KNAJPA II

Zaheel

Oreczko! Wszytskiego najlepszego, radosci, szczęścia moc, słoneczka wesołego...
Dalej nie wiem co było, ale życzę wszytskiego czego nie dopowiedziałam. Przedewszytskim dużo radości, żeby nigdy nie było powodów do smutku, a wszytsko inne powoli samo się znajdzie.
<Tuli Orę>
A teraz toast!
Joan cóż za zmiany. Szalejesz. Oprawki, kolor włosów Wink

Ostatnio coś mnie tu długo nie było, albo mi się zdaje.

Joan P.

Eee tam, tylko oprawki, bo ten ledwo widoczny kasztan zmyje siępo trzech myciach...
(otwiera butelkę malibu i toastuje)
Toast za Orę!
Sasasa, a oprawki wezmę czarne...

Zaheel

Za Aurorę! Knajpianą hobbitolożkę!
<pije toast>
Uważaj jeszcze Jo, bo Cię babcie zaczną podejżewac o satanizm. Ostatnio moja własna babcia mi powiedziała, że jak zobaczyła kolegę, który był ubrany cały na czarno to się wystraszyła i myślała, że to satanista.
Ludzi to mają poprzestawiane w mózgu.

Joan P.

E tam, ja nie mam tylu czarnych ciuchów - jeden sweter, trzy teszirty, i dwie bez rękawów. A spodnie to tylko dwie pary khaki, więc nikt mnie o satanizm nie podejrzewa...
(zagląda do lustra)
A, jednak widać ten kasztanek... Strzelę sobie zdjęcie na komórze, żeby byłaq jakaś pamiątka...

Sasasa, chyba kupię Orze jakiegoś nowego hobbita...

blaidd

Ja wpadłam tylko, żeby napić się za uśmiech Orci! I za jej zdrówko! I za szczęście, oczywiście!
(pije)

Zaheel

Własnie cała kuchnia jest w przetworze wisniowym. Mam zapomniała, że wstawiła słoimi z wiśniami i w końcu wybuchły. A właśnie było po remoncie. świeżo pomalowane ściany i takie tam. Jeżu... chyba się załamię.
<pije za zdrowie Ory>

Natalia Lupin

/wbiega nat w podskokach, nucąc melodię z cat balou/
Ha-ppy birth-day to-you, ha-ppy birth-day to-you, ha-ppy birth-day dear O-ri, ha-ppy birth-day to-you!!!
Coby zadość stało się wierszykom:
Mało się ucz, lecz dużo śmiej,
Gdy pała grozi to z lekcji wiej,
Na chłopców nie zerkaj, wszystkich wykiwaj,
Radosną miej minę i życia używaj!
A to ode mnie: abyś zawsze była zdrowa, piękna, inteligentna, by wena cię nigdy nie puściła, byś zawsze życie miała pełne miłości, szczerej przyjaźni i radości, i by twoje kieliszki były zawsze pełne najlepszych tunków. Wszystkiego naj, Ora!

Joan P.

A napełnianiem kieliszków to ja się mogę zająć... Smile

(pije toaścik... i jeszcze jeden)
U mnie rodziciele skończyli tapetować swoją sypialnię. I dobrze, może Atjec podłączy z powrotem kompa, bo mam dosyć laptopa.

Aurora

Łiiii!
<tuli wszystkie dziołchy>
Jesteście koHane, łiii!...
Jo, wyciągaj tych trunków więcej i sama wszystkiego nie wypijaj... Pietro, też możesz się przyłączyć - i sprowadź hobbitów z mojego pokoju... Very Happy

Łiii!
<tuli>

Joan P.

(złazi ze schodów - w jednej ręce trzyma hobbitów, w drugiej skrzynki)
Ori, tylko nie upij naszych małyh kolegów... Albo i upij, ale nie gwałź.
(siada przy stole)
Pietka, żeś to słyszoł!? Popijawa jest!

Zaheel

Ja też poproszę na zmocnienie i idę sprzątać kuchnię. Wiśnie są wszedzie. Na płytkach, na ścianachn na kuchence, a nawet pod nią. Chyba będe miała ich dość do końca świata. Cała nimi pachnę.
Ori tak osobiście: WSZYSTKIEGO NAJEPSZEGO!
<pije>

Aurora

Ach, wiśnie... wiśniówka!
<szczerzy kły>
ALe ja wole wino!
<nalewa sobie winka>
O, zobaczcie kogo zaprosiłąm!
<wchodzą Dom Monaghan, Billy Boyd i ELijah Wood>
Joł, dziołchy, ympresssa!
<wyciąga młodego Seana Beana spod lady>

Joan P.

(wyciąga opierającego się Piotrka z piwnicy)
(nalewa sobie szery)
Ori, ty masz jakieś pociagi do hobbitów! Ty hobbitofilko... Smile

Eh, przydaliby się jacyś więksi faceci do zgwałzenia...

Aurora

Sean Bean nie jest hobbitem! A Dom ma 170 cm - jest wyższy ode mnie, tak wiec... <szczerzy się do Doma>
Yoo-ho-ho!

Joan P.

(popija szery)
A to w porządku. To po co chcałaś, żebym hobbity znosiła? Very Happy

Hmm... A możesz mi załatwić Viggo albo Orlando...? Gwałzić...