Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gnioty - cóż to takiego?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Literaturownia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Nie 11:02, 08 Cze 2008    Temat postu:

No ja tez sie nie do konca zgodze co do 'nie ma gniota'. Moze byc ze prawie nie istnieja gnioty w druku, wydane oficjalnie, ale tak w ogole to na gnioty latwo sie bardz natrafic. Na przyklad cos napisane niespojnie, niegramatycznie, nieortograficznie, z tematyka z zupy i nierealistycznymi bohaterami (na ten przyklad). Gniota znalezc bardzo latwo, szczegolnie teraz jak w nternecie kazdy publkuje wszystko co im sie podoba. A jest sporo 'dziel' ktore sie podobaja przynajmniej jednej osobie - ich autorowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amanda
wilczek kremowy



Dołączył: 06 Cze 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daaalekich stron

PostWysłany: Nie 11:23, 08 Cze 2008    Temat postu:

Jest istotne co czytamy, tyle tylko, że (może to ja trafiam zawsze na takich a nie innych ludzi) z większością szybciej porozmawiam na temat "Faktu" niż na temat "Dolinny Issy".
Dwa bez wątpienia wartościowanie jest konieczne ale według mnie powinno pozostawać w kwestii indywidualnej każdego człowieka. Chociażby dlatego, że później wychodzi na to, że potencjalnym gniotem może być wszystko a zależy to jedynie od tego jak człowiek zinterpretuje pojęcie lub jak nagnie je do własnych potrzeb.
Kolejna sprawa, to wiele książek traci na wartości ze względu na tłumaczenie, czy estetykę wydania i w żaden sposób nie jest to już zależne od nas.
Przykładowo wychodzi od jakiegoś czasu seria bajek dla dzieci tak zwanego nowego typu. Są prawie czarne, z jak dla mnie obrzydliwymi rysunkami, czasami jest tak, że okładka jest w jedną stronę a tekst w drugą i jest to zamierzone. Dla mnie byłby to gniot totalny ale siedziałam kiedyś na krześle i słuchałam dwóch matek sprzeczających się czy to bohomaz dla dzieci czy kpina z nich. Ja powiedziałabym, że kpina ale dla jednej z tych matek, każda różowa książeczka z księżniczką to kpina i umniejszanie wartości jej dziecka.

Moja była pani od polskiego starała się nas uświadomić, że fantastyka, to w ogóle literatura niskich lotów a mimo tego sama ją czytała. Ja bardziej niż klasyfikowanie książek nie znoszę jak są one opatrzone napisami "dla fanów tego i tego", "lepsze od tego a tego", "w stylu tego i tego". Fajnie ale co z tego, większość z nich nie jest nawet podobna do porównywanej książki, ale co to kogo obchodzi? Ważne, że przyciąga wzrok i potencjalnego czytelnika.

Dziele książek i klasyfikowanie ich na lepsze czy gorsze, wysokie czy niskie pozostawiłabym w kwestii samego czytelnika, bo to on najlepiej ustawi sobie książkę na własnej półce w mózgu. Wiele osób i słyszę to często narzeka, że słyszało o książce, że przyjemna, dobra a wzięło to ręki to okazała się niesamowicie ciężkostrawna. Można powiedzieć coś o książce każdemu potencjalnemu nabywcy ale nie można przed nim stwierdzić, jaka ona jest, bo nie będziemy wiedzieli z jak rozwiniętym czytelnikiem mamy do czynienia.

EDIT

Zgadza w internecie jest wiele potencjalnych tekstów, które gniotem być mogą i pewnie nim są, ale z drugiej strony ich gniotowość świadczy bardziej o tym, że autorowi nie chciało się popracować nad tekstem, może w ogóle nie umie pisać a może ma rzeszę fanów jak to bywa na blogach, którym to po prostu odpowiada.
Pod pojęciem "nie ma gniota" miałam na myśli, że praktycznie nie istnieje tekst, którego nie chwiali poza autorem przynajmniej jedna osoba. Niech to nawet będzie przyjaciółka tego który to napisał ale to już powoduje, że tekst znalazł autora na swoim poziomie treściowym. Dla tej osoby to już nie będzie gniot. To sprowadza nas do tego, że gniot a nie gniot staje się osobistą opinią na temat książki a nie opinią ogółu.

Pozdrawiam
Am


Ostatnio zmieniony przez Amanda dnia Nie 11:30, 08 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maff
wilczek kremowy



Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Pon 13:32, 28 Lip 2008    Temat postu:


Osobiście do gniotów zaliczyłabym:
* masowo wydawane książeczki o Olsenkach i innych takich - czyli różowa tffórczośc.
* fiki, przeważnie blogowe, pisane przez ludzi, którzy (jak to ktoś już ładnie określił) 'nie czują HP'. Bądź nie umieją pisac.
* romansidła za 5,50.
* Stary człowiek i morze, Sachem... ale to tylko moje zdanie.

Po chwili zastanowienia stwierdzam, że w pewnym sensie nie istnieje pojęcie gniota.
Dajmy taki przykład - Pamiętniki Księżniczki dla większości osób są gniotami. Jasne, czytają je, ale i tak myślą sobie 'śmieszne, ale gniot'.
Jeśli postrzegamy książkę pod względem wartości itp. to jestem zmuszona przyznac, że PK to gniot, ale... No właśnie. Jeśli malutkie, różowe książeczki zaliczam do gniotów, to coś mnie ściska, jeśli PK też wsadzam na jedną półkę z nimi. Bo do PK mam sentyment i nadal je czytam. Co prawda, w ramach jakiegoś odmóżdżenia, ale jednak.
PK nazwałabym łatwą, przyjemną literaturą, a nie gniotem.
Natomiast jakaś 10-letnia dziewczynka książkę o Olsenkach nazwie przyjemną, łatwą książką do poduszki.
W tym momencie pojęcie 'gniot' nie istnieje. Moim zdaniem.

Pamiętacie jeszcze Zwierzenia Georgii Nicolson...?
Książki zabawne, szczególnie jeśli ma się świadomośc, że napisał je facet. Są niby na tej samej półce, co Ala Makota, Pamiętnik Księżniczki, czy Plotkara, ale za bardzo je lubię, żeby zaliczyc do gniotów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pon 21:04, 28 Lip 2008    Temat postu:

O rany, ja Pamiętnik księżniczki lubiłam kiedyś do tego stopnia, że aż sobie pierwszych pięć tomów kupiłam! I naprawdę chętnie się w nie wczytywałam. Teraz uważam że to typowe, bezwartościowe czytadełko dla nastolatek, ale książki trzymam na półce nadal - bo mi uświadamiają jak bardzo dojrzał mój gust literacki Cool
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 11:48, 29 Lip 2008    Temat postu:

A więc tylko ja jestem antyksiężniczkowa?! Ah-joj. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 12:20, 29 Lip 2008    Temat postu:

Nie, nie tylko Ty^^
Palcem nie tknęłam, mam wrodzony dar unikania tego typu książek...

Ale wiecie co?
Strasznie naiwne są książki z serii "Ania z Zielonego Wzgórza" i powieści Karola Maya. A ja je uwielbiam. Znaczy Maya, a Anię po prostu lubię.
Chociaż wiem, że i te twory są za gnioty uważane.

Maffi, ustrzelę Cię zaraz- Sachem to jedyny twór Sienkiewicza, który miał sens.^^"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 12:39, 29 Lip 2008    Temat postu:

O nie, moja droga, precz z Sachemem! Wink Ja tam dam się pokroić za sienkiewiczowskie "Bez dogmatu" (i moje alter ego, czyli Leona Płoszowskiego).
Jasne, Sienkiewicz w warstwie myślowej do Prusa się nie umywa, ale to przecież dobrze skonstruowane opowieści, które nijak się mają do gniotów.

<zawzięcie broni klasyki>

Wiecie, że nigdy nie czytałam "Pamiętnika księżniczki"? Ech, chyba powinnam nadrobić Wink

Jeśli chodzi Maya, czyli moją młodzieńczą miłość, to też nie widzę w tym gniotliwości. W przeciwnym układzie np. połowę polskiej fantastyki powinno się uznawać za gnioty.
A w "Winnetou", czy w serii Wschodniej, nie chodzi przecież tylko o Wielką Przygodę, problematyka jest pogłębiona.
(jakkolwiek by to śmiesznie nie zabrzmiało)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 12:45, 29 Lip 2008    Temat postu:

Ja ostatnio, po kilku latach przerwy, przeczytałam moją ukochaną "Anię". Myślałam, że się zakwiczę. Przeciez to jest tragedia, ta książka! Ale sprawdza się to, co powiedziała moja psorka od polaka: jeśli przeczytasz ją w odpowiednim wieku, nigdy nie przestaniesz kochać; jeśli za późno, nigdy nie polubisz. Ależ to święta prawda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 13:07, 29 Lip 2008    Temat postu:

Zgadzam się!

Serii Wschodniej nie lubię.
Ja się trzymam Zachodu;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 13:14, 29 Lip 2008    Temat postu:

<offtop>Ja lubię i tę i tę, chociaż dawno nie czytałam. W końcu Charlie pozostaje Charliem, niezależnie od tego, czy nazywają go Old Shatterhand, czy Kara ben Nemzi Wink Wiesz, Merrik, że jak byłam w podstawówce, to napisałam nawet fanfika z Dzikiego Zachodu (w zeszycie), chociaż nie miałam pojęcia, że to się nazywa fanfiction...? Taaak, stare dzieje. Pozostał mi po danwnej manii sentyment do westernów i blogowy pseudonim Deklil-to (Ciemna Woda)</offtop>

Co do Ani... hihi, w zeszłym roku przypomniałam sobie całą serię. Bardzo odprężające. I naprawdę nie wiem, czy to gniot, czy nie, bo jestem nieobiektywna.
No i oczywiście zgadzam się z Natalią. Pewne książki trzeba przeczytać w młodszym wieku, żeby w starszym dalej je kochać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 13:20, 29 Lip 2008    Temat postu:

<offtop>Ah, chciałam zawsze zapytać cóż Deklil-to oznacza.Very Happy Teraz już wiem^^ Hmm może się przekonam do Wschodu, chociaż..widzisz, ja kocham w tych książkach postacie, których na Wschodzie nie uświadczysz: Firehanda, Bloody'ego Foxa, no i oczywiscie - Winnetou</offtop>

A co sądzicie o pani Kossakowskiej?
Czytałam TYLKO Siewcę Wiatru, i trochę mnie książka podłamała.
Miano gniota to może przesada, ale lekka..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maff
wilczek kremowy



Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Wto 13:22, 29 Lip 2008    Temat postu:


Już wiem, o co mi chodzi.
Pisząc, że 'Sachem' jest gniotem mam raczej na myśli, że można go nazwac gniotem jeśli spojrzy się na inne dzieła, które podchodzą pod klasykę.
I moim zdaniem on do tych innych dzieł się nie umywa, bo po prostu nie widzę w nim niczego... ciekawego.
Cały sens tej historii również dociera do mnie, jak przez mgłę.

Ale jednak nadal obstawiam, że jeśli chociaż jedna osoba na świecie ma do jakiejś książki, dajmy na to, sentyment, to ta książką automatycznie gniotem nie jest. Nie jest nim tak ogólnie, bo przecież 'gniot' to pojęcie szerokie i każdy może miec ułożoną listę 'swoich gniotów' (jak to brzmi).

Ale oczywiście, jeśli rozpatrzymy książkę 'bardziej na sucho' (rozłożymy ją na czynniki pierwsze, dając jej plusy i minusy) to wtedy można pewne typy książek zaliczyc do gniotów. I nie ma zmiłuj, wtedy PK będzie gniotem, nawet jeśli ileś tam osób strasznie lubi tę książkę - niskie zapotrzebowania odbiorcy...?

1. Można przyjąc, że książka nie jest gniotem, jeśli ma chociaż jednego... wielbiciela. ^^
2. Można porównywac książki z tej samej półki. I te, które na tej półce są najsłabsze nazwac gniotami.
3. Można ułożyc listę rzeczy, które powinna posiadac książka, aby byc pełnowartościową książką i jeśli jakiś egzemplarz wybitnie nie spełnia wymagań - nazwac go gniotem.
4. Można polegac na opinii większości - wtedy np. PK będzie gniotem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 13:28, 29 Lip 2008    Temat postu:

Nie czytałam Kossakowskiej i czytać nie zamierzam, przynajmniej w najbliższym czasie. Nie bardzo mnie interesuje tematyka. Gorzej, ona mnie absolutnie odstrasza!
Moje plany wiążą się teraz, z racji magisterki, z historical fantasy, czyli zamierzam obczytać Romualda Pawlaka i Dębskiego. No i Komudę, ale to dla mnie nie fantastyka!
Zawsze lepiej czułam się w męskiej literaturze Wink

No. Więc nie mam pojęcia, czy Kossakowską do gniotów zaliczyć można, czy nie, tu trzeba by kogoś, kto czytał. Chociaż wydaje mi się, że nawet słabsza książka (nie mówię, że akurat Kossakowska) niekoniecznie musi być zaraz gniotem.

Ciężka sprawa z tą definicją...


EDIT. Z punktem 1 i 4 zupełnie się nie zgadzam, Maff. Każdy chłam znajdzie wielbiciela, niestety.
A zdanie większości niekoniecznie ma większą wartość od zdania mniejszości. Zazwyczaj jest całkiem na odwrót.


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 13:32, 29 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maff
wilczek kremowy



Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szuflada na skarpetki.

PostWysłany: Wto 13:32, 29 Lip 2008    Temat postu:


Kossakowska do gniotów...?!
Osz, tak nie wolno. Siewca też mnie z lekka rozczarował, ale Obrońcy Królestwa mogą wynagrodzic wszystko.

E: Ja wiem, że to nie jest tak, że większośc w pewnej sprawie ma więcej racji niż niektóra mniejszośc (ta, która na sprawie się zna).
Grupa Specjalistów od Gniotów? Która oceni, co jest gniotem, a co nie jest? Tylko, że to byliby ludzie 'oczytani', więc jednak NIE będą obiektywni - może byliby już zakochani w klasyce i nijak nie umieliby podejśc do PK...? ; )


Ostatnio zmieniony przez maff dnia Wto 13:40, 29 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 13:35, 29 Lip 2008    Temat postu:

No nie wiem, ja nic nie mówię, to Merrik zaczęła Wink

Tak teraz patrzę na te twoje punkty i dochodzę do wniosku, że dwa środkowe mają sens. Może faktycznie trzeba by najpierw konkretnie ustalić, jaką książkę można uznać za wartościową? Ale jak rozdzielić czysto emocjonalny osąd, od racjonalnego...?
No właśnie, bu.
Dlatego chyba punkt drugi ma największą rację bytu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Literaturownia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin