Knajpa IV

Ceres

A ja mam jutro najgorszy egzamin i nic nie umiem. Buuu, jestem przywiązana do swojej średniej! Serio serio, jak ja to zdam, to nie będę piła pepsi przez następne sześć miesięcy. O.

*czuje się dziecinna*

Ale w tej chwili jestem skłonna zrobić wiele, żeby to tylko zdać.

Aurora

Mogę trzymać kciuki. Ja jutro wyruszam w bój - czyt. wybrać kilka(naście) zdjęć z ponad czterech tysięcy ze studniówki.

*jest jej lepiej, czyli gorzej, i mhrocznie chichocze w kącie*

Ceres

Aha... no to powodzenia.

I tak, trzymajcie za mnie kciuki o dziesiątej - z całą pewnością się przydadzą. Dobrze, że to test, ale niewiele mi to da, jak nic nie będę kumała. Uch.

Hekate

Mogłabyś się, kurde, Ceres odezwać! Żyjesz po tym egzaminie, czy nie żyjesz, zrobiłaś krzywdę testowi, czy on tobie? (osobiście podejrzewam, że zagadałaś go na śmierć). No, ja grab, ja grab, odbiór!

Mam głÓpawkę spowodowaną a)winem b)Ozpetekiem (napisy polskie zdobyłam, hurra! do "Hamam"!) c)książkami Le Goffa o średniowieczu c)grą rpg Neverwinter nights d)krótkotrwałą wolnością po-pisaniową c) kabaretem "Hrabi" i programem Dracula.

Liiii! Łiiii! Łiiii!

<tańczy po knajpie>

A co tu w ogóle takie pustki, co? Że niby sesja? Wink

Ceres

Nie chciałam pisać posta po poście... Wink

Ale najgorsze już za mną - i to w dodatku, aż głupio się przyznać po tej panice, w naprawdę dobrym stylu, bo mam 4 jako jedna z ośmiu osób na roku. Dwie dostały 5, a reszta 3, no i 58% nie zdało. W tym moja naprawdę dobra koleżanka. Ryczała mi dzisiaj w ramię, a ja nie umiem sobie radzić z płaczącymi kobietami. Płaczącymi facetami też nie, skoro już o tym mowa.

A najgorsze, że chociaż ona jest straszną panikarą, to nie taką typu "Boże, nie zdam, nie zdam, pocieszajcie mnie" (jak ja ostatnimi czasy, choć u mnie to wynika z faktu, że jak raz powiedziałam, że zdam, to po raz pierwszy oblałam kolokwium, więc wolę na wszelki wypadek nie zapeszać), tylko ona się na serio strasznie boi. I teraz jest święcie przekonana, że ją wywalą z uczelni, chociaż to jej pierwszy niezdany egzamin.

EDIT: Kurczę, niezły słowotok. Ale nie mam się komu wygadać, bo większość moich znajomych nie pozdawała, i głupio by się było przy nich cieszyć, a ci, co pozdawali, to takie typy, co jak ktoś dostał od nich lepszą ocenę, to od razu sypią tekstami "och, trzeba było mieć szczęście" i "ale ten test był głupi". Za to jak jest odwrotnie, to testy zawsze są mądre.

No i zrzuciłam trochę z wątroby Very Happy

.

Hekate

Łał, Cerere, jesteś wielka! Wiem, jakie to wkurzające: dostajesz dobrą ocenę i nawet nie możesz się popuszyć Wink

To znaczy niby możesz, ale potem tak jakby nagle nie masz z kim iść napiwo, hehe Wink

Mnie kiedyś mocno wkurzyło gadanie po egzaminie z teorii literatury (najtrudniejszy i najbardziej legendarny egzamin na polonistyce, przeprowadzany przez profesora-przerażacza, którego ja osobiście kocham pasjami). "Piątkę dostałaś? Aaaa, to dlatego, że chodziłaś na zajęcia do profesora S.... <machnięcie ręką>"
No jasne, dostaję oceny po znajomości, taka kurde jestem :/ Nie, ależ skąd, w ogóle nie siedziałam jak głupia i nie zakuwałam przed egzaminem, tylko po prostu poszłam, uśmiechnęłam się i z miejsca dostałam piątkę! Jasssne. Pomijając fakt, że z naszej grupy chodzącej do tegoż profesora połowa oblała... też chyba po znajomości. Ludzie są diabelnie niesprawiedliwi. Ja zresztą też, więc może lepiej zapcham paszczę ciasteczkiem i kawą z kardamonem i nie będę dłużej marudzić.

<niniejszym się zapycha>

Ceres

Mam to samo, bo chodzę na większość wykładów - i potem po ustnym zawsze się znajdzie ktoś, kto powie "no tak, jak cię kojarzył z wykładów...". Życie, no.

A propos piwa - przychodzą dzisiaj do mnie znajomi, a ponieważ przez ostatni tydzień sesji trochę zapuściłyśmy mieszkanie, siedzę po łokcie w detergentach. A moje lustro mnie nienawidzi i nie chce dać się wyczyścić.

*foch*

Kurczę, naprawdę by mi się chciało jakiegoś lunatycznego spotkania. Takiego w jakiejś dobrej piwnicy, najlepiej w Krakowie. Serio, moje panie, w wakacje trzeba coś wykombinować.

Hekate

Ano. Mnie też się coś takiego marzy. Najlepiej tygodniowy, wakacyjny zjazd całą ekipą. Meg coś mówiła, że mogłaby zabukować jakąś tanią noclegownię w górach świętokrzyskich, ale może coś mi się pokręciło... Fajnie by było, w każdym razie. Musimy się w tym roku zmobilizować i gdzieś pojechać!

Ceres

Schroniska są tanie, nawet w Gdańsku (a to chyba najdroższe polskie miasto wypoczynkowe), więc wydaje mi się, że nie powinno to stanowić jakiegoś strasznego problemu.

A w Górach Świętokrzyskich nie byłam od lat, więc bardzo chętnie się przejadę.

Noelle

Góry świętokrzyskie brzmią świetnie.

W czwartek byłam w knajpie. Mam naprawdę fajnego znajomego(bezrobotny polonista), opowiadał anegdoty z dawnych lat. On gadał, ja raczej tam słuchałam. Miło, miło było.

Jutro jadę do K. do babci. Pa!

Kira

Ja się na każdy lunatyczny wyjazd wakacyjny chętnie piszę. Ostatnie wakacje, podczas którzych w ciągu 3 miesięcy wyjechałam z domu na zaledwie pięć dni, były w pewnym sensie masakrą. To się nie może powtórzyć!

Ceres, gratuluję zdanego egzaminu. Przede mną jeszcze dwa - we wtorek z Cycerona, w piątek z gramatyki łacińskiej. Nie mam już specjalnie siły się na to uczyć, ale koszmar minionego tygodnia jakoś dziwnie mnie znieczulił na wszelki stres, więc przynajmniej to mi odpadło Wink

Aurora

Ja też się piszę na jakiś zjazd. Najlepiej w terminie, w którym przestanę świrować z maturą. Jak Joan przeszyła spotkanie mnie na żywo, to może i reszta by dała radę...

*wzdycha*

Nie wiem, Ceres, jak możesz studiować prawo. Mnie wos doprowadza do rozpaczy...

Ceres

Ja sugeruję sierpień. We wrześniu niektórzy nie będą mogli, więc odpada, natomiast nie wiem, czy w lipcu nie wezmę się do pracy. Choć marnie to widzę...

W gimnazjum wos był, obok historii, moim ulubionym przedmiotem - w liceum zrobił się nieznośny. I to nawet nie przez materię, ale przez nauczyciela - szurniętego starego kawalera, eks-senatora AWS, który żył (i pewnie dotąd żyje) wspomnieniami dawnej chwały. O których zresztą mówił dużo częściej, niż o tym, o czym powinien.

Hekate

Może być sierpień, popieram. Ale raczej początek niż koniec miesiąca, bo nie wiem, czy nie będę się np. przygotowywać do egz. doktoranckiego. Albo do obrony pracy magisterskiej (o ile nie obronię jej w czerwcu, ha ha ha... ).

Ciekawe, czy Meg zdała egzamin na prawo jazdy... Ktoś wie?

Ceres

Doktor Szefowa? Wow.

I będziesz straszyć małych studentów? I robić wejściówki, i zadawać tony materiału do przeczytania (chociaż to chyba normalne na polonistyce) i ogólnie zostaniesz postrachem Collegium Maius? To by było takie... snapowskie. Wink