Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton: Puszczyk
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rej
moderator krwisty



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze Zmroku

PostWysłany: Nie 21:49, 08 Kwi 2007    Temat postu:

i to jest kawał dobrego fanficka. tyle ci powiem. krótki kawał, ale nie długość się liczy, ale jakość :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 10:33, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Osz, chyba sobie pójdę miętowej herbaty z cukrem zrobić, po trzecim takim fiku mam ustach zbyt wyraźny posmak goryczy.
Ale tekst bardzo mi się podoba! Przede wszystkim, Syriusz ukazany nieco inaczej. Czy on zawsze musi być tym buńczucznym i aroganckim? No właśnie, nie musi. I Puszu bardzo łądnie ten Twój Syriusz nie jest : ).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 18:17, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Nie wyrywał się zbytnio.
Chichocze.
A wogóle to kongratulejszyns, że Pusz ruszyła pupsko!

Maska Syriusza. Popękana. Jakoś nigdy mi nie przyszlo do głowy, ze jego zachowania mogą być maską. Ale to pasuje! ranu, muszę to przemyśleć.
Te zaznaczone zdania zwracają uwagę, te grubsze brzmią jak... tytuły tego, co zostało powiedziane.
Podoba mi się bardzo. bardzo. I lubię Sarę. A propos, jakoś mam do tego imienia uraz... po Sara's story?!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Pon 18:22, 09 Kwi 2007    Temat postu:

A dziękuję, dziękuję! Ale pupsko już nadszedł czas ruszyć XD
Zupełnie nie skojarzyłam Sary z Sara's Story. Ła! Teraz też będę mieć uraz, dammit XP
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Pon 18:32, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Dzień Drugi

- Nigdy nie wchodz do Ciemnego Lasu, mój przyjacielu - powiedział Szczur Szymon. - Tam jest strasznie.
[Przygoda Pana Królika]
(a tak na serio to "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury" Terry'ego Pratcheta)

Temat: Las dla każdego XP a tak na serio to na razie nie ma
Fandom: Kroniki Drugiego Kręgu
Postacie: Myszka, Promień
Spoilery: poza serią, a raczej za serią
Ilość słów: nie mam liczydła

(drobne wyjaśnienie: Iskra i Wędrowiec to kasty magów do których przynależą Promień i Myszka. Iskra włada ogniem, Wędrowiec potrafi przenosić siebie i różne rzeczy. Scenka dzieje się kilka lat po "Piołunie i miodzie"


2.
- Boisz się kilku drzewek?
Myszka odwrócił się od "kilku drzewek", które rozpościerały się przed nimi pokryte nieprzeniknioną kurtyną liści i rzucił Promieniowi mordercze spojrzenie.
- Nie - odparł lakonicznie.
- Ale musisz przyznać, że wygląda dość upiornie - stwierdził Iskra jednocześnie wycierając klingę. - Ten ciemny i ponury las...
Myszka wzruszył ramionami. Promień był ostatnio jeszcze bardziej zgryźliwy niż zazwyczaj, ale Wędrowiec nie miał mu tego za złe. Sam miał już dość.
Iskra ziewnął przeciągle i odłożył miecz na bok .
- Na pewno nie mógłbyś nas przerzucić?
- A chcesz skończyć jako mokra plama? Z tymi mapami wolę nie ryzykować. Poza tym jesteśmy tu incognito, Promień. Czyli idziemy piechotą.
Promień przewrócił tylko oczami i zaczął zbierać rzeczy.
- I tak się już zdemaskowaliśmy - mruknął. - To lepiej ruszajmy! Jak dobrze pójdzie to będziemy na miejscu przed nocą. Czas przekroczyć granicę Ciemnego Lasu.
Myszka skinął głową i podszedł do Stokrotki. Trzymając klacz za uzdę, sięgnął po własny miecz, który leżał obok oparty o konar drzewa.
- Nie sądziłem, że jesteś do tego zdolny - rzucił od niechcenia Promień.
Myszka milczał, dopinając popręg.

***
Czekali na nich za zakrętem. Było ich trzech i najwyraźniej siedzieli tam już od ładnych kilku godzin, czekając na jakichś podróżnych. Potem Promień pluł sobie w brodę, że dali się zaskoczyć.
Kiedy tylko minęli krzewy, oberwał czymś twardym w głowę i z impetem zleciał z konia. Ledwo widząc na oczy podniósł się do pozycji stojącej, ale zanim zdążył się otrząsnąć, zarobił kopniaka w brzuch. Zgięło go w pół, ale nie upadł. Przystawiono mu miecz do gardła i zabrano broń. Myszkę ściągnięto z konia.
- Drgnij - warknął mężczyzna. Promień spojrzał na niego spodoba i przez chwilę poważnie zastanawiał się nad zwęgleniem oprycha, ale silny ból głowy* uświadomił mu, że nie byłby wstanie skupić się na całej trójce jednocześnie. A dwóch pozostałych trzymało Myszkę.
- Spójrz no tutaj Garwol! - krzyknął jeden z nich.
- Proszę, proszę. Taki mały żołnierzyk i ma własną broń - odezwał się mężczyzna cedząc słowa i wpatrując się w Myszkę. Postać Wędrowca przy dwójce rosłych mężczyzn wyglądała niebywale wątle.
- Lepiej uważaj - powiedział Iskra czując, jak prawe oko zalewa mu krew. Zaczynało mu się kręcić w głowie - Nie doceniasz go.
- A co ten szczeniak niby nam zrobi, co? - zaśmiał się tamten, mierząc Myszkę wzrokiem.
Iskra spojrzał na bandytę.
- I to był twój ostatni w życiu błąd.
Garwol chciał coś odpowiedzieć, ale nie zdążył. Bo nagle dwóch jego kompanów runęło na ziemię przeciętych w pół, a ich płaszcze zalała szkarłatna kałuża. Nim się zorientował, chłopak był już przy nim z obnażonym mieczem.
Ostatnią rzeczą jaką widział Garwol, była zbliżająca się do niego klinga.
Głowa potoczyła się po piasku, brudząc go krwią.
Promień osunął się na kolana.


***

- Nie sądziłem, że jesteś do tego zdolny - powtórzył Promień wskakując na konia. - Wiedziałem, że możesz to zrobić, ale nie sądziłem, że się odważysz.
Iskra zerknął na swojego dwudziestojednoletniego kolegę o wyglądzie czternastolatka. Mysz spojrzał mu prosto w oczy.
- Doskonale wiesz, Promień, że każdy ma swój własny Ciemny Las. Ja już dawno przekroczyłem granicę mojego.


* Zdaję sobie sprawę, że to jest wyjątkowo marny argument i Promień nie miałby żadnych problemów ze zwęgleniem owych oprychów. Dlatego też dodaję, że tam skąd nasza kochana dwójka wraca Promień został ranny, wdało się zakażenie, miał wysoką gorączkę, mało co nie umarł i teraz jest osłabiony. No i w końcu dodatkowo dostał cegłą w łeb. XP


Ostatnio zmieniony przez Puszczyk dnia Wto 16:33, 10 Kwi 2007, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 18:36, 09 Kwi 2007    Temat postu:

[Sarah Black Story chyba to było.
A ja tam mam do niej sentyment - pierwszy ff ^_^"]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rej
moderator krwisty



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 1150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze Zmroku

PostWysłany: Pon 19:32, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Oooj, jak ja kocham tę dwójkę... :]
Ładnie, zgrabnie napisane, charaktery kanoniczne, a i z tym bólem głowy Iskry nie było niczego podejrzanego, w sumie Razz

Więcej Kronik Drugiego Kręgu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:17, 10 Kwi 2007    Temat postu:

1.
no, no, no, Syriusz, którego maska pęka. to rozumiem. już nie jakiś taki Huncwot, ale człowiek. trochę doświadczony. dorosły, jak każdy dorosły, noszący swoja maskę

2.
ha, nie znam fandomu. troszke to przeszkadza, rozmywa mi się ten środkowy akapit, ale ostatni jest taki 'biorący w garść' całe opowiadanie. <kiwa głową>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 9:07, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Myszka zabił Shocked Dajcie mi chwilę na otrząśnięcie się z szoku.

Pisane jak u Białołęckiej, a 'pochylony' kawałek przypomina mi ten z Kamienia na szczycie, jak ich dopadły oprychy.
No i Iskra jest taki jak trzeba. A że kochamy Iskrę, to bijemy brawo temu tekstowi!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 10:30, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Hehe. Cegłą w łeb.
Poprzednim razem nawet nie zauważyłam, musiałyśmy dodać w tym samym czasie.

Fajniste! Oczywiście tradycyjnie już nie znam fandomu, ale zainteresowało mnie. Jak tylko się uwolnię z maturalnych potyczek, zapoznam się bliżej. O ile w naszej wszechnicy ta książka będzie, "Mgieł Avalonu" na przykład nie uświadczysz.

Cytat:
- I to był twój ostatni w życiu błąd.

Lubię takie teksty. Zawsze jak Zły myślli, że ma wszystko w garści i powie coś w stylu "Haha, wygrałem!", to zawsze, prawie zawsze kusi licho. Osz, ci źli chłopcy są tacy naiwni.
I Myszka [Myszek? Mysz?] zainteresował mnie osobiście jako postać. No i po raz pierwszy nieznajomość fandomu mnie nie rozpraszała.
Słowem: Piknie, Puszu, piknie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atra
lunatykująca wampirzyca



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: komoda

PostWysłany: Wto 11:20, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Oba dziełka mnie zacgwyciły. Zgrabne, ciekawe...
Smile

A jakże Nat, kochamy Iskrę!
<kocha Promienia>
Mam go nawet w szkicowniku, musze tylko skaner dorwać... Razz

Gratuluję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Wto 20:13, 03 Lip 2007    Temat postu:

Fikaton Słonecznikowy

Ostatnio zmieniony przez Puszczyk dnia Wto 20:37, 03 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Wto 20:16, 03 Lip 2007    Temat postu:

Dzień Pierwszy
Temat: Shogi (japońskie szachy)
Fandom: Bleach
Postacie: Urahara Kisuke, Aizen Sosuke, i kilku innych wspomnianych
Spoilery: UWAGA! Ten tekst to właściwie jeden wielki spoiler, więc jeśli ktoś na poważnie chce się za Bleacha zabrać to niech czym prędzej wyłączy tą stronę!
Rej, masz zakaz czytania! (do czasu ;])

Tłumaczenie o co biega w akcji jest chyba bez sensu bo bym musiała tłumaczyć całą akcję mangi. Liczę na łut szczęścia że ktoś zna XP Ogólnie mam chyba zapędy samobójcze - pisać tekst do którego większość nie zna fandomu i to jeszcze tak mocno związany z wątkiem główny,. Ale nic innego nie dało rady XP
Krótkie naprowadzenia:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] został wygnany z Soul Society za stworzenie kilku zbyt genialnych wynalazków (jednym słowem przedobrzył i dostał w dupę. Ja założyłam że wydał go Aizen i gdyby nie to, nikt by się o jego odkryciach nie dowiedział)
[link widoczny dla zalogowanych]
Hōgyoku - takie małe niewinne coś które wynalazł Urahara i które pod żadnym pozorem nie powinno wpaść w niepowołane ręce. Kisuke próbował zniszczyć, ale mu się nie udało. Uwaga! Cholernie niebezpieczne XP

Wybaczcie że z opóźnieniem, ale jak zawsze coś na początku pójdzie nie tak i potem tak już leci. Nadrobię XP


Shogi
Jeżeli ktoś żyje z tego, że zwalcza wroga, jest zainteresowany tym, aby wróg pozostał przy życiu

Oshō na h5. Walka rozpoczęta.
Urahara Kisuke od najwcześniejszych lat patrząc na planszę do shogi, widział coś więcej niż tylko porozstawiane na polach pionki. Nie potrafił dokładnie powiedzieć co, ale fascynowała go możliwość kierowania ich przeznaczeniem i decydowania o ich losie, a najbardziej uwielbiał sprawdzać siłę przeciwnika. Oceniać jego możliwości i przewidywać ruchy. Potrafił czerpać satysfakcję z gry nawet przy takim przeciwniku, jak Yoruichi, która zdecydowanie nie należała do osób cierpliwych i z większą ochotą tarzała się w trawie, niż przesuwała pionki. Zresztą do tarzania w trawie nie miał nic przeciwko.

Ginshō na b6
Pierwszym godnym przeciwnikiem jakiego spotkał był Aizen Sōsuke, niezwykle utalentowany shinigami, który niedługo miał być mianowany na porucznika którejś z dywizji Gotei 13. Kisuke doskonale wiedział na której dywizji najbardziej mu zależało.
Widział to w jego oczach. Inteligencję, spryt, swojego rodzaju przewrotność, pragnienie poznania niepoznanego. I niebywałą chęć dążenia do potęgi. Widział u niego ten błysk, którego wszyscy inni nie dostrzegali. Znał go aż za dobrze. Ale było tam coś jeszcze, czego nie potrafił rozgryść.
Dlatego kiedy Sōtaichō Yamamoto zaproponował, aby został on jego fukutaichō - odmówił, odsuwając Aizena, jak najdalej od 12 Dywizji, Instytutu Wynalazków i swoich badań. I samego siebie. Jak się potem okazało, był to pierwszy decydujący ruch w tym starciu.
Pionki ustawiły się na szachownicy.
Gra się rozpoczęła, bynajmniej już nie na polu do shogi.

Kyōsha zbija uhyō
Pierwszym błędem jaki popełnił, było niedocenienie Aizena. Bo pomimo, że najpierw został przydzielony do 5 dywizji jako porucznik, a potem sam dostał nominację jako nowy taichō, cały czas patrzył mu na ręce i dokładnie obserwował postępy jego badań. Wtedy nie próbował go już zagadywać ani w jakikolwiek sposób przekonać do siebie, bo zazwyczaj otwarty i serdeczny dla wszystkich Urahara-taichō od początku trzymał go na dystans. Taki układ trwał ponad pięćdziesiąt lat. Pięćdziesiąt lat pozornego spokoju. Dlatego kiedy Aizen uderzył, Kisuke okazał się całkowicie nieprzygotowany do odparcia ataku. A przynajmniej nie w pełni.
Kosztowało go to bardzo wysoką cenę.

Keima wchodzi na planszę
Kolejne stulecie spędził na oglądaniu gromadzących się burzowych chmur spod dachu swojego sklepu w duchowym sercu Karakury*. Sklep nie był głupim pomysłem, bo trzymał go blisko najnowszych wydarzeń z Soul Society i jednocześnie dawał jakieś zajęcie. Samo miejsce - Karakura - też okazało się ciekawe, jak i ludzie, którzy tam mieszkali. Już sam Kurosaki Ichigo był niezwykle interesującym materiałem. Potrzebował tylko dobrego formierza...
Yoruichi nazwała go kiedyś manipulatorem i hazardzistą, który zamiast kart trzyma w ręku ludzkie życia. Obruszył się, ale nie przesadnie, bo tak naprawdę miała rację. Wszystko nabierało coraz większego tempa, wirując dookoła i porywając za sobą coraz większą ilość dusz.
A jego ta gra wciągała coraz bardziej.

Trzech kinshō tworzy roszadę, ōte!
Kiedy Yoruichi po powrocie z Soul Society dokładnie opowiedziała mu co się wydarzyło, że Aizen się ujawnił i zbiegł z dwoma innymi kapitanami, że mają Hōgyoku i że zbliża się wojna poczuł, że sporo rzeczy poszło nie tak. Bo przecież Hōgyoku miał zostać przechwycony i nigdy nie miał wpaść w ręce osoby pokroju Aizena. W ręce żadnej osoby, do licha!
Jednak mimo wszystko, mimo wszystkich zawiłości, nadciągającej wojny i niepewności poczuł jednocześnie irracjonalną ulgę. Bo przecież do planszy wciąż potrzeba dwóch graczy, prawda?
Końcowe przemówienie Aizena było, jak przekorne skinienie w jego stronę: I co teraz zrobisz, Urahara?
Kiskue spojrzał na powoli wypływające z ciemności światła Karakury stojąc na dachu sklepu. Silniejszy wiatr zawiał z południa omalże nie strącając mu z głowy kapelusza. Przytrzymał go ręką i uśmiechną się szeroko.
Właśnie. I co teraz zrobi...?


*Karakura jest wymyśloną częścią Tokyo w której znajduje duże skupisko ludzi posiadających wysoką energię duchową
Sōtaichō - kapitan głównodowodzący
taicho - kapitan
fukutaicho - porucznik

ōte! - szach!
ōshō - król
ginshō - srebrny generał
kinshō - złoty generał
Kyosha - lanca
uhyō - pion
keima - skoczek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 8:51, 04 Lip 2007    Temat postu:

Jestem zmiażdżona ogromną liczbą obcych słów. Bardzo profesjonalnie i podobało mi się, ale to wszystko strasznie wybijało mnie z rytmu. Musiałam co chwila przystawać, dokładnie odczytywać, schodzić na dół, sprawdzać i znów wracać.
Całość mi się bardzo podoba i przypomina mi bajkę o dwóch braciach-królach grających w szachy.
Treścią i konstrukcją jestem wręcz zachwycona Lubię też japońskie słowa i ich wplecenie, ale po prostu powaliły mnie one i zamordowały...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Śro 17:00, 04 Lip 2007    Temat postu:

Rany... ktoś to przeczytał XD A co do obcych słówn to równie dobrze można by ominąć tłumaczenia nazw pionków, bo tak naprawdę nic one nie wnoszą. Dałam jako taką ciekawostkę Wink Zresztą obawiam się że trzba znać kanon żeby dokładnie połapać się o co chodzi, no ale inaczej się nie dało...
I ogólnie cieszę się, że jednak się podoba! X)

Dzień Drugi
Temat: Tamiza
Fandom: hp
Postacie: Syriusz, Remus
Spoilery: brak XP
Prompt: Moim zdaniem seks to jedna z najpiękniejszych, najbardziej naturalnych, najzdrowszych rzeczy, jakie można kupić za pieniądze.
— Tom Clancy

pomysł: brak!



Jego kroki odbijały się głuchym echem po pustej klatce schodowej pozostawiając za sobą złudne wrażenie nienaturalnej ciszy. Tak naprawdę wszystko było w porządku i to on był intruzem burzącym spokój pogrążonego we śnie domu. Raczył go o tym nawet poinformować szczur, który zaskoczony nocnym towarzystwem prawie przebiegł mu po butach. Syriusz wzdrygnął się wspinając jednocześnie na pierwsze piętro kamienicy. I tak nie potrafił pozbyć się wrażenia że jest obserwowany. Miał jeszcze tylko nadzieję, że ta stara wariatka spod dwójki nie nabierze właśnie ochoty na polowanie miotłą na byłych agentów KGB. Czasem miał wrażenie, że ludzie są dziwni...
Sięgnął do kieszeni - wyciągnął klucze i różdżkę - a następnie, starannie pozdejmował wszystkie założone na drzwi uroki. Pierwsze co zrobił, kiedy przekroczył próg, to wpieprzył się na otwarte drzwi od łazienki.
- Na Merlina, Syriusz chcesz mnie przyprawić o zawał?
- Naprawdę mam odpowiezieć? - spytał, rozcierając nos i kierując się w głąb mieszkania.
Remus potarł ręką zaspane oczy stojąc w drzwiach swojej sypialni. Syriusz w tym czasie ściągnął z siebie czarną kurtkę, a kluczyki od swojego motoru rzucił na komodę zaimprowizowaną ze starego kufra, dwóch taboretów i firanki.
- Zjesz kolację? - rzucił w przestrzeń.
- Jest trzecia w nocy.
- Spałeś?
- Tak... Często to robię o tej porze. Jezu, Łapa gdzieś ty się szlajał? Wyglądasz jak bagno.
- Pada - odparł lekko Syriusz. Podskakując na jednej nodze zdjął mokre skarpetki, zmiął je w kulkę i cisnął w kąt pokoju, gdzie uzbierała się już spora sterta ciuchów. Potem podszedł do lodówki i pociągnął spory łyk mleka. Remus spojrzał na niego krzywo.
- Miałeś nie pić z kartonu.
- Tere - fere.
- Co się stało?
- A co się miało stać?
- Przestań proszę cię rżnąć głupa, bo nie musisz niczego udowadniać - odparł spokojnie Remus opierając się o framugę drzwi. Miał na sobie luźne spodnie od piżamy i bladoniebieską koszulę w prążki, która zdawała się być o kilka numerów za duża i wisiała na nim smętnie odsłaniając oliwkowy obojczyk. Włosy miał mocno poczochrane i - co tu dużo mówić - w tym momencie najbardziej przypominały Syriuszowi gniazdo. - Czemu wyglądasz jak wyglądasz?
- Miałem małe randevuz z niejaką Marleną McKinnon.
- I co, spięła cię kajdankami i wepchnęła do Tamizy?
- Raczej do wanny...
- Nie kończ! Nie chcę wiedzieć.
- To po co pytasz?
- Więc znowu szlajałeś się po obcych łóżkach?
- Obce łóżka po których się szlajam podobno cię nie interesują, i już wcale nie są obce. Poza tym seks to jedna z najbardziej naturalnych, najzdrowszych rzeczy, jakie można kupić za pieniądze, więc się odpieprz.
To go chyba zagięło, bo nie skomentował. Zresztą i tak wiedział, że Syriusz nie mówi poważnie. Przyglądał mu się w skupieniu przez dłuższą chwilę, a Syriusz miał wrażenie, jakby właśnie został przetaksowany przez rentgen. Wcale mu się to nie podobało.
- A tak na serio. Co się stało?
- Już mówiłem. Pada.
- Kropi - sprostował Remus. Usiadł przy stole, na którym stała jeszcze niedopita z rana herbata i zabębnił palcami o blat. - Kropi - powtórzył - a ty wyglądasz jakbyś dopiero co wyszedł z jeziora, albo co najmniej naprawdę wylądował w Tamizie. Czy to czym jesteś cały umazany to jest może muł? - zapytał uprzejmie.
- Odpieprz się - rzucił Syriusz, ale raczej bez przekonania. O dziwo Remus rzeczywiście się odpieprzył i nie naciskał. Siedział tak przez chwilę wystukując jakąś melodyjkę (chyba "Devil's Right Hand" Johnego Casha, ale Syriusz nie był pewny) i obserwując, jak przyjaciel robi sobie kanapkę.
Potem podniósł się z krzesła.
- Idę spać dalej. Jak będziesz wychodzić z łazienki, a zakładam, że będziesz, to zostaw ją proszę w takim stanie w jakim była.
- Jasne.
- Wiesz nie chciałbym jutro znaleźć w wannie wodorostów, mułu na posadzce i takie tam... jak będę chciał pojechać nad jezioro...
- Ta, ta nie biadol...
- Branoc.
- Mhm.
Kiedy drzwi się zamknęły Syriusz odetchnął z ulgą. No bo jak miał wytłumaczyć Remusowi, że naprawdę wylądował w Tamizie?


Ostatnio zmieniony przez Puszczyk dnia Śro 19:57, 04 Lip 2007, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin