowolony Syriusz z kwiatkiem za uchem.
Wędrowali tak powoli i spokojnie, póki w oddali nie usłyszeli przeciągłego hałasu. Coś stukało i pukało, ktośv przeciągle zajęczał, pośród drzew pojawił się ciemny kształt, powoli sunący do przodu. Nad lasem unosił się gęsty, biały dym. Syriusz zakrył głowę Mikołaja swoim ramieniem, Luka zaś rozejrzał się po okolicy.
- Panowie, macie niespotykaną okazję ujrzeć najnowsze dzieło techników z Santos. - wskazał na ziemię.
W powietrzu ponownie rozdarł się głośny jęk. Mikołaj odwrócił się do Syriusza buzią i przytulił się, szukając schronienia. Mag zaś wyciągnął głowę i zerknął. Między trawą lśniły metalowe szyny.
- O boże...... - jęknął.
- A podobnież jesteś ateistą? - Luka zachichotał cichutko. - Odsuńmy się,by podziwiać to cudo w całej okazałości.
Maszyna nadjechała. Powoli sunęła po torach, dostojnie parła do przodu, centymetr po centymetrze. Hałasowała okropnie, to fakt. Obserwatorzy nie słyszeli siebie nawzajem, więc wszelkie rozmowy ucichły. Pierwszy wagon musiał to wszystko napędzać, gdyż to z niego wydostawał się biały dym. Za nim podczepiony był duży kontener z drewnem i dwa wagony z ludźmi. Magowie widzieli tylko ich uśmiechnięte twarze w małych, okrągłych okienkach wyciętych w stali.
Póki dymiący, krótki i majestatyczny potwór nie zniknął między drzewami, milczeli. Potem zaczęli rozmowy.
- Jak to działa? - zapytał Mikołaj.
- Gdy woda gotuje się w garnku, to pokrywka się unosi, prawda?
- Prawda.
- Tu zamiast pokrywki jest tłok, są zębatki... i tak jakoś idzie.
- Nie lubię pociągów. - oznajmił chłodno malec, po czym wtulił się ponownie z lnianą tunikę mistrza.
- Moi drodzy, oto zbawienny postęp... niedługo nie trzeba będzie wysyłać takich jak my na drugi koniec kraju, by zanieśc list do króla...
- Stracimy robotę... - jęknął Mikołaj.
- Nie stracimy. Przecież nie tylko przewozimy a chronimy zawartości, prawda? Będzie łatwiej nam dojechać. Starczy wsiąść w pociąg i już! Nie trzeba iść, można spać przez całą podróż!
- Kiedyś stracimy pracę, Luka... magowie nie będa potrzebni. - Syriusz gładził Mikołaja po jasnych włosach. - Kiedyś w każdej wsi był znachor, który leczył... a teraz co? Wymyślili te tabletki, wystarczy wziąć i magia nie jest potrzebna.
- W porównaniu z technologami jesteśmy na straconej pozycji, po latach dominacji magowie nagle pójdą w odstawkę... - burknął malec. Luka gwałtownie pokiwał głową.
- Postęp sam w sobie nie jest zły, ułatwia ludziom życie, czyż nie? A my nie stracimy roboty... wojny będą zawsze, bez względu na to, ile linii kolejowych powstanie między Santos, Laszlo i innymi krajami.
- Ciekawe co jest w liście, który niesiemy królowi? - podjął Mikołaj.
- Pozdrowienia z okazji imienin żony albo wypowiedzenie wojny, inne możliwości nie przychodzą mi do głowy. - odparł Luka. - Nie ma co się zastanawiać, przecież list donieść musimy... więc ruszajmy już, najwyżej zostaniemy wojennymi jeńcami, to mamy w kontrakcie.
Wstali, włożyli plecaki i poszli. Przeskoczyli szerokie tory.
Mikołaj podniósł wysoko głowę i spojrzał w przejrzyste, jasne niebo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 18:58, 03 Paź 2006    Temat postu:

Jak będziesz pierniczyć o zmarnowanej bożej iskierce, to dostaniesz w wirtualne zęby Wink

Powiem szczerze, że fragment trochę niedopracowany. Takie mam wrażenie. Ot wyrywek, zgrabny wprawdzie, ale czegoś w nim brakuje. Pal sześć fantasy z obitą gębą, ale ta refleksja... wybitnie spłaszczona i mało odkrywcza. Plizz bardzo nie marudzić, tylko się wziąć za porządne, długie kawałki, bo ja tu jestem, czekam i czytam. To niedużo jak na zachętę, ale co tam. Może poskutkuje.

Umówmy się, że potraktuję "Postęp" jak wprawkę, ok?



Cytat:
Jedyne, co dziwiło maga u swego kompana były jego oczy.

Zaimek w złej formie. Albo go wywal, albo zmień na "jego".

Cytat:
Pierwszy szedł zamyślony Luka, w środku zaspany i zły Mikołaj, związku z czym na pewno planował jakiś brutalny mord

Literówka. Powinno być, zdaje się, "w związku". Chociaż na moje powinnaś całe zdanie przeredagować, bo brzmi nieładnie.

No, Evilku. Tyle. Poproszę nową porcję opowiadaniową!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin