Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Harry Potter and the Deathly Hallows
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:11, 04 Sie 2007    Temat postu:

Czy tak grubo? <liczy, bitwa o Hogwart to w ogóle kiedy była (w jakim miesiącu? bo ja się tam pogubiłam :/)>
Skoro z kwietnia, od Rona i Harry'ego starszy... 2 lata? A że z Georgem się nieco 'postarzyli'... No, to raczej mógł mieć 20-21 lat. W każdym razie - faktycznie, żadne już z niego dziecko Wink
A Colina mi było żal. Jak go nie lubiłam, to... Och, okropność. On był jedną z osób, która nikogo na tyle nie obchodziła, żeby zaspoilerować. I byłam w szoku, jak przeczytałam, że nie żyje.
Ja niestety z tym temacie za dużo nie żartuję, Nat, ale jak już żartuję, to raczej to widać. Niestety, tak, Bellę załatwiła Molly co jest jak dla mnie absurdem, nawet, jeśli Molly była siostrą Prewettów, którzy byli och-ach, to po prostu dla mnie jest poniżenie Bellatrix. O to chyba JKR chodziło, niestety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lora
dziecię alternatywy



Dołączył: 17 Wrz 2005
Posty: 1834
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:58, 04 Sie 2007    Temat postu:

--

Ostatnio zmieniony przez Lora dnia Śro 20:09, 06 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Sob 19:11, 04 Sie 2007    Temat postu:

Małe sprostowanko: Remusa zabił Dolohov (nie wiem jak to po polsku jest, chyba przez ł) a Bellatrix Tonks Wink

Cytat:
Poczytałam sobei posty niektórych ludziów, jak żałują śmierci Zgredka i Hedwigi...


Mnie to zupełnie wystrzeliło z siodła. Może ja jestem jakaś niewrażliwa, ale słowo daję - jak można się przejmować i płakać nad śmiercią SOWY? No ludzie, zgadzam się, że było to miłe stworzonko i w ogóle, ale żeby jej śmierć wstrząsnęła kimś bardziej niż śmierć takiego bohatera jak Remus, Fred albo Moody to sobie nie potrafię wyobrazić. To samo ze Zgredkiem. Niektórzy ludzie mają naprawdę dziwną hierarchię wartości Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Nie 3:08, 05 Sie 2007    Temat postu:

No to wszyscy się utulmy.
(klub pogrążonych w depresji Wink). Notabene, ponoć dzieciakom w noc premiery w Anglii udostępnili jakąś linię telefoniczną (?) gdzie psychologowie mieli ich pocieszać.
Nie dziwię się. Chociaż... żaden z głównych bohaterów nie umarł, więc, jak dzieciaków los pobocznych nie obchodził, to się nie załamią. Co najwyżej będą płakać za Fredem właśnie, za Hedwigą (gwarantuję, że dzieciaki za sową ryczały)... no i nie wiem, za kim jeszcze . Na pewno nie za Colinem - nie zdążyli się doń przyzwyczaić. Nie za Severusem - bo przez sześć tomów go nienawidzili (och, nawet bawiły mnie te wypowiedzi dzieciaczków "on jest zuy, bo na Harry'ego się uwziął i zabił Dumbledore'a" Laughing). I nie za Moodym - a kogo obchodzi jakiś stary wariat?. I nie za Remusem - miły był, ale to tylko były nauczyciel przecież. Tonks - całkiem sympatyczna nawet, ale Ginny do pięt nie dorasta! Shocked

Tak to mniej więcej pewnie wygląda. Tylko Freda dzieci będą opłakiwać z całego stosu trupów. No i pewnie tego nieszczęsnego Zgredka z Hedwigą.


Ach, wracając do Rowling. Najlepsze jest to, że ona zabiła i jednocześnie nie zabiła Pottera Wink. Chyba nie mogła przeżyć utraty bohatera, z którym żyła tyle lat. Nie dziwię się jej nawet, ale... tak to wygląda, jakby brak TEJ śmierci zrekompensowała sobie rzezią niewiniątek tych osób spoza listy, które nie kwalifikowały się do jej ukochanych. Bo zawsze mniej boli zabijanie Colina niż Ronalda. Bo zawsze lżej przełyka się śmierć starego Moddy'ego niż panny Granger. Dla Rowling łatwiejsze do przełknięcia oczywiście. Bo nie pomyślała, w tym wszystkim o czytelnikach, którzy kochają bohaterów pobocznych właśnie. Gwarantuję, że nie myślała o tym. Myślała tylko kategoriami: Trio musi zostać żywe - to najważniejsze, a reszta ... "Oh! I'm really, really sorry! Forgive me"

(never! Evil or Very Mad ).

To, co zrobiła George'owi, zabijając mu brata... To jest gorsze od podwójnego zabójstwa. Powinna zabić ich obu. Bo w takim układzie to już nawet nie jest podłość. To jest jawny sadyzm w stosunku do własnych bohaterów. Naprawdę o wiele łatwiej byłoby przyjąć śmierć obu bliźniaków, niż jednego. Przynajmniej mnie.


Cytat:
Wiem, że życie nie jest sprawiedliwe i na wojnie różne rzeczy się dzieją, wiem, ale ona po to jest pisarką, żeby mogła władać! Wiem, że czasem tak jest, że bohater musi zginąć, bo inaczej książka nie byłaby dobra, po prostu jest przymus wykończenia kogoś bez względu na łzy i miłość... Ale ona przegięła! To nie był przymus!

Też odnoszę takie samo wrażenie. I naprawdę się jej dziwię. Ja na przykład, mam ogromne opory przed zabijaniem. Dziesięć razy zastanawiam się, czy śmierć jest konieczna. Oczywiście, mówimy to u śmierci bohaterów znanych, a nie tych przypadkowych i anonimowych - bo oni mogą stanowić takie... "krwawe tło", jeśli jest potrzebne, ale zabijanie takiego tła nie wiąże się praktycznie z żadnymi emocjami. Brutalne po części, ale tak już chyba jest w tej pogiętej literaturze.
Natomiast jeśli chodzi o bohaterów znanych... to nigdy bym nie władała śmiercią z takim rozmachem jak Rowling.

Czasami to chyba tak na chybił-trafił. Ene due rabe, muszę kogo zabić. Ktoś z hogwarckiej braci, życie rychło straci. To padnie na... dajmy na to... na Colina. O.
Żeby było mhroczniej, już w pierwszym rozdziale ukatrupimy nieznaną nikomu nauczycielkę. O. Będzie dobrze... co dalej... hmm... teraz trzeba by podkręcić atmosferę jeszcze bardziej (bo za mało napięta jest;)) i zabić kogoś znanego... nieee... sam opis ucieczki przez śmierciożercami nie wystarczy. Muszą być od razu jakieś ofiary, coś mrożącego w żyłach krew. To na początek, żeby Harry stracił kolejnego "przyjaciela" i żeby porozpaczał po kimś na samy początku - ubijemy ptaszka. O. Wink
A potem... nie no, na samym ptaszku nie można skończyć. To bez sensu jakoś. Zabijemy kogoś z tej paczki, co z nim lecieli. Kogo by tu... hmm... pomyślmy. Bill i Fleur odpadają - ślub mają mieć za chwilę. Ron i Hermiona muszą przeżyć aż do epilogu i jeszcze dalej. Harry, wiadomo - ma jeszcze przed sobą karierę w Biurze Aurorów i dzieciarni musi rudowłosej naprodukować, więc nie może zginąć w ogóle. Albo lepiej! Będzie nieśmiertelny! Jak Nicolas Flamel! Very Happy . Hagrida nie zabiję, bo z Harrym leci. Nie da rady. Remus i Tonks ... hmmm... jak pasjansa stawiałam po szóstym tomie, to mi wyszło, że mam ich jednak zabić... ale później to zrobię. Może się jeszcze przydadzą. O. Mam pomysł! Zrobię im dzieciaka i go osierocę! HA. Oryginalnie, Joasiu! Jesteś naprawdę pomysłową bestyjką. Tak trzymać! Wink Zbijesz fortunę na swoich następnych książkach!
To zaraz... kogo ja tam miałam zabić w końcu w tym rozdziale? Aha. Dung odpada - rolę ma jeszcze do wykonania. No to wypada na to, że Moody.
No co?! Przecież bez sensu by było, gdybym tylko sowę zabiła, nie?!

A tak w ogóle, to jeszcze ukatrupię Snape'a - nigdy go nie lubiłam. Evil or Very Mad Przypominał mi mojego nauczyciela od matematyki, i stworzyłam go tylko po to, by się go na końcu pozbyć i odreagować wreszcie szkolną traumę Evil or Very Mad Bolesny koniec go spotka. Nie mam to tamto, Snape. Avada dla ciebie za szybka i za lekka. A po siódmym tomie nie będziesz mi już do niczego potrzebny. Ani mnie ani nikomu innemu... no bo jaki wariat chciałby pisać o Snapie fanfiki? Kto go będzie w ogóle wspominał?
Glizdgę trzeba wykończyć bezsprzecznie. Raz, że parszywiec, dwa - a to ważniejsze - Huncwot. A Oni wszyscy od początku mieli iść do piachu. Ależ jestem ZUA!
Mwahahaha Twisted Evil Ja lubię zabijać!
Z Bellą też skończę, bo po to ją powołałam do życia: a). żeby dla mnie zabijała i torturowała, b) żebym ja ją mogła zabić. Voldy - wiadomo. Sauron musi upaść.
I żeby nie było tak sielankowo... to... aha! Mam super pomysł, zabijemy bliźniaka. Zaraz, którego by tu... George już został ranny, więc teraz kolej Freda. Pokaż, co potrafisz kochanieńki. Pokaż, jak się umiera! Ale jesteś rewelacyjna, Joasiu! Very Happy Taki efekt za jednym zamachem - śmierć i rozpacz drugiego brata, który został. To ma super ładunek emocjonalny, w sam raz dla dzieci... takie to edukacyjne. Takie uzasadnione.


Ale spoooko. Zostawię im Harry'ego na koniec z gromadką bachorków. 0, będą sobie mogli wymyślać blogaskowe kontynuacje rodu Potterów w Hogwarcie. A może i ja coś jeszczekiedyś napiszę o Szefie Aurorów, panu Harrym Jamesie Potterze?
Rolling Eyes


No. To ułożyłam plan taki z grubsza. A wciskałam im ściemę, że miałam wszystko zaplanowane od początku. Hehe, dali się nabrać - naiwniacy.
A kto normalny zastanawia się nad tym, kogo zabija! To się planuje na gorąco. Jest ciekawiej. Twisted Evil Tylko pamiętaj, Joasiu: dużo krwi. Wojna zawsze jest krwawa. Musi być realistycznie. Ach, jeszcze trzeba rasistowskie wątki wcisnąć tu i ówdzie. Przemoc, terror, zniewolenie. Będzie dobrze.

A, cholera, zapomniałam, czym miały być te Deathly Hallows w końcu. Kurza twarz... gdzieś to miałam zapisane.
Eee. Zresztą nieważne. Przypomnę sobie w trakcie pisania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:36, 05 Sie 2007    Temat postu:

Smagliczko: uch. Kwik. KWIIIIK! Rozgryzłaś JKR, ty genialna psychologicznie bestyjo Razz Ja też zawsze podejrzewałam, że to tak na fali idzie... Heeej, może ona się czegoś napaliła?...

Ach, co do tego 'szefa aurorów' <wymioty>. Ja nie uznaję już tego, co ona gada. Kanon, to kanon, na czatach niech gada bzdury. Dla mnie jasne jest, że Potter powinien zostać nauczycielem OPCMu do końca życia. Jeśli to się wiąże z celibatem, tym lepiej... <mwahah>

Ja JKR nie wybaczę za Freda, za Remusa, za Severusa. Za Tonks i za osierocenie Teddy'ego. I za te chore parringi. Amen. Zemsta jest słodka.

W czasie czytania płakałam tylko nad Fredem. Nad Sevem płakałam po przeczytaniu.
Że Remus nie żyje dotarło do mnie dzień-dwa później.
Przepraszam, JKR, ja nie dam ci więcej się nad nami znęcać. Teraz my, fani, się poznęcamy. Sprawiedliwość, ot co.
(Hedwiga, jakkolwiek mogłaby mieć ogromne znaczenie symboliczne, i tak mnie rozbawiła zwyczajnie - to było taaaakie traaagiczne! kwik. Moody nie żyje, a Potter ryczy nad sową, przepraszam, jakiś żart?...)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Nie 11:51, 05 Sie 2007    Temat postu:

Szef Aurorów to jej chory wymysł.
Sorry, czy ktoś mi powie, jak Potter dostał się na szkolenie, skoro OWTM-ów nie zrobił?

Aha, na pewno przyjęli Złotego Chłopca, Który Ponownie Przeżył, bez żadnych wyników, żadnych egzaminów. Przecież Potter jest na pewno wybitnym czarodziejem. Z eliksirów był rewelacyjny, wszelkie potrzebne zalkęcia lecznicze również zna (przecież umiał sobie zaleczyć skaleczenie w drugim rozdziale, prawda?) a w ciągu sześciu lat nauki perfekcyjnie opanował obronę. Jest ekspertem. Doskonale włada jednym zaklęciem defensywnym - Expelliarmus, i jednym ofensywnym - Drętwota.
Naprawdę umięjędności ma tak wysokie, że przyjmiemy go na aurora bez sprawdzania czy się nadaje. Co z tego, że Hogwartu nie ukończył?
Dał się przecież zabić. A to już świadczy o jego nadzyczajnych umiejętnościach i przedyspozyciach na aurora!

Przyszłość służb aurorskich z TAKIM szefem stoim pod wielkim znakiem zapytania. Jak sądzę Potter będzie walczył w przestępcami, mówiąc podwładnym, aby dawali się im zabić - wtedy wygrają. W końcu on wie z doświadczenia, że to najlepsza metoda wlaki Wink



Ależ ja jestem złośliwa. Razz

PS. Czy Wam też się tak robi, że jak wysyłacie posta, to jakiś błąd wyskakuje i nie pokazuje tego posta, jako ostatniego? To błąd na forum, czy ja coś mam spierdzielone?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:59, 05 Sie 2007    Temat postu:

U mnie też tak się robi Wink

Smagliczko, zapomniałaś o tym, że Potter potrafi rzucać Cruciatusa! To przeca podstawa dla każdego szanującego sie aurora, pfff.

Nie, JKR, już lepiej się nie pogrążaj. Harry aurorem, to tak, tak... to może z Rona od razu zrobić obrońcę skrzatów domowych? Tak, przejmie WESZ po Hermionie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 14:28, 05 Sie 2007    Temat postu:

Jak możecie, dajcie mi namiary na jakoweś pirackie tłumaczenie od 17 rozdziału. To znaczy ja mam niby dostęp do całości, ale w niezłej wersji tylko do Doliny Godryka, potem kicha.
Dźwięczna będę!

(piszcie na pirv, żeby kogoś niepotrzebnie nie wkopywać)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:45, 05 Sie 2007    Temat postu:

Ja też bym prosiła na priv o podanie nowego linka do tłumaczenia Armii Świstaka. Bo, zdaje się, że poprzednia strona została zlikwidowana. Tak więc mam wydrukowane 12 rozdziałów Świstaków i tak, no, hmmm. No.
<wiecie, jak to jest mieć li tylko polskojęzyczną, sępią rodzinę? poza tym - też miło poczytać samemu po polsku i wreszcie dorozumieć wszelakie szczególiki>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Nie 15:11, 05 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
o Szefie Aurorów, panu Harrym Jamesie Potterze

PO MOIM TRUPIE!!!

Jadę do EMPiKu sobie poczytać dalej. ALe będzie obciach. Ale będzie obciach. Bo w ciągu najbliższego rozdziału przewiduję a) rozpłakanie się b) stek przekleństw c) pyrgnięcie książką o ścianę d) bycie wyprowadzoną przez ochroniarzy e) dramatyczne wrzaski zza drzwi: Ubiję cię, ty cholero!!!

Smag, jesteś boskim psychologiem!!! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moony Alex
wilczek kremowy



Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec Św.

PostWysłany: Nie 15:40, 05 Sie 2007    Temat postu:

Cóż, ja niestety nie miałam przyjemności z angielską wersją siódmego tomu. Chyba, że zaliczać czytanie na podłodze w sklepie... To znaczy odszukiwanie yhm... odpowiednich fragmentów i chlipanie na środku sklepu z niewiadomego nikomu powodu. Mój angielski nie jest na tyle dobry, żebym poradziła sobie z książką. Nawet nie próbowałam unikać spoilerów, bo są teoretycznie wszędzie, a ja, jako osoba z nieposkromioną ciekawością, musiałam się dowiedzieć co stało się z Remusem i czy to, co przeczytałam z przecieku to prawda. No i zawsze jeszcze tłumaczenia...
Więc, teoretycznie raczej nie mogę wypowiadać się na temat książki, ale cóż.
Nie wiem, czy to wina tłumaczenia (które nawiasem mówiąc, mistrzostwem nie było) czy może jednak samej treści... Ale momentami zdawało mi się, że czytam taki... przeciętny fanfick. Oczywiście, wszelkie sceny z Remusem zapierały mi dech w piersi - jak zwykle zresztą. Lecz w sumie, mogę powiedzieć, że i one mnie nie zachwyciły. Niekanoniczne - kanoniczne zachowanie Remusa... I Potter na niego naskakujący. Podpisuję się rękami i nogami pod wypowiedzią Smagliczki na ten temat.
No i właśnie, do tego Rowling zrobiła z Pottera nie tylko super - hiper bohatera, ale i nader dojrzałego nastolatka, który będzie nawracał bardziej doswiadczonego i mądrzejszego czarodzieja, który popełnił błąd i dawał mu przysłowiowego kopniaka. I szczerze mówiąc - nie dziwię się Remusowi, że się tak uniósł. Nie zdenerwowałoby mnie to tak, gdyby to nie Święty Potter "wylewał na Remusa wiadro zimnej wody". Ronalda może bym i przeżyła (chociaż też nie pałam do niego sympatią), Hermionę bardziej, ktokolwiek inny też by mnie nie zirytował.
A co do śmierci Remusa i Tonks... Przez cały tydzień chodziłam strasznie nieswoja, miałam 'doła', z rąk mi leciało wszystko bardziej niż dotychczas, jak czytałam fragmenty na ten temat, albo do głowy wparowywała mi myśl "Rowling zabiła Remusa i Tonks", "Mały Teddy stracił rodziców" zaczynałam płakać, bez względu na to, gdzie się znajdowałam, w czyim towarzystwie i jaka była pora dnia. Do Remusa bardzo się przywiązałam. Przez te kilka miesięcy stał się po prostu moim przyjacielem, czułam jakby... no, był cząstką mnie. I to, co zrobiła z nim Rowling - kompletnie mnie załamało.
Uśmierciła go wtedy, kiedy był najbardziej szczęśliwy. Miał kochającą żonę, małego synka... I po prostu go zabiła. Jedynym plusem jest to, że umarł razem ze swoją ukochaną - jedno nie mogłoby żyć bez drugiego.
A jeszcze bardziej boli, że tak, jak już to było wspomniane - Jo nie planowała ich zabijać. (Tutaj znowu popieram wypowiedź Smagliczki)
A do tego, ten fakt, który ujawniła - ocaliła jedną z postaci, ale w zamian uśmierciła dwie inne. Czyli jak już teraz wiadomo - ocaliła Artura Weasleya, a uśmierciła Lupina i Tonks ;(.
No i Tonks... taka roztrzepana, radosna (pomijając oczywiście 6 tom), też zaznała szczęścia... Tak przypominała mnie...
Do tego, straciła ojca... A później sama zginęła.

Snape kochający Lily... może i tak miało być, ale wszystkie znaki na Ziemi i niebie (nawet ten Mars, który jasno płonął) na to wskazywały. Zero niespodzianki, zero zaskoczenia.
Tak samo z RAB-em - Regulusem. Pamiętam, że w wakacje 2005 była jakaś gazeta z demo gry któregoś Pottera. I cały magazyn był poświęcony był serii HP, znalazł się więc artykuł, dla ciekawych tego, co będzie w szóstce. I była wzmianka o fałszywym horkruksie, liście podpisanym RAB i że wystarczy dobrze pomyśleć, aby wpaść na dobry trop. Od razu, jak większość, pomyślałam o Regulusie. Później przestałam w to wierzyć, bo wydawało się to takie... banalne.

Do tego śmierć Snape'a... Nie mam wyrobionej opinii na temat sposobu jego śmierci. Od początku uważałam, że raczej umrze, ale nie gasiłam płomyka nadziei, mówiącego, że przeżyje... Też mi go szkoda... Liczyłam na to, że jest po stronie dobra... Ale miał taki... ciekawy charakter, taki po prostu severusowski. Też go strasznie szkoda.
I Fred. Też, jak już było powiedziane - lepiej, gdyby zabiła ich obu.
Moody'ego też szkoda...
Z Voldemortem to było jasne, że zginie.
Colin, nawet Zgredek...
Po Hedwidze też trochę smutno, ale bez przesadyzmu...

Mimo wszystko - kupię polską wersję i przeczytam.

Cóż, myślę, że tyle mojego myślenia na głos wystarczy, bo już wszystko zostalo powiedziane Smile.
Za wszelkie usterki w konstrukcji wypowiedzi przepraszam - tak już mam, jak chcę za dużo powiedzieć na raz Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Nie 16:36, 05 Sie 2007    Temat postu:

A mi strasznie nie leży jedna rzecz, pomijając już te wszystkie śmierci. No dobra, nie doczytałam książki do końca, ale przeczytałam konkretne rozdziały, które były znaczące Wink bo wytrzymać nie mogłam, więc pojęcie mam i wypowiedzieć się mogę.

Chodzi mi o przedstawienie Severusa. Dla mnie paring Sev/Lily był aż nadto oczywisty. I przeze mnie istnienie takiego uczucia ze strony Severusa jest akceptowane. Jednakże, wyobrażałam to sobie całkowicie inaczej. Według mnie to Sev mógł się bujać w Lily skrycie, zazdrośnie i zaborczo. Z nienawiścią obserwował podchody Jamsesa, ale nie zdradził się nigdy ze swoim uczuciem. I nie przypuszczałam nawet, że z Lilką byli przyjaciółmi. To po pierwsze... i pociąga za sobą wszytko inne. Snape nie umie przepraszać wprost. Nie mój przynajmniej, więc nigdy nie prosiłby Lilki o wybaczenie. Sev nie płakałby po 17 latach nad starym listem Lilki do Syriusza. Nie mój. Byłby wściekły, smutny, blady jak papier, czytając to. Mogłyby mu się trząść ręce, ale, na bora!, nie kapałyby mu łzy... Łzy niespełnionej miłości. Rany, Jo, to nie był Snape, tylko jakiś zupełnie inny człowiek! W każdym razie to pewno nie był mój Snape. Nie kupuję kanonu po raz pierwszy i czuję się z tym dziwnie. Kanon zawsze był dla mnie podstawą, wyjściem do psychologicznych poszukiwań. Bazowałam na nim i na tych półsłówkach między wierszami. A teraz... Teraz nie mogę na tym bazować, bo kompletnie minął się z moim wyobrażeniem, które zbudowałam na postawie sześciu poprzednich.

I niechby jeszcze ta romantyczna miłość była faktem. Seva nie podejrzewałam o taki tragizm, ale trudno. Przełknęłabym to jakoś, gdyby nie jedna rzecz. Z tego wszystkiego wyłania mi się bardzo nieciekawy obraz Snape’a. Mimo wszystko.
Dlatego, że wygląda to tak, jakby robił to wszystko nie z wewnętrznego przekonania, ale dla Lilki. Nie dlatego, że się nawrócił. Ale przez pamięć dla ukochanej. Pottera chronił tak naprawdę ze względu na miłość do Lilki. Szpiegował, bo był zmuszony, bo obiecał to robić, ale nie z jego przekonania to płynęło. Intencje Snape’a są dla mnie nie do przyjęcia. Dla Lilki, dla Lilki, dla Lilki.

Lojalność Dumbledore’owi i poświęcenie dla Zakonu tylko ze względu na Lilkę. Tak to ostatecznie wygląda.

To nie jest mój Snape. Jak to mówią, trzeba umieć sprzedać swój pomysł. A według mnie prawdopodobieństwo psychologiczne postaci SS padło w siódemce. Nie na całej linii, ale wystarczą takie kwiatki, jak wspomniane już łzy (po tylu latach, o jeżu!) i intencje, pobudki, dla których służył tej a nie innej stronie, i już mi się obraz Snape’a posypał. On jest niekompatybilny ze Snape’em z poprzednich tomów. Za bardzo nie przystaje, bym miała w niego uwierzyć.


Po raz pierwszy nie akceptuję kanonu w pełni. Jestem troszkę rozbita przez to. Ach, Jo, a wystarczyło tylko nieco inaczej to zaserwować, a byłoby już lepiej. Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Nie 17:10, 05 Sie 2007    Temat postu:

Cytat:
Dlatego, że wygląda to tak, jakby robił to wszystko nie z wewnętrznego przekonania, ale dla Lilki. Nie dlatego, że się nawrócił. Ale przez pamięć dla ukochanej. Pottera chronił tak naprawdę ze względu na miłość do Lilki. Szpiegował, bo był zmuszony, bo obiecał to robić, ale nie z jego przekonania to płynęło. Intencje Snape’a są dla mnie nie do przyjęcia. Dla Lilki, dla Lilki, dla Lilki.

Lojalność Dumbledore’owi i poświęcenie dla Zakonu tylko ze względu na Lilkę. Tak to ostatecznie wygląda.


Nosz przecież mnie w Snapie DOKŁADNIE WŁAŚNIE TO NIE PASUJE!!! To mi się nie podoba! To, że za jego postępowaniem nie kryje się żadna większa wewnętrzna przemiana, żadne wyrzuty sumienia dotyczące przede wszystkim Śmierciożerczej przeszłości, tylko sentymentalna miłość. O Dżizaz, co za... Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
smagliczka
szarak samozwańczy



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 1412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto nad Wisłą

PostWysłany: Nie 17:22, 05 Sie 2007    Temat postu:

Dlatego też ów wątek należy poiminąć milczeniem.
I nikt mi nie wmówi, że Snape należy do Rowling i to ona go takim wykreowała, więc taki właśnie jest. I kropka.

NIE jest taki.
Jo się bardzo pomyliła. Bardzo.
Śmiem twierdzić, że ona w ogóle go nie zna Laughing
(przecież nie jest snaperką, to niby skąd ma go znać?)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ceres
kostucha absyntowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 4465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dzikich i nieokiełznanych rubieży Unii Europejskiej

PostWysłany: Nie 17:34, 05 Sie 2007    Temat postu:

Bo to jest Jo, która stwierdziła, że nie życzyłaby nikomu miłości Snape'a. Głupia baba.

Rzecz jasna zgadzam się z powyższym, bo ja Snape'a widzę dokładnie tak, jak go opisuję. Sukinsyn, choć sukinsyn honorowy, złośliwy i sarkastyczny, ale przy tym konsekwentny i wierny. A toto, co ona z nim zrobiła, jest anty-kanoniczne w stosunku do poprzednich sześciu tomów. Miłość miłością, ale są granice.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Archiwum dawnych wątków / Tematy okołopotterowskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin