Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Remus, a reszta Hunwotów
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Nie 10:31, 18 Cze 2006    Temat postu: Remus, a reszta Hunwotów

To raczej oklepany wątek, ale ciekawi mnie, jakie wy macie na ten temat wyobrażenia. Joaśka powtarza, że James i Syriusz to najlepsi przyjaciele, ale nigdzie nie jest opisane, jaki Remus ma stosunek do nich i Petera.
Co o tym myślicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Nie 12:41, 18 Cze 2006    Temat postu:

W scenie we Wrzeszczącej Chacie, Remus mówi, że byli jego pierwszymi przyjaciółmi, że dzięki nim jego wilkołacze życie stało się łatwiejsze. Z drugiej strony, w myślodsiewni Snape'a beszta Syriusza za to, że ten nie może doczekać się pełni. Ja myślę, że pomimo tej irytacji bezmyślnością Blacka, Remmy był im wdzięczny za to, co robią. Może czasami miał wrażenie, że dla nich to tylko zabawa, ponadto nie podzielał ich psotnego poczucia humoru, ale mimo wszystko ich lubił. Bo przyjaciół nie ma się po to, żeby pochwalać ich każdy czyn, prawda? A Petera, jak sądzę, traktował trochę jak młodszego brata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Nie 14:32, 18 Cze 2006    Temat postu:

Popieram Ceres. Myślę, że ta cała huncwocka przyjaźń, wyidealizowana w oczach Potteromaników, tak naprawdę wcale nie była śnieżnobiała. Według mnie Peter, James, Remus i Syriusz zbytnio się od siebie różnili, by być harmonijnie zgranym, dobranym kwartetem - to były raczej dwa duety trzymające ze sobą: Jim i Łapa, szkolni gwiazdorzy, ulubieńcy nauczycieli i dziewcząt, "the height of cool", Peter i Remus - spokojni, zamknięci w sobie, przeciętni chłopcy, którym być może cały ten szum wokół Huncwotów niespecjalnie odpowiadał. I jeśli tak właśnie było, to podejrzewam, że wyjście na jaw prawdy o zdradzie Glizdogona bardziej zabolało Lunatyka niż Syriusza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 15:51, 18 Cze 2006    Temat postu:

A ja myślę, że to była przyjaźń. Bo przecież coś takiego, jak idealne zgranie, nie istnieje. Każdy z nich był inny i właśnie taka mieszanka inności daje niesamowity rezultat. Oczywiście stosunki między chłopakami różne i różniste były, pewnie często wybuchowe. Niekoniecznie byli wobec siebie zawsze i wszędzie w porządku, no cóż, ludzkie to. Od dawna staram się odidealizować swoje wyobrażenie o przyjaźni, zejść na ziemię i cieszyć się z tego, co mam. Z tego punktu widzenia Huncwoci jak najbardziej byli przyjaciółmi.

Jak o nich myślę, to zawsze staje mi przed oczami moja, żeńska wprawdzie, ale jednak, paczka przyjaciół. Tak się dziwacznie składa, że też nas jest czwórka i naprwdę nie ma większych sprzeczności jak nasze, charakterologiczne. Czasem czuję, że między mną, a którąś z nich coś się psuje, potem naprawia. Raz w towarzystwie jednej czuję się genialnie, a miesiąc później nie widzę sobotniego wieczoru bez innej. Ale wiecie co? Jak dzieje się coś ważnego, to zawsze jesteśmy wszystkie razem. Bo to przyjań od podstawówki, nie może być nic trwalszego.

Myślę, że Remus, to typ obserwatora, on pewnie najlepiej widział wady i zalety swoich przyjaciół. Znał ich na wylot, bo lubił się nad takimi sprawami zastanawiać. No i jemu pewnie najturdniej było się przełamać, ciągle dręczyły go jakieś bariery, dlatego przyjaźć z Huncwotami była dla niego zbawienna. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że Syriusza podziwiał najbardziej. Dlatego piekielnie bolesna musiała być dla niego ta historia z domniemaną zdradą. I powtórzę to, co napisałam kiedyś na Lunatico - podskórnie ucieszył się, że to Peter jest winny, a nie Syriusz. A potem strasznie się wstydził tego uczuciowego odruchu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Remusek17
wilkołaczek - lord knajpiany



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 2959
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogwart

PostWysłany: Nie 18:10, 18 Cze 2006    Temat postu:

Rem a reszta Huncwotów?
ciekawy temacik
męska przyjaźn zawsze jest szorstka
a co do roznic charakteru mysle ze im to raczej nie przeszkadzało
raczej wnosiło duzo
Rem do Petera?
hmm
ktos kogo trzeba poprowadzic za raczke
do opiekowania raczej a nie do kumplowania
a c o do roli Rema w tej przyjazni
to podzielam zdanie lady Szefowej
obserwator
/tak jak ja nawiasem mowiac/
i wynalazca wiekszosci rekwizytow do sztuczek bandy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Nie 19:28, 18 Cze 2006    Temat postu:

Cytat:
Jak o nich myślę, to zawsze staje mi przed oczami moja, żeńska wprawdzie, ale jednak, paczka przyjaciół. Tak się dziwacznie składa, że też nas jest czwórka i naprwdę nie ma większych sprzeczności jak nasze, charakterologiczne. Czasem czuję, że między mną, a którąś z nich coś się psuje, potem naprawia. Raz w towarzystwie jednej czuję się genialnie, a miesiąc później nie widzę sobotniego wieczoru bez innej. Ale wiecie co? Jak dzieje się coś ważnego, to zawsze jesteśmy wszystkie razem. Bo to przyjań od podstawówki, nie może być nic trwalszego.


U mnie to samo. Co prawda jedna czwarta się trochę ostatnimi czasy oddaliła, ale na nas może zawsze liczyć, jakby co. A poza tym - czterej muszkieterowie, banda czworga z "Ogniem i Mieczem", wszystkie te słynne czwórki - przecież też nie byli tacy sami, be, to, że się różniło, dodawało temu wszystkiemu smaku.

Mówiąc o odmiennym postrzeganiu pełni przez Huncwotów, chodziło mi raczej o to, że Syriusz nie zawsze może pojmował cierpienia Remusa, ale sama idea pomagania mu była zrodzona z przyjaźni, a nie z chęci psocenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
wilczek kremowy



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:19, 26 Lip 2006    Temat postu: Huragius daje znak życia

Ekhem, rozpiszę się troszkę.
Nie jestem pewna, czy wszystko będzie zgodne z faktami, ale jak mi się zdaje, czterej panowie byli w jednym domu i na jednym roku. Z tego, co mówiła Sz. P. Rowling na temat systemu Hogwartu oraz liczebności i rozmieszczenia uczniów wynika, że co roku powinno przybywać czterdziestu nowicjuszy, po dziesięć w każdym domu - pięć dziewcząt i pięć chłopców. Wynika z tego, że dormitorium Gryfonów tego rocznika wyglądało następująco: Remus Lupin, Syriusz Black, Peter Pettigrew, James Potter oraz Wielka Niewiadoma – co do tej Wielkiej Niewiadomej są trzy możliwości: albo, jak to się czasem zdarza, co potwierdziła autorka, ktoś dostał list i nie przystąpił do nauki w Hogwarcie, albo jest to nieznany nam zupełnie bohater, albo (co ja obstawiam) był to Frank Longbottom. Nawiasem, drogie panie Lunatyczki, zagadką piątego współlokatora, już dawno powinnyśmy się zająć i chyba nawet otworzę taki temacik, chyba, że mnie ktoś powstrzyma/uprzedzi.
Zmierzam w tym przydługim komentarzu do tego, że oto mamy kilku chłopaczków wyrwanych z domu, rzuconych na głęboką wodę, pośrodku oceanu obcych ludzi. Wszyscy są w miarę sympatyczni, to jeszcze dzieci, mają swoje problemy, ale są otwarci, niepoważni, młodzi. Chcą towarzystwa, grupy, która zapewni im bezpieczeństwo. Skoro mają cechy wymienione wyżej i przebywają ze sobą tak długo (w końcu razem mieszkają) jak mogłoby być inaczej? Musieli się po prostu zebrać. Dwie ważne cechy zwyczajnie ich związały: pierwsza to ten niepowtarzalny młody wiek, druga to że dzielili ze sobą pokój. Osoby, które z tobą mieszkają, dowiadują się o tobie niezmiernie wielu osobistych rzeczy, o jakich może nie wiedzieć nawet twój bardzo bliski przyjaciel, właśnie dlatego, że z tobą nie mieszka.
My, Lunatyczki, czasem popełniamy ten błąd, że stawiamy Lunia z góry jako autsajdera, ale przecież przybywając do Hogwartu miał ledwie jedenaście lat i chciał dokładnie tego samego, co pozostali. Dobra, miał ten „futrzany problem”, ale wtedy chyba jeszcze nie filozofował i… hm, próbuję napisać, że psychicznie Remus miał takie same potrzeby jak każdy inny jedenastolatek.
Więc mamy czwórkę mieszkających razem chłopców. Na początku zaprzyjaźniają się, bo jest taki wiek, kiedy nic nie stoi na przyjaźni rozumianej w ten sposób, w jaki się ją w tym wieku rozumie. A potem, z roku na rok, zwyczajnie do siebie przywykają. Nie mówię, że to, co było między nimi nie było przyjaźnią, ale myślę, że jednak przeważało przywiązanie i przyzwyczajenie. Z czasem, kiedy dojrzewali i pojawiły się nowe problemy, to przyzwyczajenie do bycia razem pomagało je jakoś przezwyciężać, stawiać z boku, a na pierwszym planie trzymać przetrwanie tego układu. W końcu zaczęło to przypominać nie tyle przyjaźń co więzy krwi. Swojego rodzeństwa nie trzeba lubić, ale to rodzeństwo. Oni spędzili ze sobą 7 lat w jednym pokoju, a to że na początku postanowili trzymać się razem sprawiło, że potem łączyło ich to już na stałe, jak rodzeństwo. Czterech braci, którzy nigdy się do końca nie rozumieją, z których każdy ma swoje widzi mi się, wśród których panuje normalna bratnia hierarchia i podział ról. Nie: kochające się na amen, serialowe, na śmierć i życie, ale takie zupełnie przeciętne, po prostu do siebie przywykłe rodzeństwo, które razem się wychowało, jest przyzwyczajone do tego, że jest razem i nie widzi już w ogóle innej możliwości. Tak widzę Huncwotów łącznie z naszym Remusem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:49, 27 Lip 2006    Temat postu:

W tym, co napisałą, Huragius, jest dużo prawdy. Wiem z własnego doświadczenia - dziewczyny z sanatorium i nasz pokój śnią mi się po nocach. Sądzę, że w normalnych warunkach, nie zaszczyciłybyśmy się nawet odrobiną uwagi - no, może ja z Kasią trochę, ale Klaudia? Klaudia należy do tego rodzaju ludzi, od którego trzymam się z daleka - przebojowa, wygadana, pije, pali, etc. ALe byłyśmy w jednym pokoju i było idealnie - pierwszy raz w życiu ktoś skłonny był coś robić dla mnie - ona potrafiłą pójść do kogoś i mu nagadać za to, jak mnie traktuje. Nie powiem, ja też próbowałąm im pomagać i w ogóle... to było naturalne. A to tylko miesiąc - co przez 7 lat? Wtedy 'zawartość' pokoju staje się po prostu naturalna. Osobowości się dopełniają, chłopcy razem przechodzą w wiek dorosły... A potem... WYobraźcie sobie choćby to wakacyjne osamotnienie - wyjechali z Hogwartu i... i co? Pustka - budzi się sam (z rodzeństwem) w pokoju.

Co do rodzinnego zżycia - ja i Gollum oficjalnie się nie znosimy, ale tak naprawdę skoczyłabym za nim w ogień - on tak samo. Kłócimy się, bijemy i w ogóle - nie znosimy w sposób w jaki potrafi się nei znosić rodzeńśtwo... Jednak zawieramy 'sojusze' - przeciw rodzicom, etc. etc.
Kiedy jesteśmy sami w domu śmiejemy się i żartujemy. On w lot łapie, o co mi chodzi. Rozumiemy się jak nikt. A pozornie nic nas nie łączy, oprócz wspólnego mieszkania (no i rodziny Razz).

Brawa dla Huragius, że zwróciła na to uwagę...

O, i piąty z pokoju?... hm, muszę się zastanowić, bo mnie osobiście wydaje się, że Frank Longbottom raczej był starszy od Huncwotów...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hermiona Granger
srebrnogrzywy bimbrowiec



Dołączył: 14 Wrz 2006
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: ...:::Fox River:::...

PostWysłany: Pią 2:35, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Ja też myślę że to była przyjażń ale według mnie tylko Lupin starał się w miarę możliwości nie łamać zasad i postępować rozważnie.......
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nightwish
Gość






PostWysłany: Pią 9:35, 15 Wrz 2006    Temat postu:

Remus tylko miał włączony móżg, mówiąc bardzo krytycznie. Reszta świetnie się bawiła, szalała i jakaś tam ich bohaterskość była tylko taką głupią bohaterskością żadnym poświęceniem. Najwyżej w imie własnego tyłka
Powrót do góry
Lena
wilczek kremowy



Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z leśnych ostępów

PostWysłany: Wto 11:13, 16 Sty 2007    Temat postu:

Wydaje mi się, że Remus był poniekąd głosem sumienia całej paczki, równoważył beztroskę Jamesa, Syriusza. Pilnował by nie przesadzili. Być może mieli mu to trochę za złe. A Peter? Chyba nie tylko Remus, ale James i Syriusz też traktowali go jak maskotkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nath
wilkołak glizdogoński



Dołączył: 31 Mar 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin!

PostWysłany: Nie 20:12, 03 Cze 2007    Temat postu:

James i Syriusz są liderami grupy, przecież to oni planowali wszystkie wybryki i żarty i byli najbardziej zbuntowani z całej 4. Peter im wtórował bo chciał im dorównać jednk zawsze pozostając w cieniu. A Remus głosem sumienia owszem tak on jedyny umiał nad nimi zapanować..może nie zawsze był w stanie wybic im głupie pomysły z głów-moje ulubione "Syriuszu usiądz!"Very Happy, ale w wiekszosci przypadków sie go słuchali. Musiał sobie niezły autorytet wyrobić... Może to własnie dlatego go tak lubili.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 22:13, 03 Cze 2007    Temat postu:

Mnie się cholernie nie podoba robienie z Remusa głosu sumienia. To znaczy ja wiem, że to wina Rowling, ale... Wink
Jak dla mnie, to on raczej działał jak kubek zimnej wody, ale nie gadkami typu "może byście lepiej wzieli się za naukę?", ale jakoś tak ironicznie, prześmiewczo.
Bo mojszy Remus taki lekko wrednawy jest Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Nie 22:42, 03 Cze 2007    Temat postu:

O, i tu właśnie musimy nauczyć się oddzielać nasze opinie o bohaterach kanonicznych od opinii na temat tych "naszych". Jeśli chodzi o kanon, to podejrzewam, że wizja Nath jest bliska prawdy. Czy np. mojszy Remus też taki jest nie wiem, bo ja go już sobie wyobrażam z tyloma różnymi osobowościami, że to pod świętokradztwo podpada Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 23:01, 03 Cze 2007    Temat postu:

Precz z kanonem!
(Hekate wywiesza transparent)
No patrzcie, przez ten siódmy tom tak nam się trochę odświeżyły działy potterowe, ha, a już myślałam, że kurz na nich po wieki wieków...

Ja niestety mam problema z oddzielaniem swoich wyobrażeń od kanonu. I obawiam się, że taka już ómrę Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin