Forum Lunatyczne forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fikaton: Aurora
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Wto 8:51, 03 Lip 2007    Temat postu:

Harry zabił Rona?
/grinchowy uśmiech na pół twarzy/
Lubię nietypowe rozwiązania w twoich opowiadaniach, Ori. Oj, lubię!
Chociaż ogólnie w opowiadaniu nie zakochałam się, to uważam, że dla samej wizji Ronalda oraz zdrady Draco warto było Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atra
lunatykująca wampirzyca



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1434
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: komoda

PostWysłany: Wto 12:06, 03 Lip 2007    Temat postu:

1.
Wstyd sie przyznać, ale "Dobrego omenu" nie czytałam, niestety...
Ale dziełko Ori zachęca do tego.
Jest ororowate i pratchettowate jednocześnie i to mi się podoba... ^^

2.
Cytat:
Zdradził bym cię z Wiewiórą

Rozbrajające Smile
Ogólnie ładne, smutne nieco, ale podoba mi się...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:00, 03 Lip 2007    Temat postu:

Zamorduję was za prompty. Wpędzają mnie w smętny nastrój. A może nie tylko one - Potter się skończy. To też mnie w pewien sposób smuci - wiem, że zostaną ffy, ale...
Ale już nie będzie wyczekiwania na kanon. Będą alternatywy, dopisywanie brakujących momentów. Ale nie będzie już czekania. Nie będzie niepewności. A ja jestem w tej niepewności teraz. Stąd miliony pomysłów na to, co może być w 7 tomie. Stąd Harry, który zabił któregoś z Weasley'ów (też skłaniam się ku Ronowi). Stąd wszystko się rozpada. Stąd smęcenie.
Przepraszam.


Dzień Trzeci

Prompt: trzeci
Tytuł: Wiosna
Fandom: Harry Potter
Występują: Hermiona Granger
Ilość słów: 513


Znowu pokłóciła się z Ronem. Powoli zaczynała zastanawiać się, czy ten ich związek ma jakikolwiek sens. Kwestionował każdą jej wypowiedź, zachowywał się jak dzieciak. Myślisz, że coś się stało Harry’emu? Nie ma go już trzy tygodnie… - Och, Hermiono, przecież go znasz, to Wybraniec, poradzi sobie!... I poszedł na trening quidditcha.
Idiota.
Westchnęła i usiadła pod swoim ulubionym dębem. No tak, weszła do Zakazanego Lasu. Ale tylko tu panował spokój. Tylko tu mogła odpocząć od zgiełku Wieży Gryffindoru, czy śmiechów uczniów nad jeziorem. Nie wchodziła zbyt głęboko, o, mogła stąd obserwować Wierzbę Bijącą i Chatkę Hagrida.
Oparła się o drzewo i odłożyła książkę. Straciła ochotę na cokolwiek. Nie miała siły czytać. Nie rozklejaj się, dziewczyno! Potrząsnęła głową i zamrugała szybko oczami. Nic się jeszcze nie stało!
Na pewno nic? Hogwart stracił na swej magiczności. Nie było Dumbledore’a, uśmiechającego się do uczniów wesoło. Nie było naczelnego Nietoperza, przed którym drżeli pierwszoroczniacy. Hermiona nie była w stanie uwierzyć, że Snape zabił dyrektora. Wszyscy, wszyscy… Nie. Harry nie ufał Snape’owi. Ale Harry zawsze się mylił co do niego!
Tym razem to Hermiona się pomyliła. Przygryzła dolną wargę boleśnie. Pomyliła się. Snape zabił Dumbledore’a i to był fakt.
Zniknął też Malfoy. I to Hermiona odczuła dużo bardziej niż stratę dyrektora – nie mogła się kłócić z własnymi uczuciami. Po prostu… Dumbledore nie poświęcał jej zbyt dużo uwagi, w odwrotności do Harry’ego. O tak, Harry w zeszłym roku spędzał z nim więcej czasu niż z nimi.
A Malfoy… Hermiona nigdy go nie lubiła, teraz jednak trochę mu współczuła – Voldemort groził, że zabije jego rodziców, ale… Mimo wszystko zostawał tym samym chłopakiem, który mówił do niej ‘szlamo’. Który krzywił się na jej widok. Patrzył z nienawiścią na ich trójkę.
Wszystko się zmienia. Wielka Trójca Hogwartu rozpadła się. Harry regularnie znikał ze szkoły w poszukiwaniu Horkruksów. Hermiona była przekonana, że Ginny będzie chciała też z nim podróżować, a przynajmniej – że będzie rozpaczała. Ha, jakim zaskoczeniem dla wszystkich było, gdy wróciła do Deana! Wtedy Hermiona pokłóciła się z Ronem tak ‘naprawdę’. Ona uważała, że to jest zdrada. Ron bronił swojej siostrzyczki, oczerniając Harry’ego.
Właśnie. Harry. Chłopak zobojętniał na wszystko – a przynajmniej tak się wydawało. Prawdę mówiąc, ciężko powiedzieć coś o nim, więcej czasu go nie było, niż był przez ostatnie miesiące. Zmieniał się. Wydawał się przemęczony. Zapadnięte policzki, przekrwione oczy. Nie rozmawiał z nimi. Chwiejnie podchodził, otwierał usta, jakby chcąc coś powiedzieć… I odchodził.
Teraz zniknął i nie było go już trzy tygodnie. Hermiona się martwiła. Ron nie bardzo. Rudzielec pławił się w swojej sławie – kiedy Wybraniec wybywał, jego najlepszy przyjaciel lądował w centrum uwagi. Prefekt naczelny, kapitan drużyny.
Westchnęła. Wszystko się zmieniło.
Otarła rękawem wilgotne oczy i podniosła książkę. Jej spojrzenie padło na mały, fioletowy kwiat. Krokus. Wiosna.
Otworzyła książkę.
Śmiech dźwięczał wesoło i nie był podobny do głosów goblinów, śpiew również brzmiał pięknie, ale było w nim coś czarodziejskiego i niesamowitego…*
- Hermiona – usłyszała za sobą słaby głos. Wstała dokładnie w tej chwili, kiedy Harry stracił resztki sił. Chłopak osunął się prosto w jej ramiona.
Uśmiechnęła się z ulgą. Mimo wszystko, pewne rzeczy nadal są takie, jak kiedyś.
Jak zawsze.

*"Hobbit, czyli tam i z powrotem" Tolkiena, rozdział 8 (jak wędrowali przez Mroczną Puszczę - muzyka z prompta skojarzyła mi się dziwnie z tym momentem, a Mroczna Puszcza z Zakazanym Lasem i taka jest geneza opowiadania)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
kryształkowa dama



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z <lol>andii ;)

PostWysłany: Wto 14:13, 03 Lip 2007    Temat postu:

Wiesz, Ora, mnie też dołuje zbliżający sie koniec serii. Chociaż porównując z niektórymi potteromaniakami ledwie mam odwagę nazwać siebie fanką, to jednak nie wyobrażam sobie co będzie, kiedy to wszystko się skończy. No pustka, no! I smutek.

Tekst jest ładny, nieco melancholijny, ale ciepły. Jak zwykle popisałaś się uroczym zakończeniem Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puszczyk
moderator cyniczny



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto o trzech twarzach

PostWysłany: Wto 19:59, 03 Lip 2007    Temat postu:

Dzień Pierwszy
Ori niechże cię wyściskam!
<ściska>
Kocham Dobry Omen! A jeszcze bardziej Crowleya.

Przestawało być śmiesznie, jeśli ów bożek okazywał się być Złym Bożkiem i chmary ludzi rzucały w niego oszczepami.
Tu sobie kwiknęłam.

A może by tak upaść Azirafala?
Nie jestem pewna czy piekło by to przeżyło...

- To nie był dobry uczynek!
Jasne Crowley ;]

Dzień Drugi

Hmm... Tu mi się trudno wypowiedzieć bo ja nie toleruję tego parringu XP
Ale podobało mi się zdanie: Zdradziłbym cię z Wiewiórą
Bobrze broń, ale na początku nie skojarzyłam tego z Weasleyówną... X_X

Dzień Trzeci

Ładny tekst. Trochę smutny, trochę melancholijny, ale nie do końca. Podoba mi się wplecenie Tolkiena (ja tam zawszę twierdziłam że Tolkien był czarodziejem XP)
Do mnie nie za bardzo dociera że to już koniec serii się zbliża. No bo jak to tak? Wink
(I proszę nie mordować!) XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 21:08, 03 Lip 2007    Temat postu:

Trzeci dzień nie tylko u mnie melancholijny, jak widzę. Lubię tę Hermionę o wiele bardziej od Rowlinogowej. To nie jest Wiem-To-Wszystko-Granger, tylko normalna dziewczyna, która wie, że zbliza się koniec. Koniec szkoly, koniec Trójcy (bo cokolwiek by się nie stało, nie będzie tak jak kiedyś) i potwornie się tego boi. Nie chce się pogubić w tym wszystkim. To Hermiona, którą doskonale rozumiem, może dlatego, że mi teraz też cos się kończy, a coś zaczyna. Żal mi jej.
I Ron mnie wkurzył.
Harry też.
Oni nie liczą się z nią, chociaż nazywają się jej przyjaciółmi. Okrutne.

Edit, tak trochę mniej na temat. Wiesz, co wynalazałam w wikipedii?
Cytat:
W mitologii greckiej Alastor to duch pomsty za zbrodnie, który ścigał tego, kto dokonał zbrodni i w konsekwęcji wymierzał zasłużoną karę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 8:37, 04 Lip 2007    Temat postu:

Ładne. Smutne. Hermiona czytająca Tolkiena to dla mnie Hermiona uczłowieczona Wink Chyba nigdy u Rowling nie chodziła z niczym poza podręcznikami... Ron i Harry są wredni, ale także ludzcy i logiczni, chociaż tacy wredni, grrr...
Ogólnie na tak Wink

PS. Naprawdę, Dire?! Sasasasa, mrau!
/kwiczy/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:05, 04 Lip 2007    Temat postu:

Ha, ja wiedziałam, że Alastor to równiacha Very Happy

Ten tekst powstał przez to, że prompt wyaje mi się przerażająco adekwatny do tego, co ostatnio czytam, a co sprowadza się do śmierci w poświęceniu. Śmierci dla kogoś. Dla czegoś. Śmierci romantycznej, a jak się okazuje, zmieniającej dużo rzeczy.


Dzień Czwarty

Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]
Tytuł: Co ty wiesz o zabijaniu?...
Fandom: Lost
Występują: Charlie, Libby, Ana, Boone, Sawyer, Hurley, Juliet, Jacob
Spojlery: Do końca 3 sezonu. Jeśli ktoś nie oglądał, nie radzę czytać.
Ilość słów: 560


W jednej chwili był pod wodą, która zalewała cały jego świat, a w drugiej – patrzył prosto w wyłupiaste oczy Libby.
Wziął duży haust powietrza i usiadł. Był w dżungli. Na Wyspie.
Boone podał mu wodę z plastikowej butelki.
- E, nie, dzięki, ostatnio przedobrzyłem nieco z wodą – Charlie uśmiechnął się krzywo i rozejrzał. Kto by pomyślał, że na Wyspie skrywało się tyle ludzi? Dlaczego nigdy się na nich nie natknęli?
…Hej, zaraz…
- Przecież wy nie żyjecie! – poderwał się na nogi i stanął oko w oko z Aną.
- Tak jak i ty – odparła, nie okazując na twarzy żadnych emocji.
- Och. Racja, utonąłem – znowu usiadł. Boone uśmiechał się do niego szeroko. - I co teraz? Gdzie jesteśmy? Dlaczego oni nas nie widzą?
- Przypuszczalnie dlatego, że nie żyjemy – Ana prychnęła i zaczęła bawić się pistoletem. Świetnie. Ta broń też nie żyje?
- Ach – Charlie popatrzył na swoje paznokcie. – I co my niby mamy robić, skoro nie żyjemy?
- Próbować żyć normalnie – odparła Libby.
Charlie wytrzeszczył na nią oczy i stwierdził, że nie będzie nic mówił. Może kiedyś zrozumie.
- Oni nas słyszą jako te szepty w dżungli – Boone wyjaśnił, patrząc wesoło na Anę i Libby. – One tak dosyć mętnie ci to wyjaśniły. Ale zrozumiesz, wiesz? Mam zaprowadzić cię do Jacoba. Może po drodze nieco wyschniesz.
Charlie dopiero zauważył, że jest mokry. I miał dziwne wrażenie, że nie wyschnie. Dziury w bluzkach Any i Libby też nie poznikały. Chociaż poza tym, wyglądały całkiem normalnie.
Szli przez dżunglę bez większych problemów. Charlie nasłuchiwał, czy może nie natkną się gdzieś na znajomych, ale nie, nikogo.
- Kim jest Jacob? – zapytał, rozglądając się po bokach. Był pewien, że przed chwilą usłyszał Sawyera.
- Zobaczysz. Jestem pewien, że będzie z ciebie dumny – Boone obejrzał się przez ramię na Charliego. – Zrobiłeś to dla nich. To było bardzo, bardzo odważne. Wiedziałeś jak umrzesz. Miałeś szansę przeżyć.
Charlie zatrzymał się. Tak, na pewno słyszał Sawyera!
Rozchylił gałęzie i zobaczył Juliet. Uśmiechała się lekko i słuchała paplaniny Sawyera. Hurley siedział w busie DHARMY i śmiał się głośno.
- Charlie, musimy iść, oni cię nie widzą – Boone spojrzał na scenę z powagą. Charlie był pewien, że zobaczył odrobinę żalu w jego oczach.
W tej samej chwili Juliet obróciła ku nim głowę i Charlie ze zdumieniem musiał przyznać, że wygląda, jakby coś zauważyła.
- James, możesz chwilę być cicho? – Przyłożyła palec do ust. – Chyba coś słyszałam.
Sawyer wyciągnął pistolet i podszedł do nich.
Przeszedł przez nich.
I zawrócił.
- Nikogo nie ma – pokręcił głową z powagą. – Musiało ci się coś przesłyszeć.
Juliet kiwnęła głową, ale nadal na nich patrzyła. Jakby widziała. Albo przynajmniej wiedziała. Uśmiechnęła się do Charliego i odwróciła w stronę swoich towarzyszy.
- Ona wie! – zawołał Charlie, goniąc Boone’a. – Jak to możliwe, że ona wie?
- Jest tu już długo, zdaje się, że jej szef nas widzi – Boone stanął przed starą, drewnianą chatką. – I on rozmawia z Jacobem. Dalej wejdziesz sam.
Boone popchnął go w kierunku drzwi, które zaskrzypiały jak w kiepskim horrorze. Charlie kiedyś lubił horrory, zanim stały się częścią jego życia.
Nawet po śmierci.
Wszedł do środka. Na krześle siedział człowiek, którego twarzy nie mógł dostrzec, tylko niewyraźny profil…
Jacob się uśmiechał.
- Jestem z ciebie dumny, Charlie. Jesteś godzien, by dostąpić zaszczytu oglądania końca świata. Dla tych ludzi zaczął się z chwilą, kiedy zadecydowałeś wypełnić wizję Desmonda.
Człowiek wstał, a Charlie zamarł.
Zabił ich wszystkich?


Ostatnio zmieniony przez Aurora dnia Śro 13:28, 04 Lip 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hekate
szefowa



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 5680
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 13:23, 04 Lip 2007    Temat postu:

Cytat:
odparła, nie ukazując na twarzy żadnych emocji.

Łiii, paskudna hybryda stylistyczna! Już prędzej "nie okazując żadnych emocji", bo ta twarz, to ja nie wiem, jakoś inaczej musiałabyś to napisać. Bo ukazać, to tu pasuje jak muł do skarpety.

Cytat:
Dla tych ludzi zaczął się z chwilą, kiedy zadecydowałeś spełnić wizję Desmonda.

Kolejna hybrydka. Kiedy zadecydowałeś, że... wypełnisz? No nie wiem.

Ale poza tym Lost bombowy, świetny pomysł! "Warstwowa" Wyspa i Charlie jako duch, który zamiast świat zbawić, to świat wykończył.
Taaak!
Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:30, 04 Lip 2007    Temat postu:

Hyh, faktycznie, hybrydy Wink Poprawiłam według twoich sugestii, może jeszcze nad nimi pomyślę, ale nie ręczę, że coś wymyślę.
Mi ta warstwowa Wyspa chodziła po głowie chyba już od pierwszego sezonu. Te szepty w dżungli... To muszą być Oni. A 3 sezon jak dla mnie to potwierdził.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Śro 19:07, 04 Lip 2007    Temat postu:

Odpadłam w połowie 2iego sezonu, więc tylko powiem, że mi się podoba... XD
A warstwy mi się bardzo podobają.
Cebula ma warstwy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yadire
gryfonka niepokorna



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 1892
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 20:04, 04 Lip 2007    Temat postu:

Jeszcze nie obejrzałam, okrutniku.
Buhuhuh.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:25, 05 Lip 2007    Temat postu:

No, jestem okrutna, Dirka. Wybaczzzz.
A dzisiejszy prompt był okropny. Tak więc jest krótko i o niczym. Smile

Dedykowany Mamusi Meg Smile

Dzień Piąty

Prompt: [link widoczny dla zalogowanych]
Tytuł: Swaty
Fandom: Władca Pierścieni
Występują: Bilbo, Frodo, Margaretka
Ilość słów: 220


Frodo czytał jeden z rękopisów przywiezionych przez Pippina, jedząc spokojnie śniadanie. Naprzeciwko siedział Bilbo, uśmiechając się szeroko do niego. Stary hobbity nawet nie ruszył śniadania.
- O co chodzi? – Frodo odłożył maślaną bułeczkę i popatrzył zmęczonym wzrokiem na wuja. Czasem odnosił wrażenie, że z nich dwóch, to on jest opiekunem.
Bilbo zachichotał i skierował wzrok w stronę okna. Frodo podążył za jego spojrzeniem.
Na dużym kamieniu naprzeciwko okna siedziała, wpatrując się w niego jasnowłosa, urocza hobbitka, której imienia za nic nie mógł sobie przypomnieć.
Popatrzył na Bilba wyniośle. Wuj na widok niezrozumienia widocznego na twarzy młodego hobbita wybuchnął śmiechem.
- Czarująca dziewczyna – puścił oko do Froda. – Margaretka Tuk, kuzynka naszego drogiego Peregrina. Ostatnio często tam siedzi.
- I?... – Frodo poczuł, że się lekko czerwieni. Bilbo spojrzał na niego z oburzeniem.
- Wiesz, to naprawdę milutka hobbitka… Takie siedzenie na kamieniu godzinami może być niezdrowe – niewinny uśmieszek na ustach wuja sprawił, że Frodo zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
Wrócił do słodkiej bułeczki, próbując porzucić temat. Jedynym skutkiem było zabranie mu rękopisu przez Bilba. W zamian podał mu chusteczkę.
- Wytrzyj twarz i idź ją zabawić – Frodo pierwszy raz w życiu zobaczył tak stanowczego Bilba. – Natychmiast.
Posłusznie otarł usta, przygładził włosy i wyszedł.
Bilbo, pełen dumy, przyglądał się, jak chłopak nieporadnie podchodzi do nagle poczerwieniałej dziewczyny i siada obok niej na kamieniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalia Lupin
lunatyczka gondorska



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 3952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Pią 9:08, 06 Lip 2007    Temat postu:

Aaach, urocze! Zakończenie jest zdecydowanie za krótkie, jak na mój gust. Chcę wiedzieć, co tam Frodo wyczyniał! Very Happy
Bardzo mi się podoba! Szczególnie początek i niezdrowość siedzenia na kamieniu... Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aurora
szefowa młodsza



Dołączył: 01 Wrz 2005
Posty: 6548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:36, 06 Lip 2007    Temat postu:

Mam głupawkę. Poważne prompty czynią rzeczy niepoważne. Tym razem bez spojlerów Wink

Zemsta jest słodka i rozkoszą bogów nazywana.

Dzień Szósty


Prompt: 6.
In your sword, all I see is 'fear'. When you're evading, you're 'afraid of getting hit'. When you're attacking, you're 'afraid of hitting me'. When you're protecting someone, you're 'afraid of letting them die'. Your sword is filled with fear! It's pathetic! You can't give in to fear in a fight! It won't help you at all. When you're evading, think, 'I won't let you hit me!'. When you're protecting someone, think, 'I won't let you die!'. When you're attacking, think, 'I'm going to cut you!'. See? See this? In my sword... Do you see my determination...? Do you see, 'I'm going to cut you in half!'? ... !" [Bleach]

W twoim mieczu widzę tylko lęk. Kiedy robisz unik, boisz się zranienia. Kiedy atakujesz, boisz się mnie zranić. Kiedy kogoś bronisz, boisz się, że "dasz im umrzeć".
Twój miecz przepełniony jest lękiem! To żałosne! Nie możesz poddawać się lękom walcząc! W niczym ci to nie pomoże!
Kiedy robisz unik, myśl, "nie dam ci się zranić!" Kiedy kogoś bronisz, myśl "nie pozwolę wam umrzeć!" Kiedy kogoś atakujesz, myśl "to ja cię zranię!" Widzisz? Dostrzegasz to? W moim mieczu... Dostrzegasz tą determinację? Dostrzegasz to, że "Przetnę cię na pół?!"



Tytuł: Spotkania Trzeciego Stopnia i Bliższe
Fandom: Pratchettownia i Losty
Występują: Śmierć, Pimpuś, Juliet, Kate, dwa nagie Miecze i Kosa
Ilość słów: 403


- OCH.
Śmierć zsiadł z Pimpusia i pogłaskał go po kościstej głowie uspokajająco. Byli świadkiem dosyć dziwnej sceny.
Znajdowali się w dżungli i przed nimi dwoje ludzi machało lśniącymi mieczami. Śmierć tylko przez chwilę zastanawiał się, skąd je wzięli, ale szybko porzucił te rozważania. Spojrzał z zainteresowaniem na dwie klepsydry w jego paliczkach i na ludzi.
Ta z szopą poplątanych włosów i piegami to pewnie Kate. Wrzeszczała coś, robiąc się coraz bardziej czerwona. Nie umiała posługiwać się mieczem.
Śmierć łagodnie pogłaskał swoją kosę, a Pimpuś spojrzał na niego z wyrzutem swoimi pustymi oczami. Mieli jeszcze dużo pracy i naprawdę nie widziało mu się stać i czekać w środku dżungli, aż ktoś nabije się na nagi kawałek metalu.
Blondynka naprzeciwko Kate uśmiechnęła się lekko. Była całkiem spokojna. Jednym ruchem wytrąciła brunetce miecz.
- Och, Kate, trzeba było spokojnie zajść w ciążę z Fordem i zostawić biednego Jacka mnie – zamrugała, powstrzymując łzy wzruszenia. – On jest przez ciebie załamany. A ty nawet nie umiesz mnie zranić. Ranisz tylko jego i Jamesa.
Kate wytrzeszczyła oczy. Lśniący miecz blondynki wbił się w płaski brzuch przeciwniczki, przecinając ją na pół.
- Ju-uliet? – wyszeptała Kate, patrząc jak Juliet uśmiecha się do niej i odwraca wzrok ku szkieletowi w ciemnej szacie.
- JULIET VERSUS KATE – podsumował Śmierć, patrząc uspokajającym wzrokiem na Pimpusia. – JEDEN-ZERO. KATE, MIŁO MI CIĘ POZNAĆ.
Kate zrobiła głupią minę i próbowała uciec. Juliet wpatrywała się w Śmierć z zainteresowaniem. Podeszła i pogłaskała Pimpusia po czaszce.
- Dawno się nie widzieliśmy – blondynka uśmiechnęła się szeroko. – Co tam u Rinca? Nadal nie może umrzeć?
- CÓŻ, NIE ZDARZYŁA SIĘ JESZCZE SPOSOBNOŚĆ, BY FAKTYCZNIE UMARŁ, NIESTETY. A TY, JULIET, DŁUGO BĘDĘ JESZCZE NA CIEBIE CZEKAŁ? I CO TAM SŁYCHAĆ U RICHARDA? OSTATNIO KILKA RAZY SPOTKAŁEM MIKHAILA, ALE NIE CHCIAŁ POWIEDZIEĆ NIC CIEKAWEGO – Śmierć zagadał uprzejmie.
- Och, wy!... Wy!... – Kate podbiegła do kościotrupa. – Spiskujesz ze śmiercią, Juliet! Jak…
- Nie mamy za dużo czasu do rozmowy – Juliet popatrzyła z niesmakiem na Kate i uśmiechnęła się przepraszająco do kościstego towarzysza. – Kiedyś będzie trzeba się spotkać i tak pogadać od serca. Richard też się ucieszy, zapewniam cię, mój drogi. A teraz miło by było, jakby ci się udało zamknąć tę szaloną Amerykankę.
Śmierć machnął kosą, a Juliet odeszła. Pomachała im i zniknęła w zaroślach.
- Co… - zaczęła Kate.
- JACOB CZEKA – Śmierć nie patrzył już na nią, czuł, że Rincewind znowu zbliża się ku niemu. – A TY NIE ŻYJESZ, JEŚLI NIE ZAUWAŻYŁAŚ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Lunatyczne forum Strona Główna -> Klub Pojedynków Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 6 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin