Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton- Natalia Lupin
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 18:00, 11 Lip 2007    Temat postu:

Przepraszam z góry, ale ja chyba nie dam rady napisać ostatniego promnpta. Jestem ledwo żywa po tych wiśniach. Ugh.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pią 14:52, 29 Sie 2008    Temat postu:

Maraton literacki parasolkowy

YaY, ależ ja dawno nie pisałam fanfików. Uwielbiam to, ale tylko fikatony są w stanie mnie do tego zmusić, więc mam zamiar się trzymać starych reguł Wink

Tytuł: Cukiereczek
Fandom: Hard candy (Pułapka)
Występują: Hayley, Harry
Spoilery: tak, wielkie TAK!
Prompt: pierwszy

NB: Nie pamiętam, jak się nazywał pierwszy pedofil. W internecie nie mogę znaleźć. Nazwijmy go... Harry, dobrze? Harry to niezłe imię dla dupka Very Happy

- To on, to on, to Jeff, nie ja! Ja tylko patrzyłem, tylko patrzyłem... Wybacz mi, to był błąd, ja już nigdy...
- Owszem, nigdy. No już. Nikt się nie dowie, Harry. Usunę dowody. To tylko jeden ruch. Kopnij stołek. Będzie po wszystkim.
- Hayley, błagam... Hayley...
Stuk. Brzęknięcie napiętej liny. Cichy charkot. Hayley cofa się, wykrzywiając z niesmakiem wargi. Nogami Harry'ego wstrząsna śmiertelny skurcz. Jeszcze raz. Koniec. Ciche skrzypienie kołyszącej się liny.
Dziewczynka podchodzi do okna. Ciemnoczerwona roleta jest zasunięta; nie widać, co dzieje się za oknem. Samym czubkiem palca odsuwa brzeg materiału, wyglądając na zewnątrz. Dziecinne usta, które zwiodły Harry'ego, ssą słodkiego cukierka.
Jeff. Jeff Kolhver. Drugi pieprzony pedofil. Trzeba go ukarać. Naprawdę to on zabił? Cholera go wie. Może to Harry. Może obaj gwałcili, potem zatłukli.
Hayley odsuwa się od szyby. Znalezioną na stole chusteczką dokładnie wyciera miejsce, w którym mogła zostawić odcisk palca.
Podnosi z podłogi plecak. Obok niego leży szkolna legitymacja. Czternastoletnia dziewczynka uśmiecha się ze zdjęcia. Hayley chowa dokument na powrót do jednej z kieszeni.
Końcami palców przesyła pocałunek trupowi kołyszącemu się na haku od lampy.
Jeff Kolhver. Już niedługo dołączy do kumpla. O tak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 16:33, 31 Sie 2008    Temat postu:

Strasznie się męczyłam z tym promptem. Wymyśliłam o drugiej w nocy, podczas szallonej dżamprezy, gdy próbowałam przeforsować Upiora jako kolejny film do obejrzenia.
Jak zobaczyłam dzisiejszy, trzeci, prompt, to się załamałam. W związku z tym jesteście skazane na Meg Giry i jej nieszczęśliwą miłość.
Do diabła z Krystyną Daje!


Tytuł: ***
Fandom: Upiór w operze (film)
Występują: Meg Giry, Christine, Raul
Spoilery: tak
Prompt: błąd

Gdy ludzie wbiegli do tuneli, które tworzyły pod ziemią labirynt przejść, matka chwyciła ją za rękę.
- Musisz iść. Chronić go! Idź, Meg, ratuj Eryka!
Ratuj Eryka! Po raz pierwszy wymieniła jego imię w rozmowie z córką. Po raz pierwszy przyznała wprost, że ma coś wspólnego z oszpeconym geniuszem z podziemi opery.
Jak mogła się zawahać choć chwilę? Znała drogę, znała lustrzane przejście. Bez trudu wysforowała się naprzód. Za nią płynęła ława złorzeczących mężczyzn, a ich gniewne twarze rozświetlały błyski pryskających pochodni.
Bała się. Och, Boże, jak się bała.
Byli nieobliczalni w swojej nienawiści, jak Upiór - nie, jak Eryk - był nieobliczalny w swojej namiętności. Nie znali jego historii, nic o nim nie wiedzieli... chcieli tylko go dopaść. Może zabić. Jakie są pragnienia rozwścieczonego tłumu?
Powietrze wyraźnie się ochłodziło. Wbiegli do niższych korytarzy. Pod butami biegnącej dziewczyny zachlupotała woda, po chwili sięgała już do kostek. Na moment Meg zatrzymała się, żeby złapać oddech.
Chaotyczne myśli przepełniały jej głowę.
Upiór... Eryk... matka... Czy to był błąd? Niesienie ratunku skrzywdzonemu dziecku (tak, była wtedy w wieku Meg), znalezienie schronienia... Christine była sierotą, znalazła schronienie w domu Giry... Eryk, Christine... Nie skrzywdzi jej, nie mógłby, och Eryk, dlaczego ją porwałeś, to błąd, teraz śmierć... Tak, mogą go zabić...
Błąd...
Zmiana dyrekcji: Popełnili panowie duży błąd, powiedziała matka, loża należy do Upiora!
Christine: Popełniłam błąd, wyznała, pokochałam hrabiego de Chagny.
Czy będzie musiała powiedzieć: Popełniłam błąd, matko, przybiegłam za późno, Eryk nie żyje...!
Nie, nie nie...
Meg poruszyła ustami, powtarzając szeptem własne myśli. Pośliznęła się na ukrytym w wodzie kamieniu i upadła, zanurzając się aż po szyję. Było coraz głębiej, coraz trudniej było iść. Wydało jej się że słychy głos Christine. Christine! Siostra i przyjaciółka. Musi ratować Christine. Musi ratować Eryka.
Zbliżała się do wąskiego przesmyku w skale. Przez moment wydało jej się, że widzi kratę, że woda mieni się zielonkawo, przeświecana dalekimi światłami. Zaraz jednak pojawiła się łódź, mała łódeczka, na której stali razem. Christine i ... Kto stoi obok? Kto stoi obok niej, obejmując ją ramieniem?
Widok Raula przeraził ją.
Wzrokiem szukała na jego dłoniach krwi.
Christine zawołała coś i wyciągnęła rękę. Meg dobrnęła do nich z trudem. Łowiła uchem strzępki zdań: Raul, krata, chciał zabić. Eryk, maska, pozwolił odejść, wybaczył, kocham. Bezpieczni. Do domu.
Odepchnęła dłonią burtę łódki i skierowała się do jaskini. Powoli wspięła się po skalnym brzegu na wyspę. Pustka. Pustka. Mnóstwo przedmiotów, a taka pustka.
Szła przed opustoszałe pobojowisko, jakim było teraz mieszkanie Upiora. Mieszkanie Eryka.
Krzesło. Maska.
Wzięła ją do ręki ostrożnie, jakby mogła rozkruszyć się pod dotykiem palców. Delikatna jak skorupka ptasiego jaja. Czy Christine nie widziała, że jej właściciel jest równie kruchy? Sama tak słodka i delikatna, nie mogła być dla niego oparciem. Nie mogła.
Meg usiadła bezsilnie na krześle Eryka.
Ludzie wchodzili do jaskini. Nawoływali się, przetrząsając zakamarki ukryte za pluszowymi zasłonami. Zabierali cenne przedmioty.
Ona była taka jak matka. Mogła być dla niego podporą. Chciała. Nie była taka jak Christine.
Dlatego nie mogła mu pomóc.


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Nie 16:44, 31 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 17:46, 31 Sie 2008    Temat postu:

Tytuł: Maska
Fandom: Upiór w operze (film)
Występują: Meg Giry, Eryk
Spoilery: nie
Prompt:
- Kim jesteś?
- "Kim jesteś" jest jedynie pochodną funkcji "czym jesteś". A czym jestem? Człowiekiem w masce.
- To akurat widzę.
- Oczywiste, że widzisz. Nie kwestionuję mocy twojej obserwacji. Zauważam tylko pewien paradoks pytania zamaskowanego człowieka "Kim jesteś?"


- Kim jesteś?
Wydawał się zakłopotany niespodziewanym spotkaniem. Nie wiedział, że ktoś może być w pokoju pod nieobecność Christine. Nawet nie sprawdził. A teraz stał tu, przy samym lustrze, na pół gniewny, na pół przestraszony. Nie mógł uciekać, by nie pokazać jej przejścia za lustrem (a przecież wiedziała o nim, tak dobrze wiedziała! Z trudem powstrzymała śmiech). Nie przerażał jej sam jego widok. Nie miał też nad nią władzy, jaką sprawował nad Christine.Stali w bezruchu. Patrzyli na siebie.
- Jesteś Aniołem Muzyki? - zapytała.
- Jestem Upiorem Opery - odparł po chwili.
- Dlaczego nosisz maskę?
- Najwyraźniej mam do tego powód - powiedział butnie, a w jego głosie zabrzmiały ponure, tryumfalne nuty, jakie słyszała kiedyś w pieśni Anioła, podsłuchanej przez niedomknięte drzwi. Jego oczy zapłonęły.
- Jesteś córką Madame Giry. Nikomu nie powiesz o naszym spotkaniu.
Gdy postąpił gwałtownie do przodu, Meg cofnęła się. Chwycił ją za łokieć. Pochylił twarz w jej stronę.
- Jesteś jej przyjaciółką. Kim jest Raul de Chagny? Odpowiadaj!
- Jej przyjacielem... z dzieciństwa - wykrztusiła, zaskoczona nagłym atakiem. Szarpnęła się, ale nie puszczał.
- Przyjaciel - wyszeptał. Na moment jego spojrzenie zamgliło się. - Pozbędę się go; wiem, że mogę.
Puścił rękę Meg i pchnął lustrzaną taflę, nie dbając już o pozory. Odwrócił się na moment i położył palec na ustach. Przejście zamknęło się za nim cicho.

* * *

Meg marzła, odziana tylko w lekkie tiule stroju baletowego. Przez podziemny korytarz powiał niemal grobowy wiatr. Spojrzenie Eryka było równie ponure.
- Nie możesz tego zrobić! - zawołała cicho. - Ona nie jest gotowa! Jest tylko chórzystką!
- Ze mną będzie wspaniałą solistką, gwiazdą sceny! - znów ta sama buta, te same ognie w jego oczach. Pojawiały się, gdy mówił o Christine. Przerażały Meg. - Śpiewa tysiąc razy lepiej, niż La Carlotta! Prowadziłem ją do tej pory, zaprowadzę ją na sam szczyt!
Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści.
- Co ty mówisz! Minęły już czasy, kiedy właściciele teatru byli ci posłuszni! Nie boją się ciebie. Nie zwyciężysz ich.
Uderzył pięścią w ścianę korytarza tak gwałtownie, że drgnęła z przestrachem.
- Pomożesz mi. Jestem Upiorem Opery. To mój dom. I ja będę w nim ustalał zasady!
- Przerażasz mnie, Eryku! - wyszeptała, cofając się.
Zaśmiał się nisko, dotykając dłonią maski.
- Jestem tu po to, by przerażać.

* * *

Był tryumfatorem. Don Juanem Tryumfatorem. Był gotów do wejścia na scenę, odegrania swojej roli, ostatecznego udowodnienia swojej władzy. Był szalony miłością do Christine. Był szalony pożądaniem jej.
Meg stała na brzegu podziemnego jeziora jak blada figurynka zdobiąca jaskinię. Patrzyła na niego, pławiącego się we własnym, iluzorycznym zwycięstwie.
- To się nie uda - powiedziała cicho. Sama nie wiedziała, który to już raz tego dnia. - Oni są przygotowani, Eryku. Oni wiedzą. To się nie uda.
Nie słuchał. Nie zauważał jej. Przestała być potrzebna.
Ranił tak, jak sam został zraniony. Tym samym ostrzem. Tak samo nieświadomie i egoistycznie.
Nieśmiało podeszła do jednego ze stołów. Pochyliła się nad małą pozytywką, dotykając palcem turbanu małpki dzierżącej blaszane talerze.
- Nie rusz! - zagrzmiał Eryk, obracając się nagle. Wyprostowała się z przestrachem.
- To dla niej - powiedział już ciszej. Kilkoma ruchami nakręcił zabawkę, żeby Meg mogła usłyszeć melodię.
Co za bal, maskarada na sto par!
Maskarada na sto par... Jedna maska dla Christine - delikatnej córki skrzypka, niewinnej przyjaciółki. Jedna maska dla matki - oddanej pracownicy Opery, nie wiedzącej o Upiorze więcej niż inni. Jedna maska dla Raula - nieustraszonego wybawcy ukochanej. Jedna dla niej samej, dla Meg - słodkiego dziecka, nie znającego namiętności.
Pół maski dla Eryka - tylko tyle, by zasłonić oszpeconą przez ludzi duszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:51, 01 Wrz 2008    Temat postu:

1.
Nie znam fandomu. Totalnie nie wiem, o co chodzi. Chociaż bardzo ciekawie napisane, szczególnie postac dziewczynki (Hayleya? huh, pogubiłam się. Hayleya w dziewczynce? omg, jak to brzmi o_O). Przepraszam, nie umiem nic więcej o tym powiedziec.

2.
Dawno nie oglądałam Upiora. I, wybacz, nie pamiętam Meg Giry Wink Chociaż tutaj, jako postac, bardzo ją rozumiem. Bardzo ją lubię. I, och, Christine to taka trzpiotka, delikatnieńka, pff *otrząsa się*. Meg wydaje się człowiekiem. Tak, na pewno pomoogłaby Upiorowi - Erykowi - bardziej, niż Christine.
Bardzo podobają mi się te trzy zdania: zmiana dyrekcji..., Christine... i "czy będzie musiała powiedziec". Mr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 10:58, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Ta Hayley Smile Obejrzyj koniecznie, bo to fantastyczny film. Jeden z pierwszych z tą... no... tą dziewczynką z Juno, jak jej tam.

Meg pojawia się kilkakrotnie, wydaje się takim głupiutkim dzieciątkiem, ale na koniec jest jedno ujęcie: stoi silna, świadoma, konkretna. Uwielbiam ją.
Dziękuję Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin