Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

W białym kaftanie bezpieczeństwa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nightwish
Gość






PostWysłany: Śro 19:36, 08 Lis 2006    Temat postu: W białym kaftanie bezpieczeństwa

Ściskam w dłoni duże, metalowe nożyce. One zaraz pozbawią mnie mojej nieśmiertelności. Nie wzdychaj ostentacyjnie, nie jestem durniem, nie zamierzam sobie wbić ich w nadgarstek. Po co mam psuć takie śliczne nadgarstki? Metalowe nożyce piszczą w dłoniach przy rozsuwaniu ostrzy. Metalowe nożyce mnie nie lubią. Odbierają mi nieśmiertelność. Tutaj tak trzeba- tłumaczy młoda dama w białym fartuchu. Obok stoi dwóch tępych osiłków by przywalić mi w pysk, gdybym chciał coś komuś tymi nożycami zrobić- no tak ,w końcu jestem niepoczytalny. Dziwisz się? Jestem wariatem. Tak… tylko teraz wydaje ci się całkiem zwyczajny. Przed wejściem tu zdjęli mi kaftan. Tak… taki o którym opowiada się kawały i śmieje się. W który plączą się małe dzieci w przedszkolach dla zabawy, związując sobie rękawy od tyłu. Tak więc, sam nie wiem dla czego, dostaje wolność i w ręce nożyce. A może to nie wolność tylko kpina, krzycząca przez zaciśnięte wargi "sam sobie odbierz własną nieśmiertelność" Wiesz jak to boli? Nie mam jednak wyboru. Wkładam warkocz między dwa ostrza. Trzask! Upada na ziemię moja nieśmiertelność. Wkładam dłonie we włosy- zbyt krótkie włosy. Drę paznokciami skórę głowy. Powoli głębokim, bolesnym ruchem. Dostaje w kręgosłup "idziemy!" krzyczy bezmózgi pies przytrzymujący moją głowę. Nakładają mi ten przeklęty kaftan. Już nie krzyczę, że nie jestem szaleńcem. Bo wtedy naprawdę się nim staje. Idę więc pokornie do białego pokoju. To mój pokój. Pozwalają mi zdjąć kaftan, pozwalają mi się położyć. Odchodzą. Teraz wiem ze umrę. Moja nieśmiertelność. Moja śliczna nieśmiertelność leżąca na ziemi za stalowymi drzwiami. Mój dom, mój świat, moja miłość- za stalowymi kratami. Tacy jak ja już nie wierzą że za oknem jest świat. Teraz wiem że świat na mnie nie czeka. Teraz wiem że umrę. Moja nieśmiertelność... Wiesz co to dla mnie oznacza? Wiesz co oznacza stracenie nieśmiertelności dla kogoś kto nic nie ma? Nic innego! Choć nie… było coś… było coś swojego czasu

Cóż o nim można powiedzieć. Pacjent wzorowy, spokojny, nie stwarza problemów, nie wdaje się w bijatyki, czasem wykonuje prace społeczne na rzecz Zakładu. Nie ma nagłych zmian nastrojów, ataków furii, płaczu, nieuzasadnionej agresji. Odnosi się kulturalnie do opiekunów i innych pacjentów. Nie wykazuje zachwiania osobowości, zaburzeń jakichkolwiek funkcji. Nie ma problemów z nauką, czytaniem i rozumieniem tekstu. W czasie wolnym dostaje zezwolenie na opiekę nad ogrodem. Z natury cichy i spokojny. Do każdego odnosi się uprzejmie, nie reaguje na zaczepki, nie utrzymuje jednak bliższych kontaktów z którymkolwiek z chorych. Jest u nas już pół roku i możemy powiedzieć, że jesteśmy z niego zadowoleni. Szczerze mówiąc już dawno powinien stąd wyjść, nie wykazuje żadnych zachwiań emocjonalnych o podłożu psychicznym, można by powiedzieć że jest całkowicie zdrowy gdyby nie jedna, niepokojąca rzecz. Całkowita bierność wobec otaczającej rzeczywistości. Oprócz kwiatów. Przeprowadziliśmy krótkie badanie, polegające na wymuszenie pewnych odruchów. Niestety pomimo dwudziestoczterogodzinnej przerwy w podawaniu pożywienia pacjent nie skarżył się na jego brak, nie odczuwał boleśnie braku jedzenia, nie zareagował w żaden sposób. To zastanawiające, brak choćby najmniejszego łaknienia, całkiem naturalna rzeczą był brak jedzenia, choć z tego co wiemy, choć wiemy niewiele nie ma żadnych związanych z tym przeżyć z przeszłości. Przywiozła go do nas jakaś kobieta mówiąc, że przez poprzednie pół roku nie dawał znaku życia, nie pojawiał się w miejscach publicznych, w ogóle nie wychodził z domu, nie odbierał telefonów, poczty, nie wpuszczał nikogo do domu, nie rozmawiał z nikim. Co było tego przyczyną- nie wiemy. A póki nie wiemy, nie możemy mu w żaden sposób pomóc

Zaczesuję włosy w warkocz i spinam je wysoko. Pozwolili mi mieć długie włosy. To miło z ich strony. Spokój.. tylko tyle. Czasem widzę przez okno, jak przyprowadzają nowych, jak zabierają ich do gabinetu, oglądają, dają nowe ubranie, obcinają włosy dużymi, metalowymi nożycami. Widzę i pamiętam, gdy sam przekraczałem próg nieśmiertelności. Jestem tu pół roku. Na tyle długo, że pozwalają mi mieć długie włosy. Muszę je jedynie starannie zaplatać w warkocz i spinać do góry. Tu jest spokojnie, jest cisza, jest mi dobrze. Nie słyszę krzyku zza ścian, nikt mnie o nic nie oskarża. Jestem… biały. Jestem spokojny. Jest jasno i to jest piękne. Wreszcie jest cicho, spokojnie i jasno. To jakby ktoś pozwolił mi nie myśleć. Nie myślę. Czasem tylko sadząc stokrotki czy podlewając złote róże uśmiecham się na wspomnienie tych ślicznych złotych włosów. Złotych oczu


Jestem… och, ciężko to sprecyzować. Powiernikiem? W każdym razie jestem odpowiedzialna za nich. Na niego. Za tajemnicę. Obiecałam że jej nie zdradzę, że nie przyjdę, jednak gdy czasem widzę go przez okno samochodu, wysoko podpięty w kok, jasny warkocz, widzę spokojne, choć nazbyt matowe fiołkowe oczy myślę jak bardzo jestem odpowiedzialna że jest chory. Obłąkany. Że nikt nie może mu pomóc. Tyle razy mi mówili "Niech pani powie, to dla jego dobra" a ja wiedziałam ,wiedziałam że tylko ja mogę mu pomóc. Jednak zaciskałam wargi. Nie mówiłam. Milczałam. Skazywałam go na zamknięcie. Boję się że już dłużej nie wytrzymam. Nie chce wytrzymywać! Należy mu się bycie tu, oglądanie tych zdjęć, grzanie dłoni przed tym kominkiem, picie gorącej herbaty z tego kubka. To jego dziedzictwo. Nigdy go nie karciłam za to, jak postępował. Nigdy nie miałam do niego pretensji. Nie byłam zazdrosna o Nittę. To przecież nie tak. Starsze siostry mają pomagać, opiekować się i doradzać a nie być zazdrosne. Nitta przekazał mi, nie mówiąc nawet ani słowa, odpowiedzialność za Kierana. Osobiście nawet polubiłam tego chłopaka. A mój brat go kochał. Znając Nittę rozpłakałby się widząc Kierana w tym szaroniebieskim, prawie szpitalnym ubraniu, siedzącego na ławce, beznamiętnie patrzącego się w niewidoczny punkt przed sobą. Muszę mu pomóc.. choćby jedynym sposobem na to było opowiedzenie tej historii. Ktoś ją musi opowiedzieć. Nie pozwolę ci tam zostać Kieran. Napiszę list. Tak…. Gdzie jest kartka? Gdzie pióro? Już dobrze, Kieran, już dobrze. Już dobrze, Nitta.


cdn
Powrót do góry
Hermiona Granger
srebrnogrzywy bimbrowiec



Dołączył: 14 Wrz 2006
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ...:::Fox River:::...

PostWysłany: Czw 15:03, 09 Lis 2006    Temat postu:

<Wpada jak burza mała kryminalistka ze stokrotkami we włosach>

Ojej jestem pierwsza?Nie wiedzą co dobre ich strata Smile

No a jeśli chodzi o komentarz to wiesz dobrze że nie umiem tego robić tak jak byś chciał ale powiem jedno - pisz dalej tak jak piszesz to ja będę już w niedługim czasie <bez cienia lizusostwa> i uwierz mi że w bardzo niedługim czasie będę stała w ogromnie dłuuuugaśnym ogonku po twój autograf...

<Nie ma tu cienia przesady naprawdę...>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 19:54, 09 Lis 2006    Temat postu:

Bardzo niesamowity tekst. Tylko akapity bym podzieliła gwiazdkami, bo się poplątałam Wink
Pierwszy bardzo mi się podoba, ogromnie. Jak w opowieści o samsonie- włosy to siła i nieśmiertelność. Fantastyczny fragment. I powtórzenie "metalowych nożyc"... Tylko przed słowami innych osób, tych w cudzysłowiu, dwukropek, bo zlewają się z tekstem.
Początek drugiego ogromnie fachowy, rzeczowy i lekarski. Potem na samiutkim końcu odrobinę rutynowy- nikt nie wie co pacjentowi jest, więc go trzymamy, no i tajemnicza kobieta. To mi się trochę mniej podobało.

Koniec bardzo zagmatwany, ale ma urok. Czekam na ciąg dalszy, muszę wiedzieć, jakie więzi łączyły tych ludzi. konkretnie Wink Myli mi się Kieran i Nitta. bardzo ładne imię, to drugie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nightwish
Gość






PostWysłany: Czw 21:20, 09 Lis 2006    Temat postu:

bo widzisz... ta historia była wymyślana od drugiej strony. Czyli od początku. Ale zacząłem ją opowiadać od końca
Powrót do góry
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogwart

PostWysłany: Pią 22:24, 10 Lis 2006    Temat postu:

niesamowity tekst
taki..inny
a przez to swietny
nie spodziewalem sie po tobie takiej tematyki Najtuś Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Pią 22:38, 10 Lis 2006    Temat postu:

Jedna sytuacja wiele postrzegań. Tyle poglądów. Szalenie podoba mi się pierwszy fragment. Taki niemy lament. Dlaczego ludzie zabierają innym to co najbardziej się dla nich liczy, nawet jeśli nie potrzebne im to? I jeszcze to stwierdzenie, że jest mu dobrze, tylko dlatego, że jest cicho.
Ostatni fragment, tem o ucieczce od pewnej odopowiedzialności...
Zmusiło mnie do myślenia, to znaczy, że jest dobry. Gratuluję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin