Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton- Natalia Lupin
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atra
lunatykująca wampirzyca



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: komoda

PostWysłany: Pon 12:02, 02 Lip 2007    Temat postu:

Oj, podoba mi się Smile Dymitra nie lubię, wampirka skrzywdził potwór jeden, ale ten tekst jest... brrr - cytując Ori. Pozytywnie brrr Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Pon 13:17, 02 Lip 2007    Temat postu:

No cóż, ja Pilipiuka również nie znam... I zgadzam się z Orą, jest brrrrrr. Mordercy mry mry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 15:54, 02 Lip 2007    Temat postu:

Naprawdę?! Czuję się zszokowana. Tekst był pisany pod niewątpliwym przymusem przy akompaniamencie Barbie girl Aquy i nie jestem z niego zadowolona. Ale skoro publiczności się podoba, to jest mi bardzo miło.
Ale żeby 'brrr'?!

___________________________
Dzień drugi

Tytuł: ***
Fandom: "Naznaczeni błękitem" Białołęckiej
Występują: Nocny Śpiewak, Srebrzanka.
Spojlery: nie.
tu litościwie zostawiamy kwestię ilości słów...
Prompt: 2. Moim zdaniem seks to jedna z najpiękniejszych, najbardziej naturalnych, najzdrowszych rzeczy, jakie można kupić za pieniądze — Tom Clancy

Nocny Śpiewak siedział w kącie korytarza na aksamitnej pufie, a serce w jego piersiach waliło mocno. W głowie mu wirowało. Owszem, zdarzały mu się takie sensacje, na przykład po wędrówce po tawernach Podzamcza czy przeciągającej się w nieskończoność balandze w towarzystwie Gryfa i "kwiatków". Ale nigdy tak niespodziewanie! I nigdy, ale to przenigdy na widok dziewczyny.
Nocny Śpiewak chyba się właśnie zakochał.
Zaczęło się niewinnie, jak zwykle- chęć unicestwienia sakiewki złota zagnała go do Aksamitnego Zakątka. Był tam częstym gościem, więc nikogo nie zdziwiła postać kudłatego Stworzyciela wędrująca przez pachnące perfumami, purpurowe korytarze. Zapłacił również tak, jak miał w zwyczaju- za całą noc, żeby kolejna jego "wybranka" mogła odpocząć i wyspać się. Pod tym względem był jedynym tego rodzaju klientem.
Sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli około drugiej w nocy, kiedy...

Drzwi otworzyły się bezszelestnie i Śpiewak wysunął się cicho z ciemnej komnaty na korytarz. Ta dziewczyna, Iskierka, nawet nie zauważyła, że wyszedł, bo już od pół godziny spała. I dobrze. Niech odpocznie, biedactwo. Śliczna jak poranek, więc była jedną z najbardziej zapracowanych mieszkanek Zakątka.
Chłopak ruszył w stronę wyjścia, od niechcenia wiodąc dłonią po obitej aksamitem ścianie. Właśnie wychodził zza zakrętu.
- Uch!
- Przepraszam, nie chciałam, Bogini, naprawdę nie chciałam, nic panu nie jest?
"Panu" nic nie było, ale dziewczyna, która niemal wybiegła zza zakrętu, leżała na ziemi i rozcierała posiniaczony łokieć. Pomimo że była bardziej poszkodowaną ofiarą zderzenia, wciąż powtarzała słowa przeprosin.
- To ja przepraszam. Nic ci nie jest?- Śpiewak kurtuazyjnie podał nieznajomej rękę, aby pomóc jej wstać. Podniosł się z gracją, z wdzięcznością przyjmując jego pomoc. W miękkim świetle lamp mignęły skośne oczy pod rozkołysaną kotarą ciemnych włosów. Chłopakowi zmiękły kolana.
- Czy... ja... to znaczy, czy bardzo cię... uszkodziłem?- wydukał głupio, nadal trzymając dłoń dziewczyny. Potrząsnęła głową.
- Ależ nie. I naprawdę przepraszam, to moja wina, panie. Czy mogę odejść?
Spiewak gapił się na nią, a romantyczna część jego duszy wyśpiewywała peany na cześć Losu. Kurtyzana ponowiła pytanie.
- Ależ... tak, tak- wykrztusił, nareszcie rozluźniając uścisk i patrząc, jak dziewczyna odchodzi, kołysząc lekko biodrami. Kto to był? Nimfa! Anioł! Istota doskonała! Bezsilnie usiadł na puchatej sofie i przeciągnął dłonią po twarzy, strosząc porastające ją krótkie włosy.
Kim była? Jak miała na imię? Jak wogóle może znów ją spotkać?
Kilka monet w jego kieszeni zadzwoniło cicho, dając niedwuznaczną odpowiedź na jego pytanie.


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Śro 17:16, 04 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:30, 02 Lip 2007    Temat postu:

Oho, miło i przyjemnie się czyta. Znowu nie znam fandomu xD
Oj, ci mężczyźni, tyle powiem. Ale takie wymagania prompta, niestety.
Że też za pieniądze da się kupić prwie wszystko...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Pon 18:32, 02 Lip 2007    Temat postu:

Noo, Nat, spisałaś się! Tekścik króciutki, ale nad wyraz przyjemny. Tyle ode mnie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atra
lunatykująca wampirzyca



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: komoda

PostWysłany: Wto 10:38, 03 Lip 2007    Temat postu:

Oo, widzę, że ten sam fandom na przyszedł do głowy...
Śpiewak uroczy jest, dokładnie taki jak trzeba. Bardzo przyjemny tekst... Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Wto 19:32, 03 Lip 2007    Temat postu:

Dzień Pierwszy
Na początek dwa małe zgrzyty.
Bardzo fajnie że tekst jest tak jakby podzielony tymi: "Dymitr schodzi...", "Dymitr uśmiecha..." ja bardzo lubię takie zabiegi, tylko że tutaj dwa pierwsze są w czasie przeszłym, a pozostałe już w teraźniejszym.
Drugi to:
"wynalazł kamień filozoficzny"
raczej nie wynalazł... Kamień był poszukiwany chyba od stuleci a słowo wynalazł sugeruje że on był pierwszym. Ale zresztą mogę się mylić bo przyznam że chociaż Kuzynki czytałam to za Chiny ich nie pamiętam XP

A teraz pozachwycam się plastycznością twojego, rzekomo wymuszonego, stylu.
<zachwyca się>
I jak Trill powiedziała:
jest brrrrrr. Mordercy mry mry. ^^


Dzień Drugi

Przyjemny drobiazg. Ładnie się czyta. I znowu Kroniki! XD
Ale to chyba taka natura prompta, że automatycznie nakierowuje na Śpiewaka (przynajmniej tych którzy go znają Wink )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 13:15, 04 Lip 2007    Temat postu:

Ja tylko słów kilka o Pilipiuku, albowiem "Naznaczonych błękitem" nie czytałam i jakoś tak nie po drodze mi było z tego powodu do fanfika.

Kurcze, jak ja dawno nie miałam w ręku "Kuzynek"! A "Wędrowycza"! Piękne czasy licealne, achhh...

Dobrze kondensujesz, Nat, to wszystko ma ręce i nogi i sporą dawkę emocji, chociaż krótkie. A może właśnie dlatego, że krótkie.
Się podobało, chociaż powiem szczerze, że tęsknię za potterownią - czy ty kiedyś pisałaś potterowo w czasie fikatonu?
Plosieeeee! Smile (spanielowaty wzrok)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 17:58, 04 Lip 2007    Temat postu:

Nie, nie pisałam. Pottera porzuciłam po pamiętnym "Pokoleniu", którego- chwała bóstwom na niebiesiech!- nie miałyście okazji czytać. Jedyną pozostałością są postacie...
Aha. Z przyczyn technicznych pominę trzeci prompt, dobrze? Nie jestem w stanie go odsłuchać. Nadrobię, jak będę miała dźwięk.

Miesiąc? Dwa?

Tytuł: ***
Fandom: "Dary" le Guin.
Występują: Orrec- narrator, Książę- koń Orreca XD, wspomnieni brantor Ogge i Gry- narzeczona Orreca.
Spojlery: zawsze mam z tym problem. Chyba nie.
Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]

Wprowadzenie: narratorem jest Orrec, potomek rodu z Caspromantu, posiadającego dar niszczenia. Ogge, ojciec rodu z Drummantu, jest posądzany o zabicie jego matki i ogólnie jest wrogiem. Słowo 'brantor' oznacza właśnie 'przywódcę rodu'. Orrec przez długi czas miał 'zapieczętowane', czyli zasłonięte oczy, aby jego dar nie niszczył wbrew jego woli. Wtedy też po raz pierwszy odwiedził dom Ogge'a, więc nigdy na prawdę go nie widział.

A więc to był on, Kamienny Dom Drummantu. Do tej pory widziałem go tylko w snach:
czarne niebo, straszne i bezkresne, i ja, mała figurka na stepie poniżej. Dom był ucieleśnieniem dźwięków, które zapamiętałem z pobytu tam: hałasu i nieżyczliwego rozgwaru, a także obcości. Czarny i kanciasty. Tak bardzo go nienawidziłem. I zawsze wtedy, we śnie, gdy moja dusza zdawała się nie mieścić ani ziarenka nienawiści więcej... uderzałem w dom Drummantu swoim darem. Z jastrzębim okrzykiem wyciągałem rękę, a płomienna gwazda popieliła ściany, komnaty, podworce...
To był jednak tylko sen. Stałem teraz u bram- pozbawiony opaski! Widziałem! Patrzyłem! Moje oczy chłonęły każdy szczegół świata, a dom brantora Ogge był... zwyczajny. Większy od naszego, to prawda. Zbudowany z jasnego kamienia, miał szerokie, jasne okna, a na podwórzu krzątała się służba. Słyszałem zwykłe głosy gospodarstwa, nawoływanie pastuchów i basowe pomruki bydła, a słońce lśniło na wilgotnych jeszcze dachach.
To nie był ten mściwy koszmar, który śniłem w długie zimowe noce. Inne też było moje serce. To dziwne uczucie, wyzbyć się nienawiści po tak długim czasie jej panowania. Już nie chciałem zrównać Drummantu z ziemią. Nie umiałem.*
Trąciłem Księcia piętami i skierowałem go w stronę Caspromantu. Tam, gdzie drzewa przerzedzały się, gdzie lśniło małe jeziorko z wodospadem, czekała na mnie Gry! Popędziłem niecierpliwie konia. Czas zapomnieć o Drummancie.


* To co teraz powiem, prawdopodobnie jest spojlerem:
Cytat:
Orrec'owi chodzi nie tylko o to, że nie umie niszczyć w sensie psychicznym. Po prostu nie posiada daru- przez długie lata wszyscy byli w błędzie. Poza tym brantor Ogge już nie żyje, bo zabił go ojciec Orreca, więc zemsta nie jest już konieczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:09, 04 Lip 2007    Temat postu:

I znowu nie znam fandomu. Nat, czy ja kiedykolwiek znałam z twoich ficków fandom? <żal>
Opowiadanko ładne, chociaż coś mi nie gra w zakończeniu. Takie... za szybkie. Najpierw to całe opisywanie słuchowe Drummantu, potem już za pomocą wzroku... i nagle, koniec, leci do narzeczonej. Hyh, ci faceci Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 18:16, 04 Lip 2007    Temat postu:

Przyznam, że to było z premedytacją. Ponieważ trafił się ktoś, kto zna Pilipiuka i ktoś, kto zna Białołęcką, to chciałam was zaskoczyć ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pią 9:03, 06 Lip 2007    Temat postu:

Tytuł: Poczta
Fandom: HP
Występują: Syriusz, Eliza (postać moja-własna-osobista, dziewczyna Remusa)
Spojlery: nie
Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]


Stuk- tuk, stuk- tuk, następny! Stuk- tuk, stuk- tuk...
Syriusz pomyślał, że jeżeli ta cholerna kolejka potrwa jeszcze minutę dłużej, to albo oszaleje, albo uśnie. Sowy kręciły się niecierpliwie na żerdkach, pohukując. Nerwowo zmieniały miejsca. Chyba na wieczór szykowała się zamieć, więc tym bardziej chciał jak najszybciej wrócić do domu.
Stuk- tuk, stuk- tuk...
- Następny!... Proszę pana, halo! Naaastępny!
Syriusz drgnął i podszedł do okienka, mierząc wzrokiem dziewczynę za szybą.
- Poproszę sowę... tutaj- nachylił się i stuknął palcem w mapę, patrząc jej głęboko w oczy. Zaśmiała się niepewnie.
- Oczywiście. Proszę poczekać sekundę.
Wstała i wybrała odpowiedniego ptaka, a Syriusz w tym czasie podziwiał jej szczupłe nogi, tłumiąc kolejne ziewnięcie znudzenia. Dziewczyna przypominała mu kogoś, ale nie mógł sobie uświadomić, kogo. Może ją gdzieś widział? Może miała podobny śmiech do jakiejś znajomej?
Wróciła i usiadła na obrotowym krześle, wyciągając do niego rękę. Zatrzymała ją nad wgłębieniem w ladzie, tuż pod szybą i popatrzyła na niego wyczekująco.
- List.
Podał jej kopertę, wsuwając dłoń pod taflę szkła, tak żeby ich palce zetknęły się. Fuknęła cicho i pociągnęła papier do siebie.
- Niech pan się nie wygłupia. Jestem w pracy.
- A po pracy?- spytał, niemal dotykając nosem szyby, na której pojawił się okrągły obłoczek pary.
- A po pracy też jestem zajęta- odparła czarująco, odnotowując w kajecie datę, miejsca wysłania i kraj odbiorcy, po czym przystęplowała kartkę i kopertę.
Stuk- tuk, stuk- tuk.
Sięgnęła po pieniądze, więc Syriusz położył odliczoną kwotę i zabrał pokwitowanie, natychmiast mnąc je i wrzucając do kieszeni. Nie chciało mu się dzisiaj grać.
- Jak pani uważa- spróbował jeszcze raz, patrząc jej w oczy. Były w pięknym, nieprawdopodobnym kolorze fiołkowym. Syriusz poczuł, jak jakieś ciężkie podejrzenie opada na jego biedną głowę jak pałka do quidditch'a.
- Do widzenia- mruknął i wyszedł, nie zwracając uwagi na kpiące spojrzenie dziewczyny i zaskoczone chłopaka obok, który najwyraźniej podsłuchiwał.
Pchnął drzwi i wyszedł z poczty, a zimne powietrze aż zaszczypało go w nosie. Podszedł do motoru, po drodze zbierając w prawą skarpetkę garść śniegu z zaspy pod schodami.
No, to teraz w zasadzie może się nie pokazywać u Lupinów. Jeżeli ta dziewczyna wygada Remusowi, że usiłował poderwać ją w pracy (bezskutecznie! tragedia!), to przez cały tydzień nie będzie miał życia. Oprócz Remusa dowiedzą się oczywiście Jim, Lily, Natalia i Peter, a jak dojdzie do bezpośredniej konfrontacji fiołkowooką na jakiejś uroczej kolacyjce czy choćby wyjściu do kina... O cholera.
Syriusz poczuł, że zaczyna go mdlić. Wskoczył na motor i kopnął podpórkę. Po chwili mknął w stronę peryferii Londynu, a potem Doliny Godryka. Na ulicach zdecydowanie mniej wiało niż na kilkunastym metrze ponad ziemią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:00, 06 Lip 2007    Temat postu:

Haaa! Dobrze tak Syriuszowi, bardzo dobrze Wink Jak ja lubię, gdy dziewczyny opierają się takim podrywaczom. I to jeszcze dziewczyna Remusa, kwik xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pią 10:42, 06 Lip 2007    Temat postu:

Tytuł: Szpada
Fandom: 'Trzej muszkieterowie', ale nie książka, bo mi się nie chce. Film z '93. Ten, nad którym nieustannie kwiczę.
Występują: Rochefort, D'Artagnan
Spojlery: tak, końcówki filmu!
Prompt: In your sword, all I see is 'fear'. When you're evading, you're 'afraid of getting hit'. When you're attacking, you're 'afraid of hitting me'. When you're protecting someone, you're 'afraid of letting them die'. Your sword is filled with fear! It's pathetic! You can't give in to fear in a fight! It won't help you at all. When you're evading, think, 'I won't let you hit me!'. When you're protecting someone, think, 'I won't let you die!'. When you're attacking, think, 'I'm going to cut you!'. See? See this? In my sword... Do you see my determination...? Do you see, 'I'm going to cut you in half!'? ... !" [Bleach]

W zasadzie to jedna ze scen z filmu, ale nie mogła się oprzeć, żeby nie skupić się na wnętrzu D'Artagnana i przemianach, jakie w nim zaszły. Proszę się na mnie nie rzucać. To nie jest tylko opis kawałka filmu.


Mężczyzna w błękitnym mundurze muszkietera leżał bezwładnie na posadzce, a krew barwiła krzyż na jego piersiach na czerwono. Zwycięzca pojedynku z bólu ledwo trzymał się na nogach, ale jego twarz była pełna tryumfu. Zaciśniętą pięść przyciskał do krwawiącego oka... a właściwie miejsca, gdzie powinno się ono znajdować.
Chwiejnym krokiem skierował się w stronę wyjścia z komnaty.
***
To jednak chyba była prawda, że na chwilę przed śmiercią człowiek widzi przed swymi oczami całe życie. W przypadku D'Artagnana jednak wszystkie obrazy były portretami jego ojca- ojciec na koniu, w domu, ze szpadą... Królewski muszkieter, zabity w obronie króla... 'Wciągnięty w zasadzkę i zamordowany'- słowa Atosa dudniły w jego głowie.
Rochefort podchodził powoli, uśmiechając się szyderczo. Bawił się rękojeścią szpady, przesuwał po niej palcami, szykując się do ostatecznego ciosu.
Chłopak poczuł, jak wszystko ciemnieje mu przed oczami, a nienawiść tłumi ból w członkach. Rochefort! Jednooki. Dobrze wiedział, gdzie stracił drugie oko, kto mu je wyłupił.
Gdyby tylko mieć broń! Już nie zawaha się uderzyć. Własny ból był nieważny, nic nie było ważne oprócz wspomnienia ojca. Wyobraźnia podsuwała mu obrazy jego śmierci.
Coś brzęknęło z boku i D'Artagnan dostrzegł kątem oka błysk. Konstancja przygryzła wargi i wyciągnęła rękę z bronią. Jego palce musnęły wysadzany brylantami uchwyt i zacisneły się na nim.
Rochefort ujął pewniej rękojeść szpady i uniósł ramiona, gotowy skończyć walkę i dobić rannego chłopaka.
-Jedno jest pewne- wysyczał przez zęby, a jego oczy zamigotały.- Nie jesteś muszkieterem.
Gwałtownie opuścił ostrze, ale w tym samym momencie D'Artagnan szarpnął się do przodu, wyciągając przed siebie własną szpadę. Rochefort zakrztusił się bólem i krwią, wypuszczając broń z ręki. Chłopak nie puszczał, oddychając płytko. Popatrzyli sobie w oczy.
D'Artagnan zrozumiał, co pozwalało mu być niezwyciężonym żołnierzem Kardynała. Ten człowiek nie bał się, nikogo i niczego, nie bał się bólu i zbrodni. To dlatego do tej pory Atos był jedyną osobą, która mogła go pognębić. On też nie miał nic do stracenia. Nie potrzebował się bać.


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Pią 19:40, 06 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:42, 06 Lip 2007    Temat postu:

Ja tam nie mam nic przeciwko opisom scen walki Wink A tego filmu daaawno nie widziałam, to tym bardziej.
Uoch, zdeterminowany D'Artagnan. Niezwykłe. Uparty chłopok. A w filmie to Konstancja przeżyła? <nie pamiąta>
W każdym razie - prompt wykorzystany. Rochefort zabit.
Cytat:
Ten człowiek nie bał się, nikogo i niczego, nie bał się bólu i zbrodni. To dlatego do tej pory Atos był jedyną osobą, która mogła go pognębić. On też nie miał nic do stracenia. Nie potrzebował się bać.

Interesująca teza, ale ostatnie zdanie tak dziwnie skonstruowane. Wiem, o co chodzi, ale tak jakoś. Dziwne zdanie, ale treściwe Wink
Ja jestem za.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin