Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton: yadire
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Pon 13:00, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Dzień Pierwszy
Mocny tekst. Nie daje kopa, ale pozostawia po sobie coś w rodzaju drzazgi, która nie chce wyjść.
Podoba mi się. Co prawda Pansy nigdy mnie jakoś nie obchodziła, ale stworzyłaś ją tutaj w taki sposób, że czytałam to z przyjemnością.

I taki zgrzyt, jak Hekate powiedziała: początek trochę mało płynny.


Dzień Trzeci
Nie wiem dlaczego, ale pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po przeczytaniu to: Jeezuuu, makabra. Chodzi o kaczora i kałamarnicę. XP
Super.
Tekst bardzo przyjemny, chociaż ten Lunatych zbytnio sarkastyczny mi się wydawał. To znaczy "mój" Remus też jest sarkastyczny, ale tylko do przyjaciół (czytaj: głównie Syriusza). XD
Stosunki Remus - Lily świetnie opisane.
I miejscami miałam wrażenie, że były takie momenty przeskakiwania akcji zupełnie z czapy wzięte.

np. tutaj:
- Lupin!
- Gray, co za niespodzianka.
- Nie udawaj zaskoczonego, przecież za mną szedłeś i... - umilkła, pod pełnym politowania spojrzeniem chłopaka.
- Stetryczały? - zapytał, unosząc brew. - Tak mnie jeszcze nikt nie nazwał.
Maggie spojrzała na czubki swoich tenisówek. Cholera, znów zapomniała je wyczyścić! Ale że Lily jej nie zwróciła uwagi?
Właśnie! Remus! On może wiedzieć, gdzie ona poszła! Trzeba go zapytać.

Toteż Maggie niezwłocznie to uczyniła.

albo tu:
Wyrzuceni siłą impetu, upadli na trawę.
Remus szybko zmienił pozycję na siedzącą, jednak Maggie leżała z uśmiechem wpatrzona w niebo.
- Spójrz, jakie tutaj jest niebieskie! - krzyknęła zaskoczona.
Remus uniósł głowę. Rzeczywiście, niebo nad nimi było niebieskie, niby malowane akwarelą. Położył się obok Maggie. Leżeli tak milcząc, porażeni błękitem nieba tego ostatniego wieczoru.
(najpierw się unikają i kłócą, a potem ni z tego ni z owego niebieskie niebo XP

Ale się czepiam niepotrzebnie. Ogólnie bardzo mi się podoba. X)

Resztę skomentuję póżniej Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 19:39, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Ło matko, Direk, czy to jest pisane na haju? Wink Bo ja takie rzeczy widzę po wódce, melisie i fajce wodnej. Niekoniecznie w tej kolejności.

Absurdeska, że ho-ho! Charlie na zielonej mili, tego jeszcze nie grali, biedaczek... A ten bryg, to jak mniemam okręt przeowożący na Drugą Stronę? Czyli jednak Desmond nie zdołał Charliego uratować, och jakże mi przykro... Wink

Zazdroszczę. Też chce na piracki bryg. Może jak będę więcej palić fajek wodnych, to mnie zabiorą?
Uwielbiam takie szaleńcze kojarzenie faktów. Głęboki oddech po ciężkich przeżyciach potterowych Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 20:11, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Hiehie. Sama nie wiem, jakim cudem coś takiego zrodzilo się tej mojej anty-niekonicznej wyobraźni. Ale ta myszka, co google mi ją znalazło, tak jakoś smutno patrzyła. Nie mogłam jej tego nie zrobić. I jeszcze Flogging Molly w tle, temperatura i kaszel i liczne inne udręki ciała.
Ale i tak dumnam.
[i pracę maturalną tyż skończyłam, i tyż dumnam]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 7:48, 10 Kwi 2007    Temat postu:

No cóż, dzień czwarty, Huncwoci etc. Ładnie napisane, łatwo się czyta.
Mnie osobiście nie przypadło do gustu. Jednak mam przesyt tych Huncwotów. Chociaż ładne, melodramatyczne te fragmenty o Greybacku.

Lost+King+piraci (czyżby Latajacy Holender, hum?) mnie się podobać Bardzo, bardzo. Charlie płynący do statku i w ogóle xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 9:20, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Szokujący tekst, szczególnie, że jestem dosyć przywiązana do Charliego.
Ja też nie wierzę, że przestał brać!
A Tiara mnie rozbroiła i powaliła na ziemię Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 20:35, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Prompt: [[link widoczny dla zalogowanych]]
Fandom: Joan of Arcadia [[link widoczny dla zalogowanych]]
Występują: Joan (Jo), On znaczy Bóg (pod postacią przystojnego młodzieńca i upierdlwiej dziewuszki, a w serialu jeszcze paru innych), wspomniana rodzina i Grace, przyjaciółka.
Spoilery: niet.
Ilość słów: 207
Taki mały skrót zaserwuję, co byście wiedzieli, czym to zjeść. Joan to nastolatka, taka całkiem zwykła, posiadająca matkę artystkę, ojca policjanta, brata inwalidę, przyjaciółkę Żydówkę outsiderkę i przyjaciela/chłopaka artystę. Poza tym dziewczyna ma wizje (znaczy - widuje Go pod różnymi postaciami), których początkowo nie traktuje poważnie; mimo to zmieniają one życie całej jej rodziny i przyjaciół. Przełomem jest koniec pierwszej serii, kiedy u Joan wykryto zapalenie opon mógowych bodajże. Odkryto też jej wizje, dziewczyna trafiła do zakładu dla chorych psychicznie. Po powrocie (II seria)
wizje jednak pojawiają się znów, a Jo wreszcie zaczyna wierzyć, może nie tak czysto po katolicku, ale w coś tam jednak wierzy. Na końcu drugiej serii poznaje swoją misję - ma stoczyć walkę z szatanem, który też jej się ukazuje. I jeszcze ją podrywa, jakby tego było mało (przystojniak z niego, nawiasem mówiąc). Jednak następna seria nie powstała. Tu właściwie już napisałam więcej niż powinniście wiedzieć, by zrozumieć to niżej, ale serial był naprawdę dobry.



Uwierzyć...
- Widzisz, Jo, świat jest pełen niedoskonałości.
- Tak? - zapytała Joan z drwiną w głosie. - A zdaje się, że to ty go stworzyłeś?
Chłopak w brązowej kurtce z kołnierzem uśmiechnął się tylko i odwrócił. Odchodząc, tradycyjnie uniósł rękę i pomachał dziewczynie. A ona tradycyjnie stała, próbując zrozumieć pełną metafor rozmowę. I, równie tradycyjnie, nie przyniosło to żadnych skutków.
- Świat nie jest do doskonały - mruknęła Joan, ruszając powoli w stronę szkoły. - Kolejna światła myśl, do której sama bym nie doszła.

To co mam teraz zrobić, wziąć i się pociąć?
Cholerna szkoła, cholerny dzień, cholerne życie. Dziwne? Bynajmniej. Kto chciałby koegzystować w społeczeństwie napiętnowany mianem dziwadła? Dobra, może i znalazłoby się paru chętnych, ale ona, Joan Girardi, do nich nie należała.
Grace, proszę, idealna kandydatka. Już i tak wyizolowana, do tego córka rabina. Teoretycznie to ona powinna mieć z Nim jakąś więź, ale nie! Cholerna przewrotność. Trafiło na nią, Joan, córkę hippiski i policjanta - agnostyka. Gdzie tu logika?...


- Wiara, Jo, nie idzie w parze z logiką - usłyszała znajomy głos.
Rozejrzała się. Obok niej stała dziewczynka z czerwoną skakanką. Joan prychnęła.
- A czy ja w ciebie wierzę?
Dziecko uśmiechnęło się przewrotnie.
- Skoro nie wierzysz, to dlaczego ze mną rozmawiasz?


/średnio z tego tekstu jestem zadowolona, zdecydowanie za szybko powstawał, by móc się na nim odpowiednio skoncentrować, przepraszam/


Ostatnio zmieniony przez yadire dnia Śro 19:53, 04 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:09, 11 Kwi 2007    Temat postu:

O, powiem ci, że nieco zachęciło nie do JoA twoje skrótowe wytłumaczenie Wink

Co do ficka, krótki. Króciutki (i kto to mówi...). Dobrze napisany, ale raczej jak część czegoś większego. Samotnie to egzystuje jak fragment wyrwany z większego opowiadania.
Dziewczynka ze skakanką (a raczej On) ładnie wpasowuje się do mojego wyobrażenia/uplastycznienia wizji sytuacji.
No i ostatnie zdanie ładne, ładne. Ale, jak mówię, brakuje mi czegoś 'mocniejszego' w wtym tekście. (ale rozumiem też wizje nadchodzącej matury, więc wybaczam i udzilam błogosławieństwa).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 20:33, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Oglądałam kiedyś ten serial i bardzo przypadł mi do gustu.
Tekst faktycznie skrótowy, nie zdążyłam się nim nasmakować, bo się skończył. Ale ostatnie zdanie jest wg mnie cudne, sama miewam takie... rozterki- dlaczego z kimś gadam, skoro go tu nie ma/nie istnieje/niewierzę, że jest.

A propos tej matury- mój znajomy o 9 wieczorem skakał po osiedlu wrzeszcząc: "Matura! Nie zdam! Matura! Nie zdam!" więc jestem w stanie to zrozumieć... Przyłączam się do ogólnopolskiego błogoslawienia maturzystów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 20:39, 01 Lip 2007    Temat postu:

Fikatonu edycja słoneczna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 20:45, 01 Lip 2007    Temat postu:

Dzień pierwszy.
Prompt: Jeżeli ktoś zwalcza wroga jest zainteresowany tym, aby wróg jak najdłużej pozostał przy życiu.
Fandom: potterolandia
Bohaterowie: Alastor Moody, Albus Dumbledore, James Potter, Syriusz Black, Lily Evans
Słów: 879
Inne: Mimo że prompt bardzo ładny, tekst bardzo mi się nie podoba. Jak to zwykle bywa w pierwszym dniu fikatonu, nie wdrożyłam się. Na przyszłość obiecuję poprawę. Ale przynajmniej mogę już się wziąć za czytanie (:

Tytuł: Inny

Londyn, Akadamia Aurorów
- Nie będę wam tłumaczył, na czym polega praca aurora. - Wysoki mężczyzna, lekko utykający na prawą nogę, wszedł szybko do sali wykładowej. - Z czasem nabierzecie tej wiedzy w nadmiarze. Ty! - wskazał na chłopaka niedbale rozpartego na krześle. - Jeśli masz zamiar w ten sposób walczyć z wrogiem, bierz swoje rzeczy i wynocha z zajęć.
Chłopak puszczał właśnie oczko do dziewczyny siedzącej dwa miejsca dalej.
- Idziemy.
Auror machnął różdżką i na ścianie pojawiła się plama jasnego światła. Obejrzał się na grupę łmłodych ludzi, którzy z zainteresowaniem przyglądali się temu zjawisku.
- Na co czekacie? Aż ktoś walnie w was upiorogackiem? Ruszać tyłki!
Ośmioro młodych ludzi poderwało się z miejsc i ruszyło w stronę miejsca. Chłopak, którego auror zauważył na początku, szedł na czele, razem z ciemnowłosym okularnikiem. Kiedy przechodzili obok niego usłyszał, jak okularnik beszta kolegę za aroganckie zachowanie.
- Idioto, nawet jeśli ty nie uznajesz żadnych autorytetów, to mógłbyś uszanować to, że Moody jest najlepszym aurorem w ministerstwie.
- Wiesz dobrze, że tak mi po drodze do bycia aurorem, jak tobie do bandy śmieciojadów.
Alastor Moody zmarszczył brwi i postanowił zapamiętać sobie tego chłopaka, młodego Blacka, o ile zdążył się zorientować.
Znaleźli się na ciemnej ulicy, otoczeni dwoma rzędami zniszczonych budynków.
- Zakładnik - powiedział auror. - Kim jest zakładnik?
- Ktoś porwany i przetrzymywany wbrew własnej woli, zazwyczaj w celu uzyskania jakiejś korzyści ze strony porywacza.
Moody prychnął.
- Zakładnik to żywy człowiek i żywy ma pozostać.
Chłopak, który odpowiedział, zaczerwienił się i spuścił wzrok. Moody strzelił w niego jaskrawo różowym promieniem.
- I nigdy nie odwracaj wzroku! Oczy wokół głowy i czujność, stała czujność!
Chłopak w okularach przyglądał się najbliższemu budynkowi. Szturchnął kolegę i wskazał mu cienie przemykające za oknem. Z różdżką w pogotowiu obszedł pozostałe osoby i zbliżył się do okna.
- Okularnik! - Moody celował w niego swoją różdżką. - Nie dostałeś polecenia!
Chłopak wyprostował się z godnością.
- James Potter, nie żaden okularnik.
- Potter?
Moody długo przyglądał mu się w milczeniu.
- Aurorzy zawsze działają w parach. Podzielcie się. - Grupa wymieszała się. - Wasze zadanie to odnaleźć i odbić zakładnika.
- A z czym będziemy walczyć? - Potter stał już obok swojego znajomego.
- Zdarza się, Potter, że auror do końca nie wie, z kim lub czym przyjdzie mu się zmierzyć. Macie piętnaście minut.

Pokątna, Lodziarnia Floriana Fortescue
- ... i okazało się, że przy zakładnikiem był auror, który udawał opętanego zaklęciem. - James wymachiwał łyżeczką, rozchlapując wokół lody agrestowe. - Normalnie bomba, te pierwsze zajęcia z Moodym.
Lily Evans starła z jego policzka zieloną breję.
- Cieszę się, że ci się podobało - uśmiechnęła się.
- Podobało?! To mało powiedziane! McGonagall miała rację, to genialny auror jest!
Syriusz Black, siedzący naprzeciwko, prychnął.
- Genialny? - zapytał z niedowierzaniem. - Może i jest dobry, ale uważa się za nie wiadomo kogo.
- I kto to mówi? - Lily roześmiała się, łyżeczką wyskrobując ze swojego pucharka roztapiające się lody miętowe.
- Coś sugerujesz?
James odpowiedział zamiast Lily, która przez atak chichotu nie była w stanie odpowiedzieć.
- Przyganiała miotła zmiataczce. Przecież dobrze wiesz, że jesteś taki sam.
- Taki sam? Taki sam?! - Syriusz wstał, opierając dłonie na blacie stołu.
- Tak, taki sam - odparł spokojnie James. - Tak samo wybuchowy, arogancki i denerwujący jak Moody.
Syriusz zaniemówił na chwilę, po czym wyciągnął z kieszeni złotą monetę, rzucił ją na stół i odszedł.
- Ale... Syriuszu! - Lily chciała poderwać się za nim, jednak James przytrzymał jej dłoń.
- Zostaw go - mruknął. - Ma jazdę, do jutra mu przejdzie. Lepiej zajmij się mną...

Hogwart, gabinet dyrektora
Alastor Moody chodziła po okrągłym gabinecie, nieznacznie kulejąc na prawą nogę. Z żerdzi nieopodal biurka przyglądał mu się dyskretnie wspaniały feniks. Alastor miał też wrażenie, że postacie na obrazach wcale nie drzemią, lecz obserwują go spod przymkniętych powiek. Zanim jednak zdążył się upewnić w swoich podejrzeniach, otworzyły się drzwi i wszedł Albus Dumbledore.
- Przepraszam, że musiałeś czekać. Obowiązki...
- Tak, tak, wiem - szkoła ponad wszystko.
Albus uśmiechnął się, po czym machnął różdżką, a przed kominkiem pojawiły się dwa fotele i stolik z herbatą. Moody zajął miejsce przy ogniu, jednak zignorował poczęstunek i wyciągnął swoją piersiówkę.
- Albusie, nie mam zbyt wiele czasu, więc może...
- Oczywiście, mój drogi, nie mam zamiaru cię zatrzymywać bez potrzeby.
Dyrektor ponownie machnął różdżką i w jego ręku pojawiły się arkusze pergaminu.
- To opinia Minerwy, kazała cię przeprosić, ale nie mogła tu przyjść
Moody skinął głową i zerknął na podane mu kartki. Przebiegł wzrokiem cztery pierwsze, przy ostatniej zmarszczył czoło.
- Coś nie tak? - zapytał pogodnie Dumbledore, a Moody mógłby przysiąc, że słyszy w jego głosie iskierki śmiechu.
- Black? Z TYCH Blacków? - Pokręcił głową. - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
Dumbledore oparł łokcie o fotel i złączył czubki palców, zerkając na Alastora nad swoich okularów połówek.
- A ja jestem pewien, że on jest nam potrzebny. Nie, Alastorze, nie dlatego, że James bez niego nie przyjdzie. O ile go znam, a znam go całkiem dobrze, sam też by się tego podjął. Podobnie zresztą Remus. Jednak bez Syriusza będzie im brakowało tej iskry... Jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Alastor zmyślił się. Na zajęciach w Akademii Potter i Black należeli do najlepszych, kiedy działali razem. W pojedynkę rzeczywiście zdawało się im czegoś brakować.
- Chodzi mi o wsparcie - mruknął od niechcenia dyrektor. - Oni mają do siebie tak bezwzględne zaufanie, że...
- Zrobisz jak zechcesz. - Moody wstał i skierował się wyjścia. - Może i się mylę, ale wydaje mi się, że jemu bardziej niż na zwalczeniu wroga zależy na tym, by ten wróg żył jak najdłużej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:09, 02 Lip 2007    Temat postu:

O. Właśśśnie. Jak spojrzałam na prompta, też miałam zamiar pisać o Moodym (bo, jak dla mnie, to jest tekst o Moodym Wink ). Ale tak twoja wizja bardziej mi pasuje.
Chociaż, jak dla mnie robienie z nich wszystkich aurorów jest dziwne. To znaczy - w Syriusza i Jamesa uwierzę. Ale w Remusa już jakoś nie bardzo.
Och, ta rozmowa przy lodach. Jeju, dlaczego ja nie lubię sielanki w wykonaniu Blacka, Pottera i Evans?! <nie rozumie siebie> No i dobrze, że Syriusz się obraził. Razz
Ale Moody, moja droga, Moody! <3 <3 <3 Stała czujność, ostrość, picie z piersiówki! Mwah, widzę tu mojego Moody'ego <3
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 9:18, 02 Lip 2007    Temat postu:

Ale nie! Remus nie został wrobiony w aurorstwo! Nigdy w życiu bym mu takiej krzywdy nie wyrządziła...
Nono, dość tłumaczeń, idę sobie na prompta popatrzeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pon 9:50, 02 Lip 2007    Temat postu:

Moody!
/rzuca się na Yadire i dusi radośnie gigantcznym przytulańcem/
Moje puciu-puciu, Alastor, mrwah, łojejciu i niech to, jak ja go uwielbiam!
/opanowuje się/
No dobrze. Teraz nastąpi konstruktywny komentarz.
Nie mam nic przeciwko sielankom, szczególnie, jeśli towarzyszy im obrzucanie Lily lodami Smile
Końcówkę nie do końca rozumiem. Chyba muszę mózg na wyższe obroty włączyć.
Za to początek jest miodny.
Cytat:
- Ktoś porwany i przetrzymywany wbrew własnej woli, zazwyczaj w celu uzyskania jakiejś korzyści ze strony porywacza.
Moody prychnął.
- Zakładnik to żywy człowiek i żywy ma pozostać.

Tutaj kwiknęłam, rozpłynęłam się i umarłam.
W związku z czym dalej komentarza nie będzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:02, 02 Lip 2007    Temat postu:

Dire, to dobrze, od razu mi ulżyło Wink
I tekst o zakładniku jest boski, naprawdę Very Happy Popieram zdanie Nat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Trilby
świtezianka



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto z piaskowca

PostWysłany: Pon 13:14, 02 Lip 2007    Temat postu:

A mi się ten tekst podoba i to cholernie. Moody jest świetny, jest tak niesamowicie wnerwiający, że nie mogę się powstrzyamć ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 5 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin