|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Nie 23:07, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Widziałam ten filmik na jutubie, kreskówka z podkładem "Obławy".
Cóż.. mnie to nie załamało, i troszkę śmieszy mnie święte oburzenie niektórych: "żeby utwór Karczmarskiego wykorzystywać w taki spsób - świętokradztwo!"
Nie przesadzajmy, bo akurat wymowa tego filmiku była uderzająco dosłowna - scenki pogoni za wilkami i mordu na owych wilkach idealnie zgrane z treścią utworu. I moim zdaniem twórca tego filmiku nie był pełnym ignorancji dzieciakiem, który skleił to 'dla hecy' - bo jest moda na Kaczmarskiego.
Po prostu, zrobił eksperyment, dokonał pewnej interpretacji, na pewno licząc się z oburzaniem internautów. Mnie to akurat nie odrzuciło, bo nie widziałam w tym żadnej ignorancji, drwienia z Kaczmarskiego, czy ze stanu wojennego.
Nie jestem jakoś specjalnie zasłuchana w Kaczmarskim. Cenię, ogromnie cenię tę muzykę, bo jest... wyjątkowa, niepowtarzalna, stanowi rozdział naszej historii, jest z nią nierozerwalnie związana i jest uderzająca.
Ale szczerze - nie jest to muzyka do słuchania na co dzień, nie dla mnie, nie jest to moja muzyka. To muzyka innych czasów, o innych ludziach. Oczywiście mówi o ważnych, wielkich rzeczach, o największych wartościach, ale też krzyczy o buncie, o walce, o... no właśnie.
Kto z nas może o tym cokolwiek wiedzieć? Ja nie przeżyję tak tej muzyki, jak powinnam (dzięki Bogu, że nie przeżyję, że nie pamiętam).
Urodziłam się w stanie wojennym, więc mnie nie dotknął na tyle, bym umiała do końca czuć. Jedyne, co mogę zrozumieć poprzez własne doświadczenie, to słowa o walkę o lepsze życie, kiedy w Polsce był kryzys - to już pamiętam, ale oczami dziecka wyglądało to zupełnie inaczej niż oczami moich rodziców.
Czasami mam fazę za Kaczmarskiego, ale generalnie nie przepadam za nurzaniem się w historii, w tym okresie pełnym huraganów, i nastrajaniem się jakoś... bojowo. Albo cofaniem się w czasie aż do bólu - zaciskaniem pięści i szczęk.
Teraz są inne czasy, inna rzeczywistość. Teraz w Polsce nie ma już psów na wilki. Wolę nastrajać się nostalgicznie, ale optymistycznie, może czasami smutno, ale rzadko nastrajam się krzykliwe, walecznie, na "my-kontra-reszta" (to zżera ogromnie dużo energii i męczy mnie na dłuższą metę).
Wolę nastroje raczej pokojowe - to nie buduje nowych murów
Ot, taka już jestem (:
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Nie 23:25, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Nie 23:31, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Teraz są inne psy i inne wilki, ale nie powiedziałabym, że ich nie ma. Zawsze się znajdą jakiś Zbyszek z jakimś Jarkiem, gotowi do rzucania oskarżeń i robienia nagonki.
Ja się lubię bojowo nastrajać, przyznam się bez bicia. Jestem z natury leser, leń i obibok, jak się bojowo nastroję, jestem w stanie to i owo zrobić. To mnie motywuje, bo poza tym, jedyną motywacją, jaka do mnie przemawia, jest bat nad głową i strach. I jak bardzo bolesna by ta prawda nie była, to gdybym twierdziła inaczej, mogłabym do listy (i tak bardzo długiej) moich wad dodać także kłamliwość. A staram się być szczera, nawet, jeśli czasami mi do tego brakuje odwagi.
Mam wrażenie, Fayerko (a wnioskuję z tego, co napisałaś w poście o ekranizacji "Portretu Doriana Graya" i powyżej), że mocno się przywiązujesz do rzeczy, które nie powinny tak do końca być odbierane w sposób sztywny. Książki, muzyka, filmy - one nie są po to, żeby je stawiać na piedestale i wielbić, bo jedyne, co z tego może wyjść, to gombrowiczowskie "Słowacki wielkim poetą był". Koniec, kropka - Kaczmarski wielkim bardem był, zero miejsca - i to nawet nie na polemikę, ale choćby na własną interpretację. Nie chciałabym cię urazić, to jest, tak naprawdę, jedynie mój prywatny pogląd, brak mi doświadczenia i autorytetu, by móc ze swoich przemyśleń uczynić coś więcej.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Fayerka
wilk rumowy
Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:32, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Hmm... Może rzeczywiście autor tego filmiku jednak wiedział co robi, nie mi to oceniać.
Smagliczko, ja też wiem, że ta muzyka jest skierowana i opowiada o innych ludziach i z perspektywy czasów w jakich powstawała jest tym bardziej boleśniejsza.
Stanu wojennego nie miałam możliwości pamiętać, w końcu urodziłam się już w 94'. Jednak te czasy jakoś stale są obok mnie obecne - rodzice byli w Solidarności, więc trudno jest unikać tego tematu w domu. Ja sama jednak czuję się trochę jakby nieprzystosowana do teraźniejszości. Jakoś zawsze jestem w tyle, niedopasowana. Może dlatego właśnie Kaczmarski jest mi tak bliski? To takie głupie, ja przecież wiem, że komunizm był straszny, straszne było to, co robił z ludźmi, to w irracjonalny sposób tęsknię za tamtymi czasami. Ciągle słyszę, "Ciesz się, żyjesz w spokojnych czasach, w wolnym kraju.", a ja i tak ciągle wracam do tyłu, patrzę wstecz. I sama tego nie rozumiem, przecież jak można chcieć wrócić do czegoś, czego się nawet nie widziało!
Tak, cholera, chcę te czasy huraganów, chcę to właśnie poczuć i chyba jeszcze długo nie zejdę z tych barykad.
Ja naprawdę sama siebie nie rozumiem, Smagliczko, więc nie dziw się, że wypowiedź taka bezwładna.
Edit: Ceres, wiem, zbyt mocno odbieram to wszystko co mnie otacza, o wszystkim chcę mieć ostre tak, lub nie. Takie mam teraz ostatnie 'dołkowe' dni, nie wiem co piszę i sama sobie przeczę, co mnie niezmiernie denerwuje. Wybaczcie.
Ostatnio zmieniony przez Fayerka dnia Nie 23:37, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Nie 23:43, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ale przecież nie ma czego. Forum jest po to, żeby wymieniać poglądy, nieprawdaż? Ja mam raczej elastyczne podejście do rzeczywistości, co ma swoje dobre i złe strony, ale przecież nikogo nie będę na swój światopogląd na siłę nawracać.
A tak abstrahując od historycznie i moralnie ciężkich dyskusji - byłam dzisiaj na "To nie tak jak myślisz, kotku", i nie pamiętam, żebym się kiedyś tak śmiała na filmie. Zakończenie było co prawda dość rozczarowujące (więcej nie powiem), ale całość była naprawdę genialną komedią pomyłek. Polecam po trzykroć.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Pon 0:02, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Tak są inne psy na wilki.
Inne. Nie takie, co pałują, nie takie, co ubezwłasnowolniają.
Ja wolę patrzeć w przód zamiast wstecz.
Mówcie co chcecie, ale dla mnie tamte czasy minęły bezpowrotnie (chyba że chcecie abyśmy cofnęli się w ustrojowo?) i tylko echo jeszcze drży w powietrzu. i może jeszcze do końca pył ze zburzonych murów nie opadł, bo są wciąż tacy ludzie, po jednej i po drugiej stronie, którzy chcieliby sobie nawzajem wydrapać oczy.
Ale czasy minęły. Teraz zmagamy się z czymś innym - też są psy i wilki, ale błagam, nie porównujcie mi dzisiejszych psów i dzisiejszych wilków, do tych minionych - bo to dopiero będzie wielce niestosowne.
Ja nie chcę nic nikomu wydrapywać, historię przyjmuję jako historię, a teraźniejszość jako teraźniejszość. Kaczmarskiego cenię, ale słucham raz na jakiś czas - w ramach "powrotu do przeszłości" strzelam sobie taki 'policzek' w gębę, by pamiętać (i może nie popełniać błędów, które zwykle popełnia się w nienawiści).
Może jestem dziwna, ale ja nie znoszę rozliczać przeszłości i grzebać się w gównie, w brudach, robić sądów ostatecznych i ogłaszać szafotów. Jestem w stanie wybaczyć tym, co stali po przeciwnej stronie. Jestem otwarta na zamknięcie starego rozdziału i rozpoczęcie nowego... szkoda, że niektórzy nie są.
Ja rozumiem, że ci, co siedzieli w środku tego cyklonu, nie potrafią - bo to bezpośrednio ich dotknęło. Ale ja jestem już nowym pokoleniem i właśnie dzięki temu potrafię, i to jest moje zadanie - budować lepszą przyszłość, a nie przeżuwać gorszą przeszłość. Nastrajać się bojowo nie lubię. Ani tym bardziej karmić się emocjami, jakie wywołuje wyobrażenie "strachu i bata".
Teraz już rozumiem ciebie, Fay, bo skoro twoi rodzice brali w tym wszystkim udział - jesteś przesiąknięta tymi nastrojami i to normalne (:
Oczywiście myśląc o przeszłości i słuchając Kaczmarskiego przeżywam to wszytsko, solidaryzuję się z tamtymi ludźmi (co jest jest obciążające bardzo - zwłaszcza dla tak chorych emocjonalnie ludziów jak ja ).
Ale tak po prawdzie, to co mi da, i co przyniesie światu emocjonalnie tkwienie w tej burzliwej przeszłości i marszczenie brwi i rozmyślanie o tym "jak to gończe psy wilki rozszarpywały"? Nie lepiej już... wyjść do współczesnych i przyszłych ludzi z jasnym obliczem?
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Pon 0:06, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 0:23, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To takie głupie, ja przecież wiem, że komunizm był straszny, straszne było to, co robił z ludźmi, to w irracjonalny sposób tęsknię za tamtymi czasami. Ciągle słyszę, "Ciesz się, żyjesz w spokojnych czasach, w wolnym kraju.", a ja i tak ciągle wracam do tyłu, patrzę wstecz. I sama tego nie rozumiem, przecież jak można chcieć wrócić do czegoś, czego się nawet nie widziało!
Tak, cholera, chcę te czasy huraganów, chcę to właśnie poczuć i chyba jeszcze długo nie zejdę z tych barykad.
|
Wiesz, Fay, jak cię słucham, to przypominam sobie siebie z liceum. Miałam podobnie, chociaż może nie apropos komunizmu. Zawsze bardzo silnie przeżywałam historię, za to teraźniejszość jakoś mi umykała... (dalej tak mam)
A Kaczmarski był objawieniem, burzą, która przewartościowuje i nie zostawia na człowieku suchej nitki! Nigdy nie miałam okazji słuchać go na żywo i ani przez chwilę tego nie żałowałam, bo wiem, jak reaguję na silne osobowości twórcze. Miałam płyty, to wystarczało. Każda z nich była (i jest) dla mnie na swój sposób ważna.
I też nie lubię tej aktualnej mody na Kaczmarskiego, chociaż daleko mi do egzaltacji. No cóż, zawsze byłam bardzo zaborcza.
A Grechutę też lubię. I wielu, wielu innych twórców uprawiających bardzo różne formy poezji śpiewanej. Bo przecież poza bardami istnieje też nurt piwniczny i nurt wędrowny spod znaku Wolnej Grupy Bukowiny. Są wreszcie przeróżne nisze, które łączą klimaty i brzmienia. Porównywanie mistrzów należących do różnych kręgów nie ma sensu - lepiej po prostu cieszyć się różnorodnością.
edit.
Wkurwu dalszy ciąg. Ale już nie komputerowego, tylko zdrowotnego. Dopadła mnie, niechtoszlagtrafi, żołądkowa trzydniówka. I jak ja mam myśleć w takich warunkach...?
:/
Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Pon 0:25, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Pon 0:28, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
A stoperan brała?
Albo chociaż zjadła spaloną zapiekankę?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 0:33, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Hehe, niestety nie zjadła Cholera, nie mam pojęcia, co mogło mi zaszkodzić... Generalnie mam zadatki na wrzodowca, już mi to dawno temu lekarze powiedzieli.
A żołądkowa trzydniówka w moim przypadku polega na skręcaniu się z bólu. "Nic" więcej. Po prostu nieustający ból, który - bo jakżeby inaczej - wzmaga się w nocy, kiedy nie mam już siły o nim NIE myśleć.
Koszmar.
Na dodatek przyplątał się ból głowy! Nie mogę zjeść tabletki, bo wtedy żołądek ómrze na amen. Mam wrażenie, że ktoś mnie wkręcił w jakieś błędne koło...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Pon 0:50, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Wrzodowiec? O cholibka... a może to po prostu jakaś "nadczynnośc kwasowa"?
Ponoć dużo pić trzeba (nie, nie tej wody, tej drugiej )
Ja też kiedyś miałam takie bolenie. Przeszło mi również jakoś po trzech dniach - tylko że u mnie to raczej było coś jelitowego, nie żołądkowego :/
A może u ciebie też tak jest? Może to jakieś skurcze jelitowe czy cuś...
Doraźnie mi zawsze pomagało gazowane paskudztwo, ale na dłuższą metę szkodzi, więc polecać nie będę
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Pon 0:51, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hekate
szefowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 1:03, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja piję len, to jedyne, co mi pomaga. Paskudne, ale zaczynam się przyzwyczajać...
Tabletki straszliwie rozwalają żołądek.
Kiedyś miałam podejrzenie wrzodów, robili mi badania - całe szczęście wyszło, że to zapalenie błony żołądka, czy coś w tym guście. Miałam nawet robioną gastrofiberoskopię! No a teraz od czasu do czasu łapią mnie takie trzydniówki: połączenie nerwów, gazowanych napojów (piwo...) i cholera wie czego jeszcze.
Bu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
smagliczka
szarak samozwańczy
Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Wisłą
|
Wysłany: Pon 1:24, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Lnu nie piłam Znaczy... siemię lniane, takie zalane wrzątkiem, takie ciągnące, obślizłe, to tak - próbowałam. Ale to bezsmakowe mi się zdawało.
Ale siemię lniane na problemy żołądkowe jak znalazł. Ja zawsze w pierwszej kolejności stosuję medycynę naturalną, i polegam na niej (chyba byłam w jakimś wcieleniu zielarką ).
Ostatnio zmieniony przez smagliczka dnia Pon 1:32, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Angua
wilczek kremowy
Dołączył: 21 Maj 2008
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 11:49, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja też kojarzę te gluty, nie pamiętam już, kiedy, ale również to piłam. Smakowało nieszczególnie, ale najbardziej zniechęcał wygląd tego dekoktu.
Hek, biedna jesteś. Też często miewam problemy gastryczne, ale nie tak dokuczliwe, zatem tym bardziej współczuję, bo mogę sobie wyobrazić.
A może wybierzesz się do lekarza, może zapiszą Ci coś, co pomaga, a nie niszczy żołądka? Po co mieć trzy dni (i trzy noce) wyjęte z życiorysu?
Ja miałam taki okres dwa lata temu, że codziennie było mi niedobrze i bolała mnie wątroba. Pan gastrolog zrobił USG, stwierdził, że to na tle nerwowym i zapisał tabletki, co niby miały uspokoić flaki. I one niczego mi nie podrażniły, a pomogły, więc może i dla Ciebie coś się znajdzie… Zdrowia życzę.
Z innej beczki: oglądałam w ten weekend po raz drugi w życiu „Ukryte pragnienia”. Te obrazy, ta muzyka!. Chociaż ja tam nieścisłości widzę, w treści znaczy się. Ale film urzeka, przepiękny. I męża wciągnęłam i też mu się podobało, a on przecież taki nieczuły racjonalista jest ;P.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Pon 13:28, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Aurora, ja cię zabiję. To jest wszystko przez ciebie, że ja już slash widzę nawet w dwóch magistrach z tej samej katedry, i to wiedząc, że jeden z nich ma dziewczynę. Ostatnio moje koleżanki z grupy stwierdziły, że mam pokręcony umysł zdeprawowanej moralnie wariatki (chodziło o różne moje skojarzenia i wolne refleksje na temat jednego księdza profesora), ale teraz to sama siebie zaczynam się bać.
A jeśli chodzi o leki - z tego, co wiem, są takie tabletki osłonowe, które właśnie chronią żołądek przy zażywaniu innych leków. Może powinnaś spróbować, Hekate.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aurora
szefowa młodsza
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:03, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Biedna Hekate *współczuje*.
Ceres, no, moja wina? xd Nie wiedziałam, że mam taki wpływ na ludzi. Chociaż - tak, zabawnie gada się z moimi kolegami o Edwardach II i innych Sodomach...
Jestem zła, bo poszłam do szkoły i okazało się, że nie mamy religii i polskiego, czyli w sumie siedziałam na dwóch godzinach zastępstw i jednej historii z nauczycielką, która prawie straciła głos. Ja sama też nie czuję się za dobrze, chyba znowu poszło mi w zatoki :/ Czyli mam katar, bóle głowy, ale nic ponadto, żeby móc zostać w domu. Ech.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ceres
kostucha absyntowa
Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej
|
Wysłany: Pon 15:42, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja wolę dyskutować z księżmi o Aleksandrze VI. Wiem, że to stara śpiewka, i wszyscy już to znają, ale oni i tak się strasznie fajnie peszą.
Ano masz wpływ, bo jak człowiek ciągle słyszy, że inni widzą slash w miejscach, gdzie go raczej nie ma, to sam zaczyna mieć wątpliwości. No bo chociaż Watson i Holmes zawsze byli dla mnie przykładem męskiej przyjaźni i tylko przyjaźni, to ostatnio jakby do mojej świadomości wkradają się inne idee. Albo Vetinari i Vimes - kurczę, obu lubię bardzo, obu uważam za świetne postaci literackie i obu z chęcią bym poznała, ale drżę na myśl o tym, że mogliby być parą.
A teraz jeszcze tych dwóch... w dodatku jednego uwielbiam (platonicznie) i dałabym się za niego pokroić - i ta wizja naprawdę nie była mi potrzebna, choć przyprawiła mnie o wybuch śmiechu na środku chodnika (i parę zdziwionych spojrzeń przechodniów).
Rozterki heterofana przebywającego w środowisku slasheromaniaków .
PS. Chciałam uspokoić wszystkich zatroskanych - to w poprzednim poście to bynajmniej nie była groźba karalna, bo ona musi być poczyniona na serio. Co oznacza, że jak ktoś sądzi inaczej, to ma paranoję.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|