Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Co lubimy czytać
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48 ... 52, 53, 54  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Literaturownia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Nie 0:14, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Jakoś tak w listopadzie zeszłego roku zdarzyło mi się przeczytać, w tej przecudnej świątyni studenckiej biedoty jaką jest EMPIK, książkę Trudi Canavan pod wiele mówiącym tytułem "Gildia Magów". Jakkolwiek fakt, że opierała się na pomyśle bardzo podobnym do mojego własnego, nieźle mnie zirytował, musiałam chylić czoła przed zdolnościami autorki - bo choć książka na pierwszy rzut oka nie zdawała się być niczym specjalnym, udało jej się przykuć moją uwagę na tyle, bym siedząc na zapadającej się pufie z ikei przeczytała ją w dwa wieczory.

Niedawno wyszedł drugi tom, i, chociaż zostało mi jeszcze sto (z sześciuset) stron do przeczytania, już kombinuję, jak zdobyć trzeci (co doprowadziło do odkrycia pewnej poręcznej niemieckiej księgarni, zajmującej się dystrybucją literatury anglojęzycznej w Europie, i wzbudziło moje zainteresowanie e-bookami).

Pomna własnych doświadczeń, śmiem polecić paniom "Trylogię Czarnego Maga" - jak na razie dwa tomy doskonałej rozrywki.


Ostatnio zmieniony przez Ceres dnia Nie 0:50, 20 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zaheel
wilkołak alfa, spijacz Leśnej Mgiełki



Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 2478
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibyladii

PostWysłany: Wto 22:26, 03 Cze 2008    Temat postu:

Wreszcie odpoczełam i dorawałam się do książek, które odkładałam na po maturze. Na początek poszło "Pachnidło". Nie zachwyciło - dobra książka, ale nie bestseller. Sam pomysł ciekawy, bo o takim jeszcze nie słyszałam, ale pewne części książki, która bądź co bądź, ale rozgrywa się w realnym świecie, zakrywa nieomal o fantastykę. Co prawda łągodzą to cudowne opisy i sam bohater, który jest niezmiernie ciekawy. Ciągle jest nazywany wszą albo kleszczem pasorzytującym na społeczeństwie, a on sam jest samknięty w swoim świecie zapachów. A zresztą przeczytajcie, bo warto. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 10:52, 09 Lip 2008    Temat postu:

Ewa Białołęcka, Wiedźma.com.pl
Białołęckiej przedstawiać nie trzeba - Kamyk, Pożeracz Chmur i cała reszta ekipy to jej dzieło. Tym razem jednak mamy fantasty w świecie współczesnym, na dodatek lekko detektywistyczną. I Doktora, który wygląda jak Sawyer z Lostów.
TAK!!! To tygrysy lubią najbardziej!!! Duchy! Morderstwa! Makabra i duuużo trupów! Dwie czarownice, w tym jedna na odwyku internetowym (Nat jest pełna współczucia)! I dziecko o imieniu... Jeremi. Czego chcieć więcej?
Akcja idzie sobie spacerkiem, potem rzuca się na łeb na szyję, zwaaalnia, no i znowujaknajprędzejwdół! Czytelnik ogryza paznokcie. Mi nawet udało się parę razy kwiknąć, co niestety nie spotkało się ze zrozumieniem innych klientów EMPiKu.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to historia (czy raczej jej brak) tajemniczej Lilli. Czy była narzeczoną Ericha? Bo jeśli tak, to nie powinno tak się skończyć. Erich powinien był wrócić. No bo... jak to tak... tak po śmierci... Ja się tak nie bawię! Sad
Ogólna ocena: 10/10Do przeczytania i tu już! Marsz do księgarni!

Clive Barker, Historia pana B.
"Historia pana B. to znak długo oczekiwanego powrotu Clive’a Barkera, wielkiego mistrza makabry, do klasycznego horroru. Historia pana B., błyskotliwy popis sił nadprzyrodzonych, to opowieść, która w sposób intymny, a zarazem burzący wszelki spokój prowadzi czytelnika ku wstrząsającej prawdzie o walce między Dobrem a Złem, a także o naszej własnej naturze."
To opis Prószyńskiego i s-ka.
Hummm. Nie wiem, czy się przychylić, czy nie. Jedyne, co mnie w tej książce przeraziło, to okładka. Sprawdźcie - włos się jerzy i chce się jak najprędzej zacząć czytać. Klasycznym horrorem jednak tego też nazwać nie można. Makabra - owszem, zdarza się. Ale ta "prawda" wymieniona przez "P. i ska" jakoś mną nie wstrząsnęła.
No dobrze, ale co my tu mamy? A więc: błyskotliwe monologi. Długie. Na kilka stron. Byłam w stanie przeskoczyć opisy akcji (!), żeby dojść do tych mologów. Są wspaniałe. Narrator (pan B.) doskonale zna myśli czytelnika i wyraźnie chce zmusić go do rozmowy. Wstrząśnienie może być, owszem, kiedy zorientujecie się, że on wie, o czym myślicie czytając książkę. To zdecydowanie zaskakujące posunięcie i wymagające swoistego geniuszu. Zrealizowane w 100% i zachwycające jak wyżej. YaY dla kusiciela pana B.!
Powiem szczerze, tak na marginesie, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, jak on ma zamiar mnie zabić (narrator zabić czytelnika!), skoro tu jest tyle ludzi, w tym EMPiKu. Jak widać, książkę przeżyłam.
Ogromny plus za demoniczny romąs męsko... męski. Zgrabny i temperamentny.
Jednakże na miejscu autora skupiłabym się na nim, a nie na motywie guttenbergowskiej tajemnicy i afery zaświatowej oraz wojny anielsko-demonicznej. Ja takich wojen nie lubię. Trudno opisać to tak, aby przerazić i wstrząsnąć. Mnie tam nic nie wstrząsnęło. Z drugiej strony, ta afera prowadziła bohaterów przez całą książkę, więc nie można jej było uniknąć.
Podsumowanie: okładka, monologi, postacie na duży plus. Akcja sobie płynie niby strumyczek, żeby potem zacząć galopować, jednak mnie ten galop włosów nie zmierzwił.
Aha, i jeszcze jedno: sprawa kuszenia. Znakomita. Fantastyczna. Genialna. Czytając, rozglądałam się w poszukiwaniu pana B. I czasem chciałam spełnić jego życzenie...
Ocena: 7/10 Także do przeczytania. Ale może chwilę poczekać, aż skończycie Białołęcką Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 17:13, 18 Sie 2008    Temat postu:

Post za postem, ale inaczej to by nikt nie zauważył. A mam do powiedzenia sporo! Po roku szkolnym nadrabiam bowiem literaturę, jak już chyba wspomniałam.

Amerykańscy bogowie Neil Gaiman
Tak naprawdę pierwsza duża książka Gaimana, jaką przeczytalam. I - ło ludziska! - mój tata też przeczytał. I obydwoje jesteśmy wniebowzięci! Bardzo... amerykańskie, a ja to lubię, jeśli nie jest w nadmiarze. Główny bohater nie budzi we mnie niechęci/pogardy/napadu ziewania. Wszystko bardzo trzyma się kupy, choć jest mocno pokręcone.
Wspaniałe przedstawienie mitologii skandynawskiej. I Bast Wink
Niech żyje Loki, którego pokochałam w wieku lat 10 i jeszcze mnie trzyma! Od momentu zauważenia "bliznowatych" ust wiedziałam, z kim mamy do czynienia i kwiczałam jako to prosiątko.
Niech żyje Chad, którego pokochałam wbrew sobie i jego aparycji!
Ktoś tam jeszcze miał żyć, ale chyba nie był ważny, bo zapomniałam, kto.
Jedno drobne "ale" mam do zakończenia. Nie wydaje mi się, aby ci wszyscy bogowie dali się tak łatwo przekonać do rewelacji, jakie zaserwował im Cień. Ja na pewno bym się trochę pobuntowała, zanim bym opuściła pole bitwy.
Teraz, jak tak myślę o tej książce z perspektywy czasu, wrażenie jest dosyć chaotyczne. Jak on to zrobił, że to jest tak wspaniale uporządkowany chaos?!

Kochanica Francuza Fowles.
Książka została wypożyczona z jednego powodu. Tytuł angielski (amerykański?) brzmi "French Lieutenant's woman", a połączenie dwóch pierwszych słów jest dla mnie mistyczno-magiczne. A już na pewno drugie słowo jest bardzo ważne.
Tak więc książka została wypożyczona i przeczytana. Jednak na pytanie "O czym to jest?", postawiłam oczy w słup i odparłam: "Nie wiem. O... er... kobiecie? Nieszczęśliwej." Mój brat drążył: "A jak wygląda? Powiedz coś więcej!" Matko, nie umiałam. Nie miałam pojęcia, jak Sara wygląda (miałam niejasne skojarzenie z Becky Tatcher) ani właściwie co się przez całą książkę działo. Dobra, początek jest jasny: poznajemy bohaterów. Zakończenie też. Ale, na chińskiego boga, przez cały środek oni rozmawiają! No dobrze, prawie cały.
To zaskakujące, jak coś tak statycznego, tak minimalistycznego w akcji potrafi przykuć człowieka.
Ogromne oklaski należą się autorowi za dwie rzeczy. Pierwszą jest poprowadzenie dwóch zakończeń: wpierw przedstawienie jednego, hipotetycznego, dosyć szczegółowo. Potem zaprezentowanie (na ćwierć książki) rozwiązania drugieko, które pogmatwało losy bohaterów. Potem, gdy wszystko zdaje się być prostsze, droga znów rozwidla się. Co wybrał główny bohater? Nie wiem. Ale padam na kolana przed panem Fowlesem.
Druga rzecz: język. Styl. Dosyć przypomina Melvilla, tylko lżejsze i momentami współcześniejsze. Bardzo eleganckie. To uczta dla umysłu. Takie słowa, takie zdania to muzyka. Kojarzą mi się z wykwintnym daniem we francuskiej restauracji. Momentami nieco ciężej się trawią, ale mogłabym jeść bez końca.

Huh, ależ dużo napisałam o Fowlesie. Nie przypuszczałam. Ale tera będzie smaczek.
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...
Mała dziewczynka o imieniu Natchi Lupin zakochała się w Gwiezdnych Wojnach. Jej miłość była tak prawdziwa i pełna poświęcenia, że zapragnęła kupić książkę o powstawaniu filmu. Jednak Senator Tatuś, który władał Republiką, odmówił pożyczki sporej kwoty pieniędzy na rzecz tak dla niego bezwartościową. Od tej pory Natalia w każde swoje urodziny myślała o książce, której nigdzie już nie można było dostać.
Wiele lat później Moc przywiodła Natalię do tajemniczego antykwariatu. Nieświadoma swojego losu dziewczyna ściskała w swojej dłoni dziesięć złotych...
I tak, po siedmiu latach i dwudziestu złotych obniżki, Natalia Lupin zjednoczyła się w Mocy z "Mroczne Widmo: jak powstawał film".


Przepraszam za wyrażenie, ale chyba jestem trochę jebnięta.

May the Force be with you.
Idę czytać.

Nati, genialny ten fragment o Gwiezdnych Wojnach - poprawił mi humor na ostatnie minuty w pracy.
Uszanowanie,
MB


Bardzo mi miło XD


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Wto 13:43, 04 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 17:33, 18 Sie 2008    Temat postu:

Hym, to teraz ja coś wrzucę. Nie tak rozbudowanie jak Nati, ale...

Robin Hobb Trylogia Skrytobójcy.
Co prawda części trzeciej jeszcze nie zaczęłam, ale poprzednie...
Cóż.
Uczeń Skrytobócjcy, trylogii część pierwsza. Do ręki brałam z mieszanymi uczuciami, zachęcana uśmiechem Pana z Biblioteki. Mówił, że ciekawe, że dobrze się czyta. Że fantasy. No to wzięłam, bo cóż - fantasy lubię, a gust Pana jest częstokroć zbieżny z moim. Co dostałam?
Postać Bastarda Rycerskiego Przezornego, Brusa Koniuszego, Ciernia Skrytobójcę,Księcia Szczodrego i Błazna.
Postaci świetne, fajnie wykreowane. Akcja wartka, zaskakująca - trzymająca w napięciu.
I to tyle, bo fabuł streszczać nie umiem. Niemniej...Jest jeszcze Władczy. Postać tak Órocza, że gdyby mu przykleić plakietkę z napisem "Zdrajca" nie dałoby się bardziej tego wyszczególnić.


Królewski Skrytobójca, trylogii tom drugi.

Gdyby wywalić pewną postac kobiecą, byłoby cudownie. Ale i bez tego jest fajnie. Błazen pojawia się częściej, Błazen urasta ze wspomnienia, do Postaci. Całkiem ciekawej moim zdaniem.
Akcja wartka, spieszna. Dobrze napisana.

No i zakochałam się w ksiązkach pani Hobb;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 17:51, 18 Sie 2008    Temat postu:

Ok-urczę, czuję się zaintrygowana. Bo ja zawsze książki Robin(a?) Hobb omijałam szerokim łukiem: przez te okładni, takie... chipsowe. Ale teraz to się chyba skuszę. Jakby co, to będzie twoja wina Wink
Dlaczego jak zobaczyłam, że postać nazywa się Błazen, to mnie tak serduszko ścisło?! To przeznaczenie! Muszę to przeczytać!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 18:40, 18 Sie 2008    Temat postu:

Mea Culpa!
Robin Hobb:P to kobieta.
no i jest jeszcze "pewien" wątek...Razz

on się nie nazywa, on jest Błaznem, acz po namyśle dochodzę do wniosku, że to też imię;]


Ostatnio zmieniony przez merrik dnia Pon 18:42, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 18:50, 18 Sie 2008    Temat postu:

Off: Kurczę, odkąd wróciłam, zastanawiam się, kto to u licha "lunatyczka zindianizowana". A to ty! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 19:12, 18 Sie 2008    Temat postu:

Ofc, że ja:P
Btw jak chcesz mogę Ci ebooki pani Hoob podrzucić;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 13:19, 19 Sie 2008    Temat postu:

Nie, dzięki na razie Smile Nie chce mi się na tyle siedzieć przy kompie. Ale znalazłam fajny antykwariat, tak na pewno będą. A miejcie, wykosztuję się XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:02, 23 Sie 2008    Temat postu:

Czy można uzależnić się od czytania jednego, określonego autora?
Można.

Haruki Murakami - kiedy Ori zacznie czytać, nie może przestać. Jeszcze stronę, jeszcze dwie, ale ja to muszę wiedzieć (chociaż i tak wiem, że prawdopodobnie się nie dowiem w ciągu najbliższych stu stron albo i wcale)...
Przed wakacjami przeczytałam Po zmierzchu (w którym się zakochałam), w czasie wakacji Kafkę nad morzem (pan Oshima i brat pana Oshimy. koty. pan Nakata. żołnierze...), Kronikę ptaka nakręcacza, a teraz jestem w trakcie Ślepej wierzby i śpiącej kobiety. I nie mam dość. Smile

Coś jest w stylu, lekkim, prostym, magicznym, w opisach, w postaciach - biernych, ale mimo to - interesujących. Niepokojące, nadzwyczajne zjawiska - typu uśpienie Eiri (telewizor!), dziwne światła, paranormalność, która we mnie krzyczy - mamy sci-fi, to ufo, to coś! Koty *serduszko* Historia - ukazana w Kronice ptaka nakręcacza sprawia, że inaczej człowiek patrzy na pewne wydarzenia. W życiu nie pomyślałabym o tym, jak druga wojna światowa mogła wyglądać z perspektywy japońskiego żołnierza. I tak, czytałam, a dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że "erm. a Japonia to nie była przypadkiem po stronie tych złych? um...".
Niektóre postaci uwielbiam. Niektórych się boję.
A opowiadania pozostawiają po sobie dziwne uczucia, przynajmniej we mnie. Ogólnie, odnoszę wrażenie, że jakkolwiek "pełnowymiarowe" książki pana Murakamiego są dobre, to na mnie większe wrażenie robią formy krótsze.

W każdym razie - polecam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
merrik
złyś



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 1362
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 16:10, 26 Sie 2008    Temat postu:

Murakami, ach Murakami!
Ja dopiero wsiąkam w jego świat, ale wrażenie sprawia jak najbardziej pozytywne.

A teraz z mojej biblioteczki:
Lynn Flewelling - Szczęście w Mrokach, Na Tropach Ciemności, Traitor's Moon, Shadows Return

Za dwa pierwsze ręczę, za trzecie połowicznie, czwarte na poręczenie musi poczekać aż kupię(październik).

Na rynku nieobecne, a szkoda.
O czym?
Seregil, łotrzyk, szlachcic, żołnierz, pseudo Mag.
Alec, dzieciak, sierota, przypadkowa ofiara działań Seregila.
Postacie żywe, barwne i intrygujące. Wartka akcja, ciekawe universum, lekki wątek shonen-ai ( i genialna scena w "Na tropach..." (scena, nie łóżkowa, ma się rozumieć).

Z racji niedostępności polskich wydań (złe wydawnictwo), zamawiam i kupuję english version. Trochę przyznam ciężkie, ale po pierwszych dziesięciu stronach już się leci.;]

Jak zwykle o fabule niewiele...ale..Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 15:10, 23 Wrz 2008    Temat postu:

O Merlinie, ja nie wiedziałam, że ktoś jeszcze pisze TAKIE książki! Czuję się porażona. Tak z zachwytu, jak i z zazdrości, bo to po prostu kawał dobrej prozy, trudnej, wciągającej, wielopłaszczyznowej.

Paweł Huelle "Ostatnia Wieczerza"

Nie, nie polecam, bo to za mało. Nie czytajcie Huellego, bardzo was proszę, bo cholera mnie trzaska, jak sobie pomyślę, że ktoś inny mógłby... no... OBCOWAĆ czytelniczo z tym panem. Że mógłby rozumieć go inaczej, niż ja. Że mógłby więcej przeżyć.
Aaaaaaaa! <egzaltacja maks>
Kocham, kocham, kocham, kocham Huellego!

I już nigdy nie będę obrzucać błotem współczesnej prozy. Po prostu jestem niedokształcona, z racji studiów grzebałam się w dawnych dziejach, a tu na półce w empiku...

Aaaaaaaa! Zabiję za "Weisera Dawidka", zabiję za pozostałe książki, za tomy opowiadań!
Jestem skończona, tak finansowo, jak emocjonalnie. Wypruta intelektualnie. Z flakami na wierzchu.

Wypijcie flaszkę wódy na moim grobie!


Ostatnio zmieniony przez Hekate dnia Wto 15:11, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 13:48, 04 Lis 2008    Temat postu:

O miłości i innych demonach Marqueza.
Wszyscy wiemy, że Marquez to jest ten pan od Miłości w czasach zarazy. Pytanie, czy ktoś to czytał, zamiast oglądnąć film. Nieważne. Wróćmy do tematu.
Opowieść zawarta w książce ma duży potencjał. Jest przerażającym stadium Inkwizycji, nieudolności rodzicielskiej i miłości samej w sobie. W zasadzie nie bardzo jest co napisać więcej, bo w poprzednim zdaniu zawarłam wszystko. Trudno powiedzieć, czy polecam, czy nie. Jeśli ktoś lubi leniwie płynące opowieści, w których lęk spoczywa pod pierwszą warstwą, smutną, może przeczytać. I strasznie mi się podoba wstęp do książki. Ja chcę napisać własną opowieść o tym. Ja mu to ukradnę! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 15:46, 21 Gru 2008    Temat postu:

We're gonna have a yummy Christmas Smile
Zebrałam wyposażenie biblioteczne na święta i już połknęła pierwszy smakołyk.
Dracula Bram Stocker.
Szykowałam się na niewiadomo co, mając na uwadze film. Nie zawiodłam się bardzo Smile Mina mnie permanentnie wkurzała swoją słodyczą, zachwytem wobec panów (Quinceya jej wybaczam, był bossski!). Strasznie mi się podobał moment osiwienia Jonatana. W ogóle znakomita książka na święta! Yummy, Yummy, yummy Razz
Ale film zyskał na dorabianym romąsie Miny duużo dobrego Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Natalia Lupin dnia Pon 17:47, 22 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Literaturownia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48 ... 52, 53, 54  Następny
Strona 47 z 54

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin