Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Woń Arabii

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 17:46, 09 Sie 2007    Temat postu: Woń Arabii

Dlaczego przyjaciele uznali, że to Remus jest zdrajcą?... Moja wersja wygląda tak, sama nie wiem co mnie do tego podkusiło. Chyba wreszcie dopadł mnie Patos. Poza tym akurat TEN pairing jest dość rzadki.



Korytarz należał do niej. Nigdy się nie spieszyła, nigdy nie biegła, żeby zdążyć na kolejne zajęcia – każdy jej ruch był szyty na miarę, płynny, niemal taneczny. Remus miał wrażenie, że inni bledną, wtapiają się w otoczenie, oddając jej wszystkie kolory. Umiała z nich korzystać. Cała była czerwienią i czernią, to połączenie barw najlepiej oddawało jej charakter. I róże. Dobrze wiedział, że wybierała tylko czerwone.
Bella.
Syriusz splunął na jej widok, nie umiał już nad sobą panować. Nawet na niego nie spojrzała. Po chwili zniknęła na schodach, a czas ruszył z miejsca i wrócił na właściwe tory.
- Arabskie wonie – powiedział Remus, bardziej do siebie, niż do przyjaciela. – Opium, olejek różany, „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”...
- Bredzisz – Syriusz wzruszył ramionami. – To suka! Kiedyś stanę się przez nią mordercą... Chodź, lepiej idźmy już na tą transmutację, bo McGonagall wlepi nam szlaban.
Nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko. Obaj wkrótce wmieszali się w tłum Gryfonów, którzy tłoczyli się przed klasą. Najwyraźniej tym razem udało im się uniknąć spóźnienia, McGonagall jeszcze nie przyszła.
- Kiedy ją widzę, mam ochotę poderżnąć jej gardło – odezwał się nagle Syriusz, chociaż chwilę wcześniej definitywnie zakończył ten temat. – To silniejsze ode mnie! Ona jest kwintesencją Blackowatości, jeśli wiesz o czym mówię...
Remus skinął głową. Wiedział.
- A najgorsze jest to, że tak naprawdę, to jej... zazdroszczę – Syriusz mówił gorączkowo, nie troszcząc się o to, że ktoś niepowołany mógłby usłyszeć. – Chciałbym mieć tę PEWNOŚĆ, co ona. Ja niczego nie jestem do końca pewien.
Bella.
Remus pamiętał ich pierwszą rozmowę. Grał w szachy z pewnym bardzo zarozumiałym Krukonem, który dostał wtedy od niego porządną nauczkę, a ona stała przy oknie z książką. Nie dał się oszukać. Wcale nie była pochłonięta lekturą, czuł na sobie jej spojrzenie i domyślił się, że chce coś powiedzieć. Być może skomentować po swojemu, sarkastycznie. Postanowił jej to umożliwić.
- Partyjka?... – zaproponował, gdy Krukon odszedł od stołu. Zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała, a potem usiadła naprzeciw niego.
- Gram czarnymi – stwierdziła. Nawet nie przypuszczał, że mogłoby być inaczej.
Na początku trzymali się neutralnych tematów, chociaż oboje nie należeli do ludzi, którzy przepadają za dyskusjami na temat pogody. Potem poszli dalej. I było coraz gorzej, a jednocześnie coraz bardziej interesująco.
Wygrał tylko partię szachów, nic więcej.
W dormitorium czekała na niego litania wyrzutów, Hogwart był gorszy od małego miasteczka – wszyscy wiedzieli wszystko. Syriusz zamierzał zachować spokój, ale po krótkiej wymianie zdań zaczął krzyczeć i nawet Jim nie potrafił go uspokoić.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! – rzucił na koniec i wybiegł, trzaskając drzwiami. Nie rozmawiali później co najmniej dwa tygodnie.
McGonagall w dalszym ciągu się nie zjawiała. Coś ważnego musiało ją zatrzymać; gwar wzmagał się z minuty na minutę, bo wszyscy byli ciekawi konsekwencji.
- McGonagall się spóźnia, ha, a mówią, że cuda się nie zdarzają! - zaśmiał się Jim Potter, z trudem się do nich przedzierając. – O czym tak namiętnie dyskutujecie?
Bella.
Spotykali się potem dość często, chociaż każde spotkanie kończyło się kłótnią. Na początku po prostu robił na złość Syriuszowi, potem dziewczyna zaczęła go fascynować. Nie tylko intelektualnie. Rozkładał na części jej poglądy, ośmieszał szowinizm i radykalizm, ale nie mógł nie dostrzec uroku. Ten urok w końcu go opętał.
- ... przed samymi OWUTEMAMI! – Potter ekscytował się w dalszym ciągu. – Ja chyba śnię, Łapa, uszczypnij mnie... aua, nie tak mocno!
Syriusz nie kontynuował zwierzeń, nie było już ku temu sposobności. W towarzystwie Jima filozofowanie mijało się z celem, chyba, że pociągało za sobą działania praktyczne. Remus potrząsnął głową, próbując uwolnić się od wspomnień, ale mu się nie udało. Znowu poczuł się tak, jakby był całkiem sam, chociaż tłum na korytarzu wcale się nie zmniejszył.
To było jak ogień. Ktoś wyrzucił odłamek szkła i cały las stanął w płomieniach. Nie próbowali się nawet kryć, żadne z nich nie pomyślało o zamknięciu drzwi. Nie było czasu na myślenie.
- Syjon – wydyszał w końcu, nie wiedząc co mówi. – Ciężko... od... róż...
W ciemnych oczach nie było zdziwienia, ani złości. Było tylko pragnienie.
- Lunatyk! – zdenerwował się Syriusz. – No patrzcie go, śpi na stojąco!
Coś się musiało stać, bo gwar ucichł. Wszyscy na coś czekali, wpatrując się w wylot korytarza. Usłyszeli kroki, a potem zobaczyli znajomą sylwetkę McGonagall, której towarzyszył sam Albus Dumbledore.
- Jasna cholera! – zdążył szepnąć Jim. – To nie wygląda zbyt wesoło.
Już wiedzieli, zobaczyli to na ich twarzach. Niekończące się listy zabitych i zaginionych, kolejne, które miały zwisnąć na tablicy ogłoszeń. Masakra, jakiej do tej pory nie było.
- Wojna? – szepnął do siebie Remus, a pod tablicą raz po raz wybuchał szloch. On sam nie znalazł na liście imion swoich bliskich, tym razem mieli szczęście.
Nie pachniały już róże.
Pachniała krew.



kilkanaście lat później, Ministerstwo Magii


Walka rozgrzała go, czuł, że całkowicie panuje nad swoim ciałem. Zabijał z uśmiechem, demon zniszczenia z arabskiej baśni. Dopiero gdy przeciwnik padł na ziemię rażony kolejnym zaklęciem – wrócił do rzeczywistości. Syriusz. Harry. Trzeba im pomóc!
Bella.
Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z jej obecności, wcześniej odrzucał od siebie wszystkie myśli, był tylko zew krwi. Znał dobrze te taneczne ruchy, w jednej chwili wróciły wspomnienia, które tak długo w sobie tłumił. Walczyła z Syriuszem i dobrze wiedział, że to walka na śmierć i życie.
Zastygł w bezruchu. Trwało to najwyżej kilka sekund, ale w niektórych sytuacjach właśnie sekundy decydują o zwycięstwie lub klęsce. To była jedna z takich sytuacji – Remus do końca życia nie umiał sobie wybaczyć, że się wówczas zawahał.
- Syriusz!!! – usłyszał krzyk Harry’ego i pobiegł w tamtym kierunku. Kątem oka zarejestrował ruch, ale zaklęcie oszałamiające szybko ostudziło zapały przeciwnika.
- Syriusz!...
Widział, jak znika za zasłoną. Nie mógł sobie pozwolić na ból, dopiero potem, w samotności, będzie tłukł głową w ścianę. Dopiero wtedy.
Trzymał Harry’ego mocno, jakby chciał mu przekazać część swojej siły. Chłopak wyrywał się, gryzł, drapał, aż w końcu opadł z sił. Był jak przekłuty balonik.
- Nie możemy mu pomóc. On odszedł.
Uchwycił spojrzenie czarnych oczu, nienaturalnie rozszerzonych, pałających jakimś wewnętrznym blaskiem. Potem rozległ się trzask aportacji.
Poczuł odurzający zapach różanego olejku, cedru i piżma.
A może tylko mu się wydawało.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Czw 18:39, 09 Sie 2007, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Czw 18:14, 09 Sie 2007    Temat postu:

Rany, kiedy ja ostatnio czytałam coś Potterowego Twojego autorstwa, Hekate? Wieki temu! I bardzo się cieszę, że znowu wróciłaś na łono fandomu, bo widać, że z formy nie wypadłaś Smile

Tekst jest piękny. Piekny, bo zawiera w sobie coś "Twojszego", taki specyficzny klimacik, który uwielbiam. Nawet przedstawienie pairingu wyszło Ci ciekawie i oryginalnie, a to wielki plus, bo ja go osobiście nie potafię ani zaakceptować, ani zrozumieć.

Niechże Wen będzie z Tobą! Niecierpliwie wyglądam kolejnych takich cudniek!

A może jednak cudeńek? Matko, znowu mam ortograficznego downa -__-
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 18:36, 09 Sie 2007    Temat postu:

Mówiłam już kiedyś, że nie jestem dobra w pisaniu konstruktywnych komentarzy?
Mówiłam. Więc może zacznę od tego, co najprostsze.

Cytat:
rozległ trzask


Zjadłaś "się". Żeby nie było, że się zjadłaś, użyłam cudzysłowiu. Wink

Co zaś się tyczy treści... niebanalne, ale do tego nas przyzwyczaiłaś. Remus zafascynowany Bellą to nie jest coś, na co wpadłabym sama, dlatego odpuszczę sobie naciąganą elokwencję i powiem po prostu, że podobało mi się, jak zwykle zresztą.


Ostatnio zmieniony przez Ceres dnia Czw 18:49, 09 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 18:43, 09 Sie 2007    Temat postu:

Ha! "Się" dopisałam, dzięki wielkie. Bo ja koHam pożeranie małych słówek Wink

Wiem, że jestem chora, ale akurat ten pairing dość mocno siedzi mi we łbie.

Fajnie, że jakoś to strawiłyście, bo już się bałam, że mnie zavadujecie za połączenie głask-głask-miziu-miziu Remuska z tą brzydką-paskudną Bellą Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 18:53, 09 Sie 2007    Temat postu:

Z tego, co pamiętam, w swoim czasie Bella była ulubioną bohaterką Aurory, a Jo w ogóle lubi śmierciożerców. Ja natomiast z zasady nie dyskredytuję mroczniejszej strony ludzkiej duszy, także duszy Remusa, także nikogo avadować nie będę.

Poza tym, zgadzam się z twoim Syriuszem. Zazdroszczę jej zdecydowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 18:58, 09 Sie 2007    Temat postu:

Bella nie zawsze była śmierciożercą. I to jest właśnie ciekawe - jak, skąd, dlaczego? Bo rodzinne powiązania, to przecież nie wszystko...
A mój Remus, to analityk, bawiły go dyskusje z Bellą, lubił podważać jej argumenty. Tyle, że relacja badać-badany nie mogła trwać wiecznie i wszystko się wymknęło spod kontroli...

Późniejsza Bella-fanatyczka już mnie nie interesuje, bo to prawie robot. Przynajmniej w wydaniu Rowling.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:58, 09 Sie 2007    Temat postu:

<poważnie wpatruje się w Hekate> Kocham cię. Nie tylko ja jestem an tyle chora, żeby tworzyć taki parring.
Wyobraź sobie, że dawno, dawno temu, za czasów sprzedknajpianych, podczas fascynacji "Bożymi Bojownikami" skojarzyłam sobie Bellę z... och, już nie pamiętam. Coś chyba było o kulcie Żeńskiego Pierwiastka? No cóż.
<idzie i wyciąga skrycie schowany zeszyt>
Patrz. Tylko oczywiście, u mnie była całkiem inna fabuła. Czasy dosyć ostro marysueizmowane. I nie dorasta Twojemu dziełu do pięt.
<wybuch radości>
Uwielbiam Bellatrix, haaa! A u ciebie istna z niej Lady Makbet <3 I Remus, tak, to jest naprawdę, naprawdę parring <3 Oni mi do siebie bardziej pasują, niż Tonks/Remus. Chociaż oni oboje... Och, jedno drugie by w końcu zamordowało. Nie wytrzymaliby tego.

<podskakuje>

Ogólnie komentarz miał wyglądać w wersji pierwotnej tak: <3. Tak więc, to, co z siebie wydusiłam jest w takim porównaniu wręcz konstruktywne Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 19:07, 09 Sie 2007    Temat postu:

A mnie Bella-fanatyczka interesuje bardziej niż to, co przedtem. Bo Rowling wcale nie przedstawiła jej tak jednowymiarowo, jak mogłoby się wydawać, a kwestią (dla mnie) rozstrzygającą jest to, że jej nie chodziło, tak naprawdę, o ideę. Jej chodziło o Voldemorta. I to jest to, co ja potrafię zrozumieć, uwielbienie tak wielkie, że jest się w stanie iść za kimś w ogień, spowodowane nie jakąś dziwną, pół-seksualną relacją, ale podziwem wykraczającym poza sferę cielesną. Moje wieczne babranie się w pairingach młodych, niedoświadczonych, ale obiecujących dziewczątek ze starszymi facetami z całym bagażem doświadczeń nie wzięło się znikąd.

*zerka na post Aurory*

A nie mówiłam? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:19, 09 Sie 2007    Temat postu:

<szczerzy się do Ceres> Mówiłaś, mówiłaś!
Cóż, jak dla mnie Bellatrix nigdy nie była 'płaska'. O jej szkolnych latach nie wiemy praktycznie nic, a wizja Hekate bardzo mi odpowiada.
Fanatyczka - może. Zawsze ją podziwiałam za to oddanie. I już wcześniej podejrzewałam, że to mogło chodzić o Voldemorta. I to mi jakoś pasuje do Belli. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale podziwiam ją, mimo wszystko. I dlatego pewne wydarzarzenie z 7 jest dla mnie kontrowersyjne i po prostu nie jestem w stanie tego zaakceptować. Nie moją Bellę, nie tak! O.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 19:31, 09 Sie 2007    Temat postu:

Eee, ależ mi oddanie. To już bardziej do mnie przemawia Regulus, który w pewnym momencie mówi "stop". I źle się w sumie wyraziłam, Bella-dorosła nie jest po prostu fanatyczką, ona stoi na granicy obłąkania. Rozumiem, ideały. Ale robić z siebie podnóżek dla jednego faceta, no dobra, genialnego czarnoksiężnika, to przegięcie.
Ja nie szanuję Belli-dorosłej, ale nie umiem jej też nienawidzić, chociaż popełniła tyle zbrodni. Dla mnie ona jest po prostu chora i powinno się ją zamknąć u Munga w izolatce z antymagicznymi ścianami.

Za to Bella-szkolna, to już zupełnie inna para kaloszy...
I tu mogę sobie pisarsko poeksperymentować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 20:10, 09 Sie 2007    Temat postu:

Podczas czytania pierwszej części miałam wielkie oczy i fascynację na twarzy. Nie bardzo wiem, jak to skomentować, więc tyle zostawię. Tylko żeby nie było wątpliwości- to jest plus.
Przy drugiej części trochę ochłonęłam.
To by było możliwe. Przynajmniej ja tak uważam. Taki paring był by możliwy... o ile Syriusz nie zamordowałby Belli lub Rema, gdyby zobaczył coś takiego Wink
Jestem absolutnie zafascynowana!
/wielkie oczy w dalszym ciągu/
Aha, i jeszcze poparcie dla Aurory w tych serduszkach.
I zamaszyście podpisuję się pod Cerere:
Cytat:
(...)Jej chodziło o Voldemorta. (...) uwielbienie tak wielkie, że jest się w stanie iść za kimś w ogień, spowodowane nie jakąś dziwną, pół-seksualną relacją, ale podziwem wykraczającym poza sferę cielesną. Moje wieczne babranie się w pairingach młodych, niedoświadczonych, ale obiecujących dziewczątek ze starszymi facetami z całym bagażem doświadczeń nie wzięło się znikąd.

Też się w tym babrzę (babrę?!). A przynajmniej lubię czytać/oglądać czyjeś dzieła tego typu, bo mi samej to wychodzi kiepsko.
Patrz 'Ofelia'
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Czw 21:32, 09 Sie 2007    Temat postu:

Babrzę albo babram.

Nie zdziwiłabym się, gdyby Bella już w szkole zabawiała się ćwiczeniem cruciatusa na pająkach. Taka kompletna obojętność na ludzkie cierpienie, ba, napawanie się nim, nie bierze się znikąd i nie pojawia w ciągu tygodnia.

Cała ta rozmowa kazała mi się zastanowić nad korzeniami szaleństwa mme Lestrange i dochodzę do wniosku, że mogło sie ono wziąć z braku kontroli nad własnym życiem. Pomyślmy: Bellatrix Black, kobieta piękna, silna i niezależna, zapewne zmuszona do aranżowanego małżeństwa, do podporządkowania się woli rodziców w kwestii prawdopodobniej najważniejszej w jej życiu, wciśnięta w społęczny gorset, zmuszona do zachowywania pozorów - taka Bella mogła przyłączyć się do Voldemorta, który Snape'owi zaoferował akceptację i moc, jej zaś - możliwość decydowania o życiu i śmierci. To od niej zależało, czy ktoś będzie cierpiał, czy umrze, czy straci rozum. Bellatrix Lestrange, mistrzyni niewybaczalnych.

I to tą mocą napawała się, torturując Longbottomów i Hermionę, ta moc była afrodyzjakiem, który przyciągnął ją do Voldemorta. To ona sprawiła, że Bella, która ponad wszystko gardziła słabością, tak wielkim uwielbieniem obdarzyła Czarnego Pana, uosobienie tego, co ona pojmowała jako siłę. W dodatku nie wątpię, że Voldemort faworyzował ją, jako doskonałą Śmierciożerczynię, tę, która była mu najbardziej oddaną.

Poza tym zastanawia mnie, jaką rolę w ich relacjach grał Rodolfus. Trójkącik? Mąż siedzący cicho ze strachu przed Lordem? Bo nie mam wątpliwości, że gdyby miała wybierać między mężem a szefem, bez wahania wybrałaby szefa.

Można by było założyć temat o Lestrange'ach, bo, jak widać, wszyscy mają na ich temat jakieś własne poglądy, a nowozarejestrowane wilczki też pewnie by się chciały nimi podzielić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 23:07, 09 Sie 2007    Temat postu:

Nono.
Nie zaglądałam do tego działu, bo obiecałam sobie, że nie zrobię tego, dopóki nie przeczytam siódemki do końca. Wiedziałam, że Ora pisze coś z DH w wątku i byłam pewna, że mnie skusi przedwcześnie. I nie zrozumiem i będzie kicha. Z tego powodu jak widzę wiele mnie ominęło.

Bella, Bella, Bella. Dla mnie tylko śmierciożerczyni, być może inteligentna, ale jednak trochę 'oszołomka'. Chora na zło, że tak powiem. Jej postać, tak samo zresztą jak Rudolfusa, jakoś nigdy mnie nie interesowała. Owszem, czytałam fiki Nel o siostrach Black, głównie jedna ze względu na Andrę. Bella odgrywała tam rolę drugo, czy nawet trzecioplanową i jakoś nigdy mnie ta postać nie zainteresowała również w fandomie - o kanonie nie wspominając.
Tutaj widzimy Bellę z przeszłości - może jeszcze nie złą, ale już taką... brr, nie cierpię tego słowa - mroczną. Niebezpieczną i pewną siebie. Wybuchowa mieszanka.
No i Remus. Twojszy Remus jest bardzo mojszym Remusem, jakkolwiek by nie był Remusem kanonicznym. I jeśli ta właśnie parka w kanonie nie ma prawa bytu - Remus w kanonie ogólnie nie powinien takiego prawa posiadać w żadnym, poza trzecim, tomie. Za to ten Remus, którego kreuje Hekate, jest dla tej Belli jak najbardziej odpowiedni.
I wielkie brawa za to.
Nic więcej powiedzieć nie umiem, do dyskusji włączać się - na razie przynajmniej - nie będę, bo nad Lestrange'ami się nie zastanawiałam. Może teraz mnie najdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Windykatorka
wilczek kremowy



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:03, 29 Sie 2007    Temat postu:

I co ja jeszcze mogę...
Bella. To korzystanie z kolorów, które jej oddają inni wtapiając się w tło, czerń i czerwień, czerwone róże, czarne figury szachowe, no i woń Arabii. To do niej pasuje. Bella i Remus - tak, to nie ma prawa bytu. Oni się nawet nie mieli prawa spotkać w Hogwarcie ze względu na różnicę wieku (musiałam o tym wspomnieć, jestem bardzo przywiązana do kanonu i tego typu informacji, niestety^^). I o ile sama fascynacja ze strony Lupina nie jest jeszcze rażąco nieprawdopodobna to już wszystko ponadto, no, niemożliwe. Ale co tam, nie zawsze paringi muszą mieć osadzenie w rzeczywistości jako takiej, a czytało się o nim dobrze.
Zgrzytnęła mi chwilowa, IMHO zbyt wielka wylewność Syriusza kiedy mówi o zazdroszczeniu Belli. I nie podoba mi się fragment końcowy w MM. Nie pasuje mi to tutaj, chociaż wzmianka o tłuczeniu głową w ścianę i 2 ostatnie zdania były niezłe.
Aa, i pierwszy raz czytam o innym powodzie dla sądzenia, że to Remus jest zdrajcą, niż wilkołactwo. Plus.


Mnie Bellatrix z kanonu średnio interesuje. Nigdy nie żywiłam uwielbienia dla postaci jednoznacznie złych. Nawet jeśli ta kobieta jest zła od zawsze to jednak Bella w młodości daje dużo więcej możliwości. Dlatego jeśli mam się fascynować panią Lestrange, z domu Black, to z okresu młodości właśnie (nawet nie tak trudno zrozumieć Remusa;P). Rudolfusa mam wizję dość wyraźną. I myślę, że w trójkąciku z Voldim pełnił właśnie rolę męża siedzącego cicho, również ze strachu (Manarai tłumaczyła coś takiego, Meluzyna się nazywa). Ale takiemu Lupinowi, gdyby to, co dzieje się między Lunatykiem a Bellą w tym fanficku, działo się również kiedy Bellatrix była mężatką, by nie popuścił. Nikomu by nie popuścił.
Pzdr, Windy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum literackie / Fanfiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin